Zygfryd z ciekawością spojrzał na świeckiego rycerza, który zdecydował się wyrazić swoje myśli. Nie wiedział wiele o jego rodzie, ale podobały mu się jego słowa. Widząc, że przez chwilę nikt więcej się nie odzywa, powstał znowu:
-Dziękuje wam bracie Wernerze oraz cny Gunterze, który zdecydowałeś się poprzeć naszą sprawę. Nie jesteśmy jednomyślni, lecz widzę że z Bożym natchnieniem do konsensusu się zbliżamy. Jak rozumiem zgodę mamy, żeby bałwany pogańskie w lesie zniszczyć, czym chętnię się zajmę. Co do jaskini, może będzie potrzeba je zawalić, ale na razie zgadzam się z bratem Brunonem oraz z Gunterem, że warto spróbować je wykorzystać dla dobra naszej krucjaty. Niech chętni spośród nas wyprawią się tam by egzorcyzmy odprawić nad plugawymi szczątkami i zbadać wyjścia. Wierzę, że wsparci błogośławieństwem Św. Relikwii unikniemy zgubnych pułapek. I kto wie, może tam też wodę odnajdziemy? - Gdy skończył mówić, skinął z szacunkiem głową zgromadzonym i znów przysiadł.