Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2020, 19:57   #54
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Kanibal, też był człowiekiem, choć nie wartym nawet splunięcia to jednak w potencjalnie ostatniej chwili swojego życia spróbował znaleźć nowe miejsce w grupie społecznej, do której przywiązała go Bogumiła. Walczył, uciekał, ratował życie innych. Niespotykana cecha jak na kogoś, komu jakiekolwiek prawo do poczucia godności odebrało pożeranie swojego gatunku aż do kości.


Truposz miał o tym pojęcie takie samo jak o wszystkim, a może była to tylko jego wizja świata, którą próbował rozpropagować na całe społeczeństwo.

Wciąż powraca do tamtych chwil. Ratując je chciałby uratować własne – zawyrokował, zbliżając się do Miły i burmistrza. Ściągnął maskę tlenową i ostrożnie zamocował ją do twarzy Damona. Skontrolował ustawienia zaworu butli regulując ciśnienie. Zbyt wiele dla staruszka, a i tak długo wytrzymał.

- Bliskość Czerni. Czyta duszę jak książkę. Przywraca najboleśniejsze
wspomnienia, sięga po te, których byliśmy przyczyną. Wzmacnia je, koncentruje i wbija raz za razem. Karmi się cierpieniem.


Przeniósł uwagę na kobietę, starając się dostrzec, czy nie potrzebuje pomocy medycznej. Nie chciał bezpardonowo pchać rąk, żeby sam jedną nie dostać.

- Nie wiadomo co dzieje się potem. Krążą teorie, że istoty zwane Pustymi, przemierzające Zaświaty wśród nieustannych jęków i zawodzeń, to ci którzy zostali niegdyś przez nią złapani i przeżarci. Vanhoose przyzywa ją jak latarnia ćmę. Tutaj tylko echo, po drugiej stronie uderzy z pełną mocą.

Żyleta przechyliła, jak królik, głowę w prawo słuchając wywodu przebierańca. Dziecko na jej ręku ciągle płakało, ale zamiast troskliwego wbitego w nie wzroku osoby, która oddałby za nie życie, mogło liczyć jedynie na przymusową niańkę i jej skierowaną do Truposza minę mówiącą ewidentnie:

“Co też Pan tak tam tak pierdolisz?!”


Nie spotykając specjalnej reakcji na swój grymas Bogumiła wzruszyła brwiami i machnęła dłonią przed swoją twarzą, wskazując następnie na swoje gardło i kreśląc przed nim gest zaprzeczenia. Chociaż tyle Truposz pewnie zdążył się już domyślić sam. Następnie wyciągnęła do niego rękę w geście powitania i podziękowania.

Cudak widać zrozumiał, że czekała go ciężka rozmowa. W jego ocenie kobiety same w sobie były trudne do zrozumienia, a Ta dla wzmocnienia efektu nie używała słów. Minę przyswoił, choć z opóźnieniem, w czasie którego popłynął ciąg kolejnych znaków.

Gdy przyszedł na to czas, uścisnął wyciągniętą w swoją stronę dłoń i spróbował wyjaśnić, czego dziewczyna nie rozumiała:

- Nooo… zdradzam tajemnice wszechświata – szepnął przekornie. – Ej, nie znam się na dzieciach, jeszcze źle złapie i niechcący coś zepsuje. Może ktoś przejąć młodego?

Rzucił pytaniem w tłum.

- Chciałbym sprawdzić, czy ostatnia tarcza ludzkości nie została zbyt porysowana. – dobrze mu było posługiwać się pretekstem w słusznym celu.

Wojskowa z ostentacyjną miną lekko prześmiewczego uznania skinęła
dwukrotnie głową Truposzowi, nie co dzień widać tyle rewelacji serwowano jej na raz. Gdy zaproponował badanie lekarskie wykrzywiła w zdziwieniu usta i obejrzała go dokładnie od stóp do głów - nie wyglądał jak hiszpański amant, ale... “Kto wybrzydza, ten nie rucha.” Pewnie zgodziłaby się na zabawę w doktora, gdyby nie tłum ludzi wokół i płaczący berbeć na przedramieniu, którego nie było nawet gdzie odłożyć. Sytuacja była zgoła, niezbyt komfortowa, więc z uśmiechem klepnęła się w klatkę piersiową i pokazała ok wolną dłonią. Zajętą zaś wyciągnęła do Strzykawy, podsuwając mu pod nos niemowlaka. Jak nie on, to już chyba nikt nie będzie w stanie poradzić nic na stan dziecka. Gdy pochylił się niepewnie nad nim, delikatnie klepnęła go w ramię i zamkniętą pięścią narysowała znak okręgu na swoim torsie i nie była to zgoda na zaszycie dzieciaka wewnątrz jej brzucha.

- Niech będzie, uwierzę na słowo – Willburn minę miał jednak sceptyczną. – Z syfu, który dziadostwo przenosi na zębach z trzy pandemie można by wywołać. – bardziej miał na myśli szczury niż wyciągnięty przed niego płaczący pakunek. Okrąg nakreślony pięścią, nic mu on nie powiedział, ale skoro newralgiczni dla przetrwania uczestnicy wyprawy czuli się dobrze, można było rzucić okiem na stan tych dużo mniej.

- Żeby nie było, że cudem przeżyjemy, spojrzysz kiedyś na krzywo zrośniętą rękę i będziesz zastanawiał się kto ci to tak spierdolił. Pamiętaj, słów „Truposz” i „spierdolił” nie używa się w jednym zdaniu, nigdy. Pokaż się… – z wyczuciem sprawdzał stan kośćca, obawiając się, że gdy doda za dużo siły, to małe coś zaraz się rozsypie.

Dziewczyna na hasło “Truposz spierdolił” przespacerowała się ludzikiem złożonym z wolnej dłoni po swoim przedramieniu. Potem asystowała przy badaniu dziecka przytrzymując małe rączki i nóżki żeby Caleb mógł je spokojnie zbadać. Tworzyli całkiem zgrany trauma team.

O dziwo dziecko widząc wymalowaną w niepokojące wzory twarz Caleba na chwilę się uspokoiło, by za chwilę znów wybuchnąć głośnym płaczem. Żadna z rączek wbrew temu co powiedział Vanhoose nie była na szczęście złamana więc obejdzie się bez nastawiania kości. Jedna z ocalałych kobiet w końcu podeszła i przejęła rozkrzyczane niemowlę. Burmistrz oddychał w masce spokojnie i powoli po czym zasnął twardym snem.

Żyleta uwolniona od ciężaru, z którym o dziwo trudno się jej było podświadomie rozstać wstała z pryczy. Zdjęła z kolan śpiącego starca maskę p. gaz i podała ją Truposzowi. Górowała nad nim wzrostem i to niemało. Uśmiechała się lekko zadziornie unosząc kąciki ciemnych, pełnych ust, figlarnie kontrastujących z jej wystającymi kośćmi policzkowymi i ostrymi rysami szczęki charakterystycznymi dla Coltów. Spróbowała być pomocna również w drugą stronę. Wskazała palcem na dziwaka i rozłożyła dłonie w niemym pytaniu.

- Nie nie, wszystko gra. Żaden się nie zbliżył. Jeszcze jedna butla i granat odłamkowy, gdy już zaczniecie planować strategię – przejął maskę, nasunął na palce wskazujące i próbnie naciągnął gumę – Nie komponuje się z kapeluszem, ale cóż poradzić, nowe czasy wymagają nowych trendów – najwyraźniej próbował pocieszyć sam siebie.

Chwilami nawet bawił ją jego dziwny humor i wszystkowiedząca postawa do świat.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 16-09-2020 o 20:00.
rudaad jest offline