- Yhmmm... - Hassan twierdząco skwitował słowa Shevy niskim, basowym głosem, lekko kiwając głową, jakby całą swoją zwalistą postacią mówił "Baba ma rację". Jednocześnie zaś, korzystając z chwili, kiedy Blanchet i cała reszta towarzystwa zajęta była nieco bezsensowną jak dla niego konwersacją, bezczelnie taksował zgrabne nogi gladiatorki, uśmiechając się jednocześnie pod nosem.
"Gdzie ona znalazła tą kieckę?" zachodził w głowę wojownik, nieźle już rozbawiony. "Powiedzcie prawdę? A jak prawda Ci się nie spodoba chłopczyku, to jakie będzie rozwiązanie?" wojownik uśmiechał się coraz wredniej i to nie dlatego, że rozcięcie w sukni Shevy było tak zajmujące, chociaż było w istocie.
Oczyma wyobraźni widział już perspektywę rozlania krwi strażników, a może nawet samego Blancheta, który kupował właśnie rzewną bajkę Shevy.
"Jeszcze chwila, i przytuli go do cycka i zaśpiewa kołysankę..." dłoń wojownika zacisnęła się pewnie na drzewcu glewii, a oczy zmrużyły się i wzrok ponownie skupił na psich strażnikach.