Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2020, 21:41   #31
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Osiedle Słoneczne Wzgórze; Noc 25-26 czerwca 1996; po północy

Philip stał z boku uskuteczniając gryzienie się w język. Szło mu tym lepiej im częściej spoglądał w kierunku szeryfa.
~ Nie odzywaj się stary. ~ Powtarzał sobie w myślach przypominając sobie, że tej wampirzycy mogło nie interesować, że biedaka pewnie zakołkowali w losowym miejscu gdzieś w mieście, że nie był ofiarą jakiegoś rytuału, tylko ot tak go ktoś hobbystycznie pociął.

Powoli nabrał powietrza w płuca, starając się skupić na zadaniu pytania w jak najdelikatniejszy sposób.
- A… czy są miejsca, w których regularnie się posilał? Gdzie lubił chodzić? - Przyjrzał się Ewie siląc się na ciepły i współczujący uśmiech.

Ośmielony zdaje się uwodzicielskim stylem Sowińskiej Tremere zdał się zwalczyć wymuszone przez szeryfa wycofanie i wbił z rzeczowym pytaniem. Pytaniem zasadnym, tak celnym i oszczędnym w ozdobniki emocji, że wydało się nawet Bleinertowi kanciaste, Toreadore mogłoby stanąć w gardzieli, lub zatopić suche już płuca. Nie mógł nacieszyć się faktem, że ktoś go w owym temacie wyręczył, to znów wypełniło umysł entuzjazmem, że ma przy sobie owych dwoje. Koteria, zrządzenie, czy plan prastary, funkcjonowała perfekcyjnie.

Wyczekał zatem, by temat się rozwinął, bo było warto zebrać więcej informacji nim znów podejmie głos. Tymczasem walczył Kordian sam ze sobą, bo już się niecierpliwił, jakby minęły stulecia, a jemu spieszno było wyjść na scenę i wyśpiewać swą arię.

Wampirzyca stała chwilę w ciszy jakby ważąc pytanie zadane przez czarodzieja. Wreszcie po chwili odpowiedziała nieśpiesznie:

-Chyba najczęściej polował tutaj na osiedlu, tak myślę. - Ewa zrobiła pauzę, po czym dodała: - Jak był w mieście to kręcił się głównie w tej części Kielc.

Kordian wiedział, że dłużej nie wytrzyma, starał się przynajmniej nadać swemu głosowi spokoju i ukryć entuzjazm jaki go rozpierał. Wyszło nieco teatralnie, bo pauzy wyczekane, uznał że to dobrze, bo przecież maskarada jest grą. Zamknął powieki, otworzył, a już było to preludium skupiania uwagi na sobie, by go zrozumiano.

- Ewo, jestem Kordian. Nie skłamię, że wiem co czujesz, moje poruszenie jest niczym przy Twej tragedii. - fałszywy wdech - Powiedziałaś, że kiedy Maciej bywał w mieście, najczęściej pożywiał się na osiedlu. Gdzie zatem zwykł bywać? Czy możesz wskazać nam jego lokum? - czerpał bezpośredniość, spijając wprost z oblicza arystokratki pożądaną aurę, jak trzmiel pije nektar, jak kochanek podnieca się uniesieniem partnera. Pił jej energię jak wampir krew, zerkając raz na Sovińską, raz na Ewę. - I jeszcze, proszę. Umówiliście się na dziś. Czy to było zwykłe dla Maćka, czy może odwrotnie, niepospolite, bo zajmowało go co innego. - pauza - Kiedy się z nim słyszałaś, lub widziałaś Ewo? - pauza - Czy pasje pochłaniały go tak bardzo, że gubił czas na ukochanych? Był młody, a to zabieganie to przywilej młodości.

Tymczasem spojrzał na jej buty, niby skromnie spuszczając wzrok i znów go podnosząc, przez szacunek do rozmówczyni, a oceniając ubiór w każdym calu, się nie oparł się i ocenił co pod ubraniem, bo taka zrozpaczona prawdziwie diabelnie go uwodziła. Powąchał, zakochał się, choćby na tą krótką chwilę. Cóż za tajemna siła przyprawiła go o erekcję. Smutno-szara jak mijająca noc.


Toreador wnikliwie obserwował Ewę. Wampirzyca na gust Bleinerta była ubrana bardzo niegustownie, ale nie dał niczego po sobie poznać. Stare, znoszone trampki i para dżinsów, jeszcze nie były żadną tragedią czy faux pas, ale gruby golf, znacznie przyduży, a kolorem podobny do starego wora ziemniaków, zniekształcał totalnie figurę młodej z wyglądu kobiety i powodował, że Ewa właśnie wyglądała dokładnie jak najsłabsze ogniwo w swoim outficie: jak worek kartofli. Domyślał się, że pod tym bezgustownym strojem, musiało się kryć niezgorsze ciało przemienionej młodo kobiety, może nie tak szczupłe i któremu jednak wiele brakowało do na przykład Alicji, ale na pewno takie na którym śmiertelnicy zawieszali oko. Nie wiadomo co w ubiorze tak odrażającego swoim bezguściem równocześnie fascynowało Toreadora, na tyle, że przez krótką chwilę wpatrywał się zupełnie bez rozumu w kobietę.

Dopiero podniesiony do góry palec Ewy spowodował, że Kordian zaczął wracać do rzeczywistości, a słowa kainitki, do tej pory brzmiące jakby dochodziły spod wody nabrały w uszach Bleinerta ostrości:

-Tam mieszkaliśmy, na drugim piętrze… - rozmówcy zorientowali się, że kobieta mówiła o tym gdzie mieszkali za życia a ona ciągnęła nieśpiesznie dalej: - mój mały braciszek spędzał dużo czasu za miastem i bywał tu od czasu do czasu, ale jak bywał, to spotykaliśmy się… Maciek miał swoje sprawy a ja mam swoje. Nie interesowaliśmy się tym.

Kainitka zamilkła i wyglądało, że nie miała zamiaru mówić nic, ani o swoich, ani o sprawach Macieja.

Uniesienie jak szybko wstąpiło w Bleinerta tak szybko opadło, zastąpione niesmakiem wobec postawy wampirzycy. Niechlujnej, niezaangażowanej, zemdliło go, czar prysł, już nie miał ochoty na kielicha z Ewą, a wobec sprawy śledztwa nabrał chłodnego dystansu.

Na odpowiedź skinął sztywno, trochę nawet grzecznie, bo był ponoć u niej w gościnie, choć miał ochotę jak najszybciej się stamtąd wynieść. Unosząc podbródek spojrzał na konfratrów, może chcieliby coś dodać, jemu było nie w smak. Niezłomnie wierzył, że tak Alicja i Phillip go rozumieją. Tym bardziej, że czas uciekał, a miejsce znalezienia Macieja stygło równie szybko jak rewelacje, których się dowiedział, a którymi niezwłocznie należało się podzielić.

Raz jeszcze pochłonął zmysłami ciało i lokum, ważąc, czy niczego nie pominął. Wreszcie znów napotkał buty gangrelki i ledwo wstrzymał grymas. Trampki, nic dziwnego, że nie zastukały, równie pospolite jak nijakie.

Alicja w końcu otrząsnęła się z zaskoczenia.

Jak to możliwe, że wampir nie ma wrogów. A nawet jeśli nie on, to wrogów ma jego stworzyciel albo choćby klan. Nie do pomyślenia. A przynajmniej nie w normalnych miejscach. Mój Boże co to za wieś totalna, do jakiej przyszło mi właśnie zawitać. - pomyślała

- Ekhem… a jeśli idzie o innych jego znajomych Ewo, to z kim się spotykał? Bądź też z kim się przyjaźnił? Czy wiesz z kim utrzymywał kontakty, zwłaszcza jak ty to określiłaś moja droga... “poza miastem”?



Widać było po Ewie, że rozmowa jest dla niej bardzo trudna. Kobieta była przygnieciona ciężarem swej straty. Przez chwilę w ciszy wpatrywała się błagalnie w Osnowskiego, aby pozwolił jej odejść. Primogen Gangrel przyszedł z pomocą w inny sposób. Odezwał się samemu:

-W zasadzie to chyba tylko z nami się zadawał… - Osnowski poprawił się szybko: - Znaczy z innymi Gangrelami w mieście: Ewą, mną i Klausem. No i chyba jeszcze z Apaczem z klanu Brujah. Taki punk, co też bawi się w ekologię, chyba się znali jeszcze za życia. A za miastem z tego co mi wiadomo, to podobno kontaktował się z plemionami garou. A w mieście miał parę spięć z tym idiotą Janikiem, co papla jęzorem, co mu tylko ślina na język przyniesie i jeszcze z Krzykaczem Tofilem. To sprawa chyba jeszcze sprzed przeistoczenia i generalnie jakaś dziecinada z tymi całymi modnymi subkulturami alternatywnymi.. Ale z góry wam mówię: Oni by czegoś takiego nie zrobili. Brujah to może jeszcze byłby zdolny do morderstwa, ale nie w taki sposób.

Ewa przytakiwała primogenowi i wyraźnie odetchnęła z ulgą, gdy Osnowski przejął inicjatywę. Wykorzystując chwilę, Alicja raz jeszcze kazała sobie spojrzeć na Macieja, zauważając, że kołek, który zgasił gangrela, został wbity od tyłu, podeszła dwa kroki i jeszcze paznokcie, dłonie, obejrzała dokładnie, trudno coś dojrzeć spod masakry ran. Gangrel wzrokiem odesłał wampirzycę i gdy już oddaliła się znacznie, dodał ciszej:

-Mam też kontakty pośród wilkołaków i dbam o to, żeby nie było między nami, a nimi konfliktów. Ostatnimi czasy wszystko stanęło na krawędzi noża, po tym jak kilka tygodni temu zginął w mieście jeden z kontaktów zmiennokształtnych. Oni obwiniają o to nas, a fakt że ciało ma jeden z Nosferatu nie pomaga w niczym. Madej stanowczo twierdzi, że to nie jego sprawka, że tylko znalazł ciało. Ja nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć, ale wolę nie wspominać garou o tym, że wampir ozdobił sobie salon czyimiś flakami. Sprawdzę to, ale nie sądzę żeby wilkołaki załatwiły Macieja w ramach zemsty.

Rewelacje Szeryfa spowodowały, że członkowie koterii zaczęli szybko myśleć. Osnowski nie był tylko gburem od wykonywania poleceń Księcia. Miał inną nie mniej ważną rolę w mieście. A w mieście takim jak Kielce, otoczonym przez dzikie ostępy Puszczy Świętokrzyskiej pełnej śmiertelnych niebezpieczeństw dla każdego kainity, rola ta była nie do przecenienia.

W oczach i uszach Toreadore Szeryf okazał ludzką twarz, słabość do gangrelki, lub niecierpliwość, ujęte jednako w powściągliwe i rzeczowe informacje. Ich nasycenie w kilku zdaniach nieco nawet onieśmieliło Kordiana, który zwykł kwiecić wypowiadane półprawdy i ubierać w iluzje jak warstwowe płaszcze, lub ruskie matrioszki.

Zbity z tropu, bo już miał zapytać o wymienionych przeistoczonych, a z lasów starych Gór Świętokrzyskich wyskoczyły "garu". Dość miał obycia i rozumu, by wiedzieć, że tak Frankończycy i Kanadole mówią o wilkołakach, ale nie pojmował dlaczego szeryf użył akurat tej formy. By nie dać Osnowskiemu satysfakcji, że zadziwił koterię, choć po prawdzie wilkołacy go zainteresowali, wrócił trzy kroki myślami.

- A z owymi gulami, którzy pierwsi pojawili się na miejscu porzucenia zwłok Macieja, moglibyśmy dwa słowa? Nie głupio byłoby i ową pomywaczkę zapytać co lament poniosła. Alicjo, zagrałabyś wstrząśniętą kuzynkę? Liczyłbym również na względy pana Adama Synowca, mógłby pomóc nam w kontaktach z kanitami, a szeryf dał nam cenna wskazówkę, jak ową pomoc możemy uzyskać. Nie każ się prosić Alicjo.



Post pisany wspólnie z Graczami i Mistrzem Gry

*(Każdy z graczy może sobie dopisać jedną kropkę w umiejce Tajemnice Maista)*

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 28-08-2020 o 10:40.
Nanatar jest offline