Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2020, 19:00   #33
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Człowiek, nazywany niegdyś Caleb’em Willburn’em, obecnie kryjący się pod pseudonimem Truposz, bardzo chciał ruszyć na ratunek dziewczynie, która czasami zwracała się do niego prawdziwym imieniem i wciąż pozostawało dla niego zagadką, skąd je zna? Obstawiał dwa warianty – albo wygadał się przez sen, albo duchy zesłały jej wizje, tylko wciąż nie chciała się przyznać. Do wysiłku motywowały go jeszcze poboczne perspektywy, te z przyjemniejszych. Chłód betonowej konstrukcji, w której za niecałe dwieście, może trzysta metrów mógłby się schować i przypieczone mięso pustynnego drapieżnika o chrupiącej skórce. Ze smakiem zanurzyłby zęby, aż tłuszczyk pociekłby po brodzie. Chciał, ale widać jeden z trojaczków, ten co w dzieciństwie najwyraźniej zabierał pozostałym cały budyń i kanapki do szkoły, że urósł największy ze wszystkich, chciał jeszcze bardziej. Wyminął Barona, gdy ten ledwo wdrapał się do połowy wydmy i pognał gdzieś dalej, sypiąc mu piachem w oczy. Truposz odkaszlnął usuwając z gardła drażniące drobiny pyłu. Balansując, by nie stoczyć się ku podstawie zdradliwego pagóra, miał okazje przysłuchać się lepiej temu co działo się poniżej.

No brawo, brawo – zaklaskał, obijając o siebie kościste dłonie, gdy echo wystrzału z karabinu ucichło. Krzyczał w dół.
Trzeba było się zdecydować zanim biedak z Alternatywy wziął się za ciągnięcie jebanych sanek przez caały dłuuuugi szlak, ale teraz lepiej pomyślcie o sobie! Możliwe, że będzie trzeba opłacić karawany z dostawami zapasów i z czego zamierzacie to zrobić, co? Bo chyba nie kałachem Luisa, swoją drogą bez amunicji?

Obserwował ludzików, kotłujących się pod nim. Gdyby mieszkańcy planety kierowali się chłodnym interesem, zamiast emocjami, obserwowali rzeczy z szerszej perspektywy, może świat nie leżałby teraz w ruinie.
Zapraszam do cienia by schłodzić głowy i zastanowić co dalej. Już niedaleko celu, a przy okazji. Dziewczyna, którą wystawiliście na szpicy właśnie walczy ze sforą kundli, a wy zamiast jej pomóc, pierdolicie w palącym słońcu o rzeczach, które i tak nic nie zmienią…

Mężczyzna obrócił się, wypuszczając powietrze we wzgardliwym "pffffff" i wznowił wspinaczkę, poirytowany niepotrzebną zwłoką i stratą energii. Nie miał kropli śliny w ustach do przełknięcia, a przez idiotów musiał mielić dodatkowo jęzorem. Stracili kilka sypiących się kontenerów, opróżnionych z cennych przedmiotów, które za dnia rozgrzewały się jak piekarniki i nie szło w nich wysiedzieć. Nie rozumiał, po co w ogóle było opuszczać przyjemny bunkier. A niech se robią co chcą, ludzkość była skreślona, jej ostatni przedstawiciele też nie dawali najmniejszych nadziei. Jak to możliwe, że mieszkańcy Azylu, czyli niejako elita wymarłej nacji, nie posiadała wiedzy, ani umiejętności do zbudowania byle łazika mogącego poruszać się po piachu. Co więcej potrzebowali ludzi z zewnątrz by uruchomili instalacje krypty, najmniejszych nadziei.

 

Ostatnio edytowane przez Cai : 27-08-2020 o 19:41.
Cai jest offline