Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2020, 08:33   #82
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Spacer po dachach nie należał do łatwych, wszędzie leżały butwiejące liście, popękaną (czyli nieszczelną) papę porastał mech albo coś podobnego. Każdy krok był wyzwaniem, chwila nieuwagi i noga nabierała niepożądanej prędkości, a jej właściciel na gwałt szukał stabilnej pozycji lub dodatkowego punktu podparcia. Na samym końcu spaceru po dachach Hector miał dosłownie upierdolone ręce, spodnie też wyglądały, jakby się czołgał.
Miało to przynajmniej jedną zaletę: Skoro on miał problemy, to ewentualni przeciwnicy też nie będą mieli lekko. Z tego co zapamiętał z wydarzeń ostatniej nocy (albo ze snu - niesnu), to Grzyby nie były zbytnio zręczne, lazły po prostu w kierunku celu.

Każdy z budynków miał swoją drogę na dach. Na szczęście każdy z włazów ani drgnął. Były zamknięte albo zablokowane przez rdzę. Na jedno wychodzi. Gorzej było tylko w jednym miejscu, na dachu nie było włazu, tylko zewnętrzna, stalowa drabina, zabetonowana w ścianie, nie do ruszenia. Drabina była na budynku na prostopadłej uliczce, tej bliżej kościoła, a żeby przejść tam przez dachy, trzeba było zrobić szeroki krok nad przepaścią - na rogu dwa budynki się ze sobą nie stykały, była szczelina szeroka na jedną osobę, Hector miał szczęście, że udało mu się tam nie spaść.

Zlazł na dół.

Test Pułapek:
Rzuty: 4,6,19


Żeby przygotować pułapkę, trzeba mieć na to odpowiednie miejsce i coś, ż czego można by było ją zrobić. Hector błyskawicznie wybrał schody prowadzące na piętro, wąskie gardło dla napastników, o ile sforsują zamknięte na zamek drzwi, kratę w oknach i/lub bramę garażową. Do zablokowania mógł użyć kartonów ze składzika na piętrze (monter je sprawdził - niemalże same spleśniałe papiery i książki, w podobnych stanie, nic wartego do ocalenia, same śmieciowe, bezwartościowe gamble). Zawilgocone kartony rozłaziły się w rękach, gdyby na takim stanąć (na przykład na schodach), to stający zaliczyłby szybką jazdę w dół. Mógł zrobić też barykadę z łóżka, ale ona też by tylko opóźniła ewentualnego przeciwnika

Ocenił stan rur w łazience, pod kątem ewentualnego bejsbola, ale były zbyt cienkie, do tego chyba miedziane - to nie był wystarczająco mocny "argument"

Wychodząc z budynku zamknął za sobą drzwi, ręką przełożoną przez wybitą szybę przekręcił zamek - strzeżonego Collins strzeże. Miał wrażenie, że jest jakby cieplej. Ale nadal chłodno, mgła oblepiała wszystko i wszystkich. Minął rozkraczony samochód. Minął słupek z nazwą ulicy, który wcześniej musiał zignorować: Ta, na której stał jego wóz, to była Main Street, a ta zamieszkana - Howard Love Street. Z samej ciekawości wrócił pod kościół, szukając innej tabliczki. Placyk nie miał żadnej tabliczki, a droga odchodząca według miejscowych w kierunki złomowiska nazywała się Dunwich Road. Zawrócił

Na wysokości domu Jackie spotkał mieszkańców, najpierw rozpoznał Tylera, drugą osobą był łysy facet w czarnej kurtce bejsbolowej z żółtymi elementami i napisem "Pirates" Monter się zawahał. W tym nie-śnie nazywał się chyba Jack i był ojcem tych dwóch bliźniaków!
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:45.
JohnyTRS jest offline