Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2020, 14:23   #37
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz wypadł z łódki prosto do wody. Starając się trzymać głowę wysoko, ponad powierzchnią jeziora, zaczął panicznie machać rękami. Nie był zbyt dobrym pływakiem, nie miał czasu, by wziąć głęboki oddech i był kompletnie nieprzygotowany na znalezienie się w jeziorze.

Na szczęście wokół niego byli ryboludzie, którzy ruszyli mu z pomocą. Z ich asystą udało mu się dopłynąć do grabinki prowadzącej na pomostu. Wspiął się po niej, z ulgą witając fakt, iż nie grozi mu już nic. Niestety, miał na sobie mokre dżinsy i t-shirt. Wiedział, że wkrótce zacznie się trząść, ale nie chciał paradować w samej bieliźnie wśród obcych ludzi, tym bardziej, że – o ile się orientował – miał zostać przez nich oficjalnie przywitany.

Widząc starego kapłana, złożył obydwie ręce na poziomie torsu, niby do modlitwy, schylił głowę i tułów, w jego klasycznym geście przywitania się. Wyglądał trochę jak jakiś Azjata i po prawdzie, kiedy mieli zajęcia w szkole ze studentami z zagranicy, dziewczyna z Japonii początkowo myślała, że się z niej naśmiewa. Hm, czyżby to było jedno z jego dziwactw?

Nie był pewien, ale kobietę obok kapłana przywitał takim samym gestem.

Nie miał w sumie czasu na zbyt wiele poza tym, gdyż mniej więcej w tym czasie – znaczy, po tym, jak kapłan upadł na kolano, a potem został podniesiony – zaczęło lać i musieli wszyscy uciekać przed burzą. Bartosz z radością przywitał ofertę kapłana, by udali się do świątyni. To oznaczało schronienie przed deszczem, ciepło, a być może i ubrania na zmianę.

Nie rozglądał się zbytnio, gdy byli w drodze. Dzięki temu, że wbił wzrok w swoje buty – notabene również pełne wody – woda nie skapywała mu do oczu. Jedyny luksus, na który w tym momencie był w stanie sobie pozwolić. Szedł za innymi, nie wiedząc do końca gdzie jest ani co się z nim dzieje.

Na słowa jednego starca o wilkołakach zadrżał. Wilkołaki? Świetnie, jeszcze tego brakowało, po burzy i przemoczeniu. Na szczęście inni mieszkańcy wioski zdawali się traktować owe „wilkołaki” jako coś, co było zwykłą bajką i to poprawiło humor Bartoszowi. Przynajmniej likantropia to coś, co go ominie tego dziwnego i nie do końca udanego dnia.

W środku wieży, do której ich zaprowadzono, było troszkę lepiej niż na zewnątrz. Bartek dalej był mokry i było mu zimno, ale przynajmniej nie był ciągle zalewany deszczówką. Rozejrzał się ciekawie, a widząc aparaturę chemiczną, oczy mu zabłysnęły. Zawsze chciał być naukowcem, ale z różnych przyczyn mu nie wyszło. Kto wie, może w tym dziwnym i obcym świecie mógłby odebrać wykształcenie i poznać tajemnice wszechświata?

[Oczywiście, zawsze chciał być biologiem molekularnym, a chemię traktował nieco, hm, instrumentalnie, ale kto wie, może tutejsi znają i biologię na wysokim poziomie?]

Porady ojca Goćczy, aby najpierw pytali, a potem działali, wydały mu się bardzo rozsądne, ale to dobrze, że zostało to powiedziane głośno. Podejrzewał, że między Ziemią a tym światem istniało dużo różnic, historycznych, kulturowych, językowych, istniała tu magia… miał nadzieję, że jego mieszkańcy będą wyrozumiali, jeśli popełni parę błędów, ale fakt, sam powinien dać z siebie dużo, by ich nie popełnić w pierwszej kolejności.
Następnie kapłan – imieniem Fydlon – przemówił. Bartosz słuchał uważnie tego, co miał do powiedzenia.

- Szanowny Panie – zaczął, nie do końca pewien, czy powinien do niego mówić „ojcze” lub „proszę księdza”- W naszym świecie istnieją tylko ludzie. Mamy ludzi o jasnej skórze, żółtej lub czarnej, mieszkających na różnych kontynentach, ale wszyscy są naukowo rzecz ujmując jednym gatunkiem i mogą się rozmnażać między sobą. Co do Boskich Słupów, ym… – zawahał się – Mamy budowle, które sięgają niebios, mogą w nich mieszkać lub pracować ludzie, ale nie są zbyt powszechne w regionie, z którego pochodzimy, choć są znane w świecie. Nie wiem czy o to chodzi? Jaką rolę pełnią te Słupy w tym świecie i czemu są takie ważne? Czyżby… pełniły jakąś rolę religijną? Jeśli tak, to niestety nie znamy owych Słupów. Przepraszam, dopiero tu trafiliśmy i nie do końca wiemy, jak się sprawy mają w tym świecie. – dokończył nieco niezgrabnie.

- Ah, zapomniałem się przedstawić, przepraszam. Nazywam się Bartosz. – mężczyzna dodał szybko – Bardzo nam miło, że przygotowano dla nas poczęstunek. Czy jednak… moglibyśmy prosić o jakąś ciepłą odzież na zmianę? Część z nas wpadła do wody i jesteśmy całkowicie przemoczeni, burza także zrobiła swoje.
 
Kaworu jest offline