Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2020, 21:49   #69
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Wieczór Mmho u Tanegris część II

Zmęczona, opadła na poduszki obok Marai.
- To była całkiem przyjemna “rozmowa”- zamruczała rogata siadając i nalewając wina. Ogonem owinęła jeden z kielichów i kładąc się podała go Mmho, popijając przy okazji ze swojego.
- A ty jesteś wyjątkowo śliczną półorczycą. Zwykle nie jesteście takie… gibkie.
- Doprawdy? - zapytała Mmho, w tym momencie strugając głupka i szczerząc zęby. Kielich przyjęła z wdzięcznością i od razu popiła z niego. Jej wzrok skupił się na dłuższą chwilę na ogonie diabliczki.
Ten poruszał się leniwie jak u dużego kota, zapewnie instynktownie bo sama jego właścicielka skupila się na rozmyślaniu.
- Trafiają się ładne półorczyce, nie przeczę. Ale są bardziej atletyczne od ciebie i ode mnie… bardziej muskularne. - mruknęła zamyślona. - Czy… byłoby nieuprzejmością spytać o to czy u ciebie… w rodzinnym świecie półorczyce są bardziej takie jak ty? Czy może i tam jesteś wyjątkowym klejnotem? Jedynym w swoim rodzaju?
- Mmho jest klejnotem, jest jedyna w swoim rodzaju, na swój sposób oczywiście - odpowiedziała Mmho, puszczając przy tym oczko do Tanegris. - Jestem łuczniczką, to oczywiste, że te które wojują mieczem są bardziej muskularne. Jeśli chodzi ci o urodę, orczyce są jakie są. Daleko im do Mmho. Widziałam martwą orczyce tu, wyglądała bardziej prymitywnie niż te z mojego świata. Pół-orczyce są różne tak samo jak różni są ludzie ale zdecydowanie są mądrzejsze od orczyc.
- Po prostu… w przeciwieństwie do innych półorczyc jakie widziałam… masz bardziej delikatne i subtelne rysy, przy podobnej do nich muskulaturze.- wyjaśniła rogata leniwie wodząc ogonem po ciele odpoczywającej kochanki. - Więc jesteś wyjątkowa… zdecydowanie tak.
Pół-orczyca upiła kilka łyków wina, nic nie odpowiadając na te słowa. Nieśpiesznie przesunęła wzrokiem po ciele Tanegris, zatrzymując wzrok na jej rogach.
- Mogę je dotknąć? - zapytała w końcu.
- Możesz dotykać czego chcesz.- pochyliła się by ułatwić plany półorczycy.
Mmho zdecydowanie chwyciła Marai za jeden z rogów, najpierw oceniając jaki jest w dotyku a później przyciągając ją za niego do siebie i ewidentnie sprawdzając reakcję dziewczyny z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Hej… co ty planujesz… co ci się marzy… - zaśmiała się zaskoczona diabliczka poddając się kaprysowi półorczycy.
A ta zaśmiała się głośno na te pytania, jednocześnie wciągając dziewczynę na siebie.
- Masz ochotę odpocząć? - zapytała.
- W tej chwili. - wymruczała Tanegris wiercąc się na kochance i ocierając swoimi piersiami o jej.
- W tej chwili mam… dylemat.- mruknęła lubieżnie, dotykając podbrzusza półorczycy sprężystą końcówką ogona.
- Ahaa - odpowiedziała Mmho z zachwytem przesuwając palce po jej krągłościach i oplatając ją jedną nogą. - Powiedz mi Marai, wolisz spokojne igraszki czy takie mniej spokojne? Czy zależy od nastroju? - zapytała przy tym.
Rogata pochwyciła dłoń półorczycy i przesunęła nią po swoich ciele, tak że palce Mmho wodziły po jedynym jej tatuażu… zagadkowym, bo w sumie mało estetycznym.
- Ten mały znaczek mówi… że jestem otwarta na wszelkie propozycje i ciekawa nowych doznań. Acz teraz pewnie będzie nam wygodniej raczej spokojnych igraszek spróbować. Ale jeśli zechce nam się potem coś bardziej pikantnego…- nachyliła się i delikatnie ukąsiła szyję Mmho. Jej kiełki nie były może tak duże jak łuczniczki, ale równie ostre.-
... to znajdziesz we mnie świetną wspólniczkę.
Ukąszona Mmho jęknęła krótko, mocniej ściskając przy tym dziewczynę za pośladek. Skinęła po tym głową godząc się z jej słowami, a jej biodra zaczęły wykonywać delikatne ruchy prowokując ocieranie się.
- Możemy być odrobinę pikantne… jeśli chcesz… pikantne i nadal leniwe. Nieśpieszne. - język diabliczki polizał lubieżnie ukąszenie, po czym ponownie igiełki kłów wbiły się w skórę, tym razem u podstawy karku, a ogon zanurzył między uda, wprost w rozpaloną kobiecość Mmho.
