Wątek: "40. piętro"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2007, 20:01   #78
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Zaszlak, czy to ze względu na bliskość Zapomnienia, czy może z powodu naprawdę wielu dziwnych istot i ich aur na swoich terenach, rządzi się bardzo dziwnymi prawami. Nic tu nie jest takie, jak się wydaje, a podczas drogi po pustyni można nagle wpaść wprost w ogromny wir morski. Najgorsze rzeczy jednak dzieją się z tymi, którzy śnią, nie do końca wiedząc jak…

***
Pracownicy korporacji „New Dreams” ponownie podzielili się zdaniami- tak jak uczono ich na szkoleniach o efektywnej pracy. I chociaż wielkie ćwiczenia dotyczące burzy mózgów tym razem na nic się nie zdały, to koncentracja i spokój pomogły naprawdę wiele- szczególnie w wypadku Susan. Ta bowiem stała tylko z zamkniętymi oczami, a w jej umyśle migały kolejne obrazy, niekoniecznie związane z egzekucją- ale z pewnością inne od niej. Starała się stworzyć z nich coś składnego, spójnego, nadającego się do istnienia. Budowała swój sen.

Ricardo zaś podszedł do sprawy o wiele bardziej praktycznie. Rzucona w tłum komórka z uruchomionym dzwonkiem, bodaj kolejnym hitem brazylijskiej muzyki tanecznej, przyniosła spodziewany efekt- krzyki, piski i wrzaski. Ludzie zaczynali biegać w różne kierunki, wlepiali swoje spojrzenia w mały, szary przedmiot, który przypominał jakiś kamień z nieba, który miał zesłać im… Właśnie- co? Objawienie w dziedzinie muzyki współczesnej?

- To on! Magik!- wrzasnął nagle jeden z chłopów, wskazując palcem na usiłującego zeskoczyć z podestu Przybysza. I on wiedział, co się tu dzieje, jego oczy przeszukiwały okolicę z nadzieją na zauważenie właściciela telefonu komórkowego. I gdy już jego wzrok zbliżał się do grupy z korporacji, spokojniejsi już wieśniacy zaczęli otaczać go powoli, acz skutecznie. W prawdzie większa grupa otaczała ciągle „tajemniczy kamień”, jednak nawet tak wielu mężczyzn było problemem dla jednego, młodego mężczyzny…

Wśród wszystkich tych cyrków nikt nie zauważył zniknięcia Susan

***
Po chwili już zmysły przestały wychwytywać to, co działo się wokoło, a koncentracja panny Pulasky zajęła już cały umysł. Kolejne obrazy pojawiały się przed jej zamkniętymi oczami, coraz spokojniejsze, coraz realniejsze… I gdy przed jej oczami pojawił się obraz lasu zrozumiała, że jej oczy są już otwarte. Że jest gdzieś… Gdzieś daleko…



To było tak nierealne… Ze wszystkich stron otaczał ją las, las w pastelowych barwach, jakby namalowany przez jakiegoś zręcznego artystę dla swojego dziecka. Las emanujący ciepłem i spokojem… Liście powoli spadały z drzew, występy wokalne ptaków śmiało mogłyby być prezentowane w operze… Baśniowy świat, świat pełen radości i spokoju… Taki jak sobie wyśniła!

Aby jednak sen był w pełni użyteczny, trzeba było umieć śnić. Susan Pulasky niestety nigdy do końca nie posiadła tej umiejętności…

***
- Tajest…- wysapał pan Cringgle, spoglądając z nagłym przypływem szacunku na Caroline. Musiała przyznać, że to lubi- te trochę urażone, ale głównie przepełnione niższością i strachem spojrzenia goryli. Nie byli nikim więcej niż zwierzętami, niż psami obronnymi w korporacji… Moment, pomyślała nagle. Czy ja zawsze miałam o nich takie zdanie…?

Nie czas był jednak na przemyślenia o zmianach w umyśle, nie był to też odpowiedni moment na układanie sonetów o nienawiści do tak niskiej klasy ludzi. Pani Lothee czuła ten okropny skwar Zaszlaku, ciągle pamiętała też Pana Roga- a jemu zależało na szybkim wykonaniu tego zadania…

- To my… Zaprowadzimy panią, co nie, Cringgle?- spytał po chwili Butch, bezradnie drapiąc się po głowie

- Tajest… Tylko gdzie?

No właśnie. Gdzie?
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline