Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2007, 18:34   #133
Aivillo
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
--------------------------
No i po dłuższym lenistwie zabrałam się do roboty. (Wiem, powinnam się wstydzić i umęczać za to moje lenistwo ;/ O ile jest jeszcze cała ekipa.. Ruszamy!!
--------------------------

Janosz

Pracujesz już jakieś pół godziny. Biuro kartografów powoli się wyludnia. Znużeni i spoceni wojskowi udają się na przerwę, jednak nie zapalczywa Amanda. Koledzy przechodząc klepią ją po ramieniu i szepczą "No mała, idź odpocznij trochę, bo zaraz korzenie tu zapuścisz..." Pani kapral odpowiadała im jedynie uśmiechem, albo czasami dożucała "ale ja już naprawdę kończę". Patrzyłeś na to z rozbawieniem, ale nieodzywałeś się. Najwyraźniej siedziała przed tobą typowa pracoholiczka, która każdą wolną chwilę wykorzystuje na dodatkową pracę. Wkrótce i tobie zaczął porządnie doskwierać upał panujący na zewnątrz. Zresztą w środku sytuacja nie przedstawiała się lepiej. Gorące powietrze wpychało się każdym możliwym prześwistem. Amanda pracowała od czasu do czasu wystawiając na zewnatrz język, co wyglądało bardzo zabawnie. Nagle oderwała się od pracy. Oglądnęła się, w pomieszczeniu zostałeś tylko ty i ona. Chyba trochę się zaniepokoiła, bo odsunęła plan, nad którym pracowała i podeszła do ciebie.
-Chyba czas na przerwę, dziękuję ci za pomoc. To naprawdę wiele. Miło byłoby spotkać się jeszcze kiedyś w dogodniejszej sytuacji-uśmiechnęła się.
-Co powiesz na spacer po kolacji?-zapytała robiąc uwodzicielską minę.
Propozycja wydała się kusząca.. jednak.. czekała cię misja.

***
Anna

Dziewczyna spojrzała na ciebie uważnie. Jej bystre oko zauważyło jak śledzisz odznaki na jej mundurze. Najwyraźniej poczuła, że nie może mówić za dużo. Rozsiadła się wygodniej na swoim miejscu. Burza czarnych loków rozsypała się po puchowej poduszce tworząc ciekawą kompozycję niczym z namalowanej przez mróz na szkle kompozycji kwiatowej. Wkońcu odezwała się do ciebie:
-Kaleb? Hmm mówiąc szczerze nie wiem o nim wiele. Ciągle jest gdzieś w rozjazdach. Pilnuje granic. A czemu pytasz?- zapytała przypatrując się tobie uważnie.

***
Gerard, Gerd, Veibat, Rhevir

Plan wydawał się być dobry, jednak najlepsze było to, że już pierwszego dnia dostaliście niezłą okazję, aby się wykazać. Ordery, zaszczyty, każdy w głębi duszy pragnie nagrody, a teraz jest ona na wyciągnięcie ręki. Oby tylko wszystko zadziałało prawidłowo. Ustawiliście się na pozycjach. Gestami przekazywaliście sobie drobne uwagi i wskazówki. Jedno było pewne, musicie ich złapać i doprowadzić do kapitan Cross, albo nawet do pułkownika w przeciwnym razie oddziały w Kreuam mogą mieć nielada kłopoty.
Szpiedzy wydawali się być pewni, że nic im nie grozi. Śmieli się głośno i odważnie gestykulując najwyraźniej roprawiali o obozowym życiu. Nieświadomi, że obserwują ich cztery pary oczu wyciągnęli butelki gorzałki i zamierzali zrobić sobie przerwę na "głębszego". Sytuacja wydawał się być idealna. Tylko podejść od tyłu, ogłuszyć i przetransportować gdzie trzeba. Adrealina we krwi powodowała, że nie czuliście już ani upału, ani ciężaru broni. W waszych oczach odbijały się postaci szpiegów, a w myślach krążyła możliwość nagrody.
 
Aivillo jest offline