Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2020, 01:08   #31
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Grisham pojawił się chwilę później z mało szczęśliwą miną.
- Nie da rady tych 800-tek… Zarezerwowali je już bo coś nie tak jest z chłodzeniem na Centurionach i nie wiedzą czy to nie wada całej linii… Mam za to nadmiar 500tek. Jak chcesz to dam ci na wymianę nówki sztuki…
Cliff po chwili namysłu powiedział
- To zróbmy tak ja wezmę te nówki a te stare spisz na złom. Wadliwe czy jakoś tak
- Stary nie można ich wpiąć szeregowo, a równolegle jednak obok drugiej najdą polami i więcej zaszkodzą niż pomogą….
- Myślenie zostaw mi ty załatw sprzęt… - Grisham tylko machnął ręką

Po chwili Cliff podszedł do Doroty, która wyrzucała kolejny element przez właz.

- Dzwoneczek? - zawołał, a jej brudna od smaru twarz wyłoniła się z włazu. - Zrobiłaś tam już sporo miejsca. Wciśniemy tam 500tkę KN-KOB… - Na początku przez jej twarz przeszedł wyraz jakby miała ci nawtykać. Później jej twarz zmieniła się w zamyśloną maskę by po chwili uśmiechnąć się szeroko..

- Cliff jesteś geniuszem… - krzyknęła - oczywiście jak na cowboya - dodała puszczając oko - bierz palnik i chodź od drugiej strony musimy wyciąć fragment przegrody.

Nie zdążyli nawet zacząć gdy kucharz pojawił się a zapach rozszedł się po całym hangarze… Trudno Statek musiał poczekać. Bo są rzeczy ważne i ważniejsze…

Pokład wyglądał jak pobojowisko. Nie wiadomo skąd naszło jeszcze więcej ludzi. Cliff ze smutkiem patrzył jak mięso znika. Nie było to, to co sam mógł zrobić jeśli kucharz dałby się namówić. Ale i tak było bardzo smaczne.. Chciał ludzi napchać pod korek ale i tak nikt nie narzekał. Po chwili wszyscy rzucili się w wir roboty… Cliff czekał żeby zobaczyć czy pojawili się jakieś darmozjady… Ale nie… Ta armia techników rzuciła się na maszyny. Widział wybebeszone drony, statki niemal rozebrane do szkieletów, a miały lecieć za parę godzin dosłownie.

Sylvia podeszła do niego i powiedziała.

- Aleś nabroił szefie. Albo nas za to wypierdolą albo ozłocą… Ale chyba warto nie… - Patrzyła na niego dużymi oczami czekała na odpowiedź. W tym samym czasie gdzieś przy jego maszynie stała dzwoneczek machając na niego niecierpliwie.

Co jak co ale dziewczyna miała rację. Jakby ktoś teraz tu wlazł zesrałby się nim zdążył wytłumaczyć ze wszystkiego. Z drugiej jednak strony jak to wypali, będzie to ekipa jak złoto. jak będzie trzeba to cudów dokonają i w przestrzeni i w hangarze.
- Ba. - Odparł z dumą. - Już sam widok tego mrowia ludzi wart jest ryzyka - Mam nadzieje że nikt tego nie nagrywa. Jak by Sydney zobaczył jak ci ludzie potrafią pracować z zazdrości dostał bym szlaban na kontakt z technikami. Albo gorzej podniósł by im normy wydajności. - Uśmiechnął się zadowolony.
Potem pomyślał sobie ile ten idiota Grigorij zostawił niedoróbek. Nie pozwolił by ta natrętna myśl zepsuła mu humor.
- Lecę bo zaraz Doroty ręka odpadnie od tego machania. Pamiętaj żebyś odpoczęła. Zwłaszcza Ty. Doktorek mógł cię naszprycować lekami a na lot masz być w pełni gotowa.
Dokończył podbiegając do swojej Królowej Izabel.
- To co tam wymyśliłaś kiedy nam tak brutalnie przerwano?

Wrócili do składania maszyn i ich modyfikacji. Wymieniali się pomysłami i bardzo mocno pracowali.

Większość statków było już skleconych. Cliff opuścił ciasny gorący tunel serwisowy i ruszył w kierunku szafy na której stały butelki z wodą. Pił długo. Gdy nagle usłyszał za sobą głos.

