26-09-2020, 20:14
|
#430 |
| 23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla
Przejmujący chłód ściskający do tej pory serce i skuwający członki różnookiej adeptki, czyniąc każdy ruch, każdą decyzję męczącą i niepewną, ustąpił jak głowa oddziela się od ciała ostrzem gilotyny. Nagle. Stało się to kiedy Olivia splotła wiatry i doprawdy perfekcyjnie przemieniła w magiczną energię pocisku.
Czy nie spodziewała się takiego efektu, czy nie zdążyła nawet pomyśleć, bo działała pod dyktando schematu, który miała wdrukowany w podświadomość: Przeżyć. Panna Hochberg najpierw przelękła się własnej mocy, a zaraz potem oprzytomniała, zalana falą gorąca zastępującego dla odmiany magiczny lód. Szczególnie czuła ręce, jakby płonęły i głowę, ta niechlujna i figlarna zbieranina myśli i emocji. Znów pragnęła, by ktoś przytrzymał ją za rękę, żeby przytulił i schował pod płaszczem, nikogo nie było. Ani konia białego, ani rycerza, tylko twardzi mężczyźni wbrew strachowi rąbiący martwe ciała marionetek. I wtedy ją zobaczyła, młodą dziewczynę z łukiem, ledwie rozkwitły pąk, każda strzała miała podwójną moc bo broniła ukochanego, broniła miłości.
Olivia Hochberg natchniona uporem Valdis wróciła w szranki straszliwego boju, dwa kroki w bok, byle skryć się za plecami Ametystowej Czarodziejki i Niersa i w przyklęku na jednym kolanie w skupieniu splatała kolejne zaklęcie mając nadzieję, że i ono będzie równie skuteczne. Nie rozproszyły ją odgłosy dziesiątków skrzydeł, a tym bardziej zogniskowały działania, bo mogło to zwiastować odkrycie tajemnicy upiornego maga i jego grobowca, a nie darowałaby sobie, by taka gratka ją ominęła.
Ostatnio edytowane przez Nanatar : 26-09-2020 o 20:17.
|
| |