Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2020, 09:00   #64
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
2519.I.14; Konistag (6/8); przedpołudnie

- Nie ufasz mi? Wzór ci się nie pasuje? A może ty się po prostu boisz igieł? - nuta zawiedzenia i kszta sarkazmu skrywały się w głosie brunetki - Byłam przekonana, że spodoba ci się taka… Hmmm... Jakby to powiedzieć. - chwilę zadumała podpierając brodę - ekstrawagancja! - uniosła wskazujący palec lewej dłoni dokańczając zdanie - Wszak nie każdego na to stać. Zarówno pod względem majętności jak i odwagi. - kontynuowała starając się dodać temu czynowi jakiś specjalny charakter - I bez obaw Breno. Ten mężczyzna należy do najlepszych w swoim fachu. - głos wdowy wyrażał troskę zaś jej ręka spoczęła na ramieniu niemalże roztrzęsionej pieguski - Z resztą spójrz tylko na te dzieła sztuki. - mówiła z wyraźną pasją, zamaszystym ruchem drugiej ręki wskazując na wiszące dookoła prace Inka - Tak. Dobrze usłyszałaś. Dzieła sztuki. - powtórzyła akcentując wyraźnie dwa ostatnie słowa - Czy nie wyglądają jak żywe? Nie zapierają tchu w twej młodej piersj? - starała się przekonać dość mocno spłoszoną dziewczynę - Nie będziemy sobie przecież robić tego tatuażu na czole. - żart miał nieco rozluźnić atmosferę.

Ciemnowłosa pokojówka wydawała się trochę uspokojona słowami swojej pani. Rozejrzała się po wystawionych eksponatach po raz kolejny. W końcu jeszcze raz spojrzała na gospodarza o niezbyt przyjemnej aparycji. Ten odwzajemnił to spojrzenie chociaż w dość obojętnej wersji. Więc Brena wróciła spojrzeniem i słowem do swojej pani.

- No a ten wąż… A to jakiś duży? I gdzie bym go miała mieć? - zapytała jakby w końcu zaczęła na poważnie rozważać zrobienie sobie akurat takiego a nie innego tatuażu.

Ver momentalnie wyłapała rosnące zaufanie Breny względem owego pomysłu. Postanowiła więc kontynuować swą wypowiedź w takim samym tonie aby czasem nie zniechęcić jeszcze nieprzekonanej do końca służki.

- Niewielki kochanie. Symboliczny. - uspokajała lojalną pracownicę - O tutaj. - położyła dłoń w tym samym miejscu, w którym tatuaż zrobiony miała jej seksowna przyjaciółka ze zboru - Tak abyśmy tylko my o nim wiedziały. - serdeczny uśmiech dodawać miał wiarygodności jej wypowiedzi.

Brena sprawiała wrażenie jakby to, ż tatuaż ma być niezbyt duży i niezbyt widoczny to ją uspokajało. Ale jednak specjalny adres tego miejsca, jego intymność, trochę ją jednak deprymował.

- Tutaj? No ale… - brunetka zająknęła się gdy sama położyła dłoń na miejscu w którym jej pani wybrała do wytatuowania. - No ale tutaj to musiałabym przecież spódnicę zdjąć. I resztę. No a on to tak jakoś… - westchnęła cichutko zerkając w stronę mistrza tatuażu. Tego zaś trudno było uznać by spełniał opis tradycyjnego dobrodzieja. Zerkał na nie od czasu do czasu ale zajęty był czyszczeniem swoich narzędzi nie ingerując w wizytę swoich klientek.

- Ależ skarbie ten oto tutaj mężczyzna... - skinęła delikatnie głową przez lewe ramię oddmuchując przy okazji kosmyk czarnych niczym noc włosów, który akurat opadał jej na czoło - jest profesjonalistą. - brunetka wciąż trzymała rękę na barku swojej służki - I fakt może nie jest to książe z bajki… - puściła oczko do pieguski - … ale zna się na tym fachu jak nikt inny więc i spogląda na to miejsce w zupełnie oddmienny od twojego wyobrażenia sposób. - puściła obojczyk swojej uczennicy kładąc następnie dłoń troszkę poniżej jej biodra - Swoją droga. Myślę, że przez tyle lat w tym fachu pan Ink robił tatuaże w takich miejscach, o których nawet byśmy nie pomyślały. - na twarzy Versany znów pojawił się serdeczny uśmiech mający dodać otuchy już coraz dzielniejszej dziewczynie. Obie kobiety stały tak chwile patrząc na siebie w milczeniu po czym wdowa odwróciła głowę i przemówiła w kierunku starszego mężczyzny zalotnie telepiąc powiekami.

- Mam rację? - zadała pytanie przyjmując za oczywiste, iż w tak małym pomieszczeniu żadne słowo nie przeszło obojętnie uszu właściciela lokalu - Jakie najdziwniejsze miejsce zdarzyło się panu tatuować?

- Takie którego nie ma. - lakoniczna odpowiedź mężczyzny sprawiła chyba więcej pytań niż odpowiedzi. Brena niepewnie spojrzała na swoją panią jakby liczyła, że ta zrozumie taką odpowiedź. A gdy podeszły bliżej zorientowały się, że tatuażysta nie ma nóg. Tylko kikuty gdzieś na wysokości kolan. Pewnie dlatego nie podniósł się ze swojego miejsca ani razu odkąd tu weszły. Sam tors i ramiona były już nie pierwszej młodości tak samo jak i twarz z mocno zarysowanymi bruzdami surowych zmarszczek. Ale biła z nich ogorzała cera zawodowego marynarza jakby wiatry i oceany wysmagały i zostawiły swoje piętno na resztę życia mężczyzny.

- Spójrz też kochanie na to z innej strony. - główka wesołej wdówki ponownie zwróciła się frontem w kierunku zielonookiej młodocianej - Tatuaż w tamtym miejscu. - gałki oczu wskazały ta część ciała, która znajdowała się niewiele ponad wzgórkiem łonowym - Nie będzie przeznaczony dla wszystkich oczu. Tylko wyjątkowa osoba dostąpi zaszczytu ujrzenia tego arcydzieła i tylko wyjątkowy bufon tego wyróżnienia nie doceni. - wdowa uśmiechnęła się tak samo ciepło jak w kamienicy robiła to Greta.

- Noo… No dobrze… - Brena z wahaniem ale wreszcie się zgodziła. Uśmiechnęła się nawet krótko i trochę niepewnie. A do rozmowy włączył się gospodarz pewnie uznając, że obie klientki coś już chyba ustaliły.

- To co? Wiecie już co chcecie? I gdzie? - zapytał patrząc do góry na nie obie. Brunetka o rudawym odcieniu pokiwała wolno głową na potwierdzenie ale chyba uznała, że to może nie wystarczyć bo odezwała się jeszcze.

- No to ja bym chciała węża. O tutaj. - pokojówka nieco się zaczerwieniła gdy położyła dłoń na swoim podołku.

- Tutaj? Dobrze. A jakiego węża? - na Inku miejsce na tatuaż jakoś chyba nie zrobiło specjalnego wrażenia. Ledwo spojrzał tam gdzie właścicielka położyła swoją dłoń i skoro adres był jasny to teraz chciał wiedzieć co tam ma być.

- No węża. Takiego normalnego. - pokojówka wyjaśniła niepewnie zerkając ukradkiem na Versanę chyba nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć gospodarzowi. Ten pokręcił swoją głową i zaczął wymieniać różne warianty węży.

- Normalny wąż. - parsknął z dezaprobatą. - Czyli jaki? Taki co się wije? Zwinięty? Przebity mieczem albo sztyletem? Wokół czaszki? I to ma być wąż - wąż, czy wąż - smok, potwór wodny, ze skrzydłami, z jakąś symboliką, napisami czy jeszcze coś w tym stylu? Coś co tu widać? Albo macie jakiś wzór? - Ink niektóre ze wspomnianych przykładów to nawet pokazywał na swoich dziełach leżących czy porozwieszanych wszędzie dookoła. Ale tyle tego było, że Brena poczuła się tym wszystkim przytłoczona i już czekała na wsparcie swojej pani by ją wybawiła z opresji.

Ver omiotła pośpiesznie wzrokiem galerie prac należących do Inka chcąc wśród nich odnaleźć wzór, który kilka nocy wcześniej widziała u swojej ciemnowłosej kochanki w trakcie ich seksualnych ekscesów. Motyw gada przewijał się tu dość często w najróżniejszych odsłonach. Żaden jednak nie przypominał tego należącego do Łasicy. Wdowa postanowiła więc uderzyć do źródła i spytać samego tatuażystę idąc tym samym z pomocą zdezorientowanej uczennicy.

- Hmmmmm… Piękne prace. - postanowiła zacząć miłym komplementem - Łasica nie kłamała. Naprawdę ma pan talent. - mówiła to trzymając skrzyżowane ręce na swoich pełnych piersiach wciąż obserwując przy tym wszystkie dzieła starszego mężczyzny. - Przechodząc jednak do rzeczy. - nagle wzrok brunetki skupił się na kalekim wilku morskim. - Jakiś czas temu gościła tu moja serdeczna przyjaciółka. Z resztą to z jej polecenia tu jestem. Taka atrakcyjna brunetka w skórzanych spodniach. Zaprojektował pan dla niej wzór zwiniętego węża... - Ver starała się opisać dziarę współkultystki tak aby odświeżyć pamięć właściciela lokalu... - a następnie przeniósł go z papieru na skórę. O tutaj. Właśnie w tym miejscu. - wskazała prawą dłonią pogranicze biodra i łona patrząc przy tym na Inka - Kojarzy pan?

- Łasica? Skórzane spodnie? I wąż tutaj? - Ink pokiwał głową ale trochę nie bardzo było wiadomo do czego. Czy kojarzy o kogo chodzi i z jakim tatuażem czy tylko potwierdza, że usłyszał co klientka powiedziała. Brena spojrzała pytająco na swoją panią a na niego wyczekująco. Tatuażysta w końcu odezwał się rozglądając się po pomieszczeniu.

- Chyba wiem o jaki tatuaż chodzi. Podaj mi tamtą skrzynkę. - pokiwał głową i wskazał na jedną ze skrzynek jakie stały na pobliskim regale. Brena spełniła jego prośbę przynosząc mu tą skrzynkę pełną różnych pergaminów, kartek, kawałków skór i płótna jakie były przyozdobione różnymi wizerunkami stworzeń żywych i fantastycznych.

- O. To chyba było coś takiego. - powiedział gospodarz gdy całkiem sprawnie przebierał w tych różnych kawałkach aż w końcu wyjął kawałek pergaminu. I rozwinął go jak mały obrazek. Najpierw dla siebie a potem tak by mogły go zobaczyć obie klientki. Brena spojrzała z zaciekawieniem na obrazek a potem na swoją panią. Ale ta mogła potwierdzić bo właśnie dokładnie taki wzór miała na sobie Łasica.

- Powiedz Breno. - z uśmiechem na twarzy rzekła do swej młodej pracownicy - Czy nie wygląda uroczo? - było to raczej pytanie retoryczne, gdyż nie czekając na jej odpowiedź bez chwili zawahania z wyraźnym entuzjazmem w głosie zwróciła się do wytatuowanego mężczyzny - Poprosimy więc dwa takie. Jeden dla mnie drugi zaś dla tej oto młodej damy.

- To pani też sobie taki zrobi? - Brena chyba była pod wrażeniem i taka wiadomość ją bardzo zaskoczyła. Ale też i ucieszyła. Widać było, wielką ulgę na twarzy i obdarzyła swoją panią uśmiechem pełnym wdzięczności. Jeśli jeszcze miała jakieś wątpliwości to teraz chyba one opadły ostatecznie. Ink przyjął tą wiadomość spokojniej. Skinął głową i zastanawiał się chwilę.

- To będą dwa tatuaże. Będę musiał policzyć osobno. - mistrz tatuażysta chyba mimo wszystko spodziewał się jednego zdobienia skóry ale dwa widocznie nie robiło mu większej różnicy poza czasem i ceną. Chciał tylko wiedzieć kto będzie pierwszy no i by rozstawić mały parawanik jaki zasłaniał by roznegliżowaną klientkę od przypadkowych gości i klientów dając poczucie pewnej intymności.

- Breno. Nie zostawiłabym cię samej. - odparła niczym troskliwa matulka - Jesteśmy jednością zaś ten symbol zapieczętuje naszą relację. - dodała łapiąc dłoń pieguski, której twarz promieniowała zgoła odmiennymi emocjami niż jeszcze parę pacierzy wcześniej - Nie pozwólmy więc czekać gospodarzowi. - uniosła drugą rękę wskazując parawan a za nim skrytego mężczyznę - Uczyń mi tą przyjemność i idź pierwsza. Jeżeli chcesz mogę stać obok ciebie by dodać ci otuchy.

- Dobrze. - pokojówka skinęła głową uśmiechając się do swojej pani po czym sięgnęła po ten rozkładany parawan by go rozstawić dla zapewnienia im prywatności podczas zabiegu.

- Tak. Wąż to ciekawy symbol. Każdy tatuaż ma znaczenie. To przekaz. Ale nie zawsze jest on czytelny na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza jeśli chodzi o zwierzęta i bestie. Wiele zależy od kontekstu. - tatuażysta co dotąd był dość gburowaty i mało zachęcający niespodziewanie rozgadał się gdy przyszło do rozmowy o swojej pasji.

- Tak? A wąż jakie ma znaczenie? - zapytała Brena wracając do pozostałej dwójki po rozstawieniu parawanu. Popatrzła na nich oboje, w bok na swoją panią, na dół na siedzącego gospodarza i widocznie mimo wszystko miała trochę oporów by uzewnętrznić swoje wnętrze przed kimś całkiem obcym.

- Różne. Wąż to ukryta siła. Podstęp, coś co nie działa wprost. Tak jak wąż za pomocą swojej trucizny potrafi powalić znacznie większe stworzenie które zdawałoby się powinno go rozdeptać czy rozerwać. - mistrz tatuażu ożywił się gdy zaczął tłumaczyć jedno ze znaczeń takiego tatuażu. Brunetka popatrzyła na niego niepewnie i zaczęła gmerać przy zapięciu swojej ciężkiej sukni.

- No ale ja nie chcę nikogo truć. Jestem pokojówką. Jakby to wyglądało jakby wyszło, że kogoś otrułam? - pokręciła głową na znak, że tego detalu akurat nie do końca aprobuje i ma jakieś zastrzeżenia.

- Chodzi o symbol a nie dosłownie o jakieś trucie tylko ogólnie o odniesienie zwycięstwa nad silniejszym przeciwnikiem. Podobnie wąż jest dyskretny i skryty. Nie ma nóg więc nie zdradzają go kroki. Może się wślizgnąć tam gdzie się go nikt nie spodziewa. - Ink wziął się z tłumaczenie kolejnego aspektu wężowej symboliki a klientka zdecydowała się na rozpięcie sukni. I zsunęła ją z siebie ukazując swoją bieliznę i zgrabne nogi. Schyliła się by podnieść swoją suknię ale, że nie bardzo było gdzie ją powiesić to w końcu rzuciła ją na parawan.

- Dyskretny i skryty? No to może… No staram się by działać sprawnie i usługiwać mojej pani i jej gościom jak najlepiej. - pokojówka zamyśliła się na chwilę chyba próbując dostosować te informacje do swojej osoby i sytuacji.

- No. I wąż to także symbol mądrości. Tajemnicy. Ukrytej wiedzy. Strażnik i nauczyciel pełen tajemnic, niespodzianek i mistycyzmu. Symboliczne dążenie do doskonalenia samego siebie. To długa i kręta droga, tak samo jak kręte potrafi być ciało węża. - gospodarz niestrudzenie dalej objaśniał kolejne znaczenie takiego obranego patrona. To chyba bardziej przypadło pokojówce do gustu bo wydawała się zaintrygowana. A sama zsunęła z siebie bieliznę ukazując swoje intymne okolice i zgrabne pośladki. A sama bielizna wylądowała na rzuconej wcześniej sukni.

- Usiądź tutaj. Wąż to także kusiciel Symbol przyjemności. Zwłaszcza tych skrytych z jakimi nikt się zazwyczaj nie obnosi. Sekretny symbol kochanków, namiętności, hedonizmu i ekstazy. - Ink dalej objaśniał kolejne znaczenie takiego symbolu. To chyba bardziej spodobało się klientce bo Brena zachichotała cichutko gdy usiadła na meblu jaki był czymś pośrednim między małym łóżkiem a dużym fotelem. Pracownica zajęła w niej pozycję na w pół leżącą, na wpół siedzącą i naga od pasa w dół mogła prezentować gospodarzowi i swojej panie swoje wdzięki które miały być ozdobione nowym wizerunkiem.

- To ciekawe. - dziewczyna zaśmiała się cicho chociaż trochę nerwowo próbując ułożyć się wygodnie. Zaś wytatuowany, beznogi mężczyzna spokojnie czekał aż ta się wygodnie ułoży. Sam wziął kawałek materiału ze wzornikiem i oglądał go jakby przymierzając jak to by miało wyglądać już na właściwym miejscu.

- Ty możesz wziąć sobie tamten stołek i usiąść tutaj. - powiedział do Versany jaka miała czekać na swoją kolej a póki co mogła asystować przy tym zabiegu.

- No i to wszystko oznacza ten wąż? - Brena zapytała widząc i pewnie czując jak kawałek materiału ląduje na jej podbrzuszu. A gospodarz palcami jakby mierzył jak przenieść ten wzór na właściwe miejsce.

- To tak ogólnie o wężach. Ten tutaj jest do połowy rozwinięty. To trochę podobne jak miecz czy nóż do połowy wyciągnięty z pochwy. Z jednej strony ostrzeżenie, że zaraz może zostać użyty. Z drugiej to jednak ostrzeżenie ale nie sam atak jak przy obnażonym ostrzu. Samo zwinięcie to tak jakby ktoś przerwał wężowi drzemkę i ten ostrzega o swojej obecności, sile i mocach jakie posiada i może użyć na intruzie. Ale daje mu jeszcze szansę się wycofać albo go przebłagać. - Ink dalej udzielał tego szkolenia na temat wężowej symboliki. A jego niezbyt zgrabne palce przesuwały się po podbrzuszu klientki jakby mierzyły rozmiary i odległości. Niby nic niezwykłego ale na tym intymnym detalu anatomii jakoś budziło erotyczny podtekst nawet jeśli nie było to zamiarem fachowca.

- Ale ja bym nie chciała nikogo atakować. - Brena zgłosiła pewne zastrzeżenie co do tego aspektu.

- To symbol. Ważne jest też umiejscowienia tatuażu. Tutaj to bardzo osobiste i intymne. Przeznaczone tylko dla najbliższych którzy dotrą do tego etapu znajomości. Oznacza śmiałość i bogatą fantazję w sztuce miłości. Nietuznikowość w działaniu, przeciwieństwo rutyny. - mężczyzna ciągną niezrażony by wyjaśnić ten aspekt właściwości węża. W końcu odsunął na bok ten kawałek materiału i wskazał na te planowane miejsce na tatuaż.

- To jak dokładnie chcecie tego węża? Jaki rozmiar? Większy, mniejszy? Im większy tym bardziej to bardziej bezkompromisowe, jest wyraźniejsze, można zrobić więcej detali. No ale zajmuje więcej czasu i zostawia mniej miejsca w tej okolicy na inne rzeczy. - zapytał Ink palcami wskazując kilka przykładowych rozmiarów. Od czegoś wielkości niewiele większej niż kciuk po coś tak dużego, że chyba nie zmieściłoby się pod bielizną czy nawet wystawałoby spod spódnicy albo spodni. Łasica miała coś podobnego do odcisku pięści, położonego centralnie na swoim podbrzuszu. Akurat tak, że czubek głowy mieścił się gdzieś na pograniczu bielizny i raczej poza nią nie wystawał. Ale z tego co pokazywał teraz mistrz od takich robót to mógł to zrobić dowolnej wielkości i rozmieszczeniu. Brena która przecież nie widziała oryginału jaki zainspirował jej panią zerknęła na nią czekając na jakąś podpowiedź.

Ver z dużym zaciekawieniem słuchała całego wykładu związanego z symboliką węża. Nie zdawała sobie chyba nawet do końca sprawy z tego ile znaczeń ma ten mały i niepozorny gad będący symbolem samego Slaanesha. Każde z nich jednak oddawało w pewnym sensie nature zarówno samej wdówki jak i jej kochanki.

