Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2020, 19:04   #267
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rytuał reinkarnacji powiódł się. Laura nie była żadnym monstrum, chociaż niziołek? Perspektywa niezbyt ciekawa. Jace wrócił do pracowni na piętrze. Rozejrzał się po komnacie dowódcy przerobionej na jego pracownie. Wszędzie na ścianach rozrysowane były różne okultystyczne wzory, które wczorajszego dnia rysował i zmazywał kredą i węglem. Przyjrzał się im sceptycznie. Runy były w dość początkowej fazie i musiał znaleźć sposób, żeby powiązać je ze sobą. Jego wzrok spoczął na biurku, gdzie obok tuby leżała otwarta księga zaklęć i notatki chłopaka. Obok przesunięta ręką leżała mapa nad którą pracowali oficerowie.

Przedstawiała dość szczegółową mapę południowego Fangwood, z miejscami ważnymi dla Łowców. Zaznaczono tu wszystkie trzy forty oraz kilka innych lokalizacji, będących tajnymi skrytkami lub kryjówkami - na przykład to, w którym krótko po ucieczce z Phaendar bohaterowie walczyli z ettercapem. Część z nich, w tym miejsce, w którym zginęli Kelmar i Vindo, zaznaczono stylizowaną czaszką, co miało pewnie zaznaczyć, że hobgobliny znalazły i zniszczyły te miejsca. Dowódcy Kłów wyraźnie wykorzystywali mapę, by śledzić swoje posunięcia podczas zajmowania Fangwood - w tym celu przynieśli nawet zestaw figurek z brązu. Ich informacje nie były jednak w pełni aktualne, gdyż w forcie Ristin wciąż oznaczono spory kontyngent, zaś w Nunder poza trollami były też hobgobliny. Unikatowa figurka, przedstawiająca smoka w locie, została ustawiona przy północnej krawędzi mapy, przyciskając złożony kawałek papieru.
Ten okazał się być stroną wyrwaną z jakiegoś atlasu, przedstawiającą mało szczegółowo obszar całego Fangwood. Zapisane na niej zostały obliczenia odległości, jakie może przelecieć smok przez 12, 24 i 36 godzin z fortu Trevalay. Centralny obszar puszczy oznaczony jako "Plaga" został podkreślony z dopiskiem "Dlaczego tutaj?".

Zaciekawiony podszedł do kąta, gdzie rzucił poprzedniego wieczora resztę map. Mapa na ścianie była duża płócienna przedstawiająca obszar całego Nirmathas i północnego Molthune. Nie była tak szczegółowa jak ta na stole, ale oznaczenia na niej tworzyły dość niepokojący obraz. Phaendar zostało zaznaczone czerwonym "X", z którego rozciągały się grube czerwone linie, prowadzące na zachód przez Dolinę Nesmiańską oraz na północ wzdłuż rzeki Marideth. Kilka przerywanych linii okrąża dolinę, rozciągając na poludnie do cytadeli w Kraggodan, na wschód przez Molthune oraz wgłąb Fangwood. Najświeższa linia, narysowana całkiem niedawno, prowadzi do przemysłowego miasteczka Longshadow w górze Marideth, z niewielkim dopiskiem "Zima?".

- Chyba nici z rytuału - mruknął do siebie przyglądając się mapom. Nagle odwrócił się i wyszedł z pokoju. Ruszył biegiem po schodach i wybiegł z wieży. Znalazł Emi i zgarnął ją na przesłuchanie alchemika.
Jace jednym słowem odprawił straż. Nie próbowali protestować widząc determinację i siłę woli psionika. Odstąpili i wyszli.
- Lepiej, żeby ciebie też nie widział. - spojrzał na Emi. - Nie chcę mu ułatwiać obrony.
Dziewczyna kiwnęła głową usuwając się spod wzroku alchemika nie ruszając się nawet o krok.
Psionik skupił się na umyśle więźnia. Jego oczy zalśniły błękitem, wzniósł lekko ręce gromadząc w nich moc. Emi poczuła przez moment przytłaczający wręcz zaduch, który jednak moment później zniknął. Alchemik odwrócił się do nich. Na pozór nic się nie zmieniło, jednak ułamek sekundy później rysy złagodniały, zniknął ten nieustępliwy wyraz twarzy i pogarda dla ludzi.
Jace wszedł do umysłu alchemika szukając wspomnień, czegoś co pozwoliłoby pomóc w nadchodzącej walce.

Zagłębił się w mroczny świat pachnący siarką i potasem. Wilgotne pomieszczenie było pełne stołów i półek wypełnionych alchemicznymi odczynnikami, wywarami i fiolkami na palnikach. Czuł pod stopami żużel. Wyciągnął rękę przejeżdżając po fiolkach aż wybrał właściwą. Sięgnął po nią i bez wahania wypił. Poczerniało mu w oczach natychmiast, a gdy wszystko wróciło do normy.
Wieczór, na placu zebrała się cała obsada fortu - znacznie mniej niż oddział, którym go zdobywali, ale według dowództwa w pełni wystarczające do utrzymania tej twierdzy. Smok nadleciał z południowego wschodu, lądując na dachu baraku - smukła, czarna bestia wielkości potężnego rumaka, za to z ogromnymi skrzydłami i długim, giętkim ogonem. Miał w sobie coś majestatycznego, i przerażającego.
- Ristin zdobyte - oznajmił z dumą mocnym, sykliwym głosem - Nunder będzie następne, Nashgra i jej oddział sobie poradzą. A wy macie dopilnować fortu i wyłapać niedobitków - po tych słowach zwrócił się do stojących przed szeregiem dowódczyni i tego dzikusa Janga, zupełnie ignorując resztę - Eygara, Jang, za mną, mamy parę spraw do omówienia - rzucił krótko, po czym wzniósł się w powietrze i wleciał do wieży przez otwór, który wybił w niej niedawno.
Wizja ustąpiła, a Jace znów znajdował się obok Emi. Postanowił podzielić się wspomnieniem gdy wyjdą, samemu przechodząc do swoich pytań.
Interesowały go znalezione mapy i plany Kłów. Co się stało z resztą oddziałów? Czy wróciła przez tunel? Czy rozeszła się po puszczy? Co z plagą? Co o niej wiedzieli? Kto o niej mówił i co?

Gdy skończyli Jace czuł się wyprany. Skanowanie umysłów przychodziło mu z łatwością, ale nadal było to męczące zajęcie. Gdy wyszli psionik podzielił się wizją z Emi.
- Myślę, że ten smok nas zaatakuje niezależnie od tego czy użyjemy iluzji, czy nie. Wykorzystajmy najprostszy pomysł i po prostu udajmy zaskoczonych. Spotkajmy się wieczorem na naradzie tak, żeby Laura i Hannskjald mieli czas przygotować odpowiednie zaklęcia.
 
psionik jest offline