Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2020, 19:52   #73
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Dobijamy - zdecydował garbus - ledwo cię na nogach trzymają, damy radę. Wal strzałami.

Kurt skinął głową, wyciągnął łuk a potem strzałę. Chwilę przymierzał się przed strzałem po czym pokręcił głową. - Nie będzie łatwo przez ten śnieg i wiatr. - 1mruknął cicho ale napiął łuk i chwilę tak trzymał. Brzęknęła puszczana cięciwa i strzała zniknęła zmieniając się w zamazaną smugę jaka przeleciała pomiędzy sylwetkami z rogami nie czyniąc im jednak krzywdy. Za to uprzedzając ich o ataku a nawet podpowiadając skąd nadszedł. Rogacze zawyli, zajęczeli i ruszyli brnąc koślawo przez śnieg. Teren im sprzyjał. Drzew było pełno, wystarczyło skryć się za którymś.

Knut posłał kolejną strzałę. Tym razem trafił. Rogacz zawył i upadł w śnieg. Zostały jeszcze dwie postacie. Łucznik spudłował po raz kolejny a tamci już zaczynali być przesłaniani przez pnie i gałęzie. Kolejne strzały nawet trafiły jednego z uciekinierów ale w ramię. Chociaż zawył to brnął przez śnieg dalej. Ostatnia ze strzał trafiła go ale ugrzęzła gdzieś w futrach jakie skrywały kopytnego nim wreszcie znikł pomiędzy zaspami, krzakami i drzewami.

- No to mamy jednego. - podsumował Żabiooki widząc, że na pobojowisku została tylko jedna, rogata, nieruchoma sylwetka. Ta którą trafił na samym początku. Krwawy ślad w głąb lasu wskazywał, że któryś z tych dwóch co uciekli musiał być ranny. Ale nie na tyle by paść trupem z miejsca. Nie wiadomo było czy w ogóle padnie nim dotrze do swojego obozu.
- Bierzemy kudłacza za rogi i jazda. Wolałbym co prawda dwóch, ale narzekać nie będę. Mamy wystarczająco mięcha na zatrute kiełbaski i kaszanki dla większej ilości potencjalnych chętnych. Bo w to że pieczemy ich kompana nie uwierzą nawet takie tępaki. Chyba że wolisz wytropić uciekinierów. Są powolniejsi, ale uciekają do swoich. Ryzykujemy?

- Cholera wie jak daleko jest ich obóz. Jak blisko to możemy wpaść na ich opłotki albo zaraz się zlecą inni. A jak daleko to może nawet oni nie dadzą rady dojść. Trudno powiedzieć. Jak dojdą to mogą powiedzieć reszcie co im się przytrafiło. Ale my i tak nie damy przez ten śnieg wziąć więcej niż jednego. - Żabiooki mówił jakby sam rozważał różne warianty i tak do końca nie był do końca przekonany do żadnego z nich. Spojrzał więc na garbatego kolegę by sprawdzić jak ten się zapatruje na tą sytuację.
- Bierzemy go. Najwyżej pomysł z kiełbaskami zrealizujecie już beze mnie. Bo wyszło obiecująco.
Złapali razem i zabrali zdobycz. Gdy zmordowani zaciągnęli zwierzoludzia na ustronną polanę, skoczny Łosiu sprowadził Kinola z nożami, tasakiem i drewnianą kopanią, do której spuścili krew i flaki. A potem zaczęło się ćwiartowanie.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline