- Jawiedziećwiedziećto. Szssiykmhbanpienkhwdużydom – skaven wskazał w kierunku klasztoru, zasłoniętego przez drzewa i całun mgły. Skaveńskiego czarownika, mimo że mówił cokolwiek dziwnie dało się zrozumieć. Jednak w jego ostatnim zdaniu pojawiło się słowo zupełnie niezrozumiałe. Można się było domyślać, że mówiąc Szsiykmhbanpiekh ma na myśli tajemniczą czarną skrzynię.
– Wychiećmocwielka. Wyniemócużyć – kiwnął palcem i zaczął się śmiać, co bardziej brzmiało jak szybkie, niskie popiskiwania myszy, która właśnie na swej drodze znalazła wielki kawał reiklandzkiego sera z dziurami. – Pomocpomoczłychszczuroludkówszczurkówpotrzebna. .. Zabićkości… Zabrać Szsiykmhbanpiekh, iśćszybkoiśćdalekodom?