Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2020, 18:06   #77
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Ranek agt; dom Versany

Versana spała dziś dłużej niż zwykle. Mimo to nie był w pełni wypoczęta. Słodkie rozkosze w środku nocy miały wyjątkowo słone zakończenie. Z tego też powodu nie mogła zasnąć przekręcając się co chwila z boku na bok. W końcu jednak sen przyszedł. Nie zabrał jednak ze sobą wyrzutów sumienia.

- Nie chcę ale muszę. - pomyślała mając wciąż przed oczami zawiedzioną i rozczarowaną minę swojej towarzyszki - Przy następnym spotkaniu zadbam o to by zapomniała o tym wszystkim. - pocieszała się sama układając w głowie już pewnego rodzaju plan działania mający na celu ugłaskanie koleżanki - Pora już wstawać. Lada moment powinna zjawić się Brena. - starała zmotywować sama siebie do zerwania się z łóżka.

Brena faktycznie niedługo zapukała do drzwi oznajmiając, że kąpiel jaką wczoraj zamówiła jej pani jest już gotowa. Więc pewnie i Greta już na dole czekała by podać śniadanie do stołu.

Stojąca u drzwi służka była iskrą odrywającą wdowę od miękkiego i ciepłego posłania.

- Wejdź skarbie. - zaprosiła dzierlatkę do środka otwierając przed nią drzwi - Czeka mnie dzisiaj dość intensywny dzień. - kultystka zaczęła od razu po tym jak ruda dziewczyna przekroczyła próg izby - Najważniejszy jednak będzie wieczorny koncert u samej Froyi. Dlatego chciałabym byś to ty wybrała dla mnie odpowiedni strój na taką okazję. Ja oczywiście to zweryfikuje. - powierzyła swojej pracownicy dość poważne zadanie. Miała w tym jednak cel. Był to kolejny etap szkolenia jej podopiecznej. Chciała zbadać jej gust oraz sprawdzić czy uważnie słuchała w trakcie wcześniejszych "lekcji"

- Wpierw jednak kąpiel i śniadanie. - wróciła na chwilę do porannych obowiązków - Bądź tak miła i gdy już przyszykujesz kąpiel przynieś mi strawę. Chciałabym zjeść w bali mocząc się w gorącej wodzie. Ty zaś w tym czasie mogłabyś zacząć kompletować mój wieczorny ubiór. - miłym głosem wydała rozporządzenie dla swojej sprzątaczki - Aż zżera mnie ciekawość co wybierzesz. - dodała zgodnie z prawdą.

Ta informacja zdawała się zaskoczyć piegowatą służkę. Nie zdradzała jedynak ona oznak zakłopotanie. Była raczej zadowolona z tego faktu. Brena podziękowała, ukłoniła się i ruszyła spełniać swoje powinności.

Versana również nie miała zamiaru zbijać bąków. Plan jej dzisiejszego dnia zapowiadał się być naprawdę napięty. Oprócz porannych obowiązków w zaciszu swojej sypialni. Zamierzała odwiedzić Kornasa i porozmawiać z nim chwilkę. Wszak to dziś miał odbyć się zbór, na który w trosce o jego zdrowie nie chciała go fatygować. Wręcz przeciwnie. Liczyła na to, że swoją obecnością na trupie zaszczyci wszystkich cyrulik - Sterben. Miała do niego dwie dość pilne sprawy. Jedną naturalnie była prośba o zajęcie się poturbowanym łysolem. Drugą zaś coś bardziej delikatnego. Coś co tyczyło się dobra ogółu kultystów. Mianowicie chciała poprosić go o pomoc w odbiciu z rąk węglarzy Norsmanki. Autorytet wykształconego medyka powinien przemówić tym niby-kislevczykom do rozsądku. A kto wie? Może sam fachowiec wyszedł by z jakimś ciekawy pomysłem jak ugryźć tą całą sprawę z posiniaczoną wojowniczką. To wszystko jednak dopiero po zmierzchu i dopiero na pokładzie "Starej Adele". Przed Ver zaś był jeszcze cały dzień. No prawie cały, gdyż dziś wyjątkowo późno zwlekła się z wyra. Tak więc po wizycie u eunucha planowała wybrać się na targ by tam zakupić parę smakowitych kąsków dla swojego nowo nabytego pupil czekającego na nią na trupie. Nie zamierzała jednak wracać z nimi do domu a jedynie zostawić je w skrytce, którą odwiedziłaby w trasie na sabat. Z resztą to właśnie on był kolejnym punktem w planie jej dzisiejszego dnia. Musiała na nim poruszyć kilka naprawde ważnych tematów. Od informacji jakie udało się im wszystkim zdobyć a propos tajemniczej kobiety gnijącej w kazamatach, przez zadanie jakie osobiście zlecił je Starszy co do infiltracji obu arystokratycznych damulek, po prywatne sprawy związane między innymi z Bydlakiem, Normą i Brena. No to wszystko niestety nie miała zbyt dużo czasu. Była jednak szansa, że uda się jej dość szybko uwinąć. Nieobecność Kornasa i Łasicy rodziła nadzieję, że kwestie organizacyjne jak i ich obgadywanie pójdą sprawniej. Szczególnie gdy napomknie kolegom i Szefowi, o tym że czas ją goni.

Koncert sam w sobie nie byłby czymś naprawdę pilnym gdyby chodziło tylko o słuchanie muzyki. Brunetka jednak miała zamiar przy jego okazji upiec kilka pieczeni na jednym ruszcie.

Po pierwsze wybierała się na niego z samym porucznikiem Finkiem. Mężczyzna robił w jej kierunku podchody. Ona zaś postanowiła sprytnie to wykorzystywać w zależności od swoich potrzeb. Mówiąc pokrótce wodziła go za nos a on zaś po narobieniu mu nadziei dawał się prowadzić. Dobre stosunki z władzą to podstawa. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać ich pomoc więc lepiej mieć ich na wyciągnięcie ręki. Z reszta stare porzekadło mówi: "Przyjaciół trzymaj blisko, zaś wrogów jeszcze bliżej". Tak też było w przypadku relacje między uroczą brunetką a jej umundurowanym adoratorem.

Po drugie umówiona była ze swoją urokliwą przyjaciółką, która po raz kolejny miała wcielić się w rolę kelnereczki. Tylko tym razem takiej z "wyższych sfer". Wyznawczyni Slaneesha zamierzała w miarę jej możliwości na prośbę samej Ver zinwigilować młodą Froye oraz przy odrobinie szczęścia pomóc przy upieczeniu kolejnej pieczeni swojej koleżance.
Mianowicie po trzecie przebiegła brunetka miała zamiar zaaplikować gospodyni kilka kropli "magicznych ziółek", które powierzył jej Starszy wraz z zadaniem i to w sumie był priorytet dla wesołej wdówki. Nie chciała zawieść szefa. Była również niemal pewna, że ma na gówniarę haka, który powinien ułatwić jej realizację podstępu.

Nie minęły dwa papierze jak rudowłosa sprzątaczka wróciła na górę z dzbanami gorącej wody przeznaczonej do kąpieli.

- Już jestem droga pani. - oznajmiła wchodząc do pokoju przez otwarte drzwi - Jeszcze tylko dwa razy wejdę i zejdę aby wszystko będzie gotowe. - mówiła prawie tak pokornie jakby tłumaczyła się z jakiegoś przewinienia.

- Nic się nie dzieje kochaniutka. - uspokoiła swoja pracownice zasłaniając następnie ziewnięcie.
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 27-09-2020 o 19:52.
Pieczar jest offline