Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2007, 05:04   #136
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Exclamation Janosz Favrasz - lektura nie dla dzieci!

<fiu fiu fiu. Gorąco mi, bo nasza Hot MG maglowała mnie przez cztery godziny, robiąc za cenzurę, podpowiadaczkę i partnerkę w... powstawaniu tego posta. (ALE WAM MYŚLI CHODZĄ PO GŁOWIE!!) Obiecała też, że za ten komentarz zrobi mi coś naprawdę niesamowitego. Mówiła coś o niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju przeżyciu, rozbłysku zmysłów, białym świetle (w tunelu...). Brzmiało to trochę... nie wiem, ostatecznie. Chyba ją zapytam o szczegóły...>

Spoglądając na uśmiech dziewczyny zrozumiał, że nie omylił się, tam, wtedy, na placu, gdy zobaczył ją po raz pierwszy. Widząc drugi jej uśmiech, ten smutniejszy, uśmiechnął się wbrew sobie, kręcąc głową.

- Hmmm... Zastanawiam się... jakby tutaj dać Ci do zrozumienia, że naprawdę mówię poważnie, kiedy mówię że z chęcią. Może... tak... - celowo przeciągając słowa, przyciągnął ją ku sobie.

Dziewczyna na początku nieco zaskoczona nie wiedziała co robić. Wyczuwał jej wahanie. Jednak po chwili uniosła głowę i przyzwalająco spojrzała Janoszowi w oczy uśmiechając się radośnie. Potem posyłając mu figlarny uśmiech wtuliła się w jego pierś.

Zamykając ją w ramionach, szepnął jej do ucha:

- Widzę, że to dobra droga. Upewnię się jednak, że na pewno Cię przekonałem...

Powoli, dając jej czas na ewentualne wycofanie się, przeszedł pocałunkami przez czoło, niewielki nosek, by wreszcie delikatnie zamknąć jej usta swoimi.

Nie wycofała się. Odwzajemniła pocałunek, więc mężczyzna przesunął dłonie ku jej twarzy. Poczuł pod palcami jej policzki, odgarnął włosy, patrząc na nią, jak patrzy się na kogoś wyjątkowego, a potem całował, długo, delikatnie, lecz stanowczo. W pewnym momencie pocałunku przyciągnął ją bliżej, gładząc jej plecy, przysuwając ją tak, aby móc zupełnie zamknąć ją w ramionach. Kobieta poddała się, zatraciła w pieszczotach.

Mężczyzna przesunął dłonie z jej włosów na ramiona, stamtąd niżej, aż objął ją w talii. Zjechał na biodra, pośladki.

Od momentu wtedy, na placu, miał na to ochotę. Pójdzie z nią na niejeden spacer, ale jeśli ona się nie cofnie, to będą się kochać już teraz, nawet na stole z mapami.

Zegar wybył kwadrans do czternastej. trzy miarowe uderzenia nie dochodziły jednak do umysłów kochanków. Ręce Cygana nie napotkały barier, a czuły i pełen ufności wzrok dziewczyny mówił mu wszystko co chciał... Gorąc w pomieszczeniu stał się jeszcze bardzie odczuwalny, a Janosz poczuł jak ukryte pod mundurem ciało pani kapral drży z przejęcia.

Z oddali jednak usłyszał męskie śmiechy i odgłosy ciężkich butów stąpających po kamiennej posadzce. Być może to byli jednak spacerowicze przechodzący mimo. Miał taką cichą nadzieję.

"Diabli nadali spacerowiczów." pomyślał, ale zbyt pragnął tej dziewczyny, zbyt słodkie były jej usta, jej skóra zbyt delikatna a uległość i ufność zbyt uderzała do głowy aby miał teraz przestać. Rozpiął kurtę jej munduru, pieszczotami sięgnął piersi, stał jednak cały czas tak, by w razie, gdyby to nie byli spacerowicze, zasłaniać sobą dziewczynę kiedy otworzą się drzwi.

Szczęśliwie przeszli, a on posuwał się coraz dalej, pieszcząc ją coraz śmielej, przyspieszając jej oddech, ale cały czas czekając, czy gdzieś postawi granicę, na co mu pozwoli.

Pozwoliła mu na wszystko. Rozpięta kurta wkrótce leżała na podłodze, a jego usta zsunęły się ku odsłoniętej skórze. Ręce wsunęły się pod spodnie, ona zaś z przyspieszonym oddechem przysunęła się bliżej stołu, przywierając do kochanka gdy poczuła miękkość w kolanach. Słodycz rozlała się w niej, lecz jeszcze co innego ujęło ją najbardziej. Jego delikatność. Z ufnością pozwoliła się rozebrać, dotykać, odwzajemniała pieszczoty i pocałunki, jakby niepomna gdzie są, lub kto może znienacka wejść, a jej zaufanie, to lekko figlarne, a miejscami poważne spojrzenie jej niebieskich oczu, oraz jej uległość, były dlań jak narkotyk.

Nieopodal ludzie mieli zaraz rozpocząć walkę, lecz wśród map, papierów, farb, na stole, gdzie jeszcze niedawno leżało detalicznie rozrysowane królestwo Miguaya, a zgrabne palce rysowników ołówkami, węglem i farbami uwzględniały przemarsze wojsk, teraz dokonało się coś zupełnie innego, znacznie starszego i... o niebo milszego.

Po wszystkim, odpoczywali, a on nagle uświadomił sobie co słyszy, głosy przechodzących, odgłosy koszar w środku dnia... ale gdy chciał powstać, ona rzuciła cicho - zostań - i to zdało się przykuć go na miejscu.

Ona cicho westchnęła, a on pocałował ją znowu, nim spytał:

- Od kiedy się zdecydowałaś?

Ale ona nie odpowiedziała, jedynie patrząc nań przekornie. Zmrużył oczy, by ponownie ją pocałować. Oddała pocałunek, przymykając oczy i wtulając się weń całą sobą.

Gdy jakiś czas później mieli już wychodzić, Janosz uśmiechnął się szelmowsko i rzekł:

- Kiedy będziesz planować trasę tego spaceru, weź pod uwagę, że jeśli będzie tam jakieś ciemne miejsce, to może nie skończyć się na skradzionym całusie.

Nim kobieta zdołała spiorunować go wzrokiem, dodał:

- Teraz, kiedy zakosztowałem Twojej słodyczy, nie myśl sobie, że wykpisz się jednym spacerem, Amando Bergrent. O tym - pocałunek - absolutnie - pocałunek - nie - ma - mowy. - pocałunek.

Amanda przyssała się do jego ust by ostatni raz zaznać ich słodkiej miękkości. Chwilę rozdzielenia przedłużała w nieskończoność. Kiedy jednak wreszcie oderwała się od mężczyzny uśmiechnęła się i figlarnie przygryzła wargę...

- Zobaczę co da się zrobić - odpowiedziała i ponownie zatopiła się w ustach Cygana.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 20-08-2007 o 05:10. Powód: kursywa i pogrubienie. Na GG czasem umyka.
Tammo jest offline