- Co tutaj sie do cholery dzieje! Człowiek z trudem wraca do siebie po zatruciu, a tutaj jakiś rozpierdol. Kto jest za to odpowiedzialny! - Głos Klimowa był niczym nóż wbijany w czuły punkt.

Jeden z najbliższych techników ukradkiem spojrzał w stronę Cliffa. Wiecej Kilimowowi nie było potrzeba. Wyrósł przed cowboyem niemal jak spod ziemi. Był blady ale furia świeciła mu z oczu.

- Mogłem przypuszczać, że wymyślisz coś głupiego. Doprowadzisz ten projekt do upadku idioto… Ale nie odpuszczę ci już teraz. Skończy się dla ciebie sądem wojskowym! - furia w tym techniku rosła z każdym wypowiadanym słowem. Ostatnie były niemal wykrzyczane pluł przy tym coraz mocniej. Kilka kropli spadło Cliffowi na twarz.

Cliff miał dość faceta. Ilość niedoróbek które udało im się znaleźć pewnie by przeszła na zlocie modelarzy ale nie w lotnictwie wojskowym. A Cliff wiedział tylko o tym co znaleźli z Doroty przy Izabel i co zasłyszał przy jedzeniu. Nawet nie chciał myśleć co znaleźli pozostali. Bo tym co znalazł Birngham miał co najwyżej mgliste pojęcie. A z każdą taką informacją rosła jego frustracja. Bo jak się szybko okazało niedoróbki nie dotyczyły tylko softweru.
- Zawrzyj mordę patałachu. - Warknął i naparł na niego tak że naukowiec musiał się cofnąć. - Naprawiamy twoje błędy. To cud że te puszki w ogóle potrafiły wyjść w przestrzeń i wrócić. - Zrobił kolejny krok przepychając Grigirija - Ty, ty mnie gnido sądem będziesz straszył? Po tym co myśmy znaleźli pod pancerzami - Parsknął śmiejąc mu się w twarz. - Czekam. Naprawdę czekam.
Cliff w jednej chwili się uspokoił.
- A może zrobimy tak… - Zrobił krok w tył wyciągną komunikator i włączył nagrywanie.
- Sierżancie Guring! - Zawołał podniesionym głosem - Weźmie pan dwóch ludzi i umieści bosmana Klimova w areszcie domowym pod zarzutem rażącego niedopatrzenia obowiązków, rażącego zaniedbania, narażenia życia żołnierzy, sprzętu o dużej wartości, próbę zastraszenia, oraz niewykonanie rozkazów przełożnowego. - Zrobił krótką pauzę rozkoszując się zaskoczeniem na twarzy naukowca - W związku z mnogością zarzutów ich wagą oraz prawdopodobieństwem mataczenia wynikającą z wysokiego stopnia zostanie pan zamknięty bez dostępu do urządzeń komunikacyjnych do czasu przygotowania stosownego raportu dla kapitan Xian Li. Ewentualne protesty zostaną odnotowane i dołączone do raportu.
- Bosmanie proszę dobrowolnie przekazać urządzenia komunikacyjne sierżantowi.

Ledwo Cleveland ruszył ręką. Kilimov uderzył go w rękę wytrącając mu komunikator. Guring postąpił krok do przodu jednak Bosman wycelował w niego palec i powiedział.

- Ani kroku bo dołączysz do tego dupka. - Guring zamarł w pół kroku, a Bosman obrócił się w stronę pilota - Chcesz w ten sposób szczylu. Myślisz, że uda ci się ten przekręt. Po moim trupie.... - Wyciągnął własny komunikator.

Cliff nadal był spokojny. Wiedział że zdąży wysłać swoje zdjęcia krakowanych magistrali energetycznych do kapitan. Birngham ma dokumentację wszystkich luk w systemie i są nagrania hangarowe. Cliff zdawał sobie sprawę że musi mieć dobre papiery na tą samowolę to raz a dwa w razie czego nie chciał nikogo pociągnąć ze sobą. Miał dobre trzydziestu świadków, tony sprzętu oraz sporo dokumentacji. Nie mógł zrozumieć głupiego uporu bosmana.
Parsknął śmiechem tak że poniosło echo po hangarze.
- Czekaj, czekaj. - próbował opanować napad wesołości - Ty naprawdę myślisz że to o ciebie chodzi biedny sukinsynu. Żal mi ciebie, naprawdę - Cliff nachylił się po komunikator, kątem oka jednak obserwował bosmana, jeszcze coś głupiego mu do głowy przyjdzie. - Jak ktoś z twoim dorobkiem może być tak ograniczony. Musisz mieć naprawde smutne i przesrane życie. - pokiwał z politowaniem głową. Zaczął wrzucać zdjęcia z naprawy do chmury. - Ja wiem że w dupie masz tych pilotów byle by hajs się zgadzał i nie miałbym z tym problemu gdyby to jeszcze działało jak trzeba. - Przygotował wiadomość do pani kapitan z bezpośrednim źródłem do zdjęć tak by mógł je wysłać jednym kliknięciem. Nie chciał wysyłać takiej surowizny do przełożonej ale Klimov nie zostawił mu wyboru. - Chciałem materiały i raporty z naszych napraw wysłać jutro po udanych testach tak żeby każdemu zrobić dobrze. Kapitan że urządzi niezłą pokazówkę, tobie że projekt zadziałał, nam że jest bezpieczny. A potem się jakoś dogadać. Tyle że ja nie mogę ryzykować że zaczniesz znowu pieprzyć to co naprawiliśmy. Mnie w przeciwieństwie do ciebie naprawdę zależy na tych ludziach. - Ostatnim kliknięciem wysłał pliki do kapitan.
- Birngham! - Podniósł głos - Wysyłaj materiały z naprawy do kapitan. Słyszałeś przecież że objęła osobistym nadzorem projekt. Reszta to samo. Wysyłać kto co ma i nie bawić się poetów. Skoro góra kazała, robicie co do was należy.
Znowu zwrócił się do bosmana
- A teraz dzwoń gdzie chcesz albo spieprzaj mi z oczu. Ja mam jeszcze myśliwiec do skręcenia a muszę odpocząć przed misją. - Odwrócił się tak by móc w odbiciu śledzić ruchy Kilimowa i wrazie czego zrobić unik. - Kto skończył to do łóżek macie wypocząć przed lotem.

Nim Cleveland zdążył wysłać plik wyślij. Klimov złapał go za rękę. I wrzasnął

- TY IDIOTO !!!

Jednak to był jeden komunikator, hangar serwisowy rozjaśnił blask kilkunastu innych komunikatorów. Bringham zaś ze swojego pokoju wysłał przygotowywany komplet dokumentacji i zmian.

To było za dużo dla bosmana rzucił się z pięściami na pilota.

Cios bosmana trafił Clevelanda w szczękę. Głowa pilota odskoczyła on sam cofnął się o dwa kroki. Dotknął ust wierzchem dłoni. Pojawiła się na nich czerwona smuga. Bosman pchany furią postawił krok do przodu unosząc rękę do kolejnego ciosu.
“Najgorzej jak ktoś nie wie że przerżnął” Pomyślał ocierając krew z ust. Postawił gardę.
- Nie utrudniaj sobie. - Liczył że zaślepiony rzuci się do ataku. Czekał aż zaatakuje aby wykorzystać jego wściekłość przeciwko niemu.

Klimov rzucił się do przodu potykając się o rozciągnięty kabel. Wyciągnął jeszcze do przodu rękę by złapać się Clevlanda. Ten jednak zrobił krok do tyłu łapiąc dłoń bosmana i błyskawicznie ją wykręcił. Ułamek sekundy później klęczał na obezwładnionym przeciwniku, który zaskoczony chwytem wyrżnął twarzą o podłogę chyba łamiąc sobie przy tym nos bo zawył i nie stawiał oporu.

Po chwili pojawiła się Kapitan. Była wściekła widząc w jakim stanie znajdują się statki. Razem z nią pojawiły się drużyna Marines. Błyskawicznie rozdzielili Cliffa i Bosmana.

- Co to ma znaczyć podporuczniku! Co to za bajzel i kto jest za to odpowiedzialny i co to za stos spamu, który trafił na moje biurko?

Cliff zasalutował przepisowo. Pomimo powagi i złego humoru kapitan miał cholernie zadowolony z siebie i musiał naprawdę się starać aby nie dać nic po sobie poznać.
- Pani kapitan, właśnie jesteśmy kończymy przygotowaia Hivów do lotu z ostrym strzelaniem. Gdy skończymy montaż Hive 1 eskadra będzie w pełni gotowa do lotu. Modernizacja Hivów jak i korespondencja techników biorąca udział w przygotowaniu maszyn do lotu oraz wszystkich działań z tym związanych została wykonana z mojego polecenia. Po ostatniej odprawie Bosman Kilomov odmówił wprowadzenia jakichkolwiek zmian zarówno w samych maszynach jak i oprogramowaniu czy chociażby w procedurach, uświadamiając nas jednocześnie co do “naszych” kompetencji, tego co sądzi o naszych sugestiach jak i braku funduszy na dalsze prace nad projektem. W związku z brakiem współpracy z personelem naukowym mogliśmy albo odmówić wykonania lotu na niepewnym sprzęcie lub dokonać niezbędnych modyfikacji z pominięciem bosmana Klimova. Pierwotnie mieliśmy dokonać tylko zmian w oprogramowaniu. W trakcie wykryliśmy jednak szereg wad projektu które wymagały również zmian w samym sprzęcie. Wszystko starannie dokumentowaliśmy aby po złożyć dla pani w raport. Gdy kończyliśmy montaż ostatniego myśliwca zjawił się bosman. Zagroził nam bliżej nie określonymi konsekwencji sugerując że zwali na mnie winę za całość wad projektu. Mając na uwadze wagę znalezionych niedoróbek, ryzyko próby ich zatajenia wynikającą z pozycji bosmana poleciłem personelowi biorącemu udział w modernizacji myśliwców przesłanie zebranych materiałów w formie surowej. Wtedy zostałem zaatakowany przez bosmana - Clivlan zrobił pauzę gdy skończył wyjaśnić całe zajście, potem jeszcze dodał. - Niestety nie mieliśmy czasu na zebranie ich w spójny raport nie mieliśmy też szansy udowodnić że maszyny są zdolne do lotu oraz skutecznego wykonania misji. .Chciałbym dodać że po wykonanej misji, miałem złożyć na ręce pani kapitan pełen raport z dokonanych modyfikacji ich wpływu na wykonanie misji przedstawić mój udział a całości przedsięwzięcia jak i przyjąć pełne konsekwencje podjętych działań.

- To niedopuszczalna samowola Podporuczniku. - popatrzyła na niego i Kilimowa. - Procedury są u nas jasne. Absolutnie nie życzę sobie by takie akcje miały miejsce na moim okręcie! Do czasu wyjaśnienia prosze obu panów skierować do aresztu. Do czasu wyjaśnienia sprawy uziemiam cały zespół HIVE!. Proszę o zostawienie statków w takiej formie w jakiej są obecnie. Panie Sierżancie - zwróciła się do marines stojącego koło niej - Do czasu wyjaśnienia sprawy proszę o zabezpieczenie całego hangaru. Spisanie zeznań świadków i wezwania oficera śledczego. Oczekuję informacji jak tylko oficer śledczy zapozna się z dowodami i zeznaniami. Przekażę mu także komplet dokumentacji, który od was otrzymałam - zapewniła przenosząc ponownie wzrok na Cliffa - Muszę wrócić na mostek i zarządzić przerwanie ćwiczeń. Niezależnie od tego jak sprawa się zakończy oboje zostaniecie ukarani dyscyplinarnie za naruszenie regulaminu floty, w najlepszym razie tylko o to. W najgorszym pójdziecie oboje pod sąd polowy!

- Rozumiem pani Kapitan. - Cliff nie protestował. Podjął się akcji z pełną świadomością konsekwencji. - Niemniej gdyby nie nasza inicjatywa nie udałoby nam się odkryć tego wszystkiego. Najlepszyb odowem na to jest że gdy próbowaliśmy doprowadzić bosmana do odpowiednich służb korzystając z autorytetu jaki daje mu jego szarża udało mu się uniemożliwić aresztowanie. Bosman wpadł w szał dopiero po wysłaniu materiałów. W związku z czym miałem prawo przypuszczać że korzystając ze swojej pozycji mógłby skutecznie uniemożliwić śledztwo lub wypaczyć jego wynik. Co też pokazuje ilość rozbieżności względem zgłoszonych zastrzeżeń pilotów które nigdy nie znalazły odbicia w raportach czy modyfikacjach. A nasza samowola nie była wybrykiem skierowanym przeciw łańcuchowi dowodzenia. Pieczołowicie zbieraliśmy dane i materiały. A szeregowy zdążył nawet przygotować wstępny raport ze swoich działań. Naszym celem było wykonanie rozkazu jakim jest przeprowadzenie Victori przez obszar pasa meteorytów. Zapewnienie bezpieczeństwa załogą. Nie mogąc liczyć na wsparcie ze strony pionu naukowego zrobiłem wszystko co było niezbędne do przygotowania maszyn do lotu oraz wykonania zadania.

Kapitan popatrzyła chwilę na ciebie. Zobaczyła po zebranych, bo wokół nich w tym czasie zebrał się już spory tłum gapiów. Gestem ręki wskazała niewysoką osobę o blond włosach i niewinnym wyrazie twarzy.

- Ty - wskazała na nią palcem - czy potwierdzasz słowa tego oficera.
- Pani kapitan - zaczęła dzwoneczek i palcem potarła nos brudząc go jeszcze bardziej smarem - Te stateczki przed naszymi poprawkami nie powinny w ogóle opuszczać hangaru. Sytuacja przedstawiona przez Clfia… Się znaczy podporucznika była przedstawiona w sposób zbyt łagodny. Ktoś tu odpierdolił taką chujnie, że żal dupe ściska - stwierdziła androidka. Kapitan aż oniemiała, Dzwoneczek się zorientowała, że popłynęła więc poprawiła - Się znaczy ktoś to nie poczynił wystarczających starań by zapewnić trwałość projektu.... Nasza prowizorka jest dwa razy lepsza! No bo te… - Kapitan widząc, że dziewczyna zaczyna się motać przerwała jej.

- Rozumiem. Przyjmijmy więc na chwilę obecną że podporuczniku robiłeś to chcąc wykonać rozkaz. mimo wszystko złamałeś regulamin. Statki i tak nie polecą, dopóki nie sprawdzą ich niezależni technicy. Sierżancie proszę odprowadzić bosmana do aresztu oraz dopilnować by jego ludzie nie uczestniczyli w oględzinach. Proszę zabezpieczyć też ich terminale tak by nikt nie próbował dalszych oszustw. Aha ta samozwańcza drużyna naprawcza też niech lepiej trzyma się stąd daleko. Zakaz lotów hivami obowiązuje do odwołania. Mam nadzieję że jutro otrzymam raport i sprawa się wyjaśni. Rozejść się!

Cliff zasalutował cholernie zadowolony z siebie. Nie wszystko się udało ale prędzej czy później królowe polecą. I przy odrobinie pracy będą latać jak złoto. Popatrzył za wyprowadzonym w asyście marins Klimovem. Pokręcił głową masując bolącą szczękę. “Czego się spodziewał? Takich niedoróbek nie udało by się przecież ukryć a prędzej czy później były by ofiary a wtedy śledztwo, sąd wojenny i pewnie pluton egzekucyjny. Głupiec. W pewnym sęsie wyświadczyłem mu przysługę” Gapie zaczęli się rozchodzić, a jego grupa “spiskowców” zaczęła zbierać swoje rzeczy. Gdy orszak pani kapitan zniknął za drzwiami automatycznymi w hangarze zapanowała wrzawa niczym na wiejskiej imprezie.
- Spokój ludziska. Słyszeliście panią kapitan. Rozejść się. Technicy zostają. - Poczekał aż “jego technicy” się zejdą pod skrzydłem Królowej Izabel - Upiekło się nam ale… - zawiesił na chwilę głos. - Nie ma co starej prowokować. Nie rozpowiadamy o tym co się tu działo. Jak zacznie się gadanie stara będzie musiała pokazać kto tu rządzi. Zwłaszcza jak o sprawę zaczną pytać koty. Może się zdarzyć że jednak ktoś lubił bosmana na tyle że będzie chciał wam dopiec. Wtedy dajecie mi znać. Nie zdziwcie się też jak za naszą akcję wpadnie nam kilka parszywych przydziałów. W końcu to była samowolka więc jakieś konsekwencję muszą być. Jak przesadzą też dajcie mi znać. I na koniec - dodał już z uśmiechem. - Jak wypuszczą królowe trzeba będzie jakość to oblać a że grill już był musimy wymyślić coś innego. czekam na propozycję do czasu wznowienia lotów. A teraz rozejść się. Odespać dzisiejszą harówkę i pamiętać. Nic się tu nie działo. - Zakończył z uśmiechem.

Gdy piloci, operatorzy i technicy zaczęli się rozchodzić Cliff podszedł do Doroty.
- Chyba jestem ci krewny coś więcej niż porządnego steka.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline