Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2020, 02:18   #62
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: Dzień 09; 20:30
Miejsce: “Aurora”; mesa
Skład: cała załoga


Co mogło niektórych zaskakiwać to powrót ze zdezelowanej stacji odbył się bez komplikacji i zgodnie z planem. Więc na kolacji w mesie zebrała się cała 9-ka załogi w komplecie. A Chris znów robiła za przyjemnie uśmiechniętą kucharkę i kelnerkę. A cała 9-ka mogła pogadać o właśnie zakończonym dniu i posnuć plany na następny.

Z tego co mówił brat czarnowłosej marine to w ogrodzie wychodzili na prostą. Naprawiony i zmodyfikowany przez robotyka mechaniczny drwal spełniał swoje zadanie. Chociaż rozpylony green killer powinien robić swoje jeszcze jakieś dwie czy trzy kolejne doby. Wtedy będzie można wejść na gotowe. Chociaż zniszczoną aparaturę Alice mogła zacząć montować od jutra. W końcu na razie chociaż temperatura w tych tropikach powoli spadała to nadal były tropiki i lepiej było pracować w skafandrze próżniowym. No a taki skafander chronił też przed wpływem rozpylonych toksyn.

- Ale znaleźliśmy coś takiego. Nie jestem pewny co to jest. Myślałem, że jakiś stary granulat. Ale nie znam się na tym. - Seth w pewnym momencie wyjął z kieszeni niewielką, hermetycznie zamkniętą torebeczkę. W niej było coś podobnego do kilku małych, ciemnych kulek które łatwo było pomylić z pieprzem. Może i był to jakiś granulat czy inny nawóz. Ale na oko to równie dobrze mógł to być i pieprz albo jakieś nasiona.

- I co Ryan? Było tam coś do rozwalenia? - Zeeva za to towarzysko zagadała do ochroniarza z jakim ostatnio spędziła sporo czasu na treningach w sali gimnastycznej czy na strzelnicy. Zresztą większość załogi jaka spędziła dzień na frachtowcu wydawała się ciekawa wieści ze stacji. Ryan ze swojej strony mógł zameldować, że nomen omen ewidentnych śladów walki to raczej nie dostrzegł. Ani w przerwanej przez rozkaz Tony’ego eksploracji 11-ki ani w tej 12-ce gdzie pomagał przy generatorze. Nie widział jakichś przestrzelin od broni kinetycznej, osmaleń od broni energetycznych, nieśmiertelnych barykad czy choćby łusek i pustych magazynków. Żadnych oznak jakie zazwyczaj zostawiała po sobie walka, zwłaszcza dłuższa lub na większą skalę. Owszem były ślady jak po jakichś zamieszkach ale jeśli miała miejsce ewakuacja to nie było zbyt dziwne. Podobnie jak ten bezruch i ciemność póki nie uruchomili generatora w 12-ce. Czas i opuszczenie pewnie zrobił swoje. Natomiast nie dostrzegł żadnych automatycznych wieżyczek czy czegoś podobnego. Zresztą w odpowiedniku osiedla mieszkaniowego to aż takie dziwne nie było. Widział nieruchome automaty informacyjne i bezpieczeństwa ale właśnie były nieruchome.

Vicente też miał trochę rzeczy do przemyślenia. Z dobrych wieści miał te, że te skanowanie od zewnątrz trochę przesadziło z tą oceną zniszczeń w 12-ce. Ten skan jaki przeprowadziły ADR od wewnątrz wskazywał, że stan zniszczeń jest minimalny. I to nawet jak skan był przeprowadzony jeszcze przed uruchomieniem generatora. Więc owszem, sektor mieszkalny w 12-ce wyglądał jakby przeszła przez niego wielka demonstracja a potem został opuszczony przez załogę ale właściwie nic poważnego mu nie było. Chyba. Tutaj pewnie przydałaby się weryfikacja fachowym okiem inżynier pokładowej. Ale na oko to ta 12-ga wyglądała obiecująco.

Nagrania zdobyte z komputerów 12-ki przyniosły wreszcie konkretną datę. Wyglądało na to, że cała heca zakończyła się w 2591 roku. Przynajmniej taka data była w rejestrach. Nie wiadomo było co się działo potem gdy zasilanie siadło. A przecież jak wylatywali z Pegasusa to był 2523. Rejestry zaczynały się w 2575 roku. Możliwe, że wtedy uruchomiono generator a pewnie i resztę przynajmniej 12-ki. Jak tak było to możliwe, że była to przybliżona data gdy zbudowano “Archimedesa”. Co by mogło tłumaczyć dlaczego nie było planów takiej stacji w rejestrach “Aurory” która ostatnie aktualki miała z 23-go. Podobnie tłumaczyłoby to skąd takie inne a jednak trochę znajome oprogramowanie w komputerach 12-ki. Mogło być o kilka dekad młodsze niż to jakim dysponowali na frachtowcu. Podobną opinię wyraziła Alice na temat generatora 12-ki. Ten co tam był jej znajomy ale w 23-cim był dopiero zapowiadany jako nowość jaką można kupić w przedprodukcji. Wydajna, nowoczesna i raczej nie na takie frachtowce jakim latali. Ale to sam model, podczas jego naprawy nie bardzo miała okazję, czas ani ochoty na techniczną turystykę.

Dane z wewnętrznego skanu 12-ki pomogły też uzupełnić luki w zbiorze danych wrzucanych do symulatora pokładowego “Aurory”. W końcu miał dość dokładne dane już z 3 z 12 segmentów. Poza zeskanowaną 12-ką mógł sobie jeszcze doliczyć całkiem zdewastowane 2-kę i 10-kę których właściwie nie było więc do symulacji można było wpisać je jako 95% kosmicznej pustki. Zostawało 9 segmentów które trzeba było określić jakoś szacunkowo lub podstawić analogiczne dane jak z 12-ki. Zmodyfikowane dane zauważalnie zmodyfikowały szacunki z poprzedniej symulacji. Wychodziło z nich, że “Archimedes” krąży po orbicie Antares 99 od około 20 lat. +/- ok 3 lat fluktuacji w każdą stronę. Co oczywiście w żaden sposób nie tłumaczyło skąd się wziął na tej orbicie.

Natomiast niewiele dowiedział się o samej naturze alarmu jaki system zaczął odtwarzać po uruchomieniu generatora. Komputer z siłowni był typowym, lokalnym komputerem z siłowni. Podobnie jak jego czarna skrzynka. Nie miał czasu przeglądać jakichś dwóch dekad zapisków. Ale końcówka była dość rutynowa. Z tego co mówiła Alice był to mały, generator lokalny. Rezerwowy. Jeśli pracował główny jaki powinien być w centrum stacji to rezerwowe były wyłączone. Włączały się dopiero gdy ten główny siadł albo była podobna awaria. Wyglądało na to, że patrząc od końca to lokalny generator po ustaniu przesyłu energii od głównego uruchomił się by zasilić podległy mu rejon czyli 12-ty segment. A potem pracował tak przez kilka miesięcy aż komputer też zgodnie z procedurami nie zdecydował się przejść w tryb oszczędny a kilka tygodni później wyłączył wszystkie systemy i zrobiło się cicho i ciemno. Pewnie z biegiem czasu także zimno gdy ogrzewanie też siadło. Dlatego to wszystko wyglądało tak jak wyglądało gdy wylądował w niej desant z “Black Hawka”. Natomiast lokalnego systemu kierującego pracą generatora kompletnie nie interesowało co się stało z załogą czy jakimś wezwaniem do ewakuacji. Tak samo jak ich komputera z którejś ładowni nie interesowało co się dzieje w mesie czy ogrodzie. Za to według rejestrów komputera w magazynie paliwowym był zapas prętów uranowych. Chociaż na potrzeby “Aurory” nie aż tak duży jakby się chciało zdaniem Alice.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline