Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2020, 10:54   #161
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Było tak, jak mówił Akial. Przy obecnej pogodzie i porze dnia nie byliście w stanie dostać się do chaty wspomnianej w zapiskach trapera i zaznaczonej na mapie, gdyż wystarczało spojrzeć na nią, by wiedzieć, że mieliście do niej kawał drogi. Nie pozostało więc nic innego, jak poszukać odpowiedniego miejsca do rozbicia obozu. Przysypaliście ciało Drydena sporą warstwą śniegu tworząc dla niego tymczasowy grób i ruszyliście w las, nieco dalej od ścieżki. Akial szedł przodem, rozglądając się za dogodnym miejscem na nocleg i po mniej więcej pięciu minutach marszu przez wysoki śnieg, dostrzegł wysokie i długie wzniesienie, za którym można było się spokojnie schować a dość gęsto rosnące sosny nieźle osłaniały to miejsce. Rozpaliliście więc ognisko, rozbiliście namioty lub posłania i przygotowaliście kolację, którą zjedliście kłębiąc się przy strzelającym ogniu i rozmawiając.


Wieczór szybko zlał się z nocą a czując trudy dzisiejszego dnia postanowiliście udać się spać. Wyznaczyliście jeszcze warty - pierwszy miał czuwać Traivyr, jako, że potrzebował pełnych ośmiu godzin snu, po nim Akial, następnie Astrid, Mihael i Draugdin. Kto mógł położył się więc spać, by zregenerować siły przed jutrzejszym dniem.




Ranek powitał was lżejszymi opadami śniegu, ale wydawało się, że większym mrozem. Wstaliście całkiem wypoczęci, choć chwilę trwało, nim udało wam się rozgrzać (oczywiście pomijając Traivyra, którego chronił płaszcz Yetiego), na szczęście żadne z was nie odczuwało jeszcze na sobie poważniejszych efektów ciężkiej pogody. Każde z was dbało na swoich wartach, by ogień nie zgasł, a noc okazała się być całkiem spokojna - co prawda co jakiś czas słyszeliście z oddali dziwne odgłosy zwierząt, ale w końcu byliście w lesie, który po zmroku ożywał. No i gdzieś tutaj mogły kręcić się istoty pochodzące z dalekiej Północy.

Zjedliście ciepłe śniadanie i wyruszyliście w dalszą drogę, kierując się w głąb niewielkiej dolinki. Schodzenie po delikatnej stromiźnie nawet w tych warunkach było dużo łatwiejsze, dzięki czemu nie męczyliście się aż tak bardzo. Las wszędzie był cichy, a ciężkie czapy śniegu zwisały z wysokich sosen i świerków. Po mniej więcej dwóch godzinach marszu znaleźliście się mniej więcej w miejscu, gdzie na mapie znajdowała kolejna kropka, jednak nic szczególnego nie zwróciło waszej uwagi. Ruszyliście więc dalej ścieżką i wychodząc zza zakrętu nagle w waszą stronę rzuciło się… kilka przykrytych śniegiem drzew wielkości wysokiego człowieka. Tak zlewały się z otoczeniem, że zupełnie nie przewidzieliście, że coś takiego może was zaatakować.


Słaby zapach sosny towarzyszył tym czterem istotom poruszającym się na dwóch drzewnych nogach przypominających pień. Ich gałęziste ramiona pokryte dziwną, lepką żywicą od razu zamachnęły się na was. Astrid ledwo uskoczyła w bok, drzewa atakujące Traivyra i Akiala nie trafiły a ostatniemu z nich prawie się udało, jednak Mihael wykonał szybki unik. Jedynie Draugdin nie został zaatakowany, ale za chwilę mogło się to zmienić. Póki co mieliście teraz szansę by odgryźć się drzewnym istotom.

 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 25-08-2020 o 11:08. Powód: dodanie daty
Ayoze jest offline