Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2020, 21:50   #191
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony z Aiko

Aprius 816.M41, Pokład Błysku Cieni, kwatery Amelii

Bel przyglądała się Amelii przez dłuższą chwilę bez słowa, wodząc palcami po szklance, nadal połowicznie wypełnionej wodą. Emocje pierwszej nieco zbiły ją z tropu. Powoli przeniosła wzrok na talię, zebrała karty i położyła zakryty stosik przed sobą.
- Ufam twemu doświadczeniu Amelio i nigdy nie miałam wątpliwości, że służysz Lady całą sobą. - Położyła jedną dłoń na talii. - Nie widzisz jednak przyszłości. To nie ciebie obdarzono darem spoglądania w karty, a nawet gdyby… - Bel odwróciła wierzchnią kartę. Spojrzała na nią znajoma postać Odkrywcy, tak która ją samą ostatnimi zdawała się prześladować. - Nawet Imperator nie mówi wprost. Daje nam znaki, wskazówki niestety spoglądają jednak na nie nasze słabe ludzkie umysły i tak długo jak tak pozostanie… nie możemy być pewni przyszłości.

Astropatka westchnęła i spojrzała wprost w oczy pierwszej, swymi pozbawionymi źrenic oczami.
- Tak długo jak czynisz wszystko co w twej mocy, wierna i Coraxom i Imperatorowi… nie musisz mieć wyrzutów sumienia.

- Nie znam przyszłości, to prawda, ale gdybym nie zataiła tego, co wiem przed spotkaniem z Chordą… Nie zmienię już tego co było. Ale postanowiłam, że nie będę się dłużej wahać. Wypełnię mój obowiązek najlepiej jak mogę. Dlatego chciałabym zwołać naradę i wyjawić reszcie kadry oficerów co wiem. Najpierw jednak chciałam podzielić się tym z tobą. przyznam, że mam obawy jak zareagują.

- Barca zapewne uzna to za jakiś twój spisek… reszta… mogłaby poczuć nawet nadzieję, że jest ktoś z rodu Corax kto mógłby zaopiekować się Błyskiem Cieni. - Bel zasłoniła z powrotem kartę. - Amelio… czy nie sądzisz, że wtedy.. przed spotkaniem z Chordą nie mieliśmy wyboru. Bo co gdyby Lady Corax odmówiła spotkania? Czy nie wzbudziłoby to zbyt wielu podejrzeń?

Amelia ponownie wstała i podeszła do biurka., Otworzyła jedną z szuflad i wyciągnęła z niej mały nośnik danych. Następnie wsunęła go do czytnika leżącego na blacie biurka i wystukała coś na klawiaturze. Wróciła do stołu, przy którym siedziała Bel i położyła go przed nią.
- Nie mam złudzeń, że Barca będzie doszukiwał się podstępu, Ale jestem w stanie udowodnić, że mówię prawdę. Lord Gunar miał jeszcze jedną nieślubną córkę. Wynik romansu z pewną szlachetnie urodzoną damą. Dziewczynka urodziła się na Błysku Cieni ponad trzydzieści lat temu. - Mówiąc to Pierwsza odwróciła czytnik wyświetlaczem w stronę astropatki. Na monitorze widać było wyniki badań genetycznych, potwierdzających, że Amelia de Vries jest biologiczną córką Gunara de Corax.- Oczywiście badanie trzeba będzie powtórzyć, nie mam wątpliwości, że Barca i Ramirez będą chcieli to zweryfikować. - Usiadła za stołem i dodała ze smutkiem w głosie.. - Ten sekret ciążył mi przez połowę mojego życia.

To szczerze zaskoczyło Bel wpatrywała się przez chwilę w dane na monitorze by po dłuższym czasie przenieść wzrok na zdjęcie dwóch małych dziewczynek.
- Czy Lady wiedziała iż ma przyszywaną siostrę?

Pierwsza pokręciłą przecząco głową.
- Nie sądzę. Nigdy jej nie powiedzieliśmy, więc jeżeli nie dowiedziała się w jakiś inny sposób, to raczej nie. Nie umiałam jej tego powiedzieć. Bałam się, że nasze relację się zmienią, że mnie odrzuci. Tym bardziej, że ja znałam ojca i spędziłam z nim dużo czasu, a ona nigdy go nie spotkała. Zawsze uważałam, że to ona powinna zostać dziedziczką Rodu, więc postanowiłam pozostać w cieniu.

- Przyznaję, że nie znam dziejów rodu Corax. - Bel odwróciła wzrok od zdjęcia chowając talię do pudełeczka. - Ale też… wybacz Pani ale jakoś ciężko mi uwierzyć byś to ty uczyniła zamach na życie Lady. Choć karty wskazywały ta kogoś z rodu…. kogoś od wewnątrz. Czy mógł to uczynić Maurice?

Na bladej twarzy Amelii powoli zaczęły wracać kolory, oddech się uspokoił. Znów pokręciła przecząco głową i spokojnie zwróciła się do Bel. Jej głos był rzeczowy i spokojny.
- Zdaję sobie sprawę jak to może wyglądać. Ale nie miałam nic wspólnego z zamachem na Winter. Zawsze chciałam ją ochraniać. Dlatego też wymusiłam na ojcu przydzielenie mnie do jej osobistej ochrony. To było po nieudanym zamachu na nią na Scintilli, dziesięć lat temu. Zginęła wtedy moja matka. - Dodała smutno. - Gdybym chciała przejąć władzę, przyznałabym się do swojego pochodzenia od razu po śmierci ojca. Nigdy nie chciałam być na świeczniku. - Zwróciła twarz w stronę fotografii, na której obejmowała Mauricio. - Nie wierzę też by Mauricio miał coś z tym wspólnego. Zawsze był dla mnie jak brat. Opiekował się mną, kiedy zaczęłam służyć na Błysku. Opiekował się też Winter, kiedy przybyła na statek. Była dla niego ważna, myślę, że też ją kochał. Naszą małą Oiselet. To przecież Mauricio ostrzegł nas przed zamachem. Nie wiem kto mógłby za tym stać. Być może to ktoś, kto służył ojcu, Rodowi Corax. Miał wielu wrogów. Bezkompromisowy sposób bycia ojca jednał mu przyjaciół, ale też zrażał wielu. Możliwe też, że istnieje ktoś jeszcze z samego Rodu. Sam ojciec prowadził dość swobodny tryb życia. Co nie jest rzadko spotykane wśród szlachty. Może miał jeszcze jakiegoś potomka, albo kuzyna. Jakąś odnogę Rodu, zapomnianą. Skoro udało się zataić moje istnienie, może ktoś inny też się ukrył.

- Nie obawiasz się jednak, że osoba która wykonała zamach na Lady może chcieć zaatakować też ciebie gdy dotrze do niej wieść o kolejnej dziedziczce? - Bel spojrzała na swą rozmówczynię pytająco. - Nie to bym nie ufała reszcie załogi. Nawet Barca mimo swej jawnej słabości wierny zdaje się być rodowi jednak… to takich słabość sie obawiam. Im więcej osób wie tym większe zagrożenie dla ciebie.

- Nie boję się swojej śmierci. Każdy kiedyś umrze. Nawet teraz lecąc przez osnowę możemy zginąć. Jestem żołnierzem, szkolono mnie do walki, do radzenia sobie z zamachowcami. Jeżeli się pojawią, będę gotowa. To może być szansa by ich dopaść i wymierzyć im sprawiedliwość. - Przez chwile twarz Amelii stężała, a w oczach pojawił się błysk gniewu. Jakby wyobraziła sobie, że wymierza tą sprawiedliwość. Ale po chwili otrząsnęła się i znów zwróciła do swojej rozmówczyni, pewnym, łagodnym tonem. - To na czym mi zależy, to ludzie, załoga Błysku i sam statek. Urodziłam się tutaj, to moja rodzina, to mój dom i chcę go chronić. Chronić Ród Corax i jego dobre imię. Próbowałam uciec od tego obowiązku wmawiając sobie, że się do tego nie nadaję, ale to były wymówki. Więcej się nie zawaham. Imperator mi świadkiem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by wypełnić ten obowiązek. - W głosie Amelii słychać było zdecydowanie i determinację. - To dlatego postanowiłam się ujawnić. Błysk Cieni potrzebuje kapitana. Bez dziedzica rodu ci wszyscy ludzie będą skazani na straszny los, poniewierkę. Nigdy nie pragnęłam władzy. Mimo, że jestem szlachcianką, nigdy nie umiałam żyć jak oni. Trzymałam się z daleka od intryg i hipokryzji arystokratów. Chciałam tylko być blisko swojej rodziny. Ale w tej sytuacji nie mam wyboru. Chcę służyć Imperatorowi i tym ludziom, być ich opoką.

- Pani… - Bel pozwoliła sobie na ciężkie westchnienie celowo zwracajac się do Amelii tytułem. - Nie mnie decydować jak postąpisz i nic ci nie przyjdzie z gniewu na me słowa. Jeśli gotować jesteś wysłuchać mojej porady to pozwól…

Astropatka przyglądała się przez chwilę Pierwszej.
- Powściągnij emocje, one przesłaniają nam widok na sprawy istotne. Nie spoglądaj na przeszłość. - Bel wskazała na zdjęcie Amelii i Winter. - Błędy, które miały miejsce już i tak zbierają swe żniwo, tak jak i słuszne decyzje przynoszą owoce. Przed tobą też jest czas i wiedz, ze jakiejkolwiek decyzji nie podejmiesz będzie ona zagrożeniem nie tylko dla ciebie, ale też ludzi, których na żołnierzy nie szkolono. Jeśli to kim jesteś dręczy cię nazbyt i uniemożliwia jasne myślenie to ujawnij się, gdyż tego statku nie może spotkać nic gorszego niż dowództwo przytłoczone emocjami. Miejsc jednak świadomość, że nie tylko siebie narażasz… gdy się ujawnisz pojawią się pytania. Czy wtedy przyznamy się, że lady została zaatakowana jakiś czas temu. a ty się pod nią podszyłaś.. czy też uznamy że jej stan wynika z wydarzeń z osnowy… nie mnie o tym decydować. Jednak są osoby sprawniejsze ode mnie w czytaniu ludzkich myśli, a to co się wydarzyło z dziedziczką rodu Corax mogą chcieć zweryfikować nie tylko ludzie z Błysku Cieni.

- To nie twoje słowa wywołały mój gniew Bellitto, a poczucie krzywdy i straty. Zawsze chętnie wysłucham twojej rady. - Dodała już spokojnie. - Zgadzam się, że emocje nie są najlepszym doradcą. Będę więc trzymać je od tej pory na wodzy. Teraz kiedy wyrzuciłam je z siebie i oczyściłam umysł, mogę iść dalej, już bez tego ciężaru. Dziękuję ci, że mnie wysłuchałaś i napomniałaś. Nie zamierzam też ślepo szukać zemsty. Bezpieczeństwo załogi Błysku jest dla mnie najważniejsze. - Westchnęła cicho. - Postanowiłam ujawnić tobie, Barce, Ramirezowi i Tytusowi prawdę, ponieważ liczę na to, że razem znajdziemy właściwe rozwiązanie.

- Nie twej zemsty się obawiam Amelio… ale tych, którzy sprowadzili ten los na WInter. - Bel upiła jeszcze nieco wody. - Ktoś ewidentnie chciał się pozbyć Lady… nie powiodło mu się. A co do reszty…. myślę, że będą dobrymi doradcami… - Po chwili zawahania dodała cicho. - Szczególnie Ramirez w swej mechanicznej prostocie.

- Z pewnością, ten kto stoi za zamachem, będzie próbował uderzyć raz jeszcze. Niesie to ryzyko dla całej załogi. Moje ujawnienie na pewno go sprowokuje, ale tak samo jak udawanie Winter. Widać nasz przeciwnik nie spocznie dopóki nie zniszczy Coraxów. Nie wiemy czego szukamy. Trzeba przeprowadzić dokładne śledztwo, zebrać wszystkie informacje. Możliwe, że coś przeoczyliśmy.

- Ja… mogę przyjrzeć się pustce kosmosu.. wsłuchać się w jego szepty ale… gdy wyjdziemy z osnowy. - Bel odezwała się cicho.

Amelia skinęła głową.
- Już i tak zdecydowanie za długo nadwyrężyłam twoje zdrowie tą rozmową. Wyglądasz na bardzo osłabioną. - Dodała z troską. - Czy pozwolisz się odprowadzić do swoich kwater?

- Będzie to dla mnie zaszczyt. - Bel podniosła się powoli odstawiając pustą szklankę po wodzie i zabierając swoją talię.

Pierwsza podała ramię Bel, by astropatka mogła się na niej wesprzeć i powoli opuściły kwatery pani komandor. Szły w milczeniu. Amelia starała się nie nadwyrężać towarzyszki bardziej. Kiedy doszły do siedziby Chóru, oddała Bellittę pod opiekę Melchedialowi. Jeszcze raz podziękowała za rozmowę, wyraziła nadzieję, że Bel wkrótce poczuje się lepiej i powoli, jakby z ociąganiem wyszła na korytarz. Wracając do swoich kwater jeszcze raz przetwarzała w głowie rady astropatki.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 29-09-2020 o 10:07.
Lua Nova jest offline