Negocjacje trwały, a Detlef przyglądał się im z wysokości posterunku na przełęczy. Wieśniaczka przydzielona do opieki nad Brockiem robiła dużo hałasu cały czas jazgocząc i utyskując na duraki, więc po krótkich oględzinach chorego, podaniu mu porcji odtrutek i naparu kojącego zdecydował się zająć dbaniem o dyscyplinę wśród obrońców. Mimo trwających rozmów wolał być przygotowany na podstępny atak, który Wernicky mógł przecież zaplanować.
Oczywiście na tyle, na ile mogli się przygotować - w końcu ranni najemnicy nagle nie ozdrowieją, a chłopi nie nabiorą wprawy w wojaczce w pół klepsydry.
Polecił, by powiadomiono go o zmianach stanu zdrowia Brocka, więc pozostawało mu czekać na wynik ustaleń pomiędzy paktującymi stronami.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |