Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-06-2007, 22:34   #131
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Exclamation

*****************************************
Uwaga, ważna wiadomość!
*****************************************

Z powodów szkolnych i osobistych jestem zmuszona zamrozić sesję narazie na czas nieokreślony. (Myślę, że to nie będzie długo, bo żal mi będzie zostawiać tyle pracy). Kiedy powrócimy do pisania dam oczywiście wszystkim znać. Sesja na pewno powróci...

Dozobaczenia,
Pozdrawiam Aivillo.
 
Aivillo jest offline  
Stary 25-07-2007, 21:30   #132
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Anna uśmiechnęła się i chwilę się nie odzywała.
-Wybacz, że tyle pytam ale nie chce popełnić jakiegoś błędu ani kogoś osadzić przedwcześnie. Jakbyś mogła mi coś jeszcze powiedzieć o majorze Mikaelu Kalebie, słyszałam, że jest bardzo ostry ale nie chce osadzić kogoś na podstawie jednej opinii.
Ciekawie to musiało zabrzmieć, nie chce nikogo osadzać po opinii więc się pytam Ciebie o opinie na jego temat. no ale już się powiedziało.
Medyczka przyglądała się dla munduru rozmówczyni chcąc rozpoznać oznaczenia.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 19-08-2007, 18:34   #133
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
--------------------------
No i po dłuższym lenistwie zabrałam się do roboty. (Wiem, powinnam się wstydzić i umęczać za to moje lenistwo ;/ O ile jest jeszcze cała ekipa.. Ruszamy!!
--------------------------

Janosz

Pracujesz już jakieś pół godziny. Biuro kartografów powoli się wyludnia. Znużeni i spoceni wojskowi udają się na przerwę, jednak nie zapalczywa Amanda. Koledzy przechodząc klepią ją po ramieniu i szepczą "No mała, idź odpocznij trochę, bo zaraz korzenie tu zapuścisz..." Pani kapral odpowiadała im jedynie uśmiechem, albo czasami dożucała "ale ja już naprawdę kończę". Patrzyłeś na to z rozbawieniem, ale nieodzywałeś się. Najwyraźniej siedziała przed tobą typowa pracoholiczka, która każdą wolną chwilę wykorzystuje na dodatkową pracę. Wkrótce i tobie zaczął porządnie doskwierać upał panujący na zewnątrz. Zresztą w środku sytuacja nie przedstawiała się lepiej. Gorące powietrze wpychało się każdym możliwym prześwistem. Amanda pracowała od czasu do czasu wystawiając na zewnatrz język, co wyglądało bardzo zabawnie. Nagle oderwała się od pracy. Oglądnęła się, w pomieszczeniu zostałeś tylko ty i ona. Chyba trochę się zaniepokoiła, bo odsunęła plan, nad którym pracowała i podeszła do ciebie.
-Chyba czas na przerwę, dziękuję ci za pomoc. To naprawdę wiele. Miło byłoby spotkać się jeszcze kiedyś w dogodniejszej sytuacji-uśmiechnęła się.
-Co powiesz na spacer po kolacji?-zapytała robiąc uwodzicielską minę.
Propozycja wydała się kusząca.. jednak.. czekała cię misja.

***
Anna

Dziewczyna spojrzała na ciebie uważnie. Jej bystre oko zauważyło jak śledzisz odznaki na jej mundurze. Najwyraźniej poczuła, że nie może mówić za dużo. Rozsiadła się wygodniej na swoim miejscu. Burza czarnych loków rozsypała się po puchowej poduszce tworząc ciekawą kompozycję niczym z namalowanej przez mróz na szkle kompozycji kwiatowej. Wkońcu odezwała się do ciebie:
-Kaleb? Hmm mówiąc szczerze nie wiem o nim wiele. Ciągle jest gdzieś w rozjazdach. Pilnuje granic. A czemu pytasz?- zapytała przypatrując się tobie uważnie.

***
Gerard, Gerd, Veibat, Rhevir

Plan wydawał się być dobry, jednak najlepsze było to, że już pierwszego dnia dostaliście niezłą okazję, aby się wykazać. Ordery, zaszczyty, każdy w głębi duszy pragnie nagrody, a teraz jest ona na wyciągnięcie ręki. Oby tylko wszystko zadziałało prawidłowo. Ustawiliście się na pozycjach. Gestami przekazywaliście sobie drobne uwagi i wskazówki. Jedno było pewne, musicie ich złapać i doprowadzić do kapitan Cross, albo nawet do pułkownika w przeciwnym razie oddziały w Kreuam mogą mieć nielada kłopoty.
Szpiedzy wydawali się być pewni, że nic im nie grozi. Śmieli się głośno i odważnie gestykulując najwyraźniej roprawiali o obozowym życiu. Nieświadomi, że obserwują ich cztery pary oczu wyciągnęli butelki gorzałki i zamierzali zrobić sobie przerwę na "głębszego". Sytuacja wydawał się być idealna. Tylko podejść od tyłu, ogłuszyć i przetransportować gdzie trzeba. Adrealina we krwi powodowała, że nie czuliście już ani upału, ani ciężaru broni. W waszych oczach odbijały się postaci szpiegów, a w myślach krążyła możliwość nagrody.
 
Aivillo jest offline  
Stary 20-08-2007, 01:08   #134
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Smile Janosz Favrasz

Mężczyzna powstał, przeciągając się powoli. Spokojnie, metodycznie odkładał przybory, zebrał wcześniej przepisaną mapę trasy oraz przepisaną przy okazji mapę okolic koszar i miasta.

Na pytanie Amandy, uśmiechnął się delikatnie. Powoli sięgnął ku niej ręką, odgarniając kosmyk jej włosów znad czoła, nad ucho, delikatnie przejeżdżając palcami po czole, zanurzając je trochę we włosy, dotykając policzka dziewczyny.
Ta, speszona, spuściła głowę nic nie mówiąc.

- A już myślałem, że nie zapytasz - rzekł cicho.
- Czyli... zgadzasz się? - oboje mówili cicho. Jakby bali się spłoszyć to coś, co pojawiło się między nimi dwojgiem w tym pokoju, pełnym dalekich miejsc opisanych atramentem i farbą na zakurzonym papierze. Amanda nieśmiało podniosła wzrok...
- Z niesamowitą przyjemnością. I to na niejeden taki spacer, Amando. Ale błagam o jedno. Ten pierwszy, nie dziś, bo kapitan urwie mi łeb za to, że nie będzie mnie na pierwszej misji.

Teraz to on patrzył uważnie na nią. Czekał na jakąkolwiek reakcję, gotów albo ją pocieszyć, albo upewnić, albo... znienacka skraść całusa.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 20-08-2007, 02:01   #135
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
***
Janosz

" Z niesamowitą przyjemnością. I to na niejeden taki spacer, Amando. "

Pani kapral uśmiechnęła się. Było jej tak bardzo do twarzy. Jasne włosy i promienny uśmiech dawały jej wygląd wiosennego słońca. Wcześniej tego nie zauważyłeś, ale teraz w oczy wyraźnie rzucały się dwa nieśmiałe dołeczki w policzkach. Wydały ci się one doskonałym dopełnieniem promiennego oblicza dziewczyny. Nagle jednak jej twarz posmutniała.

"Ale błagam o jedno. Ten pierwszy, nie dziś, bo kapitan urwie mi łeb za to, że nie będzie mnie na pierwszej misji.
"
- powiedziałeś.

Wydobyła z siebie jeszcze jeden uśmiech już nieco inny, bardzie... smutny. Wyczułeś, że chyba żałowała propozycji i poczuła się jakbyś "dawał jej kosza". Jednak nie pokazała nic po sobie. Stojąc ciągle przed tobą powiedziała:

-Ach, oczywiście rozumiem. Pierwsza misja jest najważniejsza dla późniejszej kariery... życzę więc powodzenia.. Janoszu Favraszu... dozobaczenia!

Ciągle stała przed tobą oczekując twojej reakcji.
 
Aivillo jest offline  
Stary 20-08-2007, 05:04   #136
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Exclamation Janosz Favrasz - lektura nie dla dzieci!

<fiu fiu fiu. Gorąco mi, bo nasza Hot MG maglowała mnie przez cztery godziny, robiąc za cenzurę, podpowiadaczkę i partnerkę w... powstawaniu tego posta. (ALE WAM MYŚLI CHODZĄ PO GŁOWIE!!) Obiecała też, że za ten komentarz zrobi mi coś naprawdę niesamowitego. Mówiła coś o niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju przeżyciu, rozbłysku zmysłów, białym świetle (w tunelu...). Brzmiało to trochę... nie wiem, ostatecznie. Chyba ją zapytam o szczegóły...>

Spoglądając na uśmiech dziewczyny zrozumiał, że nie omylił się, tam, wtedy, na placu, gdy zobaczył ją po raz pierwszy. Widząc drugi jej uśmiech, ten smutniejszy, uśmiechnął się wbrew sobie, kręcąc głową.

- Hmmm... Zastanawiam się... jakby tutaj dać Ci do zrozumienia, że naprawdę mówię poważnie, kiedy mówię że z chęcią. Może... tak... - celowo przeciągając słowa, przyciągnął ją ku sobie.

Dziewczyna na początku nieco zaskoczona nie wiedziała co robić. Wyczuwał jej wahanie. Jednak po chwili uniosła głowę i przyzwalająco spojrzała Janoszowi w oczy uśmiechając się radośnie. Potem posyłając mu figlarny uśmiech wtuliła się w jego pierś.

Zamykając ją w ramionach, szepnął jej do ucha:

- Widzę, że to dobra droga. Upewnię się jednak, że na pewno Cię przekonałem...

Powoli, dając jej czas na ewentualne wycofanie się, przeszedł pocałunkami przez czoło, niewielki nosek, by wreszcie delikatnie zamknąć jej usta swoimi.

Nie wycofała się. Odwzajemniła pocałunek, więc mężczyzna przesunął dłonie ku jej twarzy. Poczuł pod palcami jej policzki, odgarnął włosy, patrząc na nią, jak patrzy się na kogoś wyjątkowego, a potem całował, długo, delikatnie, lecz stanowczo. W pewnym momencie pocałunku przyciągnął ją bliżej, gładząc jej plecy, przysuwając ją tak, aby móc zupełnie zamknąć ją w ramionach. Kobieta poddała się, zatraciła w pieszczotach.

Mężczyzna przesunął dłonie z jej włosów na ramiona, stamtąd niżej, aż objął ją w talii. Zjechał na biodra, pośladki.

Od momentu wtedy, na placu, miał na to ochotę. Pójdzie z nią na niejeden spacer, ale jeśli ona się nie cofnie, to będą się kochać już teraz, nawet na stole z mapami.

Zegar wybył kwadrans do czternastej. trzy miarowe uderzenia nie dochodziły jednak do umysłów kochanków. Ręce Cygana nie napotkały barier, a czuły i pełen ufności wzrok dziewczyny mówił mu wszystko co chciał... Gorąc w pomieszczeniu stał się jeszcze bardzie odczuwalny, a Janosz poczuł jak ukryte pod mundurem ciało pani kapral drży z przejęcia.

Z oddali jednak usłyszał męskie śmiechy i odgłosy ciężkich butów stąpających po kamiennej posadzce. Być może to byli jednak spacerowicze przechodzący mimo. Miał taką cichą nadzieję.

"Diabli nadali spacerowiczów." pomyślał, ale zbyt pragnął tej dziewczyny, zbyt słodkie były jej usta, jej skóra zbyt delikatna a uległość i ufność zbyt uderzała do głowy aby miał teraz przestać. Rozpiął kurtę jej munduru, pieszczotami sięgnął piersi, stał jednak cały czas tak, by w razie, gdyby to nie byli spacerowicze, zasłaniać sobą dziewczynę kiedy otworzą się drzwi.

Szczęśliwie przeszli, a on posuwał się coraz dalej, pieszcząc ją coraz śmielej, przyspieszając jej oddech, ale cały czas czekając, czy gdzieś postawi granicę, na co mu pozwoli.

Pozwoliła mu na wszystko. Rozpięta kurta wkrótce leżała na podłodze, a jego usta zsunęły się ku odsłoniętej skórze. Ręce wsunęły się pod spodnie, ona zaś z przyspieszonym oddechem przysunęła się bliżej stołu, przywierając do kochanka gdy poczuła miękkość w kolanach. Słodycz rozlała się w niej, lecz jeszcze co innego ujęło ją najbardziej. Jego delikatność. Z ufnością pozwoliła się rozebrać, dotykać, odwzajemniała pieszczoty i pocałunki, jakby niepomna gdzie są, lub kto może znienacka wejść, a jej zaufanie, to lekko figlarne, a miejscami poważne spojrzenie jej niebieskich oczu, oraz jej uległość, były dlań jak narkotyk.

Nieopodal ludzie mieli zaraz rozpocząć walkę, lecz wśród map, papierów, farb, na stole, gdzie jeszcze niedawno leżało detalicznie rozrysowane królestwo Miguaya, a zgrabne palce rysowników ołówkami, węglem i farbami uwzględniały przemarsze wojsk, teraz dokonało się coś zupełnie innego, znacznie starszego i... o niebo milszego.

Po wszystkim, odpoczywali, a on nagle uświadomił sobie co słyszy, głosy przechodzących, odgłosy koszar w środku dnia... ale gdy chciał powstać, ona rzuciła cicho - zostań - i to zdało się przykuć go na miejscu.

Ona cicho westchnęła, a on pocałował ją znowu, nim spytał:

- Od kiedy się zdecydowałaś?

Ale ona nie odpowiedziała, jedynie patrząc nań przekornie. Zmrużył oczy, by ponownie ją pocałować. Oddała pocałunek, przymykając oczy i wtulając się weń całą sobą.

Gdy jakiś czas później mieli już wychodzić, Janosz uśmiechnął się szelmowsko i rzekł:

- Kiedy będziesz planować trasę tego spaceru, weź pod uwagę, że jeśli będzie tam jakieś ciemne miejsce, to może nie skończyć się na skradzionym całusie.

Nim kobieta zdołała spiorunować go wzrokiem, dodał:

- Teraz, kiedy zakosztowałem Twojej słodyczy, nie myśl sobie, że wykpisz się jednym spacerem, Amando Bergrent. O tym - pocałunek - absolutnie - pocałunek - nie - ma - mowy. - pocałunek.

Amanda przyssała się do jego ust by ostatni raz zaznać ich słodkiej miękkości. Chwilę rozdzielenia przedłużała w nieskończoność. Kiedy jednak wreszcie oderwała się od mężczyzny uśmiechnęła się i figlarnie przygryzła wargę...

- Zobaczę co da się zrobić - odpowiedziała i ponownie zatopiła się w ustach Cygana.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 20-08-2007 o 05:10. Powód: kursywa i pogrubienie. Na GG czasem umyka.
Tammo jest offline  
Stary 21-08-2007, 23:48   #137
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerard wysłuchał dokładnie wszystkich poleceń z poważną miną. Wiedział, że plan Gerda jest dobry, lecz nie najlepszy. Nim zdarzył coś powiedzieć wszyscy się rozbiegli na swoje miejsca. Mężczyzna spojrzał na kompana z łukiem po czym odezwał się głosem pozbawionym jakiegokolwiek uczucia.

-A Konserwa sugeruje byś dołączył do Rhevira. Pogonie ich w Waszą stronę.

Spojrzał na Gerda wzrokiem twardym, stanowczym. Mężczyzna wiedział co robi, wierzył w swoje umiejętności i miecz, który teraz spoczywał w pochwie.

Walka, tym żył... Znów przed oczyma miał setkii martwych i rannych, zbroje splamione krwią i miecze ociekające posoką. Znów w uszach słyszał szczęk metalu i jęki umierających. Słyszał też świst strzał lecących chmarą, niczym szarańcza. Brzdęk cięciw puszczanych przez dziesiątki łuczników. Wszystko to obraz i odgłosy wojny... Jego żywiołu.

Ostrze błysnęło w świetle słońca. Gerard jeszcze raz spojrzał na towarzysza po czym złapał pewnie miecz i spokojnym krokiem wyszedł z kryjówki.

Szedł wolnym, pewnym siebie krokiem nie spuszczając wzroku z przeciwników. Dłoń ściskała, w pewnym chwycie, rękojeść miecza, gotowa szybko zadać cios, który był by śmiertelny.

-Doświadczony rycerz potrafi zabić do piętnastu wrogów. Ilu zatem zabije trzech żółtodziobów, którzy dopuścili się zdrady i szpiegują dla wroga? - były rycerz powiedział to z pogardą, gdy już zbliżył się do trójki zdrajców.

Jego plan był prosty, albo uciekną wprost w łapska Gerda i Rhevira, albo zaatakują go, co będzie ich błędem. W razie gdyby panowie wybrali drugą opcję, Gerard swoje ciosy wymierzać będzie w nogi i przeguby rąk, by nie zabić napastników a jedynie ranić dotkliwie.
 
Panda jest offline  
Stary 25-08-2007, 21:01   #138
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Anna
Było gorąco i duszno, za gorąco i za duszno. Do tego ta przeszywanica była gruba. Anna zastanowiła się czy nie dostanie odparzeń od pancerza. Spojrzała na dziewczynę i chwilę milczała.
"Będę szczera, chociaż może nie w zupełności."
-Dzisiaj mam pierwszą misję i zostałam wysłana do Kaleba i chciałam się o nim czegoś dowiedzieć. Czego mogę się po nim spodziewać.
Czekała na reakcję swojej sublokatorki, ciekawiło ją kim ona jest ale nie chciała pytać wprost.
"Ciekawe co robi reszta? Pewnie gdzieś przepijają swoje pieniądze. A jeszcze mam zdobyć róg sygnalizacyjny, pewnie mi go nie wydadzą ale sprobować trzeba."
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 26-08-2007, 11:18   #139
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Rhevir de Valiron

Rhevir ze spokojem patrzył jak Gerard wychodzi do trzech zdrajców. Gdy wypowiedział swoją kwestię, pogarda w jego głosie była prawie namacalna, a zabójca posłał w kierunku towarzysza myśl, której nie mógł usłyszeć.
Obyś nikogo nie zlekceważył-pomyślał i przyjął dogodną pozycję, z której mógł operować ze swobodą zarówno sztyletami jak i mieczem oraz przemieścić się w prawie każdą znaną mu "figurę" bojową.
-Jak ja nie cierpię takich misji. Nie łatwiej byłoby poderżnąć gardła dwóm, a jednego ranić w górną część uda i rozorać go do łydki całym ciężarem ciała? No cóż... zadanie jest inne, a przynajmniej pierwsza część jest inna, zaś druga...-myślał-...można by go otworzyć...-szybko odrzucił myśli czekając w pełnej gotowości.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 27-08-2007, 18:22   #140
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
MG

Gerard

Gerd dał ci porozumiewawczy znak i nadszedł czas, aby pokazać kto tu rządzi. Wyszedłeś zza ściany lekkim krokiem, jakby twoja zbroja nie była ci zupełnie przeszkodą. Początkowo szpiedzy niezauważyli, że ktoś się do nich zbliża. Założyłeś rece z tyłu i cicho sobie pogwizdywałeś. Zadarłeś głowę do góry. Veibat siedzący na dachu uniósł kciuk i posłał ci szelmowski uśmiech po czym schował się zza ścianą. Udałeś, że tego nie widziałeś, ale w duchu śmiałeś się do rozpuku. Dopiero gdy zbliżyłeś się na odległość kilku metrów jeden z podejrzanej trójki usłyszał cię i odwrócił głowę. Wyraz jedgo twarzy o mało nie doprowadził cię do kolejnego tym razem głośnego wybuchu śmiechu. Wielkie jak spodki przestraszone oczy i usta otwierające się tworząc wielkich rozmiarów otwór. Prawie zdrętwiałą ręką potrząsnął swych towarzyszy, który najwyraźniej czymś bardzo zajęci z wściekłością odwrócili się. Na twój widok zareagowali trzeźwiej niżli ich towarzysz. Popatrzyli na ciebie badawczo i szturchnęli wystraszonego w brzuch. Ten powstrzymując jęknięcie z bólu wyprostował się i zrobił krok do tyłu. Tamci zaś stanęli prostując się i założyli ręce na boki.
-Co cię tu sprowadza szeregowcze?- zapytał wyzywającym i władczym tonem jeden z nich.


Gerd, Veibat, Rhevir.

Obserwowaliście postępowanie Gerarda każde ze swojej kryjówki. Plan szedł wyśmienicie, a przestraszona mina jednego ze szpiegów potwierdziła wasze domysły. To musieli być ludzie Perthu. Skupiliście tymczasem całą swoją uwagę na tym co działo się przy jedej ze ścian kasyna w każdej chwili gotowi do ataku.


Anna

Dziewczyna zaśmiała się słysząc twoje słowa ukazując bardzo ładny i prosty zgryz.
-Anno przecież mówiłam ci, że nic o nim nie wiem więc skąd myśl, iż mogę cię powiedzieć czego masz się wystrzegać.
Nico zirytowała cię jej bezpośrednia odpowiedź. Odebrałaś ją jako swego rodzaju pouczenie co nie należało do przyjemnych. Jednak ona zdawała się urazić cię nieumyślnie. Jej twarz była taka niewinna i sympatyczna. Budziła zaufanie. Tylko skąd taka osoba w wojsku. Co innego kapitan Cross, ta była twarda i chłodna, a przynajmniej takie wrażenie sprawiała. Ta zaś była jej przeciwieństwem- miła i ciepła. Idealnie sprawiałaby się jako żona i matka gromadki dzieci, ale wojsko... Intrygowało cię to coraz bardziej. Na zegarze wybił kwadrans do drugiej. Czasu było coraz mniej. A gdybyś zlekceważyła przydzielone zadanie dałabyś plamę już pierwszego dnia.Miałaś jeszcze trochę czasu do wieczora. Ale za to w razie jakichkolwiek problemów miałabyś mniej czasu na poszukanie innego rozwiązania.


Janosz

Wasze romantyczne tete a tete zakłóciły odgłosy kartografów wracających z południowej przerwy. Amanda zerwała się jak oparzona nakładając w ekspresowym tempie mundur i poptrawiając rozczochrane włosy.
-Na Cyona nigdy nie zdarzyło mi się nic podobnego na miejscu pracy...- mruczała ostatkiem tchu w międzyczasie. Z daleka wyglądało to bardzo zabawnie. Pomyślałeś sobie, że pewnie podobnie zachowują się niewierne żony ukrywające kochanków w szafach, kiedy niespodziewanie do domu przybywa mąż. Amanda najwyraźniej nie widziała nic poza przywracaniem biurka do dawnego nieładu rzucając ci przy tym części twojej garderoby. Kiedy już uwinęła się ze wszystkim spojrzeniem nakazała ci siąść przy biurku gdzie wcześniej pracowałeś.
-Udawaj, że jesteś zajęty robotą...- rzuciła cicho puszczając ci oczko.

Po chwili do środka weszli jej kompani w przednich nastrojach i zauważając "pogrążoną w pracy" koleżankę skinęli z dezaprobatą.
-Spójrze tylko, oto przykład zatraconego pracoholika.- zaczął jeden co wywołało burzę oburzenia wśród reszty.
-Rusz ten swój tyłeczek Amando, bo niedługo całkiem zatracisz się w tych mapach.- reszta pokiwała głową.
-Jeszcze sobie pomyślimy, że robisz to specjalnie, abyśmy potem mieli nieprzyjemną wizytę u Travisa- dodał drugi.

Amanda siedziała śmiejąc się z ich uwag i od czasu do czasu udając urażoną minę.

-Patrzcie chłopcy, nawet pomocnika sobie wynalazła, tak jej się śpieszy.- przez chwilę uwaga reszty skupiła się na tobie. Amanda już otwierała usta, aby coś powiedzieć kiedy przerwał jej najwyraźniej przewodzący reszcie żołnierz.
-Moja droga, nie widzę innego wyjścia, zabieramy cię dzisiaj na tańce, żebyś się wreszcie oderwała od tej pracy- reszta poparła go głośnym aplauzem.
Nawet nie próbuj się wymigać!

Amanda spojrzała na ciebie przepraszającym wzrokiem i skięła przyzwalająco do mężczyzn. Ci gratulując sobie przebiegłości powrócili do swojej pracy. Został tylko jeden z nich ten, który zaproponował wyjście. Nachylił się do ucha dziewczyny tak, że poczuła jego oddech na jego szyi i powiedział jej coś, czego nie zdołałeś usłyszeć. Amanda przez chwilę otworzyła szeroko oczy, ale po chwili na jej twarz powrócił miły i niewinny wyraz.

Spojrzałeś przez okno. Zegar wskazywał za kwadrans trzecią. Misja czekała.
 
Aivillo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172