16-09-2020, 09:09
|
#95 |
| Arvid Fischer - Nazywam się Elsa, Elsa Gleyer. - Odpowiedziała dziewczynka. Co czyniło ją siostrą ich obu podejrzanych oraz zaginionego Timma. - Mój brat zaginął ale razem z Gerwainą się o niego modlimy więc jeśli nasze modlitwy będą szczere to Timm do nas wróci. - Dziewczynka w swojej młodej naiwności wydawała się naprawdę wierzyć w to co mówiła. Na pytanie o “dziwne” zjawiska Elsa wzruszyła ramionami. - Nie wiem, no pszczoły się dziwnie zachowują, no i mój brat zaginął…. - Dziewczynka zniżyła głos. - ...ale czasem wydaje mi się że w nocy coś wchodzi do domu...nigdy nie sprawdziłam co to, bo się bałam. Arvid idąc za tropem i dopytując dowiedział się mniej więcej o której dziwne odgłosy których bała się dziewczynka miały miejsce. Sam wojownik uznał że mogły być to wymykające się z chaty starsze siostry Elsy. Co dawało im dwie-trzy godziny po zachodzie słońca. Rozmawiając z dziewczynką Arvid zobaczył swojego towarzysza Wolfganga wchodzącego na gospodarstwo. I kierującego się do stodoły. Wolfgang van de Velde Czarodziej nie miał większych problemów ze znalezieniem wszystkiego co potrzebował. Mieszkańcy miasteczka byli przyjaźni i pomocni wstawiennictwo Wirlie, Gervainy ale i Ilsy otwierało przed mężczyzną wiele drzwi i przysług. Po siekierę musiał skierować się za to do domu cieśli. Ojca zaginionego Timma oraz dwóch młódek które spółkowały według elfa z mutantami. Udając się tam mógł przysiąc że widział Arvida gdzieś w kącie oka. Co nie było dziwne w końcu ten mówił że będzie obserwował młódki. Na podwórzu było pusto, wydawało się że ktoś chyba jest w stodole. Był jeszcze jeden budynek który na pewno był warsztatem stolarskim o czym świadczyło ułożone koło niego drewno. No dom mieszkalny. Wolfgang zdecydował się udać się do stodoły. W środku zobaczył dziewczynę. Młoda, blondynka o przeciętnej urodzie. Niedbale przerzuca siano na mała taczkę, zapewne by nakarmić zwierzęta. Nie wydawała się jeszcze zauważyć czarodzieja. Agatha Knoblauch Szukanie “Szałwi królewskiej” było trudnym zadaniem. Nawet w sezonie rzadko jej używano, tylko parę osób wiedziało o jej właściwościach leczniczych a roślina była mało atrakcyjna wizualnie by wieśniaczki włączały ją do suszonych bukietów. Gerwaina była przez to jedną z niewielu osób jakie mogły mieć jakieś zasoby tej rośliny. Agatha zastała przewodniczkę wioski w jej domu. Żarliwie modliła się do małego ołtarzyka ku czci Rhyi. Zielarka wychwyciła ogólne przesłanie modłów i próśb o szybką łaskę i wybaczenie za nieszanowanie natury jak bogini na to zasługiwała. Kapłanka najwyraźniej nadal uważała że to bogini odwraca się od nich za brak wiary mieszkańców i stąd problem pszczół. Najwyraźniej nikt jej nie poinformował o mutantach. Szemrzący Strumień Łowca poszedł w miejsce odbywających się orgii. Nic nowego nie znalazł, ale udało mu się wybrać parę miejsc skąd można by było podejść zwierzoludzi i nie zostać zauważonym. O ile ludzie którzy mieli się z nim skradać będa cicho i nie zaczną kląć poharatani kolcami jeżyn. Według śladów, mutanci nadchodzili z lasku, od linii drzew i powinno się ich właśnie z tej strony zaatakować. Dzięki czemu zmusi się ich do walki na polanie, a jeśli jakiś zacznie uciekać będzie musiał to robić w otwartą przestrzeń łąk. Strumień wiedział że będzie musiał przeprowadzić do odpowiedniego miejsca ludzi więc wyznaczył dla nich najbardziej bezpieczną i nie hałaśliwą trasę. Pamiętał też że Volfgang chciał rozpalić w czasie ataku ogniska by dać wieśniakom a także im samym możliwość widzenia przeciwników. Być może i późniejsze spalenie na stosie wieśniaczek spółkujących z mutantami. Wybrał trzy miejsca i przygotował trzy małe ogniska. W końcu ruszył do wioski by zdać ‘raport’ z swoich dokonań.
Ostatnio edytowane przez Obca : 20-09-2020 o 21:18.
|
| |