- Hmmm… - chwilę musiała się zastanowić gdyż mistrz zaskoczył ją tym w gruncie rzeczy dość oczywistym pytaniem - Tak jak pan wspominał. Tatuaż będzie dość intymnym symbolem nieprzeznaczonym dla oczu wszystkich. Dlatego też myślę, że nie powinien być większy niż powiedzmy... cytryna. - jakoś wielkość cytrusa wydała się jej najodpowiedniejsza. Ostatecznie dziara Łasicy jak na gust Versany była ciut za duża. Wdowa z reszta nie mogła sobie pozwolić na tak duża swobodę jak jej kochanka. Była w końcu kobietą interesu bywającą dość częstym gościem w kręgu znamienitych osobistości, za którymi nie do końca przepadała. Fakt był jednak faktem i nie mogła sobie pozwolić na przekraczanie pewnych granic i norm.

- A to będzie bolało? - zapytała niepewnie obnażona od pasa w dół dziewczyna patrząc jak gospodarz przyjął do wiadomości adres i rozmiar tego zamówienia po czym wziął jakieś narzędzie w dłoń i zaczął się miarkować do tej roboty.

- U każdego jest inaczej. Zależy jaki kto ma próg bólu. - powiedział Ink zaczynając stawiać pierwsze kreski na delikatnej skórze podbrzusza młodej dziewczyny. Ta zacisnęła zęby jakby spodziewała się nie wiadomo jakiego bólu. I pewnie dlatego gdy go nie zaznała trochę się nawet zdziwiła.

- Nawet nie boli tak bardzo. - powiedziała na przemian wpatrując się w sufit to znów nieco unosząc głowę by spojrzeć co mistrz tatuażu wyczynia.

- To na razie rysik. Muszę zrobić wzór. Za chwilę będzie igła. - wyjaśnił starszy mężczyzna znów skoncentrowany na swojej pasji. Versana siedząc z boku miała nieporównywalnie lepszy punkt widzenia od Breny. Dlatego widziała jak kreska, po kresce na podbrzuszu jej pracownicy pojawia się znajomy już wizerunek węża z uniesionym łbem. Ink go rysował równie sprawnie jak jakiś malarz swój obraz na płótnie. W końcu gdy skończył wizerunek był gotowy. Zaczekał jeszcze czy któraś z pań ma jeszcze jakieś poprawki czy życzenia co do tego szkicu zanim weźmie igłę w dłoń i przystąpi do utrwalania tych kresek na skórze.

- Cudo. - podsumowała widząc zarys dzieła, które lada moment miało pojawić się na delikatnej skórze rudzinki - To co Breno? Może napijemy się pod ten szczególny moment? - pytanie kierowała do swojej pracownicy jej oczy jednak spoglądały to na młodą służkę to na starszego żeglarza - Gospodarzu masz może w zanadrzu jakąś butelczyne? Wraz z mą PRZYJACIÓŁKĄ… - brunetka wyraźnie podkreśliła to słowo spoglądając w tym samym czasie na młodziutką pieguskę - przepłukały byśmy gardło. Wiem pan. Tak na odwagę.

- Tam coś powinno być. - gospodarz machnął ręką w stronę jakiegoś regału i tam wśród różnych skrzynek, pojemników z pędzlami i barwnikami stała jakaś butelka czegoś do picia. A Brena wydawała się być wzruszona i ucieszona tak bardzo, że aż nie wiedziała co powiedzieć. Chętnie za to golnęła sobie dla odwagi gdy jej pani i jak się okazało także przyjaciółka wróciła z butelką. Płyn okazał się dość mocny i smakował wiśniami. Pewnie jakaś nalewka. Ink pokiwał głową no ale w końcu gdy klientka się znów zajęła swoją wymaganą przez niego pozycję przystąpił do pracy wbijając igłę w delikatną skórę. Brena trochę syknęła zaciskając mocniej zęby ale dzielnie znosiła to kłucie. Zaś mistrz tatuażu bez okazywania zbędnych emocji poza skupieniem raz za razem nakłuwał narysowane wcześniej rysikiem linie zmieniając chwilowy rysunek w coś co miało pozostać już do końca życia.
 
Pieczar jest offline