Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2020, 12:38   #70
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Dzień po spotkaniu księżniczki w wieży, po połudnu

Sępy, kruki i wrony … one krążyły tu wszędzie mając tu tyle miejsc do posiłku. Tyle pól bitewnych pełnych mniej lub bardziej świeżych trupów. Okazały się one nie jedynym rodzajem “ścierwojadów”. Były też inne… zwłaszcza gdy “ofiara” była odpowiednio smakowitym wąskiem. A ta akurat była…
Cztery masywne wozy, wyładowane towarami. Dwa przewrócone. Martwe duże kozły o wyraźnie czarcim rodowodzie zaprzęgnięte do nich. Martwi ludzie. Martwe potwory o humanoidalnych sylwetkach. Większość z nich o owadziej naturze.
Karawana napadnięta i wyrżnięta… ale nie złupiona.
Nic dziwnego, że taki kąsek przyciągnął “sępy”. Ale tam gdzie chętnych do kąska jest wielu pojawia się konflikt i walka.
I tę walkę można było zaobserwować z pokładu Destiny.
Mała horda orków ścierała się z oddziałem hobgoblinów wspieranych przez grupkę goblinów. Dla Mmho to była pierwsza okazja by zobaczyć tutejszych krewniaków i… cóż… te orki wydawały się bardziej dzikie i bardziej barbarzyńskie. I to mimo zbroi wykonanych z pietyzmem i broni. I bardziej zwierzęce. Z drugiej strony hobgobliny również wyglądały bardziej zwierzęco.
Niemniej były zdecydowanie bardziej zdyscyplinowane i stawiały widoczny oraz stanowczy opór orkom, które brutalną siłą próbowały zmusić hobgobliny do ustąpienia. I to mimo przewagi liczebnej goblinoidów. Po prawdzie ta przewaga wynikała głównie z obecności goblinów. Tchórzliwych stworków, które używały krótkich łuków i uciekały na widok nacierającego orka.

Ten konflikt prawie nie różnił się od innych, jakie widzieli i słyszeli podążając w kierunku portalu do Rigus. Ot dwie wrogie siły staczały bezsensowną i zaciekłą walkę. Jednakże tym razem była różnica. Tym razem walka miała sens. Cztery wozy wypełnione towarami. Bezpański łup, który aż się prosił o przejęcie.

- Interesujące - powiedziała głośno Mmho przyglądając się dłużej orczym braciom i ich przeciwnikom - ciekawe co za towar wiozą te wozy - przy tych słowach spojrzała na Marai - czy przez twoją cudowną lunetę da się dostrzec ten szczegół?
- Zakryte są płachtami.- wyjaśniła rogata zerkając przez lunetę.- Ale drugi od strony hobgoblinów zawiera pewnie najcenniejszy ładunek, a wóz za nim… chyba głównie zapasy na drogę.
- Hm, z daleka wygląda że moglibyśmy ich przegonić… za połowę łupów mogę nam to ułatwić - Imra spojrzała na pozostałych a w jej oczach było wyzwanie.
- Za połowę łupów to można łatwo stracić głowę - Kvaser stwierdził rzeczowo - najlepiej byłoby je zwinąć im latając, tylko te kozły… to zwiększa ciężar - dodał z wyraźna irytacją w głosie.
- Choć nie wątpię w nasze możliwości mam wrażenie, że żaden z was nie podniesie całych wozów - półelfka ciągnęła dalej.
- Mogę być w stanie unieść jeden, ale przydadzą się jakieś liny do ustabilizowania - stwierdził Wędrowiec, analizując sytuację - Harranie, jesteś w stanie stworzyć taką ścianę lodu, jak podczas walki ze skarabeuszami, żeby odciąć wozy od walczących? - zapytał zaklinacza.
- Mogę, to żaden problem - odparł zapytany.
- Mmho zaleca brak pośpiechu. Czym dłużej walczą tym jest ich mniej - odezwała się pół-orczyca. - Zależy ci na pieniądzach - zwróciła się do Imry - a więc warto spróbować, pomogę ci najlepiej jak będę umiała.
Imra zrobiła smutną minę słysząc jak nikt nie załapał o co jej chodziło.
- Mogę ich rozgonić, będzie szybciej i nie trzeba będzie czekać.
- Lub poprzeć jedną stronę przeciw drugiej… pilnując oczywiście by wybrana strona wykrwawiła się na tyle, aby nie próbować czegoś głupiego po walce. - zaproponowała rogata i oceniła po chwili sytuację mówiąc.
- Bo żadna ze stron nie będzie spokojnie patrzeć, jak wykradamy im skarby spod zadka.
- Trudno im się dziwić - stwierdził Harran. - Prędzej zjednoczą się przeciwko nam.
- Popieram Mmho, poczekajmy chwilę, aż wykrwawią się bardziej, łatwiej będzie przejąć łup, odstraszając tych, którzy przeżyli - uznał Wędrowiec.
- A potem postawienie ściany, szybki desant, zaczepienie haków, odcięcie balastu i odlatujemy z najważniejszą zdobyczą - zasugerował Harran.
- No to skoro tak wszyscy się ze sobą zgadzają, to jak nie ma innych chętnych, zobaczę jak mi idzie ze sterowaniem statku. Takie używanie linek, to dość delikatna sprawa, pewnie Destiny będzie potrzebować pomocy - zauważyła półelfka.
- A kto będzie straszyć, tych którzy pozostaną przy życiu? - Mmho wyraziła swoją wątpliwość co do odejścia Imry. - Mmho z pewnością nie przestraszą się tak jak Imry, choćbym obiecała im najgorsze tortury jakie znam. Kiedy można uniknąć rozlewu krwi, warto spróbować - dodała. Po tych słowach spojrzała na Harrana - potrzebne nam haki, czy ktoś rozglądając się po Statku zauważył gdzieś takie? I liny. Po za tym musimy dostać się na dół żeby zaczepić i odciąć - pół-orczyca analizowała głośno - Mmho nie umie tam lecieć - przeniosła wzrok na Imrę.
- Liny oraz kotwiczki znajdują się w magazynie. - rzekł uprzejmie Destiny.
- Jeden problem z głowy - odparła na te słowa statku Mmho. - Destiny, posiadasz jakąś zejściówkę?
- Oprócz lin jest też tam kilka drabinek sznurowych doczepianych do mojego pokładu. Gdy są doczepione mogę je zwijać i rozwijać w zależności od sytuacji i poleceń załogi.- stwierdził Statek.
- Czy potrzebujesz sternika? - upewniała się Mmho.
- Sternik i strzelcy są preferowani w sytuacjach bitewnych. Nie radzę sobie ani z celowaniem, ani z precyzyjnymi manewrami.- wyjaśnił Destiny.
- Precyzyjnymi manewrami - powtórzyła po nim Mmho drapiąc się w zamyśleniu po brodzie - w jaki sposób się tobą steruje?
- W sterówce jest koło sterowe i dźwignia regulacji wysokości, zwiększenie i zmniejszenie prędkości należy dokonywać za pomocą poleceń głosowych.- wyjaśnił Destiny.
- Prawo, lewo, góra, dół, szybciej, wolniej. Nie brzmi jak skomplikowany mechanizm - powiedziała pół-orczyca.
- Bo nie jest… ale jak się przekonasz…. kieruje się nim jakby się samemu było po wypiciu kilku kielichów.- wtrąciła rogata wzruszając ramionami.
Imra skrzywiła się w końcu. Jej mina wyrażała wysokie poirytowanie i złość. Mamrocząc coś pod nosem podeszła z powrotem do krawędzi statku i wyjrzała za burtę. Fukając jak kot "zgodziła się" zejść. Pomarudziła jeszcze, aby dali jej chwilę bo musi się odziać w zbroję nim tam zejdzie.
- Aaha… to ja pójdę obejrzeć to koło sterowe, chyba że ktoś czuje się bardziej kompetentny i mniej przydatny tu? - Mmho popatrzyła po "drużynie", z nadzieją, że jeśli ktoś posiada odpowiednie umiejętności to zadeklaruje to teraz.
- Potrzeba ci drugiej osoby do lin czy poradzisz sobie sam - Kvaser zapytał Wędrowca chociaż wyglądał bardziej na gotowego do desantu, poprawiając mocowania zbroi i ekwipunku - od biedy mogę też wspomóc łukiem - wzruszył ramionami.
- Pomoc się przyda, szybciej zdołamy zabrać łupy, a lecąc z obciążeniem nie będę miał jak się bronić, więc i ochrona może być potrzebna - Wędrowiec kiwnął głową.
- Postawienie ściany może trochę ułatwić sytuację - powiedział Harran. - Zejdę na dół, ścianą odgrodzę część walczących, a potem pomogę przy tych hakach i linach.
Skoro nikt się nie wyrywał Mmho poszła oglądać koło sterowe.
 
Asderuki jest offline