Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2020, 18:14   #185
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony wspólnie z Joerem
Aprius 816.M41, Pokład Błysku Cieni

Tytus przegrywał. Mimo tego, że z kpiącą miną wyminął bokiem pięść przeciwnika wiedział, że tylko odwleka nieuniknione. Może niektórzy kupują romantyczne obrazki o pilotach jedną ręką trzymających steru, a drugą odpierających abordaż. Kto wie, może coś takiego kiedyś się zdarzyło. On jednak był stworzony do konkretnych celów, nie rzucania pięściami. Co nie znaczy, że po prostu się podda.
Uśmiechając się dobrotliwie odezwał się pewnym tonem:
- Może skończmy tę sprzeczkę zanim ktoś tu się zbłaźni i wróćmy do gry? - pilot rozłożył ręce odwracając się w stronę widowni zgromadzonej w kantynie, mrugnął i dodał - Zwłaszcza przy tak zjawiskowych pannach.
Kolejny cios odrzucił go do tyłu prosto w ramiona rozbawionego tłumu. Poczuł nieprzyjemne mrowienie na brwi, a krew momentalnie zalała mu lewe oko. Usłyszał chrapliwy głos swego ogromnego oponenta:
- Taki śmieciarz jak ty musi poznać swoje miejsce. Myślałeś, że możesz MNIE oszukiwać?
Krew zaplamiła szary kombinezon obsługi kompaktora, który nosił. Nie pamiętał dokładnie skąd go zdobył, ale jego właściciel dostał w zamian całkiem porządną koszulę i spodnie. Był pewien, że jego dziewczyna jakoś to wyjaśniła. Dobrze mu służył, dzięki niemu traktowano go jak szeregowego członka załogi. Co miało teraz widoczne minusy.
Jego rozmyślania przerwał jego przeciwnik, który jedną ręką podniósł go nad ziemię i rzucił na podłogę pośród rozsypane żetony i karty. Część z nich dublowała się, najwidoczniej ta pochodziła z jego rękawa.
Odwrócił się zataczając w stronę giganta i próbując przybrać uśmiech, odparł:
- No dobrze, masz mnie, dzielimy 50 na 50?
Kolejna pięść nieubłaganie zmierzała w stronę jego twarzy.

Nagle przed Tytusem wyrosła ciemna postać. Pięść osiłka zamiast trafić w twarz Nadsternika, została zatrzymana przez dłoń w czarnej rękawiczce. Właścicielka dłoni, średniego wzrostu żołnierka w czarnym szeregowym mundurze Coraxów, wykonała szybki zwrot i zaskoczony napastnik wylądował na podłodze, twarzą do ziemi. Kobieta przysiadła mu na plecach, wykręcając ręce do tyłu i przyciskając go kolanem do ziemi. Mięśniak głośno jęknął z bólu. Kolejnych dwóch żołnierzy, złapało mocno Garlika za ramiona, przytrzymując go w miejscu.
- Przedstawienie skończone. - Rzuciła w stronę gapiów kobieta. Przez tłum zgromadzony w kantynie przeszedł jęk zawodu. - Każdy, kto natychmiast nie opuści tego pomieszczenia, zostanie aresztowany pod zarzutem nielegalnego hazardu i udziału w bójce. - Dodała stanowczym głosem. Gapiom nie trzeba było dwa razy powtarzać, kantyna zaskakująco szybko i sprawnie opustoszała. Tytusowi zdawało się, że skądś zna ten głos, ale był zbyt zamroczony ostatnim ciosem, by sprecyzować skąd. Nie widział twarzy kobiety, ukrytej pod wojskową czapką, ale coś w jej postawie, sylwetce i czarnych włosach spiętych na karku, wydawało się mu znajome.
Kiedy ostatni z ludzi wyszedł z pomieszczenia. Żołnierka zwróciła się do byczka, który leżał spacyfikowany na podłodze.
- Masz dwa wyjścia kolego. Albo grzecznie pójdziesz z moimi towarzyszami do ambulatorium, panowie cię spiszą i skończy się na pouczeniu, albo czeka cię kilkudniowy pobyt w karcerze. Karty i żetony zostaną zarekwirowane. - Mężczyzna wymruczał coś, co można było zrozumieć jako poddanie się i dał się skuć. Następnie kobieta zwróciła się do swoich towarzyszy:
- Zajmijcie się nim i tym całym bałaganem. - Skinęła głową na zakutego w kajdanki mężczyznę.
- Tak jest! - Obaj żołnierze, milczący do tej pory, zasalutowali zgodnie i ruszyli w stronę osiłka. Ich dowódczyni podeszła do Tytusa.
- Ja się zajmę tym gagatkiem. - Uniosła głowę i spojrzała na Nadsternika swoimi stalowo szarymi oczami. Oczami Amelii de Vries.

Tytus zrobił kwaśną minę wstając. Gorzej wpaść nie mógł. Pulsujący ból lub czyste zaskoczenie nie pozwalały mu zrozumieć całej sytuacji, więc tylko wydukał:
- Melduje rutynowe szkolenie samoobrony? - Bardziej zapytał niż stwierdził. Starał się zasalutować, lecz od razu się zachwiał i oparł dłonią o stolik. Miał nadzieje, że to co zobaczył to figiel wciąż zalanego krwią oka.

Pierwsza podparła go z drugiej strony, stanowczym chwytem za ramię. Trzymała go pewnie, ale ostrożnie, uważając, by go nie uszkodzić bardziej.
- Pójdziesz ze mną. To oko trzeba opatrzyć. - Powiedziała surowym głosem i ruszyła w stronę wyjścia na korytarz, ciągnąc ze sobą Garlika.
Szli najpierw głównym korytarzem w stronę windy, ale tuż przed nią Amelia nagle niespodziewanie skręciła w jakiś boczny korytarz. Szli nim chwile, po czym kobieta znów skręciła w jeszcze węższy, ciemniejszy korytarz. Sytuacja powtórzyła się jeszcze ze dwa razy i w końcu znaleźli się w części, której nawet Tytus nie znał. Były to stary, wyraźnie nie używany już korytarz. Pilot nie był pewny, czy umiałby stąd wrócić do windy.
Amelia zatrzymała się i kolejny raz spojrzała na Nadsternika, w jej oczach nie było już wcześniejszej surowości, zastąpiło je zmęczenie.
- Lepiej by cię nikt nie widział w takim stanie. Pojedziemy windą towarową, a potem przemkniemy się do mojej kwatery, mam tam apteczkę, opatrzę cię i jakoś doprowadzimy cię do porządku. - Jej głos był łagodny, ale słychać było w nim też wyraźne zmęczenie.

Tytus odzyskiwał jasność myślenia bardzo szybko. Adrenalina co prawda nadal krążyła w jego krwi, ale w znacznie mniejszej dawce. Stanął pewniej, uśmiechając się i odparł:
- Nie przesadzajmy to tylko draśnięcie.
Na dowód pilot dotknął swojej rany dłonią jednak było za wcześnie nawet dla niego. Palec naruszył skorupę wywołując kolejną strużkę krwi.
- Z drugiej strony jeden plasterek nie zaszkodzi tak mocno.
Choć nie chciał tego przyznać był zaintrygowany tym spotkaniem. Im dłużej o tym myślał tym więcej elementów pojawiało się w równaniu. Dlaczego Pierwsza znalazła się w takim miejscu? W takim mundurze? Lubował się w zagadkach, a tu było sporo punktów zaczepienia. Po pierwsze nie znał tego miejsca, a uważał, że poza Ramirezem, którego zmysły krążą w każdym terminalu, to on jest najlepiej znającą ten okręt osobą. Po drugie jednak ciekawiło go, dlaczego nie wylądował pod strażą zmuszony do pisania jakiegoś raportu i słuchania nagany, od Imperator wie jakich osób.
Nawet jeśli miałoby się okazać, że Pierwsza się chce go pozbyć, to nie mógłby się oprzeć poznaniu powodu dlaczego, także posłusznie i z uśmiechem szedł oparty na jej ramieniu.

Skoro Tytus nie protestował, jak się z początku spodziewała Amelia, kobieta ruszyła w stronę windy towarowej. Starała się iść ostrożnie, co jakiś czas sprawdzając, czy nikt nie przetnie im drogi.
- Nie dotykaj rany brudnymi rękami. - Zakomenderowała.
Na szczęście w windzie nikogo nie było. Bez przeszkód dostali się na poziom kwater oficerskich. I tu Tytusa czekała kolejna niespodzianka. Pierwsza rozejrzałą się w każdą stronę i upoweniwszy się, że nikt nie nadchodzi, otworzyła niepozorne drzwi w ścianie korytarza, na które Garlik jakoś nigdy nie zwrócił wcześniej uwagi. Puściła jego ramię i wepchnęła go delikatnie do wąskiego przejścia, oświetlonego tylko z rzadka czerwonymi światłami, następnie zamknęła drzwi za nimi i przecisnęła się przed Tytusem, do przodu, uważając by nie podrażnić jego rany. Złapała go za rękę i pociągnęła do przodu.
- To korytarz techniczny. Jest tu mało miejsca, więc musimy iść jedno za drugim. Uważaj pod nogi, pełno tu kabli i przewodów. Wyjdziemy tuż przy mojej kwaterze. Uważaj też na głowę.

Sternik metodycznie przeglądał potencjalne scenariusze najbliższej przyszłości. Obecnie odbywał się pojedynek między tym, że Amelia ma bardziej dyskretną odmianę choroby warpu, a tym, że zamierza go zastrzelić po oskarżeniu o włamanie. Jednak oba te przypadki nie były pewne. Widział miriady wersji szaleństwa osnowy i zawsze było mnóstwo szczegółów, które zdradzały ich ofiary. W przypadku spisku byłoby lepiej poprowadzić go oficjalnymi drogami, uśpić jego czujność i usunąć nagrania używając niesamowitych uprawnień pierwszej oficer.
Szedł już dużo pewniej, ból został już odłączony wraz z końcem przepływu adrenaliny. Zaintrygowany zapytał:
- Nie jestem pewien czy przypadkiem te tunele nie są otwarte tylko dla personelu technicznego?

Kobieta skinęła głową twierdząco.
- Dokładnie tak jest. W dodatku rzadko używane. - Zrobili jeszcze kilka kroków i Amelia zatrzymała się. - Jesteśmy na miejscu. - Otworzyła powoli drzwi na jasno oświetlony korytarz. Rozejrzała się, czy nikt nie nadchodzi, po czym pociągnęła Tytusa za sobą, nogą zatrzaskując drzwi do przejścia technicznego. Następnie szybkim ruchem ręki otworzyła drzwi do swoich komnat i wepchnęła do nich pilota.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 22-09-2020 o 01:52.
Lua Nova jest offline