Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2020, 20:48   #48
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Dlaczego Boguchwał miał złe przeczucia? Nie wiedział, ale czuł to całym ciałem... a mignięcia siostry jak najbardziej utwierdziły go w uczuciu.

“Do schronu! Biegiem! Już!”


Wiedząc, że zdolności wokalne siostry pozostawiają wiele do życzenia, Boguchwał zakrzyknął rozkazy siostry udania się do komór, biegiem! Niech ludzie będą bezpieczni… a stamtąd może uda mu się nawiązać łącze z terminalami Azylu. Póki co, nie miał zamiaru marnować amunicji. Była zbyt cenna. Kiedy rozkazy zostały wydane nadał na łączu krótkofalówki.

- Dar! Potrzebujemy wsparcia!

Osadnicy nie rozumieli o co chodzi, dlaczego mają udać się do komór, ze strachem nasłuchiwali niepokojących szczurzych pisków, dochodzących z szybu wentylacyjnego. Niepewnie ruszyli korytarzem, a powinni zacząć biec, wtedy mieliby jakiekolwiek szanse z tym co za chwilę wylezie z sufitu. Po chwili pierwsze szczury zaczęły wyskakiwać na korytarz, a za nimi wylała się cała masa obrzydliwych, powykręcanych chorobą mutantów wyglądających jak wynaturzone płody z zębami i pazurami. Ludzie widząc stwory wpadli w popłoch. Ktoś kogoś trącił, ktoś kogoś popchnął…
Bogumiła próbowała ubezpieczać tyły. Zaczęła strzelać. Pierwsze sztuki, które rzuciły się do szaleńczego ataku padły rozerwane przez kule, lecz szczurów było zbyt dużo a magazynek zbyt mały by zatrzymać je wszystkie. Kolejne mutanty niczym żywa masa wylewały się przez otwór w szybie. Sam ten jazgot, ich zwierzęcy pisk mógł odebrać zdrowe zmysły. Żyleta przyśpieszyła kroku, cały czas próbując chronić ludzi. O ile ona sama poruszała się sprawnie, tak niektórzy zostali w tyle. Boguchwał trzymał się przodu, lecz w pewnym momencie potknął się o czyjeś nogi. Bogumiła minęła go skupiona na nadciągającej hordzie. Szczury rzuciły się do ataku, technik zobaczył dziesiątki, setki małych ostrych zębów i czerwonych oczu i gdy wydawało się, że to już koniec…stanął przed nim John Ridd.

- Spierdalajcie! – krzyknął introwertyczny skórzak a szczury natychmiast go obsiadły. Ridd w swoim pancerzu wyglądał teraz jak makabryczna wersja pszczelarza, tylko zamiast roju owadów jego kombinezon przykrywało dziesiątki łysych, powykręcanych chorobą gryzoni. Pozostałe potwory przelały się dwoma falami po bokach i rzucały na ludzi, którzy byli zbyt wolni żeby przed nimi uciec. Niczym piranie obgryzały mięso aż do kości, ludzie wydzierali się jakby trafili wprost do najniższego kręgu piekieł. Johna na początku chronił jego pancerz, lecz po chwili bluznęła krew, wszystko nie trwało nawet dwóch sekund, setki stworów pożerało nieszczęśnika żywcem i nie było już dla niego ratunku. Boguchwał spostrzegł, że obok niego leży młoda wdowa po Maxie Dixie a szczury ucztują na jej plecach. Dziewczyna piszczała, piszczało też jej niemowlę, które próbowała chronić własnym ciałem. Vanhoose złapał dziecko za rączkę i wyszarpał spod piersi dziewczyny. Potem zniknął mu z oczu, biegnąc za pozostałymi.

Technik syknął w irytacji, mocniej chwycił karabin, obrócił się w do pozycji siedzącej i puścił długą niską serię z kałasza po gryzoniach zrywając się na równe nogi i biegnąc w kierunku komory rzucił za siebie, a przed Miłą flarę krzycząc "Biegnij!". Co jak co, ale nie miał zamiaru tutaj umierać... i wtedy, wtedy go olśniło. Co do kurwy nędzy robili z nimi cywile?!
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 10-09-2020 o 22:34.
Dhratlach jest offline