Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2020, 11:08   #136
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Kapitan Tempest, Oreik Thur i CZR-9, który swoimi długimi nogami pokonywał przestrzeń do Imperialnej Iglicy, wiedzieli, iż muszą działać szybko i zdecydowanie. Wokół panowal chaos, nikt nie zwracał na nich uwagi. Szary szturmowcy pędzili w coraz bardziej zorganizowanych szeregach, oficerowie gestami i krzykiem wydawali rozkazy… a winda do poziomu Van Kore stała otworem. Najemnicy podbiegli do drzwi i Thur jakby z większymi morale z racji dołączenia do załogi Stelli przyłożył swoją Platynową Kartę i po chwili metal odsunął się i zjechali w dół prosto do przestrzeni dowodzącej.

Wyszli z windy na długi hol, z szarymi typowo Imperialnymi ścianami i ozdobnymi reliktami z różnych kultur i zakątków galaktyki.

-No dalej Greta. Mamy coś sobie do wyjaśnienia, prawdopodobnie…- pod koniec Thur nieco zmizerniał, ale grube paluchy trzymane na ciężkim trzy-lufowym blasterze automatycznym wcale na to nie wskazywały.

Ruszyli do przodu i wtedy ją zobaczyli. Leżała rozłożona jak Twi’Lekańska prostytutka po grupowej orgii. Truchło Van Kore bezwładnie leżało na jej czerwonym aksamitnym, potężnym fotelu miało wypaloną twarz. Mocny strzał z bliska, tkanka sczerniała i wyparowała , kości osmolone, włosy z przodu spalone.

Wtedy po krótkim szoku i uświadomieniu sobie co to dla nich znaczyli zauważyli jak demoniczny duch z mgły powoli materializuje się jakaś sylwetka. To był wysoki Twi’Lek o pociągłej twarzy różowej wytatuowanej twarzy, który dopiero co wyłączył pole maskujące. Uśmiechnął się odsłaniając przypiłowane zęby na kształt kłów i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć a dopiero wystrzelić jak w krótkiej klatce starożytnego filmu stojące za nim witrażowe zdobione w Imperialne regalia podłużne okno rozsypało się na tysiąc kawałków o on, plecami skoczył w przepaść klifu prosto nad Balmorę, która wkrótce miała umrzeć i rozpłynął się włączając momentalnie zaawansowane pole maskujące.


-To zapewne Spinnaker czy jakiś kosmiczny, wychudzony profesjonalny zabójca.- stwierdził Czerka z nutą zupełnie nie pasującego do sytuacji, filozoficznego stoicyzmu. Wtedy znający lepiej martwą już Nad-Agentkę Oreik spojrzał pod onyskowy stół.

-Umierając włączyła alarm, widać SZID ostatnia najmniej prawdopodobna opcja okazała się tą trafną. Znam procedury. Wiem, że panuje chaos, ale spodziewajcie się Gwardzistów Śmierci.

Wszyscy przygotowali broń i wtedy, dosłownie sekundy po proroczych słowach krępego najemnika w szerokim otwartym wejściu stanęli szturmowcy śmierci. Było ich pięciu, cztery czarne przerażające plastoidowe pancerze, mroczne nieprzenikliwe maski i przydziałowy blaster E-11D. Jednak to ich dowódca (piąty żołnierz) sprawiał najbardziej groźne wrażenie. Musiał mieć ponad 190 cm, nosił podobny pancerz szturmowców śmierci jednak w wersji komandosów.

Około 90 warstw nałożonego plastoidu przeplatanego z innymi kompozytami. Jego hełm przypominał ten noszony przez innych gwardzistów śmierci jednak prawy okular był dużym okrągłym święcącym się szmaragdowo fotoreceptorem połączonym z czymś co Thur znał doskonale z akcji- ręczne działko blasterowe Magnus-44. Strzelało pojedynczymi kulami wybuchowej plazmy i plotki mówiły, że jednym wystrzałem potrafił przestrzelić i zatrzymać rozpędzony naziemny pojazd z odległości 30 metrów.

-Nie mamy czasu na sąd zabić ich czym prędzej.- powiedział chłodny jak lód, trzaskający przez vocoder głos komandosa.

-Za kolumny!- krzyknął Oreik. I faktycznie było ich cztery, dość grube by dać im chociaż tymczasową osłonę. Potem najemnik rzucił wzmocniony detonator termiczny prosto w żołnierzy Imperium, ale to Draug musiał wybrać ostateczną taktykę. Pewnym było, że nagroda znikła jak bańka wodna i dodatkowo zostaną oskarżeni- o morderstwo ważnego dowódcy Imperium i to w powiązaniu z Faktoriatem. SID szukał LUCCY, ale zdawało się… jej rdzeń SI został wypalony zabójczym, wojskowym softem.



Kelsan siedział przed kokpitem i dudnił palcami w deskę rozdzielczą. Silniki były w każdej chwili gotowe do odlotu, tarcze reflektorowe działające na pół gwizdka w razie ataku naziemnego, jednak najbardziej martwił się, że za niecałe piętnaście minut całe widziane przez iluminatory otoczenie prawdopodobnie zostanie zrównane z ziemią przez wiązke lasera o mocy 45 kiloton. Musieli działać szybko i zdecydowanie. Młody pilot spojrzał na bitwę na orbicie. Zza gęstych chmur ponad atmosferą błyskały czerwone i zielone podobne do dalekich gromów rozbłyski. Rudy pilot wiedział, że Germanicus padnie przy większym drednocie Faktoriatu, który ostatecznie (choć będąc małą potęgą) zdecydował wesprzeć się odległą, ale ważną strategicznie planetę.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 12-09-2020 o 11:23.
Pinn jest offline