Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2020, 09:04   #129
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere’el nie wypuszczał ochroniarza z żelaznego uchwytu. Nie chciał by ten obrócił się i dostrzegł jego twarz, bądź charakterystyczny napierśnik wojskowy.
- Płacą ci na tyle, żebyś ginął? - zapytał retorycznie gwardzista, siląc się na niższy i chrypiący ton głosu. - Kiwnij głową, jeśli będziesz grzeczny. Chyba, że wolisz mieć skręcony kark…

Ochroniarz kiwnął delikatnie, niemal niezauważalnie głową, jakby się bał wykonać bardziej gwałtowny ruch.

- Yllian Girmo. Gdzie jest? - wycedził Zere’el nieznacznie odsuwając dłoń od ust ochroniarza. Gotów był w każdej chwili pochwycić go ponownie, gdyby tamten próbował czegoś ryzykownego.

- Wyjechał… Parę dni temu - odpowiedział ochroniarz drżącym głosem. - Nie wiem dokąd - dodał, jakby dla pewności.

Zere’el mocniej nacisnął na wykręconą rękę ochroniarza, by zadać ból. Czuł, że staw znajduje się na granicy wyłamania.
- Nie mam czasu na gierki. - warknął gwardzista. - Jak nie powiesz mi nic użytecznego to skończysz w szpitalu. A jeśli skłamiesz to wrócę po ciebie. Zrozumiałeś?

Strażnik zawył z bólu, ale Zere’el zasłonił mu usta dłonią, tłumiąc ten odgłos.

- Proszę, nie łam mi ręki - załkał, gdy nacisk Ransana nieco zelżał i znów mógł mówić. - Nic więcej nie wiem, jestem zwykłym strażnikiem. Widziałem Ylliana jak wyjeżdżał swoim śmigaczem pięć, może sześć dni temu. Od tamtej pory się tu nie pokazywał. Nic więcej nie wiem, przysięgam!

Żołnierz zacisnął mocniej szczękę, niemal zgrzytając zębami. To była cholernie niesatysfakcjonująca odpowiedź… Czyżby przybył tu na marne? Wyglądało na to, że ogłuszył kilku strażników i zniszczył sporo sprzętu kompletnie po nic. Lada moment będzie miał na karku całą ochronę posesji, a później policję. I nawet nie dorwał porywacza!
- Opisz ścigacz. Dokładnie. I mów kto może wiedzieć więcej.

- Nie wiem. Może pozostali Girmowie? Ale w życiu nie dostaniesz się do nich - powiedział niemal jednym tchem. - Lolvo ścigacz-kabriolet, nie pamiętam nazwy modelu, nie znam się na motoryzacji. Jakiś nowy w każdym razie. Niebieska karoseria.

- Nie jesteś zbyt użyteczny - wycedził przez zęby Zere’el. - Mów gdzie są pozostali Girmowie i co robią.

- W swoich sypialniach, śpią. Tylko Effard jeszcze nie wrócił z biura. Ale jeśli myślisz, że tak po prostu wedrzesz się na piętro to chyba oszalałeś.

W głowie Zere’ela momentalnie zapaliła się metaforyczna lampka. Miał wielką ochotę wypytać o pojazd Effarda oraz o to, którymi drogami zazwyczaj wraca do posiadłości… Te pytania przyniosłyby mu wielką korzyść - musiałby jednak zabić wartownika. Gdyby go tylko ogłuszył, ten zapewne wkrótce skontaktowałby się z resztą ochrony, Effard zostałby uprzedzony, a na niego samego zastawiona pułapka. Musiał ukryć swój prawdziwy zamiar.
- Może oszalałem. Zamierzam wejść na piętro i zrobić z nimi porządek. - skłamał płynnie, po czym nałożył na szyję jeńcą żelazny uchwyt, odcinając dopływ krwi do mózgu. Gdy poczuł jak ciało wartownika staje się bezwolne, położył go na ziemi. Dobrze się przysłużył - dlatego też oszczędził mu brutalnego nokautu, jaki zaserwował reszcie. Nie chodziło jednak tylko o dobroć serca. Za parę minut wartownik odzyska przytomność i skieruje wysiłki ochrony na piętro. Dlatego właśnie Zere'el nie zniszczył zamocowanego przy pasie strażnika radia.

On tymczasem planował coś zupełnie odwrotnego… Ogłuszeni strażnicy nie będą leżeć przecież wiecznie na ziemi. Możliwe, że część już odzyskała przytomność. Zere’el na powrót umieścił skaner na oku. Zamierzał ostrożnie wymknąć się z posiadłości, by patrolować okoliczne drogi prowadzące z metropolii. Być może przy odrobinie szczęścia wypatrzy pojazd Effarda. Nie znał konkretnego modelu, ale domyślał się że będzie miał silną obstawę oraz intensywny zapach bogactwa. Poza tym o tej porze niewiele samochodów kręciło się na drodze.
 
Bardiel jest offline