Bruno patrzył i oczom nie dowierzał.
- Jeśli ta narada ma jakiegokolwiek końca doczekać. Wybierzmy przywódcę od razu. Pokornie proszę Braci o poparcie i uroczyście ślubuje - przykląkł na jedno kolano - służyć dobry wspólnemu i porządek godny rycerzy tu zaprowadzić. Kto głosem mnie wspiera niech również klęknie i Pana prosi wraz zemną o wsparcie w godzinie pierwszej próby naszego Zakonu w tej siedzibie. - Bruno wiedział, że bez dowódcy te przepychanki nigdy nie ustaną.