Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2020, 13:01   #38
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Noc upłynęła nie spokojnie nie mógł spać. Dość długo składał zeznania. Wypytywany o wiele szczegółów. W tym o chyba każdą zmianę jaka została naniesiona w statkach. O ile królowe w miarę nadążał za pomysłami i błędami jakie znaleźli to kwestia dronów była poza jego uwagą. Tutaj kluczową rolę odgrywał Bringham i to na niego przekierowywał wszystkie pytania oficera operacyjnego. Był to niski łysawy człowiek o rozbieganych oczach. Ale wydawał się kompetentny i rzeczowy.

Wczesnym rankiem tak jak się spodziewał został wezwany na małą salę konferencyjną. Gdzie zazwyczaj kapitan omawiała najważniejsze tematy ze swoim sztabem.

Wydawało mu się że przybędzie na spotkanie jako pierwszy. Ale pod salą zebrała się już spora grupa. Wszyscy dowódcy hivów Bringham i kilku techników.
Nigdzie nie widział Kilimova. Ciekawe czy jego też wezwą na tą rozmowę czy nie.

Po chwili pojawiła się również kapitan w asyscie oficera śledczego.

Kapitan usiadła za stołem reszta dość ciasno zbita stanęła pod ścianą. Za kapitan dwa kroki z tyłu w cieniu stał oficer śledczy. Cleveland chcąc nie chcąc został wypchany na środek.

Kapitan wbiła w niego wzrok i powiedziała.

- Nie jestem zadowolona z tego na co znalazłam w waszych raportach. Postanowiłam się im osobiście przyjrzeć. Skontrolowałam nawet osobiście maszyny by sprawdzić naocznie wasze działania. Doktor Kilimov brał udział przy projektowaniu Nightskyów. Był moim zaufanym współpracownikiem. Powłoki są jego pomysłem. Jednak zaskoczył mnie fakt, jak projekt został poprowadzony. Rozmawiałem z Kilimovem przyznał się do zaniedbań. Projekt od początku miał być metodą pozyskania grantu i miał być nieudany, jak wiele projektów z dronami jakie miały miejsce wcześniej. Nikt nie pokładał wielkich nadzieji i został potraktowany po macoszemu od samego począktu. Wielkie było więc ich zdziwienie że projekt jakimś cudem zadziałał. Wczesne próby interwencji skutkowały jedynie gorszym działaniem całego systemu. Kilimov potrafi uczyć się na błędach utrzymywał więc celowo wiele błędów tylko po to by umożliwić działanie tego systemu. Nie mógł powiedzieć po udanych próbach, że projekt jest działającym bublem… Że nie zna przyczyny dla którego ten system działał mimo, że nie powinien. W tej sytuacji zastanowię się długo zanim wypuszczę te statki w przestrzeń. Wiele z waszych poprawek ma charakter jeszcze większej prowizorki niż wcześniejsze działania. Wiele z nich naruszyło konstrukcje. Wiele elementów zostało przeniesionych bez odpowiednich testów i badań. Jak choćby dodatkowe kompensatory. Choć przyznam, że w teorii jeśli synchronizacja będzie prawidłowa może drastycznie podnieść funkcjonalność statku, aż dziw że nikt wcześniej na to nie wpadł. Wielu z was zapomniało, żę na Victorii to ja odpowiadałam za sprawdzenie projektu Nightsky i zdawałam sobie sprawę z jego niedoskonałości. Z wieloma waszymi poprawkami się nie zgadzam. Część kazałam zdemontować…. Nawet nie chcę wiedzieć, kto wpadł na pomysł montowania osłony maskującej klapy przy pomocy awaryjnej pianki uszczelniającej… Ja wiem, że trzeba by zdemontować osłony przerobić instalację by dopiąc się do konstrukcji i przerobić płyty maskujące i trzeba na to czasu ale na listość boską! NIE ROBI SIĘ TEGO NA PIANCE!!! - nabrała tchu, uspokoiła oddech i kontynuowała - Tak czy inaczej wysłałam już inżynierów, którzy mają zająć się statkami. Kilimov oraz ludzie bezpośrednio zaangażowani w ukrycie faktów zagrażających życiu pilotów oraz bezpieczeństwu okrętu zostaną w areszcie. Choć osobiście wolałabym mieć ich na pokładzie w maszynowni. Jednak sytuacja i wasze zachowanie zmusiło mnie do takiego działania. Na czas niezbedny co przywrócenia funkcjonalności jednostek zostaniecie skierowani do pomocy technikom w ich naprawie. Ale tym razem bez sztuczek i kombinacji. Wykonujecie polecenia uprawnionych techników i działacie zgodnie ze sztuką. Odmaszerować… Podporuczniku Cleveland prosze zostać.

Po chwili pomieszczenie opustoszało, pozostał w nim tylko Cleveland, Kapitan i Oficer Śledczy. Kapitan zaczęła.

- Sprawa Kilimova jest zamknieta. Wyszło na Twoje. pozostał jednak temat niesubordynacji i dokonywania nieuprawnionych korekt w oprogramowaniu oraz sprzęcie wojskowym. Wiem, że miał Pan dobre intencje i niewiele brakło a poleciałbym Pan w warunki bojowe na statkach poklejonych na piance… Ale to skrajna nieodpowiedzialność, zaś pominięcie szczebli dowodzenia jest jawną niesubordynacją. Zeznania świadków jasno obciążają Pana jako osobę odpowiedzialną za całe zajście. Mam postawy postawić Pana przed sądem polowym. To że w ogóle rozmawiamy tutaj a nie w celi jak chciał Oficer śledczy to zasługa Pana dotychczasowej służby. Ma pan ostatnią szansę by nas przekonać że nie warto wrzucać Pana w miażdżące tryby sprawiedliwości floty...

Cliff w spokoju wysłuchał co miała pani kapitan do powiedzenia. Chociaż każde kolejne zdanie budziło w nim coraz większy sprzeciw. W jego wyobrażeniu nie tak miała funkcjonować armia. Zerknął na Kapitan Li i potem na śledczego. Chwilę pomyślał.
- Wszystkie zmiany które wprowadziliśmy miały na celu poprawić te elementy projektu które według użytkowników wymagały dopracowania. Dobrze że załogi i technicy będa brali udział z dopracowaniu projektów, pozwoli to na odbudowanie u ludzi zaufania do maszyn które mają pilotować. Proszę też aby inżynierowie tym razem wsłuchiwali się nasze sugestie. Chociażby magistrali przesyłowych do kompensatorów. Do czasu aż sobie nie zrobią synchronizacji niech zamontują mocniejsze. Kompensacja przeciążeń jest zbyt mała dla operatorów dronów co utrudnia im optymalne działanie w warunkach walki kołowej.
Cliff zrobił pauzę jakby zbierając się do “walnej rozprawy” potem zaczął jakby z innej beczki.
- To nie było żadne “wychodzenie na MOJE”. - Podkreślił stanowczo. - Jestem odpowiedzialny za podległych mi ludzi. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy aby zapewnić im bezpieczeństwo w trakcie lotów. Bo nikt inny tego nie zrobił. Nie powiem że nie cieszy mnie fakt aresztowania bosmana Kilimova. Natomiast bez znaczenia jest to, czy za całą sytuację odpowiedzialny byłby on czy ktoś inny. Za pozwoleniem, dowództwo wysyła nas w przestrzeń praktycznie siedząc okrakiem na reaktorze oczekując że wykonamy każde zadanie. Każdy pilot ma tego świadomość i się na to godzi. Anie niech to przynajmniej działa jak należy. Tak jak dowództwo ma prawo oczekiwać wykonania rozkazy tak my piloci mamy prawo oczekiwać porządnego sprzętu albo przynajmniej uczciwości co do jego stanu. To nie jest do cholery żadne “moje”. Powie to każdy pilot. - Widać było że słowa kapitan dotknęły jakiejś “czułej struny” - W moim działaniu nie było żadnej niesubordynacji. Samowola, owszem. Nadinterpretacja rozkazu, też. I jestem gotów ponieść za to konsekwencję. Natomiast nie było bezpośredniego rozkazu nie ruszania sprzętu. Wręcz przeciwnie. Pani Kapitan sama kazała przygotować Hivy do lotu. Co zrobiliśmy najlepiej jak się dało w czasie jaki nam dano. Jako załogi i personel techniczny programu mieliśmy do tego pełne prawo zwłaszcza że pion naukowy odmówił wykonania tego rozkazu. Zrobiliśmy to bo oni tego nie chcieli zrobić. Prosze zwrócić uwagę na inny fakt. W mniej niż 20 godzin udało nam się maszyny praktycznie rozebrać do szkieletów poprawić i na powrót zmontować. O softwerze nie wspomnę bo to nie moja działka. Po naszej interwencji sprzęt prezentował poziom który pozwalał zaufać załogom w jego działanie. Gdyby się nam to nie udało nie pozwoliłbym podległym mi pilotom na start. Co dobitnie zaznaczyłem załogom nim zaczęliśmy całą operację. Niektóre skróty wynikające braku czasu faktycznie są kontrowersyjne ale załogi załogi wolały lecieć na statku sklejonym pianką niż na tym co zostawił Kilimow i jego wesoła gromadka. Niezależnie od ich wcześniejszej służby ja osobiście wolałbym ich widzieć po drugiej stronie śluzy. Za to że pozwolili ludziom latać na takim badziewiu. I za głupotę bo to badziewie miało chronić ich tyłki. I chociażby z tego powodu, że nawet tego nie potrafili zrozumieć eliminuje ich to w moich oczach z czegokolwiek. - Cliff dał się ponieść emocjom. - Załogi były pewne wprowadzonych zmian i sami zgłaszali gotowość pilotowania myśliwców w stanie jaki je pani kapitan zastała. To dzięki inicjatywie tych załóg wykryliśmy skalę bubla jak nam dano do oblatania. Dzięki inicjatywie i samodzielności moja służba ma taki a nie inny przebieg. Dzięki podejmowaniu szybkich decyzji mogłem osiągać cele założonych misji. Nigdy też nie uchylałem się od konsekwencji za podjęte decyzję. Pokazanie załogom że inicjatywa kończy się karą ograniczy chęć od wykazania się żołnierzom i marynarzom, wpłynie negatywnie na morale i na osiągi zespołów pilotów jak i całego projektu. Zacznie się oglądanie na przełożonych. Zacznie się spychologia i obijanie sobie dupy blachą przy byle problemie czy decyzji. Takie rzeczy może się sprawdzają z dala od frontu, za biurkiem. Nie w ferworze walki. Moim celem nie było ani ukrycie żadnych faktów, ani działanie na szkodę projektu. Więcej. Zadbałem aby wszystkie fakty łącznie z moim udziałem zostały starannie udokumentowane. Zrobiłem robotę za innych bo nie chcieli jej zrobić. Moja ekipa zrobiła to w niemożliwym do dotrzymania terminie, doprowadzając maszyny do stanu w którym załogi nie bały się nimi lecieć, nawet jak to było klejone na piankę. Działało i dawało szansę na dopracowanie po wylądowaniu. Kiliomow jest nadętym bucem, może miał wcześniejsze sukcesy w projekcie, ale teraz pokazał że jest zbyt ograniczony żeby poprosić o pomoc. Był zbyt tępy albo leniwy żeby naprawić swoje błędy i tchórzliwi aby przyznać się bądź do przekrętu bądź go pogrążyć. Wysyłał ludzi w maszynach które mogły nas zabić z całą premedytacją. Dla mnie jest to pogwałcenie elementarnej zasady zaufania między dowództwem a podległymi mu żołnierzami. Jak mam ponieść karę na równi z takim śmieciem to ja nie widzę miejsca ani na pokładzie tego okrętu ani w szeregach tej formacji ani w zasadzie w żadnej formacji.

- Nawet jeśli ma Pan rację Podporuczniku, to pozwala Pan sobie na za dużo. Doceniam Pańskie starania. Potraktuję to jako okoliczności łagodzące. Ale po to mamy ustalone procedury żeby ich przestrzegać. Otrzyma Pan wpis do akt dotyczący tego incydentu. Oficerze - zwaróciła się do oficera śledczego - proszę przygotować stosowne dokumenty. Chcę tą sprawę zamknąć ostatecznie dzisiaj. - Sądząc po minie oficera nie był on do końca przekonany - Proszę teraz zabrać siebie i swoją ekipę i proszę dołączyć do techników pracujących nad Hivami - zwróciła się ponownie do Clevlanda - . Zakaz lotów jest podtrzymany. Dopóki nie będę pewna, że te maszyny będą nadawały się do walki, nigdzie nie polecicie.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline