Długa cisza zapadła, gdy Bruno Brunonen na zarzuty brata von Leiningena, co sam się wilkiem ochrzcił, odpowiedział. Wielkim mirum dla większość zebranych, to było że w polemikę i spór z nim nie wchodził. Dlatego też zapewne cisza długa i wymowna nastała. W zadumie się wszyscy pogrążyli, abo też na jakąś odpowiedź ze strony Agilulfa czekając.
Takowa nie nadeszła i jeno świerszcze i noce ptaki słychać było. Polna co je ogień trawił, trzaskały przyjemnie i ciepło wokół zapewniały. Czas płynął wolno i nikt odwagi nie miał, aby ją przerwać.
Każda upływająca chwila, atmosferę zagęszczała, a niepokój w sercach się wzmagał.
Ostatecznie, to brat Werner litość nad wszystkimi okazał i odważnie przemówił:
- Pojąć twych słów, bracie Wilku, niepodobna - rzekł w stronę Agilulfa - Wypada zatem tylko z bratem Bruno się zgodzić i powtórzyć. Odpocznij bracie wilku, myśli zbierz, a potem powiedz co ci na sercu leży, bo może prawdą że cię jakieś morbus animi trzebi.
Tutaj rycerz Werner powietrze głośno wciągnął i krótką przerwę zrobił.
- Czcigodni bracia i siostry z uwagi na lata w boju przeżyte i doświadczenia z nich wyciągnięte, zgodzić się z bratem Bruno w kwestii jaskini nie mogę. Te groty podziemne, to jako siedlisko szczurów dla domu naszego. Trza nam korytarze podziemne zawalić i kłopot pogrzebać. To jedyny sposób, aby pogańskie syny przepędzić. Kędy się zapuścimy w czeluści podziemne, to jeno śmierć i sromotę tam znajdziemy. Sasiny pułapek mnogość zapewne przygotowali i wybijać nas będą bez problemu. Już nie raz w tym gronie mówiliśmy, że takimi to podstępnymi sposobami oni walczą i z tego znani są. My rycerze Chrystusa w otwartym polu przywykliśmy walczyć, i nijak do piekła nam schodzić. Rację za to ma, brat Zygfryd, że czas byśmy swą obecność zaznaczyli i pogańskie symbole wyplenili. A tam gdzie one stoją, krzyż święty postawić, abo kapliczkę. Wiadomy to znak dla wszystkich będzie, że ziemie te odtąd do Pana naszego należą i żaden pogański bałwan tutaj nie ma prawa stać. Taki cel misji naszej świętej i nie może być trwogi w sercu naszym jeżeli o to chodzi. Brat wilk - gdy ten przydomek rycerz Werner wypowiadał, słychać było, że z pogardą i złością to robi - namawiał nas, aby sasinowe bałwany szanować. Grzech to i tchórzostwo, bracia. Mam nadzieję, że w tym temacie sporu między nami nie będzie. I jeszcze jedno słowo o wodzie. Tutaj jasno zaznaczyć nam trzeba, że poszukiwania nasze ustać nie mogą i wszelki trud podjąć należy, żeby dopływ wody strażnicy zapewnić.
Po tych słowach, brat Werner usiadł, uprzednio ukłon w stronę Bruna czyniąc.