09-09-2020, 12:51
|
#262 |
Kapitan Sci-Fi | Woods wcale się nie odzywał. Niby był zbyt zajęty wcinaniem kolejnej pajdy chleba, posmarowanej świeżym twarogiem, ale tak naprawdę koncentrował się na innych sprawach. Co prawda, z racji swojej znajomości francuskiego oraz posiadanego munduru, pewnie to on powinien prowadzić dialog, ale po rozmowie z Noemie jakoś nie mógł wzbudzić w sobie tej kurtuazyjnej powłoczki, której wiele razy używał w trakcie misji. Podejrzewał zresztą, że w odróżnieniu od mieszkańców miast, na chłopkach nie zrobiłaby wielkiego wrażenia.
Anglik wsłuchiwał się więc tylko w toczącą się rozmowę i wyglądał przez okno, przez które mógł obserwować wjazd do wsi. Wolał być gotowy na wypadek gdyby pojawili się niezapowiedziani goście lub gdyby jakiś chłopek czy nawet ich grupa próbowała opuścić miejscowość. Jedno i drugie mogło oznaczać kłopoty.
Gdy Noemie wspomniała o chęci kupienia ubrań, nie mógł się powstrzymać i spojrzał na lotników by wyczytać z twarzy ich zamiary. Nie wyglądali na szczególnie zadowolonych z tego pomysłu. Gdy zaś Niemka wspomniała o chęci wejścia na wieżę kościoła, oderwał się od okna po raz drugi. Szybko jednak wrócił do oglądania krajobrazu, udając że tego nie usłyszał. Postanowił, że gdy obie, z tą młodą Francuzką, opuszczą chałupę, wyjdzie w ślad za nimi, by móc je z dala obserwować. Gdyby Niemka zechciała się urwać i tak by jej nie dogonił, ale mógłby szybciej zareagować i grupa w te pędy uciekłaby z wioski. |
| |