Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2020, 18:11   #270
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 71 - 1940.V.27; pn; ranek; rejon Abbeville

Czas: 1940.V.27; pn; świt; godz. 08:15
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska Grand Laviers; wieża kościelna
Warunki: jasno, chłodno, pomruk dział, pogodnie, powiew



Birgit (kpr. Mae Gordon)



“Skrobanie marchewek” jakie Birgit zaserwowała młodszej koleżance przyniosło niespodziewane rezultaty. Albo konsekwencje. Zaskoczona Odette sapnęła cicho na moment straciła równowagę co wywołało rozbawienie trójki niemieckich żołnierzy. Ale młoda francuska dziewczyna szybko odzyskała równowagę łapiąc się poręczy schodów. Jednak but Birgit zsunął jej własny więc nie chcąc schodzić przez resztę schodów z wpół zdjętym butem musiała go sobie nałożyć. Co samo w sobie było zrozumiałe. Ale wybrała dość niecodzienną metodę zakładania tego buta. Może nie chciała albo obawiała się uklęknąć na półpiętrze przy tym ostatnim żołnierzu jaki trzymał to duże pudło a może chodziło o coś jeszcze innego. Grunt, że nieco podwinęła spódnicę i oparła trzewik o poręcz schodów aby go sobie ponownie nałożyć na piętę. Ale całe widowisko bardzo spodobało się trójce niemieckich wojaków.

- Was für Beine!* - rzekł półgłosem ten środkowy żołnierz zerkając z uznaniem na kształtne łydki młodej kobiety jaką niespodziewanie dało się obejrzeć w środku tej wojennej zawieruchy. Co było dla nich o tyle zaskakujące co przyjemnie. Pozostali dwaj też się zaśmiali. A Odette udawała, że ich nie widzi i nie słyszy a but już prawie skończyła zakładać gdy ten drugi, z karabinem na ramieniu widząc, że akcja z zakładaniem buta lada chwila się skończy nie powstrzymał się przed własnym wkładem w tą akcję.

- Was für ein Arsch!** - zawołał równie radośnie i szybko wrócił ze dwa schodki i klepnął wypięty tyłek panny Lepage w ostatniej chwili bo ta już skończyła zakładać swój but. Ten samczy żarcik zwykle serwowany kelnerkom zaowocował niespodziewanymi konsekwencjami. Odette zaskoczona takim atakiem jęknęła cicho ale praktycznie bez wahania wyrżnęła niemieckiego żołnierza w pysk. I nagle śmiechy i żarty się skończyły gdy do wzburzonej atakiem na jej godność kobiety doszła obrażona, samcza godność.

- Du Sau! Wie kannst du es wagen?!*** - krzyknął zaskoczony gefreiter chyba kompletnie zaskoczony takim francuskim odwetem na niemieckim żołnierzu. I naraz wydawało się, że wszyscy nagle zaczęli na siebie krzyczeć nie zważając, że krzyczą w dwóch różnych językach. Porucznik krzyczał na swoich ludzi i na obie Francuzki, Odette krzyczała o cholernych Niemcach oczywiście w swoim ojczystym języku, uderzony gefreiter miał chyba ochotę dać nauczkę bezczelnej francuskiej wieśniaczce ale jeszcze trochę się hamował okrzykami dowódcy chociaż złapał już ją mocno za jedno ramię więc Odette chciała się trochę jakby wyrwać z tego uchwytu a trochę jakby kopnąć w nogę. Zaskoczony tym wszystkim spocony feldfebel jaki wciąż trzymał to pudło z radiem próbował ich wszystkich uspokoić, naturalnie po niemiecku ale w szarpaninę nie bardzo mógł się włączyć bo wciąż trzymał to swoje pudło jakie zajmowało mu obie ręce.

---


*Was für Beine! - (niem) Jakie nogi!
**Was für ein Arsch! - (niem) Jaki tyłek!
***Du Sau! Wie kannst du es wagen?! - (niem) Ty świnio! Jak śmiesz?!

---



Czas: 1940.V.27; pn; ranek; godz. 08:15
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska Grand Laviers; kościół
Warunki: jasno, chłodno, pomruk dział, pogodnie, powiew,



Noemie (por. Annabelle Fournier)



Po zostawieniu za sobą pana Lapage i krótkim spotkaniu także George’a Noemie ruszyła w stronę głównego wejścia do wiejskiego, drewnianego kościółka. Nie było rady, musiała przejść obok zaparkowanego niemieckiego łazika. Kierowca ją nawet zauważył i paląc papierosa obserwował ją z zaciekawieniem.

- Guten Morgen, Fräulein.* - pozdrowił ją gdy mijała jego samochód i wchodziła po kilku schodkach do głównego wejścia kościoła. Prawie czuła na plecach jego wzrok. Ale poza tym nie ruszył się z miejsca ani nie próbował jej zatrzymywać. Gdy zamknęła za sobą drzwi znalazła się w półmroku wnętrza budowli i wysokimi oknami z kolorowymi witrażami. Kościół był prawie pusty. Tylko w jednej z przednich ławek siedziały ze dwie starsze kobiety które obróciły się w jej stronę sprawdzając kto przyszedł. No i ksiądz. Pulchny mężczyzna w średnim wieku. Też spojrzał kto przyszedł do domu bożego ale on stał bliżej bocznej nawy. Gdzieś tam gdzie były otwarte drzwi prowadzące do jakiegoś pomieszczenia. Pozdrowił ją skinieniem głowy ale to co się działo w tamtym pomieszczeniu bardziej chyba przykuwało jego uwagę. Wyglądało jakby nasłuchiwał. A gdy przebrana za cywila Belgijka podeszła do niego bliżej też usłyszała jakieś głosy dochodzące z góry. Brzmiało jak awantura. I jak podeszła bliżej to zorientowała się, że to musi być wejście na dzwonnicę. No ale ksiądz stał prawie w samym wejściu.

---


*Guten Morgen, Fräulein. - (niem) Dzień dobry panienko.

---



Czas: 1940.V.27; pn; ranek; godz. 08:15
Miejsce: Francja; okolice Abbeville; wioska Grand Laviers; okolice kościoła
Warunki: jasno, ciepło, pomruk dział, zachmurzenie, powiew, umiarkowanie

George (srg. Andree de Funes)



Szefowa wydała George’owi dość stanowcze i precyzyjne rozkazy. Widział jak odchodzi po tym przelotnym spotkaniu i kieruje się w głąb ulicy. Jak się zbliżyła do łazika zwróciła uwagę kierowcy ale ten jakoś nie interweniował gdy weszła do kościoła znikając przy okazji im obu z oczu. Birgitt i Odette też coś na razie nie było widać. Ani tych trzech żołnierzy niemieckich jacy chwilę wcześniej weszli do katolickiej świątyni.

- Avez-vous vu ma fille?* - jego cywilny, francuski rówieśnik spotkał się z nim na ulicy z jakiej widać było kościół i zaparkowany przed głównym wejściem pojazd wojskowy armii niemieckiej. Chociaż los córki widocznie martwił go bardziej bo wciąż jej nie było widać a przed wyjściem z domu mówiła, że idzie do kościoła przed jakim teraz stał łazik wojska niemieckiego.

---


*Avez-vous vu ma fille? - (fra) Widziałeś moją córkę?
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline