27-08-2020, 20:14
|
#16 |
| Zygfryd przysłuchiwał się wymianie argumentów obu braci, czując coraz większą irytację w miarę jak współdowodzący z nim rycerze ścierali się coraz ostrzej. Szczególnie jednak nie podobało mu się straszenie przez Agilulfa śmiercią z rąk pogan...
Wystąpił pewnym krokiem do przodu, unosząc opancerzone dłonie go góry. -Pokój moi Bracia, obaj mówicie mądrze i nie wątpię że nic więcej niż dobro naszej świętej misji nie leży wam na sercu. Jednak dalsze dywagacje wydają już mi się jeno marnowaniem danego przez Pana czasu i niepotrzebne antagonizmy między nami mogą rodzić. Jak mawiają, mężów poznaje się po czynach nie słowach. Zdecydowałem, że nie będę niczym chwiejna białogłowa zdania mego zmieniać - popieram opinię brata Brunona by jak najszybciej pozycję na wysokim wzgórzu zabezpieczyć. Nie powinniśmy Bracia poddawać się nadmiernej bojaźni wobec tych pogańskich dzikusów i pozwalać by trwoga kierowała naszymi decyzjami - nie wątpię że męstwem i wolą służenia Bożej sprawie zdzierżymy każdą przeciwność którą siła szatańska nam na drodze postawi. Czyż nie Bracia i Siostry!? - Zawołał z entuzjazmem, unosząc pięść do góry w geście siły i wiary. |
| |