Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2020, 06:02   #19
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Agilulf sługa Pana pokorny, choć o duszy targanej myślami konno jechał tyłów pilnując nowemu miejscu na kasztel. Nie był to radosny dzień i przeczuć wielki miał iż problemy będą. Jawnie wzgórza te pokuszeniem szatańskim były i problemy z tego będą, nie ważne jak wspaniałe i dobre zdawały się w oddali i zdawać się mogły na miejscu. Choć przeczucie to bardziej dyktowane doświadczeniem i logiką rozumienia ludzkiego co od Pana pochodzi, choć z grzechu zrodzoną. Czyż to nie Ewa jabłko poznania zerwała i umysły pierwszych ludzi splamiła co wygnaniem skutkowało? Tak więc kroczył przez tą ziemię wrogą i nieprzystępną pogrążony w myślach jak tu sytuację ratować i wszelkie trudności starając się pojąć w mnogości rozwiązań które przed nimi stały. Przeplatane to cichą w duchu modlitwą, by Bóg dobry i litościwy przebaczył jego jego braciom i mu samemu, lecz od śmierci i cierpienia uchował niewinnych których strzec powinni, a których uchronić nie mógł w swej ludzkiej ułomność. Wszak dwojga złego na jednego była, a on był jeden.

W każdym bądź razie, jechał na tyle pochodu. Nie uznawał tego za haniebne miejsce, wręcz odwrotnie, ale on był z tych co widzieli życie, a nie kierowali się ułomnymi pragnieniami i pustymi, jałowymi ambicjami. Jazda z tyłu była najwyższym honorem dlatego, bo nie dość, że chroniło się tyły, lecz i dlatego, bo widziało się wszystko co z przodu i po bokach i mogło się reagować zgodnie z zapotrzebowaniem. Było to wręcz wilcze zachowanie, zachowanie jak u wilków od których pochodziło jego imię. Agilulf, Wilcze Ostrze, lub ostrze Wilka. Gdzie indziej szukać prawdy o życiu, jak nie wśród natury? Która wszak była wpierwej od człowieka stworzona w boskim planie, a cóż to innego znaczy iż nie była wyżej poważana? Co z tego, że Pan dał ją ludziom we władanie, lecz to na niej stworzył człowieka i w niej go osadził? Temuż to rycerz Zakonu Najświętszej Panienki trzymał się tyłów ucząc młodego Siemena wobec którego zdaje się był najbardziej rozmowny jako nauczyciel, a miał mu wiele do przekazania jak i mu przekazali swego czasu i sam się dowiadywał później.

Droga przebiegała zgodnie z założeniami, lecz prawda jeno mówiła, że oto dzięki pomocy nawróconego paganina drogę dane im było znaleźć. Bez niego, dzień dłużej by to zapewne potrwało. Wszestko tak jak przewidywał... Słowem się jednak nie odezwał. Bruno zarzucał mu defetyzm, lecz prawda była, że im dłużej żyłeś z dala od tego co szumnie zowią cywilizacyją tymże ostrzejszy umysł i zmysły się stają. Do pierwotnego stanu powracają, bliższe boga, nie rozpuszczone i zapuszczone w ciele i umyśle przez luksusy i rozkosze wystawnego życia. Czy sam Pan Chrystusowy nie nie mawiał, że zbytki cielesne i popuszczanie rządzom na zobaczenie z drogi prowadzą? Że jeno ciężka praca i trudy do Boga Ojca przybliżą? Jak w przypowieści o uchu igielnym...

W ten dotarli na miejsce i wielka pokora go za serce wzięła. Nie z powodu dobrodziejstw zwierzyńca i kamienia. Nie z powodu wody braku i ciężkiej gleby, lecz z zgoła bardziej pobożnego powodu. Otóż bowiem w swym roztargnieniu i trwodze o wszystkich bez wyjątku o zapomniał siostrach zakonnych i świętej relikwii. Chwała niech będzie mistrzowi Andreasowi! Wszak czy nie inaczej było, że najprostszego serca i najbliższy stworzeniu i ciężkiej pracy człowiekowi przypadło zrozumienie natury boskiej pojąć i za priorytet wziąć?


Widząc obfitość zajęcy i ptactwa mieszane uczucia miał, a mieszane były wielce. Jego wiedza myśliwska wielka nie była, lecz coś nienaturalnego tu zachodziło. Czyż zajęce nie były istotami zrodzonymi z porządania, a ptactwo istotami wolności? Jeno szatańskie to znaki były... bo wszak na samym ptactwie i zajęcach się nie utrzymają długo. Jeśliby to samą mięsną i jajeczną dietą żyć... to jeden królik i ptactwo dziennie na osobę potrzebne były i zwierzyna wyginie.


Z tego powodu pierwszą dyspozycję dał Mistrzowi Andreasowi, by jak tylko dane będzie pierwsze umocnienia postawić ludzi przydzielił, by klatki dla zajęcy pobudować, by hodować je i w kontrolowanych warunkach do skromnego, ale stabilnego źródła żywności dostęp mieć. Wszak skóra towarem handlowym, a kości spalić można i na pył zetrzeć by gromadzić i pod uprawę mieć na nawóz... Skądże to wiedział? Gdyż od lat wielu w terenie działał i z chłopstwem do czynienia miał.


Choć sam pracą tą nie mógł się zająć z przyczyn wizerunkowych, to chociaż i wiedzę swą na korzyść Zakonu przysporzy. Podobny prykaz dostał Fritz, przyjaciel jego wieloletni, a leśniczym od lat, by pułapki na zajęce budował na współę z przydzielonym cieślą w chwilach wolnych, by je pochwycić.


Czas mijał nieubłaganie, a Boży sługa chadzał pojąć się starając niegościnne tereny jak okiem sięgnąć. Wielce niepokoiły go symbole... czy na terenie puszczy zagrożenie się znajdowało, czy raczej był to znak, że puszczy linię opuszczając się w tereny gdzie oni byli znajdowali zagrożenie żyło? Tego nie wiedział, a wiedzieć potrzebował. Tegoż musiał zbadać wschód i południe, by więcej się dowiedzieć. Nie omieszkał nie powiadomić rycerskiej braci i siostry Gertrudy której zdanie jako świętej wiele dla niego znaczyły, z prośbą ku niej, by modły o ochronę do pana znosiła co wieczór gdy słońce gaśnie o ochronę przed stworzeniami nocy, i w wilczej godzinie gdy szatan najpewniej i nieokrzesanej działa, a ludźmi swymi w modłach tych towarzyszyć jej miał i swych braci i pozostałych namawiał ku temu, lecz nie nalegał, gdyż ktoś wachtę mieć musiał i z chęcią by sam na wachcie poznał, gdyż oko miał bystre.


Kiedy bezpieczeństwo wstępne powstało i wiedza gdzie co było, a nim noc zapadła z Mistrzem Mularzy rozmawiał cicho przy ogniu i posiłku, by z rana co sił ludzi z wozami pełnymi beczek po wodę posłać i więcej beczek narobić. Jak z beczkami wody na wieczór wrócą, następne dni dwa źródła pogłębić z nadzieją, że wody choć trochę zbiorą i po beczce w ziemię zakopać w dziur miejsce by do nich woda się zbierała. Wszem to po to by woda w ziemię nie uciekała i z tych beczek wiadrami wodę wybierać co to po korytach z desek cienkich weń by wlatywała. Tędy więcej beczek by wodę gromadzić, a gdy kasztel powstanie i odprowadzenie wody dachowej stworzyć by do beczek zlatywała. Tak to zrobić, by strumyk był nadal i zajęce mogły się nim posilać pragnienie.


Nocny alarm zerwał Brata Agilulfa ze snu płytkiego i krótkiego na nogi wyszarpującego sztylet przed siebie, gdyż z nim nigdy się nie rozstawał i zawsze przy ciele spoczywał gotowy być dobytym. Zawsze wiedział, że zagrożenie będzie, a człek rozumny nawyka do gotowości. Nie widząc zła szybko po miecz sięgnął i kroków parę w sprawę wtajemniczony był. Ze spokojem na twarzy słuchał... czort był. Czyż nie prawił, o pokuszeniu szatańskim, a teraz w dom samego diabła przyszło im przyjść jak widać?

Zwołał Fritza by ten obejrzał ślady nad którymi i on się pochylał. Biegły wielce nie był sam w tej sztuce, ale zaufanie swemu człowiekowi pokładał wielkie i tak oto obaj razem ślady oglądali, dy on przemawiał.

- Powstrzymajmy się bracia przed czynem, gdyż noc jest. Czas diabła i w noc największą moc on ma. Módlmy się o bezpieczeństwo dla ciała i duszy naszego towarzysza i o siłę i mądrość dla nas, o łaskę Pańską za dnia by go uratować. - powiedział ze spokojnym, choć lekko nabożnym głosem - Wszak diabeł może być więcej niż jeden, a gdy w nocy inne diabły przyjść tu mogą, gdy my chronić nie będziem. Jutro co świt wyruszym, teraz lepiej nam na modlitwie, czuwaniu warty i śnie spędzić. Cokolwiek czynim, czyńmy z głową, a w pułapkę diabelską się wpuścić nie daj... hmm... ciekawe... Fritz?

W ten leśni znak dał co sądzi o jego odkryciach które miał w głowie i cicha, krótka rozmowa się wdała szeptana, szeleszcząca, na koniec której Agilulf posłał mu skinienie głowy i wstał by spojrzeć na zgromadzonych.

- Trzech ludzi co ślady zostawiło i zacierali sprawnie. Za nocy niebezpieczne ich wytropienie, lecz najbliższe dni pogoda powinna być dobra. Do rana poczekajmy, lub kogoś zostawmy biegłego w sztuce wojennej na straży. Na teraz się szykujmy i niech nikt samopas nie chodzi. Trójkami, gdzie dwóch pod bronią. Wychodek wykopać trza prędko. Sasini nas znaleźli jakobym przewidział, ale nie zaszkodzi w godzinie łaski pańskiej świtania porannego broń poświęcić, choć by czort to był wątpię wielce, choć skreślić nie mogę iż to więcej niż jeden czort jest co działał.

 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 31-08-2020 o 14:53. Powód: IMG - korekta
Dhratlach jest offline