15-09-2020, 00:36
|
#270 |
| Nieco zawiedziony druid przyleciał znad zatoczki trolla. To miejsce niewątpliwie kryło w sobie coś więcej, jakiś naturalny potencjał magiczny. Tyle że spodziewając się przylotu smoka następnego dnia nie mógł ryzykować starcia z strażnikiem tego miejsca. Tym bardziej że nie potrafił go znaleźć, co wskazywało na sprytnego drapieżnika.
Krążył więc nad zakolem rzeczki, obserwował z gałęzi wysokich drzew i przelatywał nad zieloną wyspą w tę i z powrotem, ale koniec końców musiał wrócić do fortu dokończyć co najmniej jeszcze jedną rzecz przed powrotem smoka.
Przed wyruszeniem nad poszukiwania, ostrzegł wszystkich że na ostatnim piętrze wieży pozostało kilka sporych i ... dość terytorialnych jaszczurów. Jeżeli mieli walczyć ze smokiem w wieży, dla bezpieczeństwa obu stron trzeba było je wyprowadzić.
Pewnym kłopotem było że olbrzymy niekoniecznie były o tym przekonane na tyle żeby opuścić swoje legowisko po prośbie, i Hans razem z Cobbem i młodszymi łowcami przeprowadzał warany do psiarni przez niemal godzinę.
Kiedy tylko został powiadomiony o zbliżającym się smoku, truchtem ruszył ostrzec całą załogę fortu. Z ptakiem na rękach pomykał upewniając się że powrót zielonołuskiego potwora nie zaskoczy nikogo bez gaci.
Mieli sporo czasu - a z pewnością dość żeby co potężniejsze zaklęcia zdążyły wygasnąć jeżeli zostałyby rzucone zbyt wcześnie. Kiedy wrócił na najwyższe piętro by zgodnie z planem obłożyć się nawzajem zaklęciami, zaczynał od tych o najdłuższym działaniu by w razie przedłużającego się starcia nie zostać bez ochrony.
Koniec końców, kiedy było już słychać bicie skrzydeł smoka, krasnolud rzucił ostatnie zaklęcia i zaczaił się na samym przedzie. Leżał niemal całkowicie zanurzony sadzawce tuż za pułapką Cobba. Czekał aż Emi zwabi smoka do środka - choć w najgorszym razie miał też pomysł jak "zachęcić" paskuda to zajęcia się sprawą osobiście.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
| |