Essi uklękła obok Thanatosa, gotowa w każdej chwili zerwać się do ucieczki. Aż do tej pory nie zastanawiała się, gdzie w zasadzie podział się ich statek. Uważała jednak, że w tej chwili mieli ważniejsze sprawy na głowie. Nie wiem; teraz to bez znaczenia. Musimy uciekać, tam, do światła! - nawet ona usłyszała, jak absurdalnie brzmiały jej słowa. Uciekać z jednego pustego placu na kolejny. Nie przyszło jej do głowy kwestionowanie rad tajemniczego głosu - zresztą nawet jeśli by to zrobiła, co by jej z tego przyszło? Na obcej planecie, bez żadnych znajomych twarzy mogących wskazać właściwy kierunek... Z irytacją starła z twarzy krople deszczu i wstała. Ruszaj się! - warknęła władczo do elfa. Po jaką cholerę pchała się za nim w tę kabałę?! Nie była najemnikiem ani żołnierzem. Poniewczasie uznała, że ciekawość świata nie jest dostatecznym powodem by ginąć.
Ostatnio edytowane przez Sayane : 19-08-2007 o 17:24.
|