Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-09-2020, 22:24   #261
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Panie Jace, zaczęło się - usłyszał od jednego z łowców. Spojrzał we wskazanym kierunku, gdzie druid zaraz zacznie odprawiać rytuał. Nie musiał się spieszyć, ale nie powinien się również ociągać. Podziękował grzecznie i odłożył to co robił. Prostym zaklęciem oczyścił szatę i ręce po brudnej robocie sprzątania fortu i szybkim krokiem przemierzył plac. Wyglądał bardzo dobrze, prawie nie widać było krwi jaka przelała się poprzedniego dnia. Łowcy naprawdę spisali się na medal, choć należało jeszcze coś zrobić z tym metalicznym zapachem. Może Hannskjald będzie mieć jakieś zioła na to? Szałwia pomogła jeśli chodzi o aurę. Czuł tylko lekki dyskomfort przebywania w tym miejscu wynikający z utrwalonych w skale i ziemi emocjach jakie zostawili poprzedni mieszkańcy. Aż do chwili śmierci. Lekkie wspomnienie zaklęte w kamieniu nie było już przytłaczające, a jeśli uda się pokonać smoka, to euforia na pewno przykryje to co zostało.

Pokrzepiony tą myślą dołączył do reszty drużyny przyglądając się rytuałowi. Nie trzeba było być telepatą, żeby czuć oczekiwanie, stres i niepewność towarzyszącą wszystkim. Przystąpił z nogi na nogę uspokajając się. Nie było nic co mógł zrobić, wszystko było w rękach Hannskjalda i Laury, choć nie mógł otrząsnąć się z myśli czy on sam chciałby wrócić? W ciele osiłka takiego jak Mikel, czy Rufus, czy w zwinnym zmiennokształtnym ciele Emi... może? Pewnie brakowałoby mu... siebie. Dotknął dłonią twarzy zastanawiając się jako to uczucie dotykać swojej twarzy i nie czuć tych wszystkich charakterystycznych elementów, do których przywykł przez całe życie?

Jace wyczuł myśl zanim coś poruszyło się pod gałęziami. ~ A więc zdecydowała się wrócić. ~ skonstatował jednocześnie zastanawiając się dlaczego magia druidyczna nie mogła zregenerować martwego ciała i sprowadzić do niego ducha. Ten rytuał był bardzo skomplikowany. Na pewno da się go poprawić, gdyby... chłopak widział jak druid zaplata zaklęcie z pasm Osnowy magii. Widział i rozumiał co się dzieje, ale wiedział, że nie będzie potrafił tego powtórzyć. Brakowało mu wiary. Ogarniał z matematyczną precyzją jak włókna magii splatają się w zaklęciu otaczającym druida i ciało wiedźmy. Jak przenika na plan astralny i dalej, tworząc coś co można by nazwać tunelem z braku lepszego określenia, choć miało to niewiele wspólnego z tunelem znanym z architektury. A gdyby tak zastąpić wiarę mocą? Czy dałoby się zreprodukować zaklęcie, nie. Zrobić je lepiej! Zwrócić nowe ciało będące kopią starego?
Z zamyślenia wyrwały go ruchy. Istota w środku była mniejsza od człowieka i wydawała się mieć ludzką skórę. Jace odetchnął. To eliminowało większość niefajnych możliwości. Po chwili wyłoniła się głowa niziołka i wszystko stało się jasne. Teraz Jace odetchnął głębiej. Czuł jak uchodzi z niego stres jaki się budował przez dłuższy czas.
- Witaj z powrotem w świecie żywych - przywitał swoją ex z drobnym uśmiechem. Nie wiedział jak się ma zachować. To wszystko chyba go przerastało na zwykłym, ludzkim poziomie komunikatywności. Nie chciał grać, korzystać ze sztuczek by wypaść dobrze. Był naturalny i naturalnie czuł się zakłopotany. Pozostawił rozmowę i wyjaśnianie innym i taktownie wycofał się, by po dłuższej chwili wrócić do komnat dowódcy, które zaanektował i gdzie dzielił czas pomiędzy studiowanie księgi zaklęć, a planowanie ataku na smoka. Tak to bowiem widział. Nie obrona fortu, ale zaatakowanie smoka. Miał już kilka przemyśleń, którymi chciał się podzielić z resztą. Zanim jednak do tego wróci znalazł Emi dając jej znać, że pora odwiedzić alchemika i dowiedzieć się co wiedział.
 
psionik jest offline  
Stary 04-09-2020, 09:46   #262
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura jeszcze nie do końca pewna swojego nowego ciała odebrała od druida swoje ubrania i użyła bransolety by ułożyły się one do jej nowego rozmiaru. Postawiona na ziemi w końcu uświadomiła sobie swojego rozmiaru. Skrzywiła się do brata i powiedziała zachowując lekki ton.
- Tylko sobie nie myśl, że możesz się teraz legalnie wywyższać! - sama za to myślała, że długo to zajmie zanim się przyzwyczai do tego. Sięgneła emocjami do swojego chowańca przekazując mu prosty komunikat 'Wróciłam! Gdzie się szwędasz!'

Resztę dnia spędziła szykując swoje zaklęcia na potyczkę ze smokiem po oczywiście ustaleniu z reszta strategi. Najbardziej skupiła uwagę na informacje gdzie konkretnie ona ma być by nie skończyć jako offiara...poraz drugi.
 
Obca jest offline  
Stary 06-09-2020, 10:12   #263
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Laura

Powrót do życia, do tego w "miarę normalnym" ciele był wspaniały, chociaż wiedźma czuła, że przyzwyczajenie się do zmiany perspektywy zajmie jej trochę czasu. Wszystko wydawało się znacznie większe, nawet Gacek, który usłyszawszy wezwanie przyleciał pędem nie wiadomo skąd i ...przytulił się, wczepiając się w Laurę łapkami i mamrocząc coś płaczliwie, jednocześnie zalewając swoją panią wręcz przytłaczającą falą ulgi. Dopiero po chwili opanował się i usiadł na jej ramieniu.
- Nawet śmierć bała się mojej mocy i oddała cię z powrotem!- oświadczył z godnością - Do tego w bardziej odpowiednich rozmiarach-
Nie chcąc zastanawiać się zbyt wiele nad swoim nowym ciałem, Laura zabrała się do pracy. Z właściwą sobie wprawą zajęła się porządniejszym opatrzeniem ran swoich towarzyszy oraz niektórych Łowców - mimo wyczuwalnego osłabienia wciąż pozostawała najlepszym medykiem w okolicy.


Hannskjald

Dobre trzy godziny krwawej pracy przy skórach pozwoliło Hannskjaldowi stworzyć trzy mapy, które miały go doprowadzić do miejsc, w których znajdowały się skarby w mniemaniu dowódczyni fortu, trolla i druida. Po przyjrzeniu się im, krasnoludowi nie pozostało nic tylko westchnąć. Wszystkie trzy wyraźnie wskazywały smocze leże jako miejsce "ukrycia" skarbu - ale to mówił mu już jego własny nos. Mapy druida i dowódczyni wskazywały także odpowiednio na salę narad i dawną zbrojownię, jedynie na gumiastej, zielonkawej i śmierdzącej skórze trolla drugi symbol pojawił się gdzieś dalej, około trzech godzin marszu w dół rzeki.
Trzy godziny marszu? Godzina swobodnego lotu na ptasich skrzydłach brzmiała znacznie lepiej - nie chcąc odkładać tego na później, Hannskjald od razu wyleciał z fortu. Miejsce, w które trafił, z początku było sporym rozczarowaniem. Ot zwykły meander na rzece, który był idealnym miejscem na wodopój - dla trolla mogło to być po prostu świetne miejsce do polowania, bo rzeczywiście widać tu było istne zatrzęsienie śladów zwierząt. Dopiero po kolejnym okrążeniu druid zauważył, że jest tu coś więcej. Rośliny wydawały się zieleńsze i żywsze, niż powinny o tej porze roku, a do jego nosa docierała delikatna, słodko-rześka woń, którą ciężko mu było zidentyfikować na szybko. Cokolwiek miał wpływ na to miejsce, były on niewielki, lecz wyczuwalny, i zdecydowanie pozytywny.


Drugie piętro wieży

Przedostatni poziom wieży służył wcześniej dowództwu twierdzy i tego przeznaczenia Kły najwyraźniej nie zmieniły. Połowę powierzchni zajmowało pomieszczenie będące salą narad Łowców - na ścianie naprzeciwko okna zawieszono wielką płócienną mapę, zapewne właśnie południowego Fangwood, zaś na środku komnaty stał masywny dębowy stół. Kolejna, mniejsza już mapa leżała rozłożona na całym blacie, z porozstawianymi różnego rodzaju figurkami oraz innymi papierami. Na obu było sporo różnego rodzaju oznaczeń i notatek, a dokładniejsze ich sprawdzenie zapewne zajęłoby trochę czasu.
Po drugiej stronie korytarza, przez który płynął cienki strumień wody, znajdowały się pokoje sypialne - dwa mniejsze, skromnie, wręcz ascetycznie urządzone, i jeden większy, zdecydowanie zajmowany przez druida. Zdecydowanie pracował nad nim ten sam dekorator, którzy “urządził” smocze leże piętro wyżej - wnętrze przypominało nieco leśną jaskinię. Sterty kamieni poukładano w kątach i rogach, a z licznych donic i pudeł wyrastały bluszcze i paprocie. Pod jedną ze ścian miejsce łóżka zajmował ułożony na grubej warstwie kamieni barłóg, przypominając trochę gniazdo. Niewielkie okno w rogu zostało zablokowane ziemią i otoczakami, przez co panowała tu prawie zupełna ciemność.


Kuźnia

Kuźnia wyglądała na używaną, chociaż nie do końca w swoim celu. Fakt, ogień w piecu był rozpalony, rozświetlając i ogrzewając pomieszczenie ciepłym blaskiem, ale Mikel szybko zauważył, że nikt nie wykonywał tu żadnych prac od jakiegoś czasu. Narzędzia były poodkładane na bok, a kilkanaście pogiętych ostrzy, tarcz i pancerzy leżało w równych stertach koło drzwi. Pod ścianą zaś stał spory stelaż z częściowo rozebranymi lamelkowymi ladrami – płytki zbroi wyglądały na świetnie wykonane.


Zbrojownia

To pomieszczenie z pewnością służyło kiedyś za zbrojownię, lecz wiele z niej nie zostało - teraz przypominało bardziej pracownię zielarską czy nawet szklarnię. Haki i stojaki na broń obwieszone były pękami suszonych ziół, a długie stoły zastawiono skrzynkami, z których wyrastały różne rodzaje grzybów, mchów i pleśni. Jedną ze skrzynek przykryto kawałkiem grubego płótna, szczelnie dociśniętym do blatu kilkoma cegłami. Powietrze przesycone było lekko kwaśnawym, ziemistym zapachem.
 
Sindarin jest offline  
Stary 09-09-2020, 17:28   #264
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ten dzień był dla Emi pracowity. Wskrzeszenie Laury czy raczej reinkarnacja pobudziły dopplerkę do działania. Wiedźma wydawała się dobrze znosić przemianę i już po chwili było pewne, że nic nie może ruszyć jej niezłomnego ego. Nawet jeśli to często było powodem niezgody Emi musiała przyznać, że podziwiała Laurę od tej strony. No i na pewno Mikel wydawał się podniesiony na duchu. Można było zająć się innymi równie ważnymi sprawami. Część wieży i pomieszczeń z placu ciągle nie była do końca przytrzaśnięta. Emi na spółkę z innymi zabrała się do przeszukiwania. Wzdrygnęła się gdy znaleźli przeklęty przedmiot. Stertę ziół ze zbrojowni niemal całkowicie olała zaspokajając tylko swoją ciekawość, co było w skrzynce której wcześniej wolała nie otwierać. W międzyczasie wzięła udział w rozmowach z łowcami mimowolnie zerkając na Cobba. Jego imię burzyło jej jako takie wyobrażenie o elfach… jakoś tak było zaskakująco proste. Szczególnie że ten, który je nosił miał szlachetne rysy i srogie spojrzenie. A Cobb, to jakoś tak… wioskowo brzmiało. Tymi przemyśleniami dopplerka jednak się z nikim nie podzieliła. Z jakiegos powodu miałą wrażenie, że mogliby nie zrozumieć. Kolejnym zajęciem odrywającym od przeszukiwania fortu było przesłuchanie alchemika. Dogadała się z Jacem i razem poszli wziąć hobosa na spytki. Dla ułatwienia młodzieniec wpierw wyprosił wszystkich z pokoju a potem sam włamał się do wnętrza umysły alchemika. Tak przynajmniej się Emi wydawało, bo nijak tego nie było widać. Aż do momentu kiedy ten zaczął traktować Jace’a jak przyjaciela. Dziewczyna pozwoliła wtedy sobie przerwać moc swojego spojrzenia i dołączyć do “przyjacielskiej” rozmowy. Dowiedziała się z niej, że nie mieli w najbliższym czasie planów na dalszy podbój puszczy. Mieli tylko utrzymać fort. Szczęściem też dla drużyny nie wydawali się zbyt przejęci tym, że zwiadowcy którzy wyruszyli do innych fortów nie powrócili. Mając mniej więcej obraz tego co się miało dziać, Emi zainteresowała się samym atakiem na fort. Ku jej dużemu niezadowoleniu znowuż czarna wieża okazała się niczym więcej jak bardzo potężnym teleportem. Alchemik coraz bardziej okazywał się być mało wiedzący. Nie umiał też powiedzieć nic więcej jak go (ich) zwerbowano do armii generał. Wszystko to było w głowie kapitan Eygari, która potoczyła się po posadzce poprzedniego wieczora. Gdyby nie to, że podczas narady z Cobbem wyszło iż smok był dowódcą Emi byłaby bardziej zła na śmierć druida i kapitan. Interesującą informacją za to było to, iż hobosy chyba nie wiedziały nic o chorobie puszczy. A przynajmniej sam alchemik nic nie wiedział. Czy to oznaczało, że wspomniany przez driadę w wizji chirurg nie był jednak tym za kogo go wzięła? A może zwyczajnie alchemik był na tyle mało ważny aby nic nie wiedzieć.
Zostawiając Jace’a z alchemikiem wróciła do dalszego przeszukiwania fortu. Wpadła na wiedźmę wchodząc na piętro wieży. Chwilę się jej przyglądała, aż w końcu po prostu do niej podeszła i ją bardzo krótko przytuliła.
- Weź nam nie umieraj ponownie - wymamrotała. - Wezmę jeden z pokoi na seans z Rufusem. - dodała zostawiając ją swoim zadaniom.
Tak, na sam wieczór musiała przypilnować półorka aby ten na pewno odzyskał siły. Nie miała żadnej pewności, że miała jak mu pomóc, ale może same chęci wystarczą...
 
Asderuki jest offline  
Stary 09-09-2020, 20:42   #265
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Seans Emi i Rufusa - jeden z pokoi wieży

Emi skrzyżowała nogi podobnie do tego jak Jace siadał. Rufusa posadziła na jednym z łóżek.
- Moc ducha niedługo powinna powrócić. Nie możemy jej pozwolić ponownie pozostawić na tobie śladu. Jesteś gotów?
Rufus spojrzał na Emi z zainteresowaniem, wciąż czuł się zmęczony i nieco zdezorientowany po ostatnich wydarzeniach. Wcześniej wziął udział w naradzie z częścią łowców na temat planów walki ze smokiem, który mógł przybyć tutaj nawet jutro. Półork czuł ekscytację na myśl o spotkaniu z mitycznym gadem, ale wpierw musiał się pozbyć tego osłabienia, które dręczyło go po starciu z duchem. Przypomniał sobie ostatnią rozmowę ze zmiennokształtną przed atakiem na twierdzę i kierunek w którym ta rozmowa zmierzała, co wywołało u niego uśmiech. Ale może nie powinni teraz nadmiernie się rozpraszać…
- Oczywiście, zakładam że nic gorszego niż ostatnio nie może się zdarzyć, nie? - Odpowiedział.
- Zdarzyć raczej nie… ale może nie przejść jeśli dobrze zrozumiałam. Wtedy to już tylko pomoc kogoś takiego jak Rhyna coś zdziała. Mam nadzieję - nagle postawa tak podobna do wyrachowanego psionika zupełnie zniknęła kiedy to dopplerka przypomniała sobie ostatnie rozmowy z kapłaneczką. Będzie musiała coś poczynić z tym ambarasem.

- No dobrze, ale jak jesteś gotów, to możemy teraz tylko czekać. Heh, nie jestem Jacem, ale może uda mi się wyczuć jak to echo się będzie zbliżać - mówiąc to przesunęła bliżej krzesło do łóżka i położyła dłoń na ramieniu półorka zamykając oczy. Przez chwilę się nic nie działo.
- To… może być nieco niezręczne.- mruknęła otwierając jedno oko tylko po to aby je na nowo zamknąć. - Zamknij oczy i skoncentruj się na sobie. Musisz odpędzić złą moc zalegająca na twoim ciele. Musisz przegonić słabość jaka ogarnęłą twoje ciało. Jesteś silniejszy od tego. W twoich żyłach płynie krew potężnych wojowników. Przemawia przez ciebie ich siła, gniew i duch. Ty jesteś tą siłą, tym gniewem. Żadna obca moc nie może cię osłabić. Żadna moc nie może ci zabrać tego co już osiągnąłeś. Widzisz to? Skoncentruj się na tym. To jesteś TY.

Słowa same zaczęły płynąć z ust dziewczyny. Po pierwszym zdaniu kolejne przyszły naturalnie. Jeśli półork podglądał mógł zobaczyć, że znów Emi siedzi inaczej. Drugą dłonią dotykała czoła a mały palec odstawał. Miałą skoncentrowaną minę jakby naprawde próbowała nie tylko wyobrazić sobie to co mówiła ale i teraz przekazać tę wizję swojemu towarzyszowi. Niczym Jarmarczna wróżka tembr jej głosu stał się niższy i cieplejszy dla ucha tylko po to aby słuchacz był podatniejszy na to co mówi. Dopplerka zaś choć miała najlepsze intencje nie umiała odpędzić od siebie wizji Margharet posępnej, która od czasu do czasu występowała w Kaer Maga wraz z trupą.

Rufus, na początku ze zdziwieniem, słuchał słów Emi, które brzmiały jak miód dla jego uszu. To prawda, to moc w nim była, chwilami go przerażała, ale teraz musiał odrzucić te obawy. Nie było miejsca na słabość i wahanie, czyż nie?

- Tak, masz rację, jestem siłą moją i moich przodków. Ich siła jest moją siłą i użyje jej by pomścić Phaendar! Żadne upiory nie mogą złamać tej mocy!- Zawołał, podchwytując słowa doplerki. Przywołał do ręki swój topór, skupiając się na płynącej z niego mocy.

- Tak! Umysł i dusza ponad ciałem - Emi zupełnie zatopiła się w wizji jaką miała dla samej siebie. Tak oto przed Rufusem nie siedziała już szaroskóra białowłosa, a Madame Margharet. Czarnowłosa kobieta o niewidzących oczach i chrypliwym głosem.
- Wczuj się w eter, odnajdź nadchodzący w nim mrok i zmiażdż go swoją własną myślą! - mówiła z przejęciem. - Jestem tu przy tobie i wspomogę cię swą myślą i obecnością. A teraz skoncentruj się!

Rufus skoncentrował się zgodnie z hipnotycznym głosem dopplerki w jej nowej formie. Przez chwilę wydawało mu się, że unosi się ponad leżącym ciałem i widzi je jako eteryczny kształ pulsującej energii. Ulotna sylwetka jego dziada i ledwo widoczne sylwetki pozostałych przodków też były u jego boku, czuł płynącą od nich dla niego siłę. Zobaczył, tak jak mówiła Emi, mroczną plamę na swojej postaci, w pozostałym zakresie mieniącej się purpurowym światłem. Wyciągnął dłoń, starając się pozbyć spowodowanej przez ducha skazy, tak jakby czyścił plamę. Nie było to szybkie i musiał wysilić całą wolę ale po chwili rzeczywiście plama mroku zaczęła znikać….napierał i w końcu wydało mu się że zniknęła zupełnie.
- Tak udało się! - zawołał z entuzjazmem.

Madame Margharet przez moment patrzyła zaskoczona w kierunku Rufusa.
- Tak! - Uniosła ręce wysoko górze w nagłym wybuchu ekscytacji pasującej raczej do dziecka niż dojrzałej kobiety. - Jak się czujesz? Wszystko ok? Nic nie boli? Nie jest ci już słabo? Jesteś w pełni sił?

Po chwil Rufus znalazł się z powrotem w swoim ciele (które było dość odsłonięte, miał na sobie tylko spodnie), nie wszystkie rany po krwawym boju sprzed dwóch dni jeszcze w pełni się zagoiły i zostało mu jeszcze parę blizn, ale nie czuł tej przeklętej słabości. Wstał i przeciągnął się, sprawdzając stan swoich mięśni.

- A, e.. aaa… Proszę bardzo - dopplerka momentalnie zmieniła się w swoją normalną formę zasypując twarz półorka burzą białych włosów. Póki co nie mógł zobaczyć, ale dziewczyna była kompletnie czerwona. Nie chciała go puszczać, bo był przyjemnie ciepły. Jedna myśl jej jednak przeszkadzała i teraz jak to zwykle bywa zaczęła drążyć jej głowę.
-S-słuchaj, a propos tego co się jakoś tak umówiliśmy… mam pytanie.

Rufus odruchowo wzdrygnąl się, kiedy postać która obejmował nagle zmieniła formę, choć dotyk włosów dopplerki na jego twarzy był całkiem przyjemnym odczuciem.
- Tak, jakie pytanie? - spytał się, nieco zmieszany.

- E… bo mam pewne wątpliwości które muszę rozwiać nim... no… khm. Gdyby jednak mi się nie udało przed smokiem i wygramy i… i nam się wszystko uda to co powiesz na to, że znajdę jakąś z tych łowczyń… co? - Emi westchnęła czując że się gubi. W końcu się odsunęła. Zwilżając usta spojrzała pewniej na półorka. - Dobra aby nie było tu nieporozumień. Nie chodzi o ciebie. Zwyczajnie muszę się upewnić, że robiąc co mi się podoba znów komuś nie zranię uczuć. Po prostu gdyby jednak miało by to się okazać problematyczne jestem chętna pomóc ci znaleźć kogoś innego chętnego do zabawy.

Rufus odsunął się nieco, czerwieniejąc na twarzy. Nie wiedział, co o tym myśleć.

- Przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza, bez przesady. “Zabawa” powinna się podobać obu stronom, prawda? A tak w ogóle, to nie przejmuj się tym teraz, mamy smoka do zabicia… postarajmy się nikogo tym razem nie stracić, kolejny z nas może mieć większego pecha przy tej całej reinkarnacji, a zresztą ja na przykład jestem do swojego ciała przywiązany… - odparł niezręcznie.

- Jest do czego - Emi wyszczerzyłą się nie mogąc się powstrzymać aby nie przelecieć spojrzeniem po umięśnionym torsie półorka. - Ale do rzeczy. Zabawa jest zabawą czasem jednak uczucia się w to wszystko mieszają i trzeba je zrozumieć nim się je znowu zepsuje… i tak nie dajmy się zabić. Również nie wiem co bym zrobiła gdybym nie mogła się zmieniać. To jest coś o czym wolę nie myśleć. Jest to zbyt dziwne.
Faktycznie zagłębiając się chwilę nad tym tematem dziewczyna zrozumiała jak bardzo nie wiedziałaby co ze sobą począć. To była jej natura być zmienną i niestałą. Zostać przykutym do jednego ciałą, jednego wyglądu - chyba roztrzaskało by jej duszę.
- No, ale zakładaj koszule i nie świć tak klatą, bo się będą panienki oglądać… albo zostaw może złapiesz kilka ciekawskich spojrzeń - mrugnęła do niego szczerząc się i wychodząc z pokoju. Czas było zająć się pozostałymi rzeczami…

Rufus zamyślił się, targany sprzecznymi uczuciami, choć komentarz o jego umięśnionej klacie poprawił mu nastrój. Skinął głową odchodzącej Emi.
- Najpierw smok, później panienki. - Mruknął sam do siebie, ubierając się.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 09-09-2020 o 20:54.
Lord Melkor jest offline  
Stary 10-09-2020, 18:55   #266
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Sala narad była ciekawa. Laura nie umiała sobie przypomnieć dlaczego nie wparowała tam podczas ataku. Wspomnienia z tego dnia były dla niej zamglone. Być może miała traumę i mimo nie okazywania tego jednak śmierć ją ruszyła bardziej niż pozwalałą sobie o tym przyznać.

Laura i Gackosław przeszukiwali pomieszczenie bardzo dokładnie. Żadna deska w podłodze nie była oszczędzona. żaden kandelabr czy pochodnia nie była nie sprawdzona czy nie otwierała skrytki. Notatki zostały zebrane ale czytanie ic Laura zostawiła sobie na koniec.
Kolejne pokoje również zostały przytrzaśnięte. Poza tym gdzie Emi i Rufus mieli seans. W pokoju druida wiedźma nawet spróbowała usunąć ziemię z okna by wpuścić do niego więcej światła.
Tam gdzie nie mogła dosięgnąć pomagała sobie hexem lotu i Gackiem.
Gdy uznała że znalazła już wszystko co było możliwe, usiadła w sali narad i zaczęła czytać notatki pozostawione na stole.
 
Obca jest offline  
Stary 10-09-2020, 19:04   #267
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rytuał reinkarnacji powiódł się. Laura nie była żadnym monstrum, chociaż niziołek? Perspektywa niezbyt ciekawa. Jace wrócił do pracowni na piętrze. Rozejrzał się po komnacie dowódcy przerobionej na jego pracownie. Wszędzie na ścianach rozrysowane były różne okultystyczne wzory, które wczorajszego dnia rysował i zmazywał kredą i węglem. Przyjrzał się im sceptycznie. Runy były w dość początkowej fazie i musiał znaleźć sposób, żeby powiązać je ze sobą. Jego wzrok spoczął na biurku, gdzie obok tuby leżała otwarta księga zaklęć i notatki chłopaka. Obok przesunięta ręką leżała mapa nad którą pracowali oficerowie.

Przedstawiała dość szczegółową mapę południowego Fangwood, z miejscami ważnymi dla Łowców. Zaznaczono tu wszystkie trzy forty oraz kilka innych lokalizacji, będących tajnymi skrytkami lub kryjówkami - na przykład to, w którym krótko po ucieczce z Phaendar bohaterowie walczyli z ettercapem. Część z nich, w tym miejsce, w którym zginęli Kelmar i Vindo, zaznaczono stylizowaną czaszką, co miało pewnie zaznaczyć, że hobgobliny znalazły i zniszczyły te miejsca. Dowódcy Kłów wyraźnie wykorzystywali mapę, by śledzić swoje posunięcia podczas zajmowania Fangwood - w tym celu przynieśli nawet zestaw figurek z brązu. Ich informacje nie były jednak w pełni aktualne, gdyż w forcie Ristin wciąż oznaczono spory kontyngent, zaś w Nunder poza trollami były też hobgobliny. Unikatowa figurka, przedstawiająca smoka w locie, została ustawiona przy północnej krawędzi mapy, przyciskając złożony kawałek papieru.
Ten okazał się być stroną wyrwaną z jakiegoś atlasu, przedstawiającą mało szczegółowo obszar całego Fangwood. Zapisane na niej zostały obliczenia odległości, jakie może przelecieć smok przez 12, 24 i 36 godzin z fortu Trevalay. Centralny obszar puszczy oznaczony jako "Plaga" został podkreślony z dopiskiem "Dlaczego tutaj?".

Zaciekawiony podszedł do kąta, gdzie rzucił poprzedniego wieczora resztę map. Mapa na ścianie była duża płócienna przedstawiająca obszar całego Nirmathas i północnego Molthune. Nie była tak szczegółowa jak ta na stole, ale oznaczenia na niej tworzyły dość niepokojący obraz. Phaendar zostało zaznaczone czerwonym "X", z którego rozciągały się grube czerwone linie, prowadzące na zachód przez Dolinę Nesmiańską oraz na północ wzdłuż rzeki Marideth. Kilka przerywanych linii okrąża dolinę, rozciągając na poludnie do cytadeli w Kraggodan, na wschód przez Molthune oraz wgłąb Fangwood. Najświeższa linia, narysowana całkiem niedawno, prowadzi do przemysłowego miasteczka Longshadow w górze Marideth, z niewielkim dopiskiem "Zima?".

- Chyba nici z rytuału - mruknął do siebie przyglądając się mapom. Nagle odwrócił się i wyszedł z pokoju. Ruszył biegiem po schodach i wybiegł z wieży. Znalazł Emi i zgarnął ją na przesłuchanie alchemika.
Jace jednym słowem odprawił straż. Nie próbowali protestować widząc determinację i siłę woli psionika. Odstąpili i wyszli.
- Lepiej, żeby ciebie też nie widział. - spojrzał na Emi. - Nie chcę mu ułatwiać obrony.
Dziewczyna kiwnęła głową usuwając się spod wzroku alchemika nie ruszając się nawet o krok.
Psionik skupił się na umyśle więźnia. Jego oczy zalśniły błękitem, wzniósł lekko ręce gromadząc w nich moc. Emi poczuła przez moment przytłaczający wręcz zaduch, który jednak moment później zniknął. Alchemik odwrócił się do nich. Na pozór nic się nie zmieniło, jednak ułamek sekundy później rysy złagodniały, zniknął ten nieustępliwy wyraz twarzy i pogarda dla ludzi.
Jace wszedł do umysłu alchemika szukając wspomnień, czegoś co pozwoliłoby pomóc w nadchodzącej walce.

Zagłębił się w mroczny świat pachnący siarką i potasem. Wilgotne pomieszczenie było pełne stołów i półek wypełnionych alchemicznymi odczynnikami, wywarami i fiolkami na palnikach. Czuł pod stopami żużel. Wyciągnął rękę przejeżdżając po fiolkach aż wybrał właściwą. Sięgnął po nią i bez wahania wypił. Poczerniało mu w oczach natychmiast, a gdy wszystko wróciło do normy.
Wieczór, na placu zebrała się cała obsada fortu - znacznie mniej niż oddział, którym go zdobywali, ale według dowództwa w pełni wystarczające do utrzymania tej twierdzy. Smok nadleciał z południowego wschodu, lądując na dachu baraku - smukła, czarna bestia wielkości potężnego rumaka, za to z ogromnymi skrzydłami i długim, giętkim ogonem. Miał w sobie coś majestatycznego, i przerażającego.
- Ristin zdobyte - oznajmił z dumą mocnym, sykliwym głosem - Nunder będzie następne, Nashgra i jej oddział sobie poradzą. A wy macie dopilnować fortu i wyłapać niedobitków - po tych słowach zwrócił się do stojących przed szeregiem dowódczyni i tego dzikusa Janga, zupełnie ignorując resztę - Eygara, Jang, za mną, mamy parę spraw do omówienia - rzucił krótko, po czym wzniósł się w powietrze i wleciał do wieży przez otwór, który wybił w niej niedawno.
Wizja ustąpiła, a Jace znów znajdował się obok Emi. Postanowił podzielić się wspomnieniem gdy wyjdą, samemu przechodząc do swoich pytań.
Interesowały go znalezione mapy i plany Kłów. Co się stało z resztą oddziałów? Czy wróciła przez tunel? Czy rozeszła się po puszczy? Co z plagą? Co o niej wiedzieli? Kto o niej mówił i co?

Gdy skończyli Jace czuł się wyprany. Skanowanie umysłów przychodziło mu z łatwością, ale nadal było to męczące zajęcie. Gdy wyszli psionik podzielił się wizją z Emi.
- Myślę, że ten smok nas zaatakuje niezależnie od tego czy użyjemy iluzji, czy nie. Wykorzystajmy najprostszy pomysł i po prostu udajmy zaskoczonych. Spotkajmy się wieczorem na naradzie tak, żeby Laura i Hannskjald mieli czas przygotować odpowiednie zaklęcia.
 
psionik jest offline  
Stary 13-09-2020, 00:23   #268
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Mikel był w dużo lepszym nastroju i było to wyraźnie widać. Powrót Laury do świata żywych zdjął mu z serca olbrzymi ciężar. Zdawał sobie sprawę, że wizję martwej sióstr będą zapewne prześladowały go w najgorszych koszmarach już do końca życia, ale grunt, że po przebudzeniu mógł znów zobaczyć swoją małą siostrzyczkę.

Pierwsze chwile po udanym rytuale oczywiście starał się spędzić ze swoją bliźniaczką, ale Laura jak zwykle wolała działać niż się obijać i szybko rzuciła się w wir działań, w których brat nie bardzo mógł jej pomóc. Mikel musiał zaakceptować ten stan rzeczy i znaleźć zajęcie dla siebie. Przed rozstaniem pozwolił sobie znowu na odrobinę liczniejsze podejście do nowej postaci wiedźmy i skomentował którąś z jej złośliwych uwag w jego mniemaniu dość dowcipnie. Nazwał ją "żartem raczej niskich lotów" i nie czekając na reakcję, ewakuował się do czegoś, co kiedyś było kużnią. W zasadzie to nadal nią było, ale widocznie nikt jej nie używał zgodnie z przeznaczeniem już od dłuższego czasu.

Sprzątanie i porządkowanie narzędzi i innych gratów nie zajęło wiele czasu, ale zaowocowało ciekawym odkryciem. Częściowo rozmontowana lamelka cieszyła oko, tym bardziej, że była to zbroja dla zwierzęcia. Ta konkretna przystosowana raczej dla konia, ale nie był to problem, z którym nie można było sobie poradzić. Mikel z uśmiechem zaczął wspominać poprzedni tego typu projekt, jaki wykonał dla Psotniczka. Wyglądało na to, że z tego kowalskich zdolności korzystać będą częściej zwierzęta niż ludzie, ale wcale mu to nie przeszkadzało.

Wojownik nie tracił czasu i ufal się na poszukiwanie Lawiny, żeby lepiej jej się przyjrzeć i móc dobrze dopasować pancerz. Przy okazji pogawędził z ocalałymi Łowcami. Wymienił z nimi kilka opowieści, rzucił kilkoma żartami i zapytał o pomysły na powitanie smoka. Uznał za ważne, że nie bardzo odpowiada im pomysł zawalenia wieży i odkrył, że sam również ma pewne obiekcje. Zniszczeń było już wystarczająco, a wojownik cały czas myślał o tym, żeby sprowadzić tu uciekinierów z Pheandar. Z wieżą, forteca prezentowała znacznie większą wartość, jako potencjalne schronienie. Zapewnił kogo mógł, że poruszy tą kwestię, kiedy będą ustalać szczegóły walki ze smokiem i wrócił do swoich zadań.

Kiedy zabrał już potrzebne do dalszych prac informacje, wrócił do kuźni i zabrał się za robotę. Miał przed sobą kilka ładnych godzin pracy i niezbyt wiele czasu na ewentualne poprawki. Poprosił więc jednego z Łowców, by sprowadził każdego, kto zna się choć trochę na tej robocie i jest w stanie pozwalającym mu na kilka godzin wytężonej pracy. Każda pomóc mogła się przydać, a czas gonił.

 
shewa92 jest offline  
Stary 13-09-2020, 12:17   #269
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Po dniu spędzonym na przygotowaniach, bohaterowie zebrali się wieczorem w sali narad, by przedyskutować plan zbliżającej się walki ze smokiem. Dołączyli do nich Cobb, Cirieo i kilku Łowców, którzy szybko odzyskali siły po uwolnieniu z celi. Jak to zwykle bywało, pomysłów na przygotowanie się i pokonanie smoka była prawdziwa mnogość. Jace i Laura, która wciąż przyzwyczajała się do tego, że tylko Cirieo nie patrzy na nią z góry, podzielili się wiedzą na temat skrzydlatych gadów i ich mocnych stron (słabych niestety nie miały wiele), dzięki czemu mogli szukać sposobów na ich niwelowanie. Jeden z początkowych pomysłów, by zawalić na bestię wieżę, spotkał się ze sprzeciwem Mikela i popierających go Łówców, co w połączeniu z brakiem skutecznego sposobu realizacji sprawiło, że został porzucony. Hannskjald zapewnił, że będzie mógł przynajmniej częściowo ochronić walczących przed kwasowym oddechem smoka, zaś Emi zaproponowała, by iluzjami zwabić go do jego leża, gdzie nie będzie mógł wykorzystać przewagi latania. A gdyby nawet próbował, to Rufus miał mu to utrudnić, samemu wznosząc się w powietrze. Cobb stwierdził, że o ile jego rekruci, mimo chęci, nie przydadzą się do niczego w walce, to on i czwórka bardziej doświadczonych Łowców są gotowi do starcia. Cirieo poparł go stwierdzając, że ma ze smokiem rachunki do wyrównania.


XI dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 72 dni po ucieczce z Phaendar, 45 dni po dotarciu do jaskiń

Dzień, w którym miało ostatecznie okazać się, kto utrzyma kontrolę nad fortem Trevalay, zaczął się od niezbyt przyjemnej pogody - zimny deszcz padał od samego rana sprawiając, że nikomu nie chciało się wyściubiać nosa zza drzwi. Jednak ta pogoda mogła też być zbawienna dla planów bohaterów. W końcu dzięki niej powracający smok może nie będzie się zastanawiał, czemu na dziedzińcu nie ma żadnego hobgoblina?

W czasie, gdy bohaterowie dogadywali ostatnie szczegóły planu, rozstawienie w wieży i czary, którymi mieli się wzmocnić przed walką, w kuźni i barakach planował spory ruch, mimo że Mikel zakończył już prace nad nową zbroją dla Lawiny. Rekruci nie wydawali się zadowoleni tym, że dowódca odmówił im możliwości walki, i chyba coś planowali. Co dokładnie - okazało się około południa, gdy Ageep wszedł do sali narad, niosąc coś, co wyglądało na prowizoryczny pawęż, zrobiony z drzwi do kuźni.
- Zanim cokolwiek powiecie, mamy propozycję - powiedział szybko, jakby obawiał się reakcji - Cobb ma rację, że w walce będziemy bardziej zawadzać, ale możemy pomóc inaczej. Zdążymy przygotować jeszcze ze dwie takie tarcze, zanim gadzina tu przyleci, a powinny wytrzymać cios czy dwa. Dajcie nam kilka tych mikstur leczniczych, jeśli ktoś padnie w walce, odciągniemy go i postawimy na nogi. Reszta będzie mogła dalej skupiać się na smoku - zakończył z nadzieją w głosie. Widać było, że chce pomóc w walce, jakkolwiek się da.

Kilka godzin później…

Deszcz nie ustępował, zalewając fort i las dookoła rzęsistymi strugami wody. Zostało zaledwie parę godzin do zmierzchu, gdy do na ramieniu Hannskjalda usiadł kompletnie przemoczony, wycieńczony jastrząb. Ptak skrzeknął cicho i dziobnął krasnoluda w ucho, co było jasnym sygnałem - smok się zbliża! Bohaterowie mieli nie więcej niż dwa-trzy kwadranse, zanim bestia dotrze do fortu, nie pozostało już nic, tylko rozstawić się na ustalonych pozycjach.
 
Sindarin jest offline  
Stary 15-09-2020, 00:36   #270
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Nieco zawiedziony druid przyleciał znad zatoczki trolla. To miejsce niewątpliwie kryło w sobie coś więcej, jakiś naturalny potencjał magiczny. Tyle że spodziewając się przylotu smoka następnego dnia nie mógł ryzykować starcia z strażnikiem tego miejsca. Tym bardziej że nie potrafił go znaleźć, co wskazywało na sprytnego drapieżnika.
Krążył więc nad zakolem rzeczki, obserwował z gałęzi wysokich drzew i przelatywał nad zieloną wyspą w tę i z powrotem, ale koniec końców musiał wrócić do fortu dokończyć co najmniej jeszcze jedną rzecz przed powrotem smoka.

Przed wyruszeniem nad poszukiwania, ostrzegł wszystkich że na ostatnim piętrze wieży pozostało kilka sporych i ... dość terytorialnych jaszczurów. Jeżeli mieli walczyć ze smokiem w wieży, dla bezpieczeństwa obu stron trzeba było je wyprowadzić.
Pewnym kłopotem było że olbrzymy niekoniecznie były o tym przekonane na tyle żeby opuścić swoje legowisko po prośbie, i Hans razem z Cobbem i młodszymi łowcami przeprowadzał warany do psiarni przez niemal godzinę.


Kiedy tylko został powiadomiony o zbliżającym się smoku, truchtem ruszył ostrzec całą załogę fortu. Z ptakiem na rękach pomykał upewniając się że powrót zielonołuskiego potwora nie zaskoczy nikogo bez gaci.
Mieli sporo czasu - a z pewnością dość żeby co potężniejsze zaklęcia zdążyły wygasnąć jeżeli zostałyby rzucone zbyt wcześnie. Kiedy wrócił na najwyższe piętro by zgodnie z planem obłożyć się nawzajem zaklęciami, zaczynał od tych o najdłuższym działaniu by w razie przedłużającego się starcia nie zostać bez ochrony.

Koniec końców, kiedy było już słychać bicie skrzydeł smoka, krasnolud rzucił ostatnie zaklęcia i zaczaił się na samym przedzie. Leżał niemal całkowicie zanurzony sadzawce tuż za pułapką Cobba. Czekał aż Emi zwabi smoka do środka - choć w najgorszym razie miał też pomysł jak "zachęcić" paskuda to zajęcia się sprawą osobiście.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172