- Może być leniwie. Na teraz odpowiada mi to - powiedziała, chociaż jej ciało dodatkowo reagowało na odrobinę pikanterii.
- Mi też… ale przy następnym razem… będziemy dzikie.- mruczała cicho niczym kotka rogata wodząc lubieżnie językiem po obojczyku i nieśpiesznie poruszając ogonem między udami półorczycy… dostarczając jej egzotycznych i intensywnych doznań. Ocierając się swoim biustem nie zapominała o pikanterii… delikatnie i znienacka drapieżnie kąsając ciało Mmho swoimi kiełkami.
- Wygląda na to że cię tu zatrzymam… na “noc”.
Mmho nie odpowiedziała, zamiast tego jęknęła znów z podniecenia, wijąc się przy tym i ocierając o kochankę. Nie oddawała pieszczot, wodziła jedynie wolno po jej ciele dłońmi, sięgając biustu czy wbijając palce w jej plecy, ale tak by ich nie podrapać.
Odpowiedzią na jej starania były pomruki aprobaty ze strony rogatej, ta uniosła się lekko i cofnęła niżej, co by zarówno mocniej poruszać ogonem przeszywającym intymny zakątek, jak i ozdobić piersi półorczycy, pocałunkami i delikatnymi ukąszeniami.
Pobudzona jeszcze po poprzednim razie zielonoskóra nie wytrzymała tego długo. Uniesienie przyszło szybko i było dużo dłuższe niż poprzednim razem. Tym razem jednak paznokcie Mmho wbiły się w plecy kochanki, najwyraźniej tracąc na chwilę kontrolę.
- Przypomnij mi… bym przygotowała jakieś eliksiry leczenia, jakbyśmy miały ostrzej… - mruknęła lubieżnie rogata przyjmując z aprobatą jej reakcję, jak i zadrapania… uwolniła kochankę od rozkosznej obecności ogona.
- Jak się pewnie domyślasz… męskie diablęta mają duże powodzenie… o ile nie są zbyt brzydcy.
Mmho zaśmiała się.
- Faktycznie, chociaż ja zdecydowanie wolę damskie - Mmho mrugnęła do niej okiem, po czym podniosła się na łokciach by zerknąć na jej plecy. - Wybacz - powiedziała, oceniając jednak zadrapania na nieszkodliwe opadła głową na poduszki.
- Nie ma czego… to było ekscytujące nowe doświadczenie. Nowe… odkrycie…- bardka ułożyła dłonie na piersiach półorczycy i podbródek na nich. Musnęła końcówką ogona swoje usta i oblizała je.
- Sfery mają tyle rzeczy do zaoferowania, więc trzeba zachłannym być na noweg odkrycia i doświadczenia. - wyjaśniła na koniec.
- Nowe odkrycia i doświadczenia - powtórzyła po niej Mmho, badawczo się jej przygladając - to jest to, co lubisz?
- To co lubię i co uważam za cel. To i przyjaźnie. Sława bywa użyteczna, ale i bywa kłopotem… przedmioty można stracić… złoto tylko ciąży w mieszku. Ale to zobaczysz i przeżyjesz jest twoje… lub nie tylko. Niektórymi wspomnieniami można i warto się podzielić dla dobra wszystkich.- odparła z uśmiechem Tanegris.
Mmho słuchała, na moment zmarszczyła brwi i nic na to nie odpowiedziała. Zerknęła do kieliszka, a ponieważ znalazła w nim jeszcze łyka czy dwa, to upiła je. Wyglądało, że się nad czymś zastanawia, ten wyraz analizy na jej twarzy Marai już kilka razy widziała.
- Coś cię martwi? Nie masz powodu. Nie dzielę się takimi wspomnieniami… - odparła czule rogata.
Pół-orczyca skinęła krótko głową.
- Opowiedz mi więcej o swoim tatuażu - poprosiła.
- Kiedyś… kilka lat temu… osiem czy dziesięć. Dokładnie nie pamiętam… w Sigil istniały Frakcje. Były to organizacje różnego rodzaju pełniące różne role i powiązane z różnymi filozofiami… Grabarze zbierający zwłoki i podniecający się nieśmiercią… sztywni Guwernanci zajmujący się papierkologią w nadziei, że odkryją przepis na władzę nad światem… Chaosyci którzy… diabli chyba wiedzą czym zajmowali się chaosyci poza topieniem się w szaleństwie… no i…- pacnęła się po tatuażu.- ...Stronnictw Doznań. Niemniej parę lat temu w wyniku intryg jednego z faktoli… Frakcje rzuciły się sobie do gardeł. Ulice przepełnił krwawy chaos. Wszyscy bili się ze wszystkimi, aż Pani Bólu stwierdziła że ma tego dość i dała ultimatum. Frakcję mają się wynosić z Sigil. No i część z nich się wyniosła. Ale nie Stronnictwo Doznań… oni postanowili się rozwiązać i zrzec statusu Frakcji. Więc pozostali w mieście zajmując się tym czym zawsze się zajmowali i pielęgnują swoją filozofię. Niemniej skoro nie ma takiej frakcji to nie mogłam do nich dołączyć i otrzymać amuletu. Bo zresztą nie ma już ich takich przedmiotów… więc ten tatuaż jest dowodem na to że dołączyłam do organizacji… która obecnie nie istnieje.- zaśmiała się na koniec.
- Rozumiem - odpowiedziała Mmho - to filozofia w stylu chwytaj dzień? Chcecie wiedzieć wszystko o wszystkim? - zielonoskóra postukała palcem w tatuaż - Widzę tu ucho, które chce wszystko słyszeć.
- Bardziej pochłania wszelkich doświadczeń… pożerania ich łakomie.- zachichotała rogata i potrząsnęła głową.- Niestety choć moje uszko słyszy wiele, to nie jest to wiedza akademicka. O przeszłość najlepiej pytać tych co nią żyli. Gnościka gdyby tu był lub byłych członków frakcji. I nie zbieramy informacji dla samych informacji… nie katalogujemy niczemo. Przeżywamy wszystko. Jest Miejski Gmach Rozrywki a w nim sensoria którymi eks-czuciowcy nadal się opiekują. Kiedyś kontrolowali całkiem ten budynek, ale wraz utratą statusu Frakcji utracili część przywilejów. Tam, korzystając z sensoriów można przeżyć to czego samemu nie ma okazji posmakować. Czy to z braku ambicji czy z braku możliwości.
Tańczyć wśród płomieni przed wezyrem irirytów. Polować na drowy w jaskiniach Podmroku. Delektować intelektualną rozrywką jaką są wykłady dawnych mistrzów… cóż… co kto lubi.
- Sensoria? - dopytała pół-orczyca - Czyli takie halucynacje?
- Niezupełnie…. to przeżywanie czyichś wspomnień. Obserwowanie ich obcymi oczami i słuchanie uszami. Nie ma się kontroli nad nimi, bo są to zapisy czyichś działań i decyzji, ale za to odczuwanie wszystkiego co ta osoba czuła fizycznie. - wyjaśniła rogata w zamyśleniu.- Najlepiej… samemu to przeżyć, by zrozumieć.
- Zbierasz takie odczucia, żeby przekazać je dalej i by ktoś inny mógł przeżyć to co ty? - Mmho upewniła się, czy dobrze zrozumiała.
- Nie… czasem jeśli jestem świadkiem jakiegoś niezwykłego wydarzenia lub uczestniczę w nim to… decyduję się na zapisanie tego wspomnienia w sensorium, ale ciężko to nazwać zbieraniem doznań. W tej chwili to tylko trzy kamienie z moimi… na wiele wiele innych. - wyjaśniła Marai z uśmiechem.
- Co na nich jest? - Mmho uśmiechnęła się, była ciekawa, czy Marai podzieli się tą informacją, bardziej niż samej odpowiedzi.
- Hmm… przejażdżka na grzbiecie smoka będąc ścigana przez wściekłe ifiryty. Rozgrywka karciana z pewną rakszasą o moją duszę i pewne miejsce…- dodała na koniec tajemniczo rogata.
- To pewnie jakieś nieładne miejsce, skoro nie chcesz o nim mówić - stwierdziła Mmho, ale nie dopytywała dalej. - Ciekawe… - powiedziała po chwili - czyli za pomocą tej magii można przeżywać wiele razy swoje własne wspomnienia.
- Po prostu… wolałabym byś sama zobaczyła to miejsce. Nie chcę psuć ci niespodzianki.- odparła diabliczka z łobuzerskim uśmiechem i skinęła.- Tak. Można je przeżywać w nieskończoność, acz nie można nic w nim zmienić.
Zielonoskóra pokiwała z uznaniem i zamyśleniem głową, pochłonięta myślami nic nie powiedziała. Ziewnęła tylko krótko i przeciągnęła się lekko.
- Obawiam się że tu utknęłaś, bo ja nie zamierzam się usunąć.- odparła diabliczka opierając rogatą głowę o piersi półorczycy i przymknęła oczy też wyraźnie zmęczona.
Mmho pogłaskała ją krótko po włosach, zatrzymując w końcu dłoń na jej głowie. Sama zamknęła oczy, pogrążona w pięknych wspomnieniach, które mogłaby wspominać w nieskończoność nic w nich nie zmieniając.
Aż zasnęła.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline