| Osiedle Słoneczne Wzgórze; Noc 25-26 czerwca 1996; środek nocy
Bleinert był gotów opuścić piwnicę, może drgnął w sposób sugerujący, że zamierza wyjść, gdy poczuł że ktoś delikatnie wstrzymał go ruchem za mankiet płaszcza. zatrzymał się i nieznacznie pochylił ku szepczącym ustom Alicji.
- Jesteś pewny, że nic nie przeoczyłeś? Jakiś brud pod paznokciami, zaschła krew obca, ufam twemu zmysłowi obserwacji. - skinął głową.
Na wyszeptaną sugestię Alicji, Kordian przyjrzał się zwłokom raz jeszcze używając klanowej nadwrażliwości. Pozostawił w pamięci obrazy, zapachy - może się mu coś skojarzy, albo odpowie na pytania Alicji o stan paznokci i możliwość walki, lub zaskoczenia. - Zrobił to bardzo niechętnie, bo mu nie pasowało już do scenariusza sceny, a poza tym odkochał się w sytuacji, zrobił to tylko by sprawić kanitce przyjemność. Dokładnie, acz z rezerwą.
W intymności szepnął do delikatnego, a chętnego plotkom uszka - Znalazła go jakaś śmiertelniczka, a ją szybko odnalazły gule Osnowskiego i to on obwieścił tragedię w Elizjum, dlatego widziałem tam już Ewę, kiedy wpadła w rozpacz. To było już po tych smętnych lirykach i waszym przedstawieniu primogenowi Toreadore. Nie mogę się doczekać naszej rozmowy w sześcioro oczu. Wiele muszę wam powiedzieć. - spostrzegłszy zaś błysk w oku arystokratki, uśmiechnął się - Nie możemy tego zatrzymać tylko dla siebie.
Już głośno. - Udamy się tam gdzie odnaleziono Macieja, czy byłby pan tak dobry i przekazał nam adres, dobrze byłoby gdybyśmy mogli tam skontaktować się z pańskim gulem, nie chcielibyśmy zajmować niepotrzebnie czasu. - już się odwracał, ale zamarł w pół ruchu i znów do Osnowskiego - A, proszę, ten kontakt garu, był zmiennokształtny, czy kinfolk?
-Tego nie wiem. - z rozbrajającą szczerością odpowiedział Osnowski wzruszając niemrawo ramionami. Potem wyskrobał na kartce papieru adres, gdzie znaleziono ciało. Będą tam na was czekać. Tylko dajcie znać kiedy tam będziecie.
Toreadore odebrał świstek. - Dziękuję. Będziemy tam za pół godziny - właściwie nie wiedział dlaczego wydłużył czas dotarcia na miejsce. Taksówką mogli tam być za dziesięć minut. Coś jednak skłaniało Bleinerta do zwłoki, narada koterii.
Szli popękanym chodnikiem w cieniu wysokich drzew oddzielających ich od szosy. Przypadkowy przechodzień przypomniał o głodzie krwi, jego szczęściem był zbyt pijany i niechlujny, by skusić koterian. Wrócił myślami do sprawy.
- Maciej został odnaleziony pewnikiem wkrótce po zmroku przez starszą kobietę, a na jej lament zareagowały gule Osnowskiego, to on przyniósł wieść do elizjum i nic w tym dziwnego zważywszy na jego funkcję. Ewa była z bratem umówiona i go oczekiwała, poznawszy fakty wpadła w dramatyczną rozpacz. W piwnicy widziałem w niej prawdziwy smutek, zaś szeryf był wzburzony. Dlaczego tak łatwo zawyrokowano na nas i dlaczego nikt nie poinformował nas o zasadności wcześniejszego przybycia, trudno mi orzec przypadek, czy manipulacja. Warto byście moi drodzy pomyśleli kto mógł chcieć was, nas, wmanewrować w ową sytuację.
- Wracając do wątku śledztwa. Można przypuszczać, że zabito wampira zanim się przebudził, atak od tyłu, bez śladów walki. Z pewnością nie zrobiono tego w miejscu do którego zmierzamy, jestem tego absolutnie pewny. Ktoś musiał tam ciało podrzucić, a to duży pakunek. Dlaczego tam? Może żeby go szybko odnaleziono, żeby trafić w czas. Ciało zostało naznaczone. Na podobnych okultystycznych znakach się nie wyznaje, Phillip powinien osądzić, czy mogą one nieść przesłanie, czy są tylko dymną zasłoną. A jeśli nic nie znaczą to kiepską. Jeśli ktoś stworzył ową mistyfikację rytuału, lub przesłania, dlaczego nie zadał sobie więcej trudu i nie stworzył ich wiarygodniej.
- Czego szukamy? Narzędzia okaleczenia, rzecz jasna. Szeryf podał nam również kilka sznurków, za które możemy pociągnąć. Tu niezastąpiona będzie Alicja. Nawet jeśli już nie dziś to najpóźniej jutro powinnaś wciągnąć w to Synowca. Jego zaangażowanie, choć jest nota bene strasznym nudziarzem, może wzmocnić naszą wiarygodność i pozycję i otworzyć niektóre drzwi. Osób jest tak dużo, że nie jesteśmy w stanie z wszystkimi rozmawiać w trójkę, trzeba się będzie podzielić. - spostrzegł, że zbliżają się do postoju taxi, choć jego uwagę przykuł inny pojazd. - To oczywiście w większości tylko moje zdanie, chętny jestem wysłuchać wasze opinie i spostrzeżenia.
Obok Poloneza Caro i klasycznego mercedesa stała zaparkowana dorożka, trzech mężczyzn swobodnie rozmawiało raz zarazem wybuchając salwą śmiechu.
- Mówię ci Franek, ale te chłopy z filmu głupie, jeden taki reżyser pytał przez megafon, czy konie go słyszą.
- A co głuche?
- Słyszały tylko nie rozumiały - Hahahaha!
Kordian wbił się.
- - Bo scenariusza nie czytały. - kierowcy wbili w niego wzrok, a on po proletariacku. - Dobry wieczór kierowniku. Kursik na słoneczne wzgórze.
- Daj panie spokój chłopaki zawiozą, ja od piątej w robocie byłem.
- Kuzynkę mam w gościach, a taka okazja, że nie przepuszczę. - wcisnął woźnicy banknot.
Podkute kopyta równo stukały, a krajobraz za okienkami przepływał wolno. Bleinert znów przemówił swym przyjemnym głosem.
- Powinniśmy zadbać o nasze bezpieczeństwo w ciągu dnia. Przypuszczam, że nie macie tu gulów, choć jeżeli jest inaczej, to wielce by mnie to uspokoiło. Dziś mamy przespać u Phillipa, niepokoją mnie warunki, ale zależy mi na odwiedzeniu twego lokum, nim skryjemy się w willi, którą wynajmuję. Mam trójkę trzody, którą mogę udostępnić, ale nie wiele zdziałają jeśli ktoś chciałby nam zagrozić.
- Co myślicie o wzmiance szeryfa o Garu, zrobił to celowo, czy to może być jakiś ślad? Może chciał się pochwalić, lub postraszyć. - zamyślił się - Śmiem przypuszczać, że w pobliżu mają swoją siedzibę również magowie. - uśmiechnął się. |