Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2020, 23:10   #869
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Okazało się, że na przełęczy panował niezły pierdolnik. Co prawda posterunek wciąż pozostawał w rękach Ostatnich wspartych najemnikami Brocka, to na pierwszy rzut oka można było dostrzec niepewność towarzyszącą zbrojnym i strach ogarniający cywilów. Gustaw podczas niedyspozycji Brocka dowodził zarówno Ostatnimi jak i najemnikami, co dawało mu zdecydowanie więcej możliwości, jednak również większą odpowiedzialność za dowodzonych oraz ochranianych ludzi.

Po wprowadzeniu w bieżącą sytuację wiedział, że każda decyzja mogła okazać się złą lub bardzo złą. Wernicky’emu pali się grunt pod nogami i musi przedrzeć się przez przełęcz za wszelką cenę. Jeśli będzie musiał przy tym pozabijać wszystkich cywilów, to z pewnością to zrobi - może nawet zacznie od ataku na nich by wywołać panikę, zdezorientować najemników i zmusić Gustawa do oddelegowania części z nich do zapanowania nad ciżbą.

Zresztą sami najemnicy też byli mocno poturbowani - w obecnym stanie ich zdolność bojowa była mocno ograniczona, a liczebność sił przeciwnika nieznana, ale bez wątpienia znacznie przewyższająca obrońców. Było źle... bardzo źle...

- Jeśli tu zostaną, to będą walczyć z granicznymi... - powiedział cicho do Runiarza, spoglądając na brodatych wojowników. - Choć psom Wernicky’ego trzeba dać odpór, to nie powinniśmy czynić tego rękami tych dzielnych dawi. - Kontynuował. - Nie odejdą, gdy każemy im wrócić do twierdzy - wojownicy nie unikają nadchodzącej walki i proszenie ich o to potraktowaliby jako obrazę. Ale zgodzą się towarzyszyć i chronić Kowala Run w drodze do karaku... - dodał.

- Nie wiem o czym dokładnie chce gadać von Grunenberg, ale moim zdaniem nie utrzymamy posterunku. Nie przy determinacji Wernicky’ego, któremu grozi zamknięcie w potrzasku. Przedrze się albo zginie - on nie ma już wyjścia. A jeśli rzuci wszystkie siły, to straty wśród najemników i cywilów będą ogromne. To będzie masakra. Lepiej byłoby poprowadzić miejscowych w kierunku twierdzy - może dadzą im schronienie, a jeśli nawet nie, to nie chce mi się wierzyć, że król będzie bezczynnie przyglądał się masakrze cywilów pod murami swojej twierdzy. W każdym przypadku tam będą bezpieczniejsi, niż tutaj. Ochotnicy mogą zostać i pomóc przy zabezpieczaniu posterunku, znoszeniu i opatrywaniu rannych, a nawet sprawianiu wrażenia, że najemników jest więcej, niźli w rzeczywistości. Trzeba zorganizować punkt pomocy rannym, zebrać odłamki skalne i ułożyć choćby prowizoryczne osłony przed strzelcami wroga, do tego rozdzielić amunicję wśród potrafiących i mających czym strzelać ludzi Brocka, ustalić grupy mające czuwać i odpoczywać na zmianę, zadbać o prowiant - w razie czego odkupić go od cywilów, którzy powinni dostać cokolwiek jak już dotrą do twierdzy. - Westchnął głośno. - Dużo do zrobienia, a czasu tak mało... .

Poza powyższymi przemyśleniami, którymi podzielił się z Galebem, Gustawowi miał zamiar doradzić jeszcze, że najlepiej byłoby przepuścić Wernicky’ego. W końcu oba zadania wykonali - wiedzą co powstrzymuje krasnoludy przed wsparciem wissenlandczyków, a także zablokowali przełęcz na okres dłuższy, niż można było przypuszczać wysyłając mały oddział. Oczywiście sierżant zdecyduje wedle swego sumienia, ale pozostanie tutaj oznaczać będzie całkiem prawdopodobną śmierć. Poza wspomnianymi wcześniej przygotowaniami, Detlef zamierzał zasugerować jeszcze wysłanie dywersantów do obozu wroga, korzystając z krasnoludzkich ścieżek, jak wcześniej usiłowali to zrobić graniczni. Tego wróg nie powinien się spodziewać, a uderzenie na tyły atakujących oddziałów lub chociaż wszczęcie pożaru w obozie (płonące strzały) mogło zmusić przeciwnika do rozdzielenia ludzi i atakowanie mniejszymi siłami.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline