|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-09-2020, 22:24 | #261 |
Reputacja: 1 | - Panie Jace, zaczęło się - usłyszał od jednego z łowców. Spojrzał we wskazanym kierunku, gdzie druid zaraz zacznie odprawiać rytuał. Nie musiał się spieszyć, ale nie powinien się również ociągać. Podziękował grzecznie i odłożył to co robił. Prostym zaklęciem oczyścił szatę i ręce po brudnej robocie sprzątania fortu i szybkim krokiem przemierzył plac. Wyglądał bardzo dobrze, prawie nie widać było krwi jaka przelała się poprzedniego dnia. Łowcy naprawdę spisali się na medal, choć należało jeszcze coś zrobić z tym metalicznym zapachem. Może Hannskjald będzie mieć jakieś zioła na to? Szałwia pomogła jeśli chodzi o aurę. Czuł tylko lekki dyskomfort przebywania w tym miejscu wynikający z utrwalonych w skale i ziemi emocjach jakie zostawili poprzedni mieszkańcy. Aż do chwili śmierci. Lekkie wspomnienie zaklęte w kamieniu nie było już przytłaczające, a jeśli uda się pokonać smoka, to euforia na pewno przykryje to co zostało. |
04-09-2020, 09:46 | #262 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2020, 10:12 | #263 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
09-09-2020, 17:28 | #264 |
Reputacja: 1 | Ten dzień był dla Emi pracowity. Wskrzeszenie Laury czy raczej reinkarnacja pobudziły dopplerkę do działania. Wiedźma wydawała się dobrze znosić przemianę i już po chwili było pewne, że nic nie może ruszyć jej niezłomnego ego. Nawet jeśli to często było powodem niezgody Emi musiała przyznać, że podziwiała Laurę od tej strony. No i na pewno Mikel wydawał się podniesiony na duchu. Można było zająć się innymi równie ważnymi sprawami. Część wieży i pomieszczeń z placu ciągle nie była do końca przytrzaśnięta. Emi na spółkę z innymi zabrała się do przeszukiwania. Wzdrygnęła się gdy znaleźli przeklęty przedmiot. Stertę ziół ze zbrojowni niemal całkowicie olała zaspokajając tylko swoją ciekawość, co było w skrzynce której wcześniej wolała nie otwierać. W międzyczasie wzięła udział w rozmowach z łowcami mimowolnie zerkając na Cobba. Jego imię burzyło jej jako takie wyobrażenie o elfach… jakoś tak było zaskakująco proste. Szczególnie że ten, który je nosił miał szlachetne rysy i srogie spojrzenie. A Cobb, to jakoś tak… wioskowo brzmiało. Tymi przemyśleniami dopplerka jednak się z nikim nie podzieliła. Z jakiegos powodu miałą wrażenie, że mogliby nie zrozumieć. Kolejnym zajęciem odrywającym od przeszukiwania fortu było przesłuchanie alchemika. Dogadała się z Jacem i razem poszli wziąć hobosa na spytki. Dla ułatwienia młodzieniec wpierw wyprosił wszystkich z pokoju a potem sam włamał się do wnętrza umysły alchemika. Tak przynajmniej się Emi wydawało, bo nijak tego nie było widać. Aż do momentu kiedy ten zaczął traktować Jace’a jak przyjaciela. Dziewczyna pozwoliła wtedy sobie przerwać moc swojego spojrzenia i dołączyć do “przyjacielskiej” rozmowy. Dowiedziała się z niej, że nie mieli w najbliższym czasie planów na dalszy podbój puszczy. Mieli tylko utrzymać fort. Szczęściem też dla drużyny nie wydawali się zbyt przejęci tym, że zwiadowcy którzy wyruszyli do innych fortów nie powrócili. Mając mniej więcej obraz tego co się miało dziać, Emi zainteresowała się samym atakiem na fort. Ku jej dużemu niezadowoleniu znowuż czarna wieża okazała się niczym więcej jak bardzo potężnym teleportem. Alchemik coraz bardziej okazywał się być mało wiedzący. Nie umiał też powiedzieć nic więcej jak go (ich) zwerbowano do armii generał. Wszystko to było w głowie kapitan Eygari, która potoczyła się po posadzce poprzedniego wieczora. Gdyby nie to, że podczas narady z Cobbem wyszło iż smok był dowódcą Emi byłaby bardziej zła na śmierć druida i kapitan. Interesującą informacją za to było to, iż hobosy chyba nie wiedziały nic o chorobie puszczy. A przynajmniej sam alchemik nic nie wiedział. Czy to oznaczało, że wspomniany przez driadę w wizji chirurg nie był jednak tym za kogo go wzięła? A może zwyczajnie alchemik był na tyle mało ważny aby nic nie wiedzieć. |
09-09-2020, 20:42 | #265 |
Reputacja: 1 | Seans Emi i Rufusa - jeden z pokoi wieży Emi skrzyżowała nogi podobnie do tego jak Jace siadał. Rufusa posadziła na jednym z łóżek. - Moc ducha niedługo powinna powrócić. Nie możemy jej pozwolić ponownie pozostawić na tobie śladu. Jesteś gotów? Rufus spojrzał na Emi z zainteresowaniem, wciąż czuł się zmęczony i nieco zdezorientowany po ostatnich wydarzeniach. Wcześniej wziął udział w naradzie z częścią łowców na temat planów walki ze smokiem, który mógł przybyć tutaj nawet jutro. Półork czuł ekscytację na myśl o spotkaniu z mitycznym gadem, ale wpierw musiał się pozbyć tego osłabienia, które dręczyło go po starciu z duchem. Przypomniał sobie ostatnią rozmowę ze zmiennokształtną przed atakiem na twierdzę i kierunek w którym ta rozmowa zmierzała, co wywołało u niego uśmiech. Ale może nie powinni teraz nadmiernie się rozpraszać… - Oczywiście, zakładam że nic gorszego niż ostatnio nie może się zdarzyć, nie? - Odpowiedział. - Zdarzyć raczej nie… ale może nie przejść jeśli dobrze zrozumiałam. Wtedy to już tylko pomoc kogoś takiego jak Rhyna coś zdziała. Mam nadzieję - nagle postawa tak podobna do wyrachowanego psionika zupełnie zniknęła kiedy to dopplerka przypomniała sobie ostatnie rozmowy z kapłaneczką. Będzie musiała coś poczynić z tym ambarasem. - No dobrze, ale jak jesteś gotów, to możemy teraz tylko czekać. Heh, nie jestem Jacem, ale może uda mi się wyczuć jak to echo się będzie zbliżać - mówiąc to przesunęła bliżej krzesło do łóżka i położyła dłoń na ramieniu półorka zamykając oczy. Przez chwilę się nic nie działo. - To… może być nieco niezręczne.- mruknęła otwierając jedno oko tylko po to aby je na nowo zamknąć. - Zamknij oczy i skoncentruj się na sobie. Musisz odpędzić złą moc zalegająca na twoim ciele. Musisz przegonić słabość jaka ogarnęłą twoje ciało. Jesteś silniejszy od tego. W twoich żyłach płynie krew potężnych wojowników. Przemawia przez ciebie ich siła, gniew i duch. Ty jesteś tą siłą, tym gniewem. Żadna obca moc nie może cię osłabić. Żadna moc nie może ci zabrać tego co już osiągnąłeś. Widzisz to? Skoncentruj się na tym. To jesteś TY. Słowa same zaczęły płynąć z ust dziewczyny. Po pierwszym zdaniu kolejne przyszły naturalnie. Jeśli półork podglądał mógł zobaczyć, że znów Emi siedzi inaczej. Drugą dłonią dotykała czoła a mały palec odstawał. Miałą skoncentrowaną minę jakby naprawde próbowała nie tylko wyobrazić sobie to co mówiła ale i teraz przekazać tę wizję swojemu towarzyszowi. Niczym Jarmarczna wróżka tembr jej głosu stał się niższy i cieplejszy dla ucha tylko po to aby słuchacz był podatniejszy na to co mówi. Dopplerka zaś choć miała najlepsze intencje nie umiała odpędzić od siebie wizji Margharet posępnej, która od czasu do czasu występowała w Kaer Maga wraz z trupą. Rufus, na początku ze zdziwieniem, słuchał słów Emi, które brzmiały jak miód dla jego uszu. To prawda, to moc w nim była, chwilami go przerażała, ale teraz musiał odrzucić te obawy. Nie było miejsca na słabość i wahanie, czyż nie? - Tak, masz rację, jestem siłą moją i moich przodków. Ich siła jest moją siłą i użyje jej by pomścić Phaendar! Żadne upiory nie mogą złamać tej mocy!- Zawołał, podchwytując słowa doplerki. Przywołał do ręki swój topór, skupiając się na płynącej z niego mocy. - Tak! Umysł i dusza ponad ciałem - Emi zupełnie zatopiła się w wizji jaką miała dla samej siebie. Tak oto przed Rufusem nie siedziała już szaroskóra białowłosa, a Madame Margharet. Czarnowłosa kobieta o niewidzących oczach i chrypliwym głosem. - Wczuj się w eter, odnajdź nadchodzący w nim mrok i zmiażdż go swoją własną myślą! - mówiła z przejęciem. - Jestem tu przy tobie i wspomogę cię swą myślą i obecnością. A teraz skoncentruj się! Rufus skoncentrował się zgodnie z hipnotycznym głosem dopplerki w jej nowej formie. Przez chwilę wydawało mu się, że unosi się ponad leżącym ciałem i widzi je jako eteryczny kształ pulsującej energii. Ulotna sylwetka jego dziada i ledwo widoczne sylwetki pozostałych przodków też były u jego boku, czuł płynącą od nich dla niego siłę. Zobaczył, tak jak mówiła Emi, mroczną plamę na swojej postaci, w pozostałym zakresie mieniącej się purpurowym światłem. Wyciągnął dłoń, starając się pozbyć spowodowanej przez ducha skazy, tak jakby czyścił plamę. Nie było to szybkie i musiał wysilić całą wolę ale po chwili rzeczywiście plama mroku zaczęła znikać….napierał i w końcu wydało mu się że zniknęła zupełnie. - Tak udało się! - zawołał z entuzjazmem. Madame Margharet przez moment patrzyła zaskoczona w kierunku Rufusa. - Tak! - Uniosła ręce wysoko górze w nagłym wybuchu ekscytacji pasującej raczej do dziecka niż dojrzałej kobiety. - Jak się czujesz? Wszystko ok? Nic nie boli? Nie jest ci już słabo? Jesteś w pełni sił? Po chwil Rufus znalazł się z powrotem w swoim ciele (które było dość odsłonięte, miał na sobie tylko spodnie), nie wszystkie rany po krwawym boju sprzed dwóch dni jeszcze w pełni się zagoiły i zostało mu jeszcze parę blizn, ale nie czuł tej przeklętej słabości. Wstał i przeciągnął się, sprawdzając stan swoich mięśni. - A, e.. aaa… Proszę bardzo - dopplerka momentalnie zmieniła się w swoją normalną formę zasypując twarz półorka burzą białych włosów. Póki co nie mógł zobaczyć, ale dziewczyna była kompletnie czerwona. Nie chciała go puszczać, bo był przyjemnie ciepły. Jedna myśl jej jednak przeszkadzała i teraz jak to zwykle bywa zaczęła drążyć jej głowę. -S-słuchaj, a propos tego co się jakoś tak umówiliśmy… mam pytanie. Rufus odruchowo wzdrygnąl się, kiedy postać która obejmował nagle zmieniła formę, choć dotyk włosów dopplerki na jego twarzy był całkiem przyjemnym odczuciem. - Tak, jakie pytanie? - spytał się, nieco zmieszany. - E… bo mam pewne wątpliwości które muszę rozwiać nim... no… khm. Gdyby jednak mi się nie udało przed smokiem i wygramy i… i nam się wszystko uda to co powiesz na to, że znajdę jakąś z tych łowczyń… co? - Emi westchnęła czując że się gubi. W końcu się odsunęła. Zwilżając usta spojrzała pewniej na półorka. - Dobra aby nie było tu nieporozumień. Nie chodzi o ciebie. Zwyczajnie muszę się upewnić, że robiąc co mi się podoba znów komuś nie zranię uczuć. Po prostu gdyby jednak miało by to się okazać problematyczne jestem chętna pomóc ci znaleźć kogoś innego chętnego do zabawy. Rufus odsunął się nieco, czerwieniejąc na twarzy. Nie wiedział, co o tym myśleć. - Przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza, bez przesady. “Zabawa” powinna się podobać obu stronom, prawda? A tak w ogóle, to nie przejmuj się tym teraz, mamy smoka do zabicia… postarajmy się nikogo tym razem nie stracić, kolejny z nas może mieć większego pecha przy tej całej reinkarnacji, a zresztą ja na przykład jestem do swojego ciała przywiązany… - odparł niezręcznie. - Jest do czego - Emi wyszczerzyłą się nie mogąc się powstrzymać aby nie przelecieć spojrzeniem po umięśnionym torsie półorka. - Ale do rzeczy. Zabawa jest zabawą czasem jednak uczucia się w to wszystko mieszają i trzeba je zrozumieć nim się je znowu zepsuje… i tak nie dajmy się zabić. Również nie wiem co bym zrobiła gdybym nie mogła się zmieniać. To jest coś o czym wolę nie myśleć. Jest to zbyt dziwne. Faktycznie zagłębiając się chwilę nad tym tematem dziewczyna zrozumiała jak bardzo nie wiedziałaby co ze sobą począć. To była jej natura być zmienną i niestałą. Zostać przykutym do jednego ciałą, jednego wyglądu - chyba roztrzaskało by jej duszę. - No, ale zakładaj koszule i nie świć tak klatą, bo się będą panienki oglądać… albo zostaw może złapiesz kilka ciekawskich spojrzeń - mrugnęła do niego szczerząc się i wychodząc z pokoju. Czas było zająć się pozostałymi rzeczami… Rufus zamyślił się, targany sprzecznymi uczuciami, choć komentarz o jego umięśnionej klacie poprawił mu nastrój. Skinął głową odchodzącej Emi. - Najpierw smok, później panienki. - Mruknął sam do siebie, ubierając się. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 09-09-2020 o 20:54. |
10-09-2020, 18:55 | #266 |
Reputacja: 1 |
|
10-09-2020, 19:04 | #267 |
Reputacja: 1 | Rytuał reinkarnacji powiódł się. Laura nie była żadnym monstrum, chociaż niziołek? Perspektywa niezbyt ciekawa. Jace wrócił do pracowni na piętrze. Rozejrzał się po komnacie dowódcy przerobionej na jego pracownie. Wszędzie na ścianach rozrysowane były różne okultystyczne wzory, które wczorajszego dnia rysował i zmazywał kredą i węglem. Przyjrzał się im sceptycznie. Runy były w dość początkowej fazie i musiał znaleźć sposób, żeby powiązać je ze sobą. Jego wzrok spoczął na biurku, gdzie obok tuby leżała otwarta księga zaklęć i notatki chłopaka. Obok przesunięta ręką leżała mapa nad którą pracowali oficerowie. |
13-09-2020, 00:23 | #268 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|
13-09-2020, 12:17 | #269 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
15-09-2020, 00:36 | #270 |
Reputacja: 1 | Nieco zawiedziony druid przyleciał znad zatoczki trolla. To miejsce niewątpliwie kryło w sobie coś więcej, jakiś naturalny potencjał magiczny. Tyle że spodziewając się przylotu smoka następnego dnia nie mógł ryzykować starcia z strażnikiem tego miejsca. Tym bardziej że nie potrafił go znaleźć, co wskazywało na sprytnego drapieżnika.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |