Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2020, 14:49   #183
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
1 Aprius 816.M41. Główna konsola sterowania w świątyni maszynowni.

Ramirez stał nieruchomo przed ołtarzem Omnisjasza. Ołtarz miał formę paneli z przyciskami różnego kształtu. Świecącymi delikatną błękitną poświatą. Na ekranie z ogromną prędkością pojawiały się kolejne wersy psalmu maszynowego pełne zer i jedynek.

Lewe oko kapłana pulsowało zielonym światłem i była to jedyna oznaka jakiejkolwiek funkcjonalności jego ciała. MIU rozszerzało rzeczywistość przed jego oczyma wpchając do jego umysłu szereg danych.

Przyjmował komunię Ducha Maszyny. Odłączył swoje tak zawodne ludzkie zmysły w całości polegając na augerach błysku cienia.

Zamiast zimna przez skórę czuł przyjemne mrowienie opuszczanych tarczy pustki i zastępujących je tarcz Gellera.

Zamiast wzroku i słuchu miał odczyty ze spektrum niedostępnego człowiekowi. Mechadendryt z jednej a elektrograft z drugiej wpinały słabe ludzkie ciało w konsolę. Statek był w pełni sprawny. Poszycie zostało naprawione. Podzespoły czwartego reaktora zostały zregenerowane lub wymienione. Z technicznego punktu widzenia nie mogli być bardziej gotowi.

U dołu kręgosłupa przebiegał dreszcz. Dreszcz jakiego nigdy nie pozna człowiek. Dreszcz jakiego ludzki język nie potrafił opisać, gdyż nie było w nim słów mogących go wyrazić. Ten dreszcz nie miał miejsca w ciele Ramireza. Miał miejsce w komnacie ich xenotechu. Każdy jeden element statku pobierał energię. Każdy jeden. Od zwykłego wyświetlacza na stanowisku pilota, aż po zaawansowane systemy monitoringu rozmieszczone przez Barcę. Wszystko to było jednostajnym mrowieniem dla Ramireza. Ale nie xenotech. On nie mrowił. On działał w druga stronę. Jego macki napierały na napęd osnowy. Oplatały go i generowały niespotykane przyspieszenie. To teraz Ramirez odczuwał jako dreszcz. Visher w końcu się zorientuje. Barca powinien go wprowadzić. Ta ostatnia ludzka myśl przebiegła umysł techkapłana gdzieś między odczytami augerów a ponowioną diagnostyką pola Gellera.

Szczelina otworzyła się. Bramy do piekła. Ramirez widział jak transfer odczytów z czujników jest powoli odcinany od mostka i przenoszony do kokonu nawigatora. I wtedy pojawił się błąd. Coś, co na mostku objawiło się małą żółtą lampką na konsoli oznaczonej jako 4F. Dalekosiężny skaner. Powinien się wygasić. Zmienić spektrum rejestracji. Imperator nie chciałby, żeby ludzie patrzyli w głębię piekła. 18 jednostek astronomicznych… 1 800 000 kilometrów w głąb piekła… jedno spojrzenie… niezliczona ilość grozy…

Nikt nie mógł jej ujrzeć. Ekrany na mostku były wygaszone. Na całym statku tylko jedna osoba patrzyła bezpośrednio przez czujnik. I wszystko trwało mniej niż minutę, bo starożytne kody psalmów ochronnych wzbudziły stosowną modlitwę w końcu wygaszając Auger 201. Procedura wejścia w osnowę przebiegła pomyślnie. Nadzór techkapłana nie był już potrzebny. Mechadendryt odłączył się od konsoli. Ciało Ramireza jednak nadal się nie poruszyło. Co by o nim nie mówić, nie był maszyną. To co zobaczył nie było jedynie zapisem kodu. Nie przejdzie bez śladu w jego psychice.


Rzut na siłę woli 99, przy sile woli 33... 6,6 poziomów porażki.
Aż sam jestem ciekaw co się stanie z umysłem Ramireza.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 18-09-2020 o 10:34.
Mi Raaz jest offline