Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2020, 22:42   #59
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację

Brat Wilk spojrzał z współczuciem, a być może politowaniem, na klęczącego Brata co niedawno go o głos prosił, lecz uległ ponagleniu jak najniższy ze służebnych przed wysoko urodzonym niemalże natychmiast, na rozkaz, szansy mu nie dając słowo zabrać. Zaiste żałosny to był widok, niegodny zakonnika, sługi bożego którzy jeno przed bogiem klękać powinien!

Spojrzał na dwóch z Braci Zakonu od których głos zależał. Jeden co z mądrości słynął, drugi ten co ambicje miał, odwagę i siłę by ją wyrazić. Szlachetne cechy, lecz źle ulokowane i nie przemyślane ich użycie, lecz w przyszłości kiedy serce swe oczyści?

- Bracia. - powiedział łagodnie zdejmując kaptur, a aureola skrytych jasnych blond włosów ukazała się zgromadzonym w świetle ognia - Prosiliście mnie bym wyjawił mój zamysł i tak mam zamiar uczynić. Proszę was byście mnie wysłuchali z czystym sumieniem i ku chwale naszego Zakonu, oraz całego Kościoła Świętego decyzję podjęli komu przywództwo powierzyć. Braci mych co swe poparcie i nominacje wyrazili proszę by powstali i słów mych wysłuchali.

Zamilkł na chwilę, żadnej odpowiedzi nie było, a czas dał tym co już obrali by uczynili jak prosił. Uczynili czy nie, zaczął mówić wszem i wobec do zgromadzonych. Nauki w mowie pobierał i choć okazywanie emocji publicznie było dla niego nowe, to emocje nie były mu obce. Wszak prywatnie Ród von Leiningen skryty przed okiem wszystkich co niespokrewnieni i do głównej gałęzi nie należeli bardzo emocjonalny bywał. Im dalej od pnia drzewa, im dalsza łodyga tym lżej podchodzono do nauk. Nieszczęśliwie. Ci jednak co czystej krwi w linii miecza byli, co od lidera ich pochodzili... najwyższe wartości i mądrość Rodu wykazywali, gdyż im było dane rządzić.

Tędy mówić począł w języku miłemu Ojcu na niebiosach, choć wcześniej prawili w języku potocznym i pospólstwa. Zaiste dziwne to było, lecz cel jakiś musiało mieć.

- Zgromadzeni Bracia, zaiste niezwykłe okoliczności nam towarzyszą i prośbę mam byśmy tylko i jedynie między sobą w języku Starego Rzymu prawili, bez względu na czas i miejsce. Powód mej prośby wyjawię niedługo, a od sprawy zaginięcia naszego przyjaciela i odkryciu leża wroga zacznę.

Głos Wilka przechodził w twardszy z każdą chwilą, a momentami gniewne i bezlitosne, oraz pobożne nuty się wdzierały. Głos był jednak pewny i silny, a nie spokojny jak było znane wśród tego Rodu. Wszak Agilulf odrzucił swe dziedzictwo i służbie Pańskiej się ofiarował. Teraz nie był to głos doradcy, lecz zupełnie innego sortu i gliny.

- Trzeba nam uderzyć o świcie. Obawy moje są, że najpodlejsze plemię Sasinów nam się trafiło. Ci którzy najbliżej diabłu mają. Wiedzcie, że to z tych co krwawe ofiary składają i plugawą magiją się parają, a dowód na to ci wśród ich kapłanów co zwierzęcą postać przyjąć potrafią. Lud ten w jaskiniach żyje, lecz też i święte gaje w nich uczynniają, a są one dla nich jak dla nas katedra co relikwię skrywa. Zatem, albo te podłe sługi szatana leże tam mają i dom swój uczyniły, albo gaj święty. Nie wierzę, by jaskinia grzebalna to była. Szczątki i kości co widzieliśmy ślady śmierci w walce niosły. Dwa wnioski mam. Jeden, że Johana porwali, by się do nas dowiedzieć i poznać nasze plany. Wykluczyć tego nie można, bo zwykłą mową cystersi się do nich zwracali gdy ich nawracać próbowali i założyć trzeba, że i ją znają, tędy nam w Mowie miłej Bogu zwracać się trzeba między nami, bo umysł i myśl ludzką ci co się w zwierza przemieniają zachowują i nawet teraz nas mogą podsłuchiwać. Drugi wniosek, że na ofiarę ku swym bożkom wzięli, a że ich święta i obyczaje wierzą w moc słońca, księżyca i pór roku czasu mamy niewiele jeśli wciąż żyje. Tędy nam uderzyć szybko i bezlitośnie z mieczem żeniąc. Co broń niosą pobić i zgładzić, lecz nie dobijać, bo w niewolę weźmiemy. Dzieci bezsprzecznie życia pozbawić, gdyż lepiej by za młody doznały zbawienia po śmierci, niż żyły w grzechu, a kobiety w niewolę wziąć. Zaiste Komtur wielce rad będzie, gdy dojrzy w jak krótkim czasie cios silny zadaliśmy, a wszelkie dobra razem z pojmanymi mu poślemy, jak również prawe dłonie tych co dłoń na Zakon podnieśli. Wszelkie bałwochwalne figurki należy zebrać, zbadać i z przyszłymi porównać, z naszą wiedzą o demonach zestawić, aby wiedzieć przed jakim złem mają chronić, a przede wszystkim jakie zło wzywają by ich chroniło. Znajomość wroga naszym najwyższym atutem będzie.

- Uderzymy skoro świt. Wcześniej lecz mój leśniczy pod eskortą i inni biegli w terenie kryjówkę znaleźć muszą na północnym wschodzie wzgórz by jak najwyżej widzieli. Tam się oddział skryje, a jeśli to gaj święty to poganie poślą do swego leża po posiłki. Tędy ich przejmiemy i w niewolę weźmiemy siłą, zabijając tylko jeśli trzeba, gdyż wróg o naszej akcji wiedzieć nie może. Słuszna część z nas w tym całość mych ludzi w obozie musi zostać, a wszelkie prace poza obozem naszego powrotu czekać. Uzbrojeni w błogosławiony oręż z pierwszymi promieniami słońca przez naszą Siostrę. Wiedzcie, że nie tylko Sasini tam żyją, lecz i przebrzydłe dusze zmarłych spotkać możemy, a świecki oręż im nie poradzi. Oni podstępni, więc i my podstępniejsi być musimy. Ludzie pod bronią, mój człowiek Fritz i kusznik, lub dwóch strzec wejścia powinni, by nikt nie wszedł i nie wyszedł, choć więcej takich dróg zapewne mają. Szczególnie baczanie należy mieć na zwierza, co choć trochę nienaturalnie się zachowują, a te ustrzelić trzeba natychmiast, gdyż przemienieniec to może być. Śmierć takiego bolesny wielce cios poganom wyrządzi. Przeto ważne jest, by pozory strachu i niepokoju sprawiać, by w pospolitej mowie niepokój okazywać o czorta i życie własne i naszego zaginionego towarzysza. Wiedzcie, iż pozór to być ma, wszelkie rozkazy i prawdę w języku Starego Rzymu nam mówić. Czujność Sasinów uśpić nam trzeba i zachęcić do brawury, a wtedy ich wytniem. Należy nam by rękojeścią miecza co stopę w skałę pukać, gdyż w rynsztunku naszym i tak się nie ukryjemy, a może tajne przejścia znajdziemy. Oni znani z takich taktyk, tajnych przejść, zasadzek, technik partyzanckich, pułapek i labiryntów, a na nieprzewidzianą pułapkę złapać się nie możemy. Gdy wróg nasz podstęp szykuje, nam wyższy opracować trzeba. Tak, w pułapkę nas wciągną, ale zguba to ich będzie, bo nasz pozorowany strach i obawa o czorta którego stukanie w ściany jak będziemy oznajmiać i wątpić odstraszyć, a czujność ich uśpić, brawurę i pewność łatwego celu obudzić. To zguba ich będzie, gdyż w grzech pychy przebrzydłej wpadną i pod potęgą naszej wiary i w boju wprawy padną jak muchy, gdy okażemy im Gniew Pański. Jeśli chram znajdziemy, łby poległych odetniemy i złożymy przed nim by pierwsze co ujrzeli to to, lecz chramu krzywdy nie czyniąc. Jeśli chramu nie będzie, głowy u wejścia złożymy. Bądźcie brutalni, nie miejcie litości! Bądźcie surowi, nie miejcie sumienia! Gdyż dłoń na Zakon nasz podnieśli, a przez to na cały Kościół Święty. Pokażemy im naszą siłę, ale szacunek też. Zrozumieją, że to odwet, a nie zamach na ich religię. To nam da czas by mieć pole manewru i zamieszanie i niezrozumienie w ich szeregi wprowadzi. Tedy znaki na drzewach ruszać nam nie można. Nie mamy zaplecza i sił na otwartą wojnę na ich terenie. Nie teraz. Tym bardziej, że musimy zdobyć sojuszników w plemionach, by nas przeprowadzili przez puszczę i miejsca siedzib i gajów pozostałych plemion wskazały. Samym mieczem nie wygramy tej wojny o dusze przeciwko dziełu Szatana, ale Pan jest z nami i kierowani jego mądrością, gniewem i miłosierdziem zwyciężymy, a dzieło nawrócenia się spełni.

Glos jego choć twardy i pewny złagodniał i gniew ustąpił. Bardziej relację i myślą namyślną to było, niż pasją. Mówiąc dobył tuby co sługa przyniósł i pergamin wydobył by szpicem miecza na ziemi zarys mapy co sporządzał przedstawić. Mistrzem tej sztuki nie był, lecz najważniejsze punkty były zaznaczone. Rzeźby terenu, bieg rzek i lasy widoczne, choć symbolicznie. Znaków nie czynił na mapie, jeno rzeźbę.

- Po szturmie zbierzemy dobra i niewolników. Żydowski sługa Brata Brunona wycenę sporządzi. Nie mamy ludzi by zagnać ich do pracy, ale w Cesarstwie praca się znajdzie, a zdobyte fundusze wzmogą naszą krucjatę i renomę nam przysporzą w oczach wiernych, oraz samego Komtura. Oto bowiem cios zadaliśmy nim byliśmy gotowi go zadać. Nim jednak poślemy wszystko ten dzień przeczekamy, a ci co w szturmie udział brali odpoczną na zmiany, a nasi mularze i robotnicy po kamień przyniosą znieść w obóz. Trzeba nam kamieni na młyn wodny jeden, najbardziej surowa obróbka wystarczy do końca dnia, oraz kamieni na wędzarnie coby pobudować. W ten drugi szturm przeprowadzimy, lecz teraz nie w pełnym rynsztunku, lecz w średniej zbroi co by móc się skradać i dyskrecję zachować. Drugi cios którego się nie będą spodziewać zadamy, lecz tym razem bijemy by zabić i jak najdalej się wedrzeć. To najbardziej ryzykowana część planu, ale nie wątpię szczerze by drugiego ataku się spodziewali. Zaatakujemy przed zmierzchem. Broń i dobra zabrać, jak niewolnik się trafi niech i tak będzie, ale to nie nasz cel! W międzyczasie przesłuchamy jeńców i dowiemy się jak najwięcej o plemieniu i pobliskich plemionach, a jedną osobę zachowamy przy sobie jako jeńca co nam się przysłuży.


Jego wzrok skupił się na mapie wyrysowanej na ziemi przez chwilę, ale niedługo wiódł po zgromadzonych. Pewny i stanowczy, lecz nie władczy. Nigdy. Bardziej relacjonujący i wykładający jak instruktor sztukę szlachetnej walki mieczem. Jak fintę wyprowadzić, jak parować, by przejść do demonstracji. Demonstracją i relacją były słowa, bo wierny swemu przekonaniu iż wróg ich obserwuje nie ważył się znakami zdradzać niczego co głosił.

- Po drugim szturmie udamy się na odpoczynek i z samego rana nim wróg się przeorganizuje ruszamy w rozwidlenie rzeki niosąc kamienia na wędzarnie, młyn, oraz paleniska i kominy dla kaszteli. Trzeba wiedzieć kiedy się wycofać. Strażnicę przydrożną kamienną Maister Andreas zapewnia mnie, że buduje się trzy miesiące, a kasztel drewniany miesiąc jeden. Rachunek jest prosty. Przez najbliższe trzy miesiące jesteśmy bezbronni, a nie znamy liczy wrogich plemion w okolicy, ani lokalizacji, a z wodą same problemy. Po drewno udajemy się pod teren jawnie wrogi. Nasza linia dostaw jest niepewna i zagrożona, bo poganie mogą w zbyt wielu miejscach się na nas zasadzić. Na przeprawach rzecznych ukryci w trzcinie, atakować z między głazów. Co więcej, ten kasztel co teraz budujemy tylko schronienie ludziom w ścisku zapewni, bez żadnej ochrony dla wozów i koni, a przy tym i znacznej części dóbr. Bez koni i wozów nasza misja stracona.

- Wały obronne budowaliśmy tydzień wzmacniane skałą. Wał obronny ziemny zbudujemy nawet i może w pięć dni, a rzeka już nam zapewnia całkowitą ochronę z trzech stron przy zachodnim przejściu i tam kasztel nasz powstać powinien. Kiedy przybędziemy poślemy wóz, lub wozy z niewolnikami i zdobyczami do naszego przełożonego, a oddział zwiadowczy ruszy na północ wzdłuż rzeki szukać przepraw przez nią i zrobić rozeznanie terenu. Nam trzeba myśleć o zapleczu ekonomicznym, żywieniowym i zabezpieczeniem linii dostaw. Niech miesiąc od otrzymania naszego podarunku Komtur przyśle pierwszych chłopich osadników co pobudują się przy naszym nowo powstałym kasztelu i rozpoczną produkcję żywności. W ten natychmiast drugi kasztel nam budować przy wschodnim przejściu bu całkowicie zabezpieczyć teren pod nasze władanie, budować kolejne dwie osady, przy kasztelu i pomiędzy nimi, oraz most drewniany na zachodniej przeprawie coby zimą i w czasie roztopów bezpiecznie można było się przeprawić. To będzie moment by posłać ludzi na poszukiwania uli dzikich pszczół w zachodnim lesie by je przesiedlić w pasieki, a zyskany miód i jego źródło na potrzeby lecznicze przeznaczyć w pierwszej kolejności. Przysłane na naszą prośbę sadzonki drew owocowych, jabłoni i gruszy zapewni nam sady owocowe, co w dalszej drodze czasu żywność zapewnią nam i zdrowie. Tak mając zabezpieczone miejsce odpoczynku wypuścimy naszego jeńca z poselstwem do jego plemienia, a wiedzcie, że nam traktować go, lub ją dobrze należy. W zależności co się dowiemy ofertę złożymy. Musimy kupić czas by działać. Kolejny kasztel postawimy na wzgórzu między rzeką a zachodnim lasem i ustanowimy osadę drwalniczą i węglarzy by na zimę nie zabrakło nam opału, a drewna zawsze było w zapasie i prace trwały nieustannie. W tym momencie sam udam się na bagna z oddziałem zbadać ruiny, by następnie wrócić i jeśli nie będzie zagrożenia szukać rdzawca by zabezpieczyć źródło żelaza nam potrzebnego jak woda. W tym czasie pomosty i łodzie dla rybaków nam pobudować w przyrzecznych osadach, by zwiększyć wydajność żywieniową. Suszone i wędzone ryby wspomogą nas przez zimę. Kolejny kasztel postawimy na wzgórzu na które tu przybyliśmy i z którego widok się rozciągał. Ostatni w tym roku stawimy na południowy zachód od zachodniej przeprawy rzecznej. Jeśli moje rachunki są dobre powinniśmy być w stanie to uczynić. Ważne jest by w stawiając kasztele na wzgórzach najpierw różdżkarzy posłać by dobre miejsce na studnię po wodę znaleźć i uczynić ją sercem kasztelu. Jeśli kamienia zabraknie, wyślemy wozy przed świtem w ciemności by dotarły na miejsce z blaskiem słońca w bezchmurną noc. Uważać musimy, bo wróg może nam doły kloacze tu pokopać, ale schronienie już mamy do dalszych działań. Przez dzień zbierzemy kamień i powrócimy. Nim wróg się zorientuje będziemy mogli tak zrobić kilka razy, może nawet na dwa dni czasem zostając. Żadnej regularności i schematu. Ten kamień będzie nam potrzebny by wywyższenia wieżyczne pobudować w kasztelach, a to w plany wpleść trzeba zawczasu. Na szczęście mój człowiek jest wybitnym specjalistą konstrukcji drewnianych. Na tych podwyższeniach warstwy kamienia i gliny ułożyć trzeba w formie koryt coby drwa pomieściły. W przypadku zagrożenia przewyższające siły obronne kasztelu, taki stos by się podpalało i okoliczne kasztele wsparcie zbrojne by wysłały, bo Sasini najczęściej nocą atakują. W ten sposób zabezpieczymy na początku nasze centrum i tyły, oraz zdobędziemy chroniony teren w którym powstaną osady gospodarcze i leśne w przyszłym roku i nie dość, że nie umrzemy z głodu, to przy dobrym roku będziemy mieli nadwyżkę. Komtur zapewni wsparcie, ale nie możemy być pasożytem. W międzyczasie wróci północny zwiad i z tą samą misją poślemy na południe w dół rzeki szukając przepraw i poznając teren. Naszym zadaniem jest zbudować dość kaszteli by zapewnić sobie solidny przyczółek, oraz zdobyć teren chroniony pod produkcję. Jeńcy i zdobycze wojenne dadzą nam przewagę w rozmowach z przedstawicielami Wysokich Rodów, oraz Kościoła, co by osadników i zbrojne ramię przysłali. Nasz sukces otworzy również serca kwiatu rycerzy chcących służyć Bogu Ojcu... ale to zadanie dla Dyplomaty jest którego będzie trzeba nam wyznaczyć. Najbliższy w drodze do Kauernik Kasztel będzie bazą wypadową na północ na gęste polany celem polowań na mięso, skóry, kości i tak dalej, oraz pochwycenia żywcem zwierząt zdatnych do hodowli, choć pewnie rannych, które wykurujemy i oswoimy. Z młynem możemy się wstrzymać do zabezpieczenia wewnętrznego międzyrzecza, podobnie kościół. Widzę w tym miejscu w przyszłości potężne miasto i katedrę ku chwale Pana. Ważnym planem na najbliższą nieokreśloną przyszłość jest sprowadzenie Zakonu Mniszego w nasze strony ku chwale Boga, lecz tu Kapituła musi wyrazić zgodę. Zapewniło by nam to wsparcie nie tylko duchowe w tych mrocznych stronach, gdyż byłoby to miejsce kształcenia i nasz ośrodek badań nad poganami byłby byśmy lepiej ich poznali i wojnę skuteczniej mogli prowadzić, oraz nawracać ich na jedyną słuszną wiarę poprzez podobieństwa ich bożków z naukami kościoła i żywotami świętych. Jak również bezpieczne miejsce zdrowień to będzie dla najciężej z nas rannych i szukających pokuty. Tędy to pierwsza konstrukcja kamienna przez nas ustanowiona powinna być. Bezwzględnie.


- Na początku drugiego roku dowiemy się w których miejscach rzeka wylewa, a to pozwoli nam punktowo i strategicznie rozciągnąć wały na brzegach by się przed tym chronić, a dla pewności dalej je nieco pociągnąć i każdego roku uzupełniać i wzmacniać. Tędy budować nie możemy się przy samej rzece, a miejsce na nie zostawić. Przy szczęściu obejdzie bez budowania kładek nad nimi by do pomostów co łodzie rybackie trzymają dotrzeć. Też na wysokie wzgórze powrócimy w chwale działać dzielnie w tej części terytorium najwcześniej w przyszłym roku wcześniej budując przeprawę mostową i kasztele drewniane na wzgórzach przy rzece i od strony lasu, oraz na najbliższym na południu przy rzece. Następnie powoli będziemy wdzierać się w głąb terenu wroga, ale już z zapleczem i siłą ramienia, które spokojnie powinniśmy utrzymać z własnej kiesy. Budowa kolejnych osad i wyprawy po kamień, kolejne szturmy na sieć jaskiń, poszukiwanie w niej rud metali i węgla, oraz źródła wody. Jeśli jednak mają w nich siedliszcze dyplomacyję nam będzie uprawiać trzeba pierwej, gdyż sojusznik co zdradzi nam dalsze cele na drodze naszego pochodu pochodni Wiary poprzez mroki tych ziem i tak wypada. Przy tym, badania puszczy, oraz rozbudowa na kolejne tereny. Naszym ccelem są kasztele na każdym ze wzgórz co tu widzimy, oraz zalążki potężnej twierdzy kamiennej na wysokim wzgórzu. Na początek warownia którą później rozbudujemy, gdy mniejsze kasztele będą nas tu chronić i siebie nawzajem.


- Nie przewidzimy wszystkiego i wszystko może pójść zgoła inaczej, ale to luźny plan. Trzeba nam zwiewnie, szybko i stanowczo reagować na każdą okoliczność, ale bez zaplecza żadna twierdza się nie utrzyma, a Zakon nie będzie utrzymywał naszej Krucjaty jeśli sami o siebie nie zadbamy. Tym bardziej, że misją naszą nie tylko nawracanie pogan jest, ale stworzenie Państwa Kościelnego zgodnie z życzeniem Jego Świętobliwości Patriarchy Kościoła Ojca Świętego. To nie ziemia święta, gdzie zdobyczny jedwab, przyprawy i kadzidła wyżywiały armie! Tu musimy myśleć o samowystarczalności, a nasza prężność napędzana z każdą osadą i wzrostem ludności i zbrojnych ku budowie i podboju poważanie wzbudzi w poganach. Niepokój również. Nie mniej, w każdym momencie może nastąpić atak wroga naszego, w każdym momencie coś się może wydarzyć. Może nawet być, że nikogo i nic nie spotkamy w tych jaskiniach, ale z doświadczeń nabytych nie wierzę w to. Znam te ludy całkiem dobrze.


- Będę szczery to najbardziej optymistyczna, ale bardzo realna wizja rozwoju jaką mogę przedstawić w skrócie i w której powodzenie wierzę. Planowanie czegokolwiek w trzecim roku naszej obecności jest niewykonalne i czczym życzeniem, bo nawet drugi rok stoi pod dużym znakiem zapytania. Zbyt wiele czynników zmiennych i niewiadomych, a w sumie tak naprawdę nic nie wiemy o tych terenach. Najwięcej zależeć będzie od poselstwa które poślemy do plemion naszych zbłądzonych dzieci bożych których nawrócenie jest naszą misją. Tędy musimy działać szybko i porzucić to miejsce i obrać nowe. Wiedzcie, że kiedy poganie palą osady, płoną strzechowe dachy które pochłaniają budynki a one dopiero trawią całe domostwa. Jak sieć kaszteli w strategicznych miejscach pobudujemy, nasze interesy będą wysoce zabezpieczone. Plemiona nie znają nam znanej inżynierii, obce są im machiny wojenne, a nie z naszymi braćmi w wierze walczyć, lecz z przeciwnikiem przebiegłym, licznym i z każdym rokiem coraz bardziej zorganizowanym. Przeciwnikiem, przeciwko któremu solidne kasztele i drewniane konstrukcje obronne są wystarczającym zabezpieczeniem na ten moment, lecz o rozbudowie w kamień nam też myśleć w dalszej perspektywie. Jak i rozbudowie w pojemności kaszteli które zbudujemy, bo im dalej i dłużej tu będziemy, tym więcej zbrojnych potrzeba będzie. Zbrojnych i ludu roboczego.


Głos Agilulfa zdradzał nuty dziwne, bo łączące gniew, pogodę i radość kiedy mówił następne słowa. Widać różnice nim targały wielkie, ale szczere były, a zatem miłe Panu.

- Do pogan wracając wiedzcie, że oni w to co my wierzą i Pana naszego usilnie opatrują jak my w świecie co nas otacza, lecz Szatan podstępem demony swoje i diabły im przedstawił by chwałę Ojca zgarnąć i w niewolę dusze ich oddać. Pana naszego upatrują w naturze, w grzmocie i w rzekach, w szczytach, zjawiskach i tym co ich otacza i taki obrót spraw w kontaktach z nimi obrać musimy. Albowiem Pan nasz jest jeden i jego dzieło czczą, a przez to Niego samego tego nie wiedząc. Kiedy poselstwo poślemy więcej wiedzieć będziemy i jak Pan łaskę okaże zrozumienie zagości, choć chwiejne. Musimy być twardzi, okrutni i zdecydowani, ale zarazem litościwi, miłosierni i cierpliwi. Nam do Ojca ich przekonać i sobie zjednać. Pokazać im prawdę i zdjąć całun kłamstw z ich oczu krok po kroku hamować gniew i powoli przedstawiać im nasze obrządki i obyczaje najpierw w ich języku, a potem coraz bliższe naszym. Jeśli ich przywódców przekonamy ich plemieńcy ulegną. Poganie się organizują i jednoczą, a zjednoczonego wroga nie pokonamy samym orężem. Jeśli jednak nawrócimy i zyskamy sojuszników wśród nich, co nam ich przybliżą i sami z naszego polecenia poselstwa poślą do pozostałych... szanse większe mamy. Jednak! Jeśli dłoń na Zakon podniosą litości nie okazać, a przykład posłać jak to uczynimy w jaskiniach pod nami. Siłą ukazać potęgę Pana na Niebiosach, ale z miłosierdziem Syna. Tędy zimową porą najważniejszą sprawę musimy podjąć między nami Bracia moi i jeśli Brat Bruno zrozumienie i chęć okaże, bym naturalną metodą wraz z sługą jego nauczał was przykładem żywym mowy tych plemion przybliżył. Tak, aby każdy z naszych Braci Zakonnych choć podstawy dobrze ich języka pojął, oraz tego jak myślą i czemu serca im bliskie, by lepiej im Prawdę ukazać, a z punktu widzenia dyplomacji faux pas nie było co zaważyć i zaszkodzić naszej świętej misji. Tak więc co najmniej każdej zimy na naukach o poganach czas nam spędzić i wiecznie tą wiedzę zdobywać i spisywać na płótnie z trzciny której dość przy rzece i na bagnach. Prawdą, Zrozumieniem i Siłą zwyciężymy.

W ten powiódł wzrokiem i powiedział ze spokojem i łagodnie nawet.

- Tędy Bracia moi zamysł i strategyję moją znacie i proszę was, abyście decyzję podjęli komu pragniecie przekazać dowództwo na chwałę Pana i naszej Świętej Misji. Serce me zdążyliście poznać, lecz zapewnię jeszcze, że wszystko to co do tej pory się między nami wydarzyło w niepamięć puszczam i wszystko wybaczam, oraz że te wydarzenia co były wypływu żadnego na me myśli, uczucia i działania wobec nikogo mieć nie będą. Zacznijmy raz jeszcze w zgodzie zjednoczeni jedną myślą i pragnieniem dobra nie dla chwały naszej, a całego Kościoła Świętego, gdyż referencyje każdemu wystawię kto swe talenta przełoży i aktywnie ofiarowywać będzie na dobro naszego przedsięwzięcia i starań dokonam, by wynagrodzony został. Jeśli kto nowe talenta w sobie odkryje me serce po stokroć będzie się radować. Bez względu czy o funkcje w Zakonie ubiegać pragnie, czy w Zakonie miejsce swoje znaleźć.

Pochylił głowę na znak pokory orzekając cichszym głosem, lecz spokojnym wielce. Bez pewności, bez twardych nut. Zwykłe słowa zdania się na łaskę.

- Zatem, proszę was w pokorze Bracia o waszą decyzję. Dziękuję za wasz czas, otwarte serca i myśli. Zdaję się na waszą wolę, na wolę zgromadzonych którą podjęliśmy zgodnie z obyczajem.

Ukłonił się lekko i zamilkł pozwalając wszystkim nabrać sił i pozwolić by zrozumieli słowa. Słowa i myśli. Talenty i zalety z których Ród von Leiningen był znany, a które tylko były wspominane, bo doradztwem Wysokim Rodom służyli, oraz dyplomacją wszelaką się zajmowali i nigdy się nie wychylali. Zawsze wierni Cesarzowi i Bogu. Zawsze znający swoje miejsce i nie chcący więcej i nigdy po więcej nie sięgający... Rodu z którego Agilulf pochodząc odszedł i więzy zerwał, gdyż jak uznał zhańbił honor swej Krwi. Wszyscy od najmniej zamożnego rycerza po wyższe sfery prawdę o Rodzie poznali nie z opowieści, lecz na własne oczy, a przyznać trzeba było, że Wilk nad wyraz był szczery często tematy niewygodne przedstawiając i tłumacząc ich konsekwencje oraz większy zamysł w szczególe. Co wielką rzadkością było wszem i wobec na wielu naradach wojennych. Pełna strategia co tylko Wysoce Urodzeni widzieli i znali jeśli mieli sposobność i okazję. Pytanie pozostawało, gdyż myśli zaiste swe przelał i myśli przebijały, lecz forma i surowy talent z Krwi jego pochodził. Co w Agilulfie wyćwiczone było, co naturalne, a co jedno i drugie zarazem... tego wiedzieć nie było jak. Były tylko słowa, uczucia, myśli... pełna strategia którą objawił, a która jak przyznał wcześniej ledwie skrótem była.

Szczęśliwie Ród ten wierny Cesarstwu i Bogu był bezsprzecznie...
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 16-09-2020 o 16:29. Powód: literówka / słówka / brakujące zdanie / "zachód">"wschód"
Dhratlach jest offline