- A ty co Kovalski? Antyszczepionkowiec? - Arc wystawił swoje ramię do zastrzyku - Darmo dają to bierz i nie pytaj. Nieprędko się powtórzy taki gratis.
Smartgunner był zadowolony z zaopatrzenia. Nawet jeśli nie do końca rozumiał czemu nadal mają bronić perymetru w szpitalu skoro koloniści byli gdzie indziej. Cokolwiek jednak zostanie postanowione, byli do tego bardziej przygotowani niż chwilę wcześniej. Póki co nie pozostawało nic innego jak robić swoje i rozwalać ksenomorfy. Co było trochę powolnym osiąganiem celu jeśli wykluło się ich tu dwa tysięcy. Ale z pewnością bardzo skutecznym. Wypytał jeszcze tylko medyka jak się miewa Richards, a dowiedziawszy się że postawią ją na nogi, z przyjemnościa rozwalił następną szkaradę
Reglamentowany ogień wyjaśnił sytuację między stronami. Obcy nie zamierzali odpuszczać. Marines nie myśleli wpadać z tego powodu w panikę. Kolonia…. No cóż. Arc Evanson latał na misje by ratować ludzi, a nie budynki…
- Przejmuję z Singiem dowodzenie - oznajmiła nagle Winters po czym tonem wyjaśnienia dodała - Góra robi naradę.
- Hawkes chociaż szybko decyzje podejmował… - mruknął półgębkiem Kovalski.
- Też zaczynam żałować, że go Reynolds ogłuszył… - odmruknął mu Evanson po czym wyszczerzył się do Winters.