Agatha spędziła ostatni czas pracując nad maścią i nie wiedząc co postanowili inni nie chciała ujawniać kapłance czegokolwiek. Z resztą, co tam ona wiedziała.
Poczekała cierpliwie, aż Gerwaina skończy się modlić. Sama wyszeptała kilka słów do Bogów. Patrząc na kapłankę jej myśli krążyły jednak wokół słów elfa. To o czym usłyszała od niego dalej trzymało ją w szoku. I była pewna, że ktoś jeszcze z wioski musiał o tym wiedzieć. Czym innym były zabawy w sianie przy żniwach ukryte przed mniej lub bardziej czujnym okiem rodziców, a czym innym spółkowanie ze stworami chaosu. To nie mogło się zdarzyć ot tak lub samo przyjść do głowy krnąbrnej młodzieży.
- Chaos narasta - odezwała się w końcu zmęczonym głosem Aghatha, gdy kapłanka skończyła się modlić - Czy nie jest tak… - uchwyciła wzrok Gerwainy - czy nie jest tak, że aby chaos wzrastał potrzeba ludzi, którzy będą mu służyć? Którzy wzmocnią je swoimi plugawymi czynami? - zawiesiła głos na chwilę.
- Pracuję nad maścią, która łagodzi wpływ ukąszeń. Potrzeba mi szałwii królewskiej, którą bardzo trudno zdobyć o tej porze roku. Może masz jakieś zapasy? - westchnęła - Niestety nie jest to popularny składnik, ale niezbędny.