Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2020, 21:48   #192
BigPoppa
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Wnętrze rezydencji było w jeszcze bardziej żałosnym stanie, niż fasada. Z każdego kąta, każdego skrawka ściany i centymetra sufitu, wylewała się beznadzieja. Uczucie końca i nihilizmu, krążyło w powietrzu wraz z tumanami kurzu.
Zostali tylko serwitorzy, jako niemi strażnicy szkieletu..

I w moment pojmuję. W jednej sekundzie rozumiem, dlaczego jestem właśnie tutaj i dlaczego właśnie ten ród. Któryś z nich, feralnej kadry Nefrita, musiał zaszkodzić Wielkiemu Domowi Oxmee. Ich działania doprowadziły do tego, że ścigany przeze mnie psyker, poprzysiągł zemstę i wybrał ród Oxmee jako swoją przykrywkę.
Równie dobrze, to wszystko jest jeszcze większą maskaradą i psyker postanowił użyć rodu Oxmee jako przykrywki dla swojej działalności, wiedząc, że nie ruszymy na Malfi, mając go na wolności. W środku Sibellusa, stolicy Scintilli, głównej planecie sektora. Sercu Calixis. W moim domu.

Serwitory nie reagują na moje polecenia, co pozwala mi zadawać pytanie oto, od jak dawna owa rezydencja jest opuszczona.
- Sekcja Montesino meldujcie. - wyrzucam rozkaz wprost w połączenie. Zamiast meldunku, dostaję nieskładne słowa, które płynną zza moich pleców. Szybko obracam się i widzę jak sierżant Drake słabnie w oczach. Ten potężny żołnierz, którego sylwetka wzmocniona pancerzem powinna budzić respekt oraz strach, zaczyna słabnąć i opiera się na jednym z swoim podwładnych. Jego słowa układają się w bełkot, bez większego logicznego znaczenia. Pojedyncza stróżka krwi zaczyna wypływać spod hełmu, a zerwanie tej części pancerza i ujawnienie bladej twarzy, tylko utwierdza mnie w przekonaniu.

W kolejnej sekundzie pojmuję, co się dzieje i co za chwilę się stanie. Widzę dziesiątki scenariuszy i możliwości, każde inne, każde dziwne w skutkach.
- Imperatorze, chroń. - wyszeptuje pod nosem, bowiem rozumiem powagę sytuacji. Stan sierżanta staje się nagle oczywisty. Tak samo jak sprawcy całego wydarzenia. Nie mam nawet krzty zwątpienia, że postaci które właśnie pojawiły się u szczytu schodów, to sprawcy całego zamieszania. Źródło bólu sierżanta Drake'a. Źródło manipulacji, która zawładnęła Bajerem. Początek kłopotów w Nekropoliach. Iskra, która spaliła na popiół szczątki kadry Nefrita.
Moja nemezis. A nawet dwie.

Szturmowcy wycelowali swoją broń, czekając na mój jeden rozkaz. Chciałbym, aby laserowa kanonada, ta ściana oczyszczającego światła, strumienie energii z imperialnej technologii, zmyły herezję, ale nie mogę być tego pewny. Nie, gdy widzę ich zdolności na żywo. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wygląda ich dar piromancji.
Przełykam ich spojrzenie, które utkwiło teraz na mnie.
- Zaskoczyliście mnie, nie sądziłem, że aż dwie osoby są w to zamieszane. - zaczynam. Nie mam zamiaru długo mówić, nie oto w tym chodzi. Nie po to tutaj przybyłem. Już zrozumiałem, że tylko jedna ze stron wyjdzie z tego żywa. Pojąłem, że nie dadzą się schwytać, choć byłoby to najlepszym rozwiązaniem. Jeśli mam dzisiaj umrzeć, niech tak się stanie. Już raz Złoty Tron ocalił moje życie, więc nie będę uciekła przed moim przeznaczeniem. Od tamtego wydarzenia, przestałem bać się śmierci.
- Nie będę się przedstawiał, bo mam wrażenie, że doskonale wiecie kim jestem. Wiem, że nie pójdziecie ze mną dobrowolnie, ale szczerze powiedziawszy jest mi to nawet na rękę. - uśmiecham się najpaskudniej jak tylko umiem. - W imieniu Ordo Hereticus, skazuje was na śmierć.- tym samym daję znać żołnierzom, by zaczęli strzelać. Podrzucam moją strzelbę do góry, gotowy do strzału.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?

Ostatnio edytowane przez BigPoppa : 14-09-2020 o 23:44.
BigPoppa jest offline