| Wieczór Mmho u Tanegris część II Zmęczona, opadła na poduszki obok Marai.
- To była całkiem przyjemna “rozmowa”- zamruczała rogata siadając i nalewając wina. Ogonem owinęła jeden z kielichów i kładąc się podała go Mmho, popijając przy okazji ze swojego.
- A ty jesteś wyjątkowo śliczną półorczycą. Zwykle nie jesteście takie… gibkie.
- Doprawdy? - zapytała Mmho, w tym momencie strugając głupka i szczerząc zęby. Kielich przyjęła z wdzięcznością i od razu popiła z niego. Jej wzrok skupił się na dłuższą chwilę na ogonie diabliczki.
Ten poruszał się leniwie jak u dużego kota, zapewnie instynktownie bo sama jego właścicielka skupila się na rozmyślaniu.
- Trafiają się ładne półorczyce, nie przeczę. Ale są bardziej atletyczne od ciebie i ode mnie… bardziej muskularne. - mruknęła zamyślona. - Czy… byłoby nieuprzejmością spytać o to czy u ciebie… w rodzinnym świecie półorczyce są bardziej takie jak ty? Czy może i tam jesteś wyjątkowym klejnotem? Jedynym w swoim rodzaju?
- Mmho jest klejnotem, jest jedyna w swoim rodzaju, na swój sposób oczywiście - odpowiedziała Mmho, puszczając przy tym oczko do Tanegris. - Jestem łuczniczką, to oczywiste, że te które wojują mieczem są bardziej muskularne. Jeśli chodzi ci o urodę, orczyce są jakie są. Daleko im do Mmho. Widziałam martwą orczyce tu, wyglądała bardziej prymitywnie niż te z mojego świata. Pół-orczyce są różne tak samo jak różni są ludzie ale zdecydowanie są mądrzejsze od orczyc.
- Po prostu… w przeciwieństwie do innych półorczyc jakie widziałam… masz bardziej delikatne i subtelne rysy, przy podobnej do nich muskulaturze.- wyjaśniła rogata leniwie wodząc ogonem po ciele odpoczywającej kochanki. - Więc jesteś wyjątkowa… zdecydowanie tak.
Pół-orczyca upiła kilka łyków wina, nic nie odpowiadając na te słowa. Nieśpiesznie przesunęła wzrokiem po ciele Tanegris, zatrzymując wzrok na jej rogach.
- Mogę je dotknąć? - zapytała w końcu.
- Możesz dotykać czego chcesz.- pochyliła się by ułatwić plany półorczycy.
Mmho zdecydowanie chwyciła Marai za jeden z rogów, najpierw oceniając jaki jest w dotyku a później przyciągając ją za niego do siebie i ewidentnie sprawdzając reakcję dziewczyny z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Hej… co ty planujesz… co ci się marzy… - zaśmiała się zaskoczona diabliczka poddając się kaprysowi półorczycy.
A ta zaśmiała się głośno na te pytania, jednocześnie wciągając dziewczynę na siebie.
- Masz ochotę odpocząć? - zapytała.
- W tej chwili. - wymruczała Tanegris wiercąc się na kochance i ocierając swoimi piersiami o jej.
- W tej chwili mam… dylemat.- mruknęła lubieżnie, dotykając podbrzusza półorczycy sprężystą końcówką ogona.
- Ahaa - odpowiedziała Mmho z zachwytem przesuwając palce po jej krągłościach i oplatając ją jedną nogą. - Powiedz mi Marai, wolisz spokojne igraszki czy takie mniej spokojne? Czy zależy od nastroju? - zapytała przy tym.
Rogata pochwyciła dłoń półorczycy i przesunęła nią po swoich ciele, tak że palce Mmho wodziły po jedynym jej tatuażu… zagadkowym, bo w sumie mało estetycznym.
- Ten mały znaczek mówi… że jestem otwarta na wszelkie propozycje i ciekawa nowych doznań. Acz teraz pewnie będzie nam wygodniej raczej spokojnych igraszek spróbować. Ale jeśli zechce nam się potem coś bardziej pikantnego…- nachyliła się i delikatnie ukąsiła szyję Mmho. Jej kiełki nie były może tak duże jak łuczniczki, ale równie ostre.-
... to znajdziesz we mnie świetną wspólniczkę.
Ukąszona Mmho jęknęła krótko, mocniej ściskając przy tym dziewczynę za pośladek. Skinęła po tym głową godząc się z jej słowami, a jej biodra zaczęły wykonywać delikatne ruchy prowokując ocieranie się.
- Możemy być odrobinę pikantne… jeśli chcesz… pikantne i nadal leniwe. Nieśpieszne. - język diabliczki polizał lubieżnie ukąszenie, po czym ponownie igiełki kłów wbiły się w skórę, tym razem u podstawy karku, a ogon zanurzył między uda, wprost w rozpaloną kobiecość Mmho.
- Może być leniwie. Na teraz odpowiada mi to - powiedziała, chociaż jej ciało dodatkowo reagowało na odrobinę pikanterii.
- Mi też… ale przy następnym razem… będziemy dzikie.- mruczała cicho niczym kotka rogata wodząc lubieżnie językiem po obojczyku i nieśpiesznie poruszając ogonem między udami półorczycy… dostarczając jej egzotycznych i intensywnych doznań. Ocierając się swoim biustem nie zapominała o pikanterii… delikatnie i znienacka drapieżnie kąsając ciało Mmho swoimi kiełkami.
- Wygląda na to że cię tu zatrzymam… na “noc”.
Mmho nie odpowiedziała, zamiast tego jęknęła znów z podniecenia, wijąc się przy tym i ocierając o kochankę. Nie oddawała pieszczot, wodziła jedynie wolno po jej ciele dłońmi, sięgając biustu czy wbijając palce w jej plecy, ale tak by ich nie podrapać.
Odpowiedzią na jej starania były pomruki aprobaty ze strony rogatej, ta uniosła się lekko i cofnęła niżej, co by zarówno mocniej poruszać ogonem przeszywającym intymny zakątek, jak i ozdobić piersi półorczycy, pocałunkami i delikatnymi ukąszeniami.
Pobudzona jeszcze po poprzednim razie zielonoskóra nie wytrzymała tego długo. Uniesienie przyszło szybko i było dużo dłuższe niż poprzednim razem. Tym razem jednak paznokcie Mmho wbiły się w plecy kochanki, najwyraźniej tracąc na chwilę kontrolę.
- Przypomnij mi… bym przygotowała jakieś eliksiry leczenia, jakbyśmy miały ostrzej… - mruknęła lubieżnie rogata przyjmując z aprobatą jej reakcję, jak i zadrapania… uwolniła kochankę od rozkosznej obecności ogona.
- Jak się pewnie domyślasz… męskie diablęta mają duże powodzenie… o ile nie są zbyt brzydcy.
Mmho zaśmiała się.
- Faktycznie, chociaż ja zdecydowanie wolę damskie - Mmho mrugnęła do niej okiem, po czym podniosła się na łokciach by zerknąć na jej plecy. - Wybacz - powiedziała, oceniając jednak zadrapania na nieszkodliwe opadła głową na poduszki.
- Nie ma czego… to było ekscytujące nowe doświadczenie. Nowe… odkrycie…- bardka ułożyła dłonie na piersiach półorczycy i podbródek na nich. Musnęła końcówką ogona swoje usta i oblizała je.
- Sfery mają tyle rzeczy do zaoferowania, więc trzeba zachłannym być na noweg odkrycia i doświadczenia. - wyjaśniła na koniec.
- Nowe odkrycia i doświadczenia - powtórzyła po niej Mmho, badawczo się jej przygladając - to jest to, co lubisz?
- To co lubię i co uważam za cel. To i przyjaźnie. Sława bywa użyteczna, ale i bywa kłopotem… przedmioty można stracić… złoto tylko ciąży w mieszku. Ale to zobaczysz i przeżyjesz jest twoje… lub nie tylko. Niektórymi wspomnieniami można i warto się podzielić dla dobra wszystkich.- odparła z uśmiechem Tanegris.
Mmho słuchała, na moment zmarszczyła brwi i nic na to nie odpowiedziała. Zerknęła do kieliszka, a ponieważ znalazła w nim jeszcze łyka czy dwa, to upiła je. Wyglądało, że się nad czymś zastanawia, ten wyraz analizy na jej twarzy Marai już kilka razy widziała.
- Coś cię martwi? Nie masz powodu. Nie dzielę się takimi wspomnieniami… - odparła czule rogata.
Pół-orczyca skinęła krótko głową.
- Opowiedz mi więcej o swoim tatuażu - poprosiła.
- Kiedyś… kilka lat temu… osiem czy dziesięć. Dokładnie nie pamiętam… w Sigil istniały Frakcje. Były to organizacje różnego rodzaju pełniące różne role i powiązane z różnymi filozofiami… Grabarze zbierający zwłoki i podniecający się nieśmiercią… sztywni Guwernanci zajmujący się papierkologią w nadziei, że odkryją przepis na władzę nad światem… Chaosyci którzy… diabli chyba wiedzą czym zajmowali się chaosyci poza topieniem się w szaleństwie… no i…- pacnęła się po tatuażu.- ...Stronnictw Doznań. Niemniej parę lat temu w wyniku intryg jednego z faktoli… Frakcje rzuciły się sobie do gardeł. Ulice przepełnił krwawy chaos. Wszyscy bili się ze wszystkimi, aż Pani Bólu stwierdziła że ma tego dość i dała ultimatum. Frakcję mają się wynosić z Sigil. No i część z nich się wyniosła. Ale nie Stronnictwo Doznań… oni postanowili się rozwiązać i zrzec statusu Frakcji. Więc pozostali w mieście zajmując się tym czym zawsze się zajmowali i pielęgnują swoją filozofię. Niemniej skoro nie ma takiej frakcji to nie mogłam do nich dołączyć i otrzymać amuletu. Bo zresztą nie ma już ich takich przedmiotów… więc ten tatuaż jest dowodem na to że dołączyłam do organizacji… która obecnie nie istnieje.- zaśmiała się na koniec.
- Rozumiem - odpowiedziała Mmho - to filozofia w stylu chwytaj dzień? Chcecie wiedzieć wszystko o wszystkim? - zielonoskóra postukała palcem w tatuaż - Widzę tu ucho, które chce wszystko słyszeć.
- Bardziej pochłania wszelkich doświadczeń… pożerania ich łakomie.- zachichotała rogata i potrząsnęła głową.- Niestety choć moje uszko słyszy wiele, to nie jest to wiedza akademicka. O przeszłość najlepiej pytać tych co nią żyli. Gnościka gdyby tu był lub byłych członków frakcji. I nie zbieramy informacji dla samych informacji… nie katalogujemy niczemo. Przeżywamy wszystko. Jest Miejski Gmach Rozrywki a w nim sensoria którymi eks-czuciowcy nadal się opiekują. Kiedyś kontrolowali całkiem ten budynek, ale wraz utratą statusu Frakcji utracili część przywilejów. Tam, korzystając z sensoriów można przeżyć to czego samemu nie ma okazji posmakować. Czy to z braku ambicji czy z braku możliwości.
Tańczyć wśród płomieni przed wezyrem irirytów. Polować na drowy w jaskiniach Podmroku. Delektować intelektualną rozrywką jaką są wykłady dawnych mistrzów… cóż… co kto lubi.
- Sensoria? - dopytała pół-orczyca - Czyli takie halucynacje?
- Niezupełnie…. to przeżywanie czyichś wspomnień. Obserwowanie ich obcymi oczami i słuchanie uszami. Nie ma się kontroli nad nimi, bo są to zapisy czyichś działań i decyzji, ale za to odczuwanie wszystkiego co ta osoba czuła fizycznie. - wyjaśniła rogata w zamyśleniu.- Najlepiej… samemu to przeżyć, by zrozumieć.
- Zbierasz takie odczucia, żeby przekazać je dalej i by ktoś inny mógł przeżyć to co ty? - Mmho upewniła się, czy dobrze zrozumiała.
- Nie… czasem jeśli jestem świadkiem jakiegoś niezwykłego wydarzenia lub uczestniczę w nim to… decyduję się na zapisanie tego wspomnienia w sensorium, ale ciężko to nazwać zbieraniem doznań. W tej chwili to tylko trzy kamienie z moimi… na wiele wiele innych. - wyjaśniła Marai z uśmiechem.
- Co na nich jest? - Mmho uśmiechnęła się, była ciekawa, czy Marai podzieli się tą informacją, bardziej niż samej odpowiedzi.
- Hmm… przejażdżka na grzbiecie smoka będąc ścigana przez wściekłe ifiryty. Rozgrywka karciana z pewną rakszasą o moją duszę i pewne miejsce…- dodała na koniec tajemniczo rogata.
- To pewnie jakieś nieładne miejsce, skoro nie chcesz o nim mówić - stwierdziła Mmho, ale nie dopytywała dalej. - Ciekawe… - powiedziała po chwili - czyli za pomocą tej magii można przeżywać wiele razy swoje własne wspomnienia.
- Po prostu… wolałabym byś sama zobaczyła to miejsce. Nie chcę psuć ci niespodzianki.- odparła diabliczka z łobuzerskim uśmiechem i skinęła.- Tak. Można je przeżywać w nieskończoność, acz nie można nic w nim zmienić.
Zielonoskóra pokiwała z uznaniem i zamyśleniem głową, pochłonięta myślami nic nie powiedziała. Ziewnęła tylko krótko i przeciągnęła się lekko.
- Obawiam się że tu utknęłaś, bo ja nie zamierzam się usunąć.- odparła diabliczka opierając rogatą głowę o piersi półorczycy i przymknęła oczy też wyraźnie zmęczona.
Mmho pogłaskała ją krótko po włosach, zatrzymując w końcu dłoń na jej głowie. Sama zamknęła oczy, pogrążona w pięknych wspomnieniach, które mogłaby wspominać w nieskończoność nic w nich nie zmieniając.
Aż zasnęła.
__________________ To nie ja, to moja postać. |