Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2020, 08:17   #82
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
2519.I.15; Agnestag (7/8); zmierzch - “Zbór”

Sebastian będąc świadkiem sprzeczki między Silnym i Łasicą, stracił ochotę na wchodzenie z nimi w bliższą interakcję tego wieczoru. Zdecydował się jednak na Kurta.
- Bosmanie! - zatytułował mężczyznę, aby zwrócić na siebie uwagę. Kuternoga nachylił się nad stołem by spojrzeć na młodego cyrulika ciekaw dlaczego się do niego zwraca.

- Co mi możesz powiedzieć o stojącej u nas w porcie “Złotej Gęsi”?
- “Złota Gęś”? - stary bosman przeżuwając kawałki rybnej potrawki zastanowił się nad wspomnianą przez Sebastiana nazwą. - Niewiele. Wiem, że jest taki statek. Jednomasztowa koga. Cumuje przy nabrzeżu albatrosów. Nic ciekawego, zwykła krypa. - nazwa nie wywołała jakiejś rewelacji ze strony marynarza. Mówił jakby był zdziwiony dlaczego młodszy kolega pyta właśnie o ten statek.

- Podobno jej kapitan nazywa się Gauss. Ma on może jakieś powiązania z Altdorfem i Kolegium Magii?
- Gauss? Z Altdorfem? I magią? Pierwsze słyszę. - bosman pokręcił głową na znak, że takim pomysłem jest jeszcze bardziej zaskoczony niż pytaniem o jego statek. - O ile nie pomyliłem to on jest chyba z Marienburga. Czy ma coś wspólnego z Altodrfem to nie wiem. Zazwyczaj bierze kursy z Marienburga do Erengradu i z powrotem. Po drodze zatrzymuje się u nas. Widocznie tej zimy nie zdążył dopłynąć ani do Marienburga ani do Erengradu no to został u nas. - bosman nabrał kolejną porcję rybiej polewki i bez ekscytacji zaczął sobie przypominać co wie o tym wspomnianym kapitanie. - A dlaczego tak wypytujesz o tego Gaussa i jego statek? - bosman też zrewanżował się pytaniem nie mogąc chyba dociec skąd to nagłe zainteresowanie cyrulika portowymi sprawami jakie dotąd w ogóle go nie interesowały.

- Słyszałem, że do naszego portu mogło trafić coś lub ktoś ciekawy. Właśnie powiązany z Kolegium Magii. Z Altdoru płynie się właśnie koło Marienburga więc byłem ciekawy czy to dobry trop. A skoro już o tym mowa - cyrulik wykorzystał okazję na kolejne pytanie. - Nie wiesz może czy ostatnio jakiś inny statek nie miał ciekawych pasażerów lub ładunek, który zwrócił czyjąś uwagę w porcie?

- Jest zima Sebastianie. - ostatnie pytanie nieco chyba rozbawiło starego wilka morskiego bo lekko się uśmiechnął. Ale pewnie był świadom, że dla szczura lądowego taka krótka odpowiedź będzie za mało. - Zimą ruch jest słaby. Prawie go nie ma. Wszyscy czekają do wiosny. Dlatego każde wypłynięcie czy wpłynięcie statku można chyba uznać za ciekawe. Kogoś musiałoby nieźle pilić aby ruszać w morze o tej porze. Ostatni statek wpłynął do portu pod koniec tamtego roku. I było o czym opowiadać ze 2 tygodnie jak żaden inny do tej pory nie wpłynął. Może poza tą łodzią Norsmenów sprzed paru dni. Skoro wpłynęli w rzekę to musieli przepłynąć przez port ale ich nikt nie liczy. - bosman nieco rozwinął swoją wypowiedź by uzmysłowić koledze jak bardzo ruch statków zimą zamiera w porcie. I jakikolwiek ruch już jest odbierany jak wydarzenie tygodnia albo i dwóch.

- Łódź Norsmenów? - cyrulik podłapał temat. - A czy łódź Norsmenów można nazwać łabędzim statkiem? - zapytał mając przed oczami smukły kadłub i przeróżne rzeźby na dziobie.

- Raczej nie. Może i nazwali swoją łódź jakoś z łabędziem ale wątpię. Zresztą trudno poznać bo nie malują nazw na dziobie tak jak my. A ogólnie to nazywają te łodzie długimi, czasem smoczymi bo na dziobie mają galion smoka czy innego potwora. Znaczy galion to u nas się tak nazywa u nich to sama głowa na czubie dziobu. Zresztą te ich łodzie właściwie mają dwa dzioby. Zmieniają się na ławkach przodem do tyłu, łapią za wiosła i nagle rufa może być dziobem. Albo na odwrót. - stary marynarz nawet się rozgadał skoro sprawa poszła o morze, statki i całą resztę pokrewnych tematów jakie go interesowały.

- Nazwy zwykle są jakoś powiązane z galionem. Przynajmniej u nas. Niewielu umie czytać ale figurkę rozpozna każdy. Więc jak ktoś ma orła w nazwie no to masz figurę orła na galionie, wilka, jelenia, kobiety tak samo. A jak ma łabędzia to pewnie ma łabędzia na dziobie by każdy marynarz wiedział który to jest jego statek. - pokiwał mądrze głową na znak jak to wygląda w morskiej braci z jakiej się wywodził i nadal czuł się jej częścią.

Cyrulik był wyraźnie rozczarowany, ale szybko się połapał w tym, że jego twarz to może odzwierciedlać.
- Ogromnie wdzięczny ci jestem za te opowieści. Każdy mieszkający w portowym mieście powinien wiedzieć co nieco o jego handlu i głównym rzemiośle. Moja zawiedziona mina wcale nie dotyczyła samej opowieści, a tego, że znaleźć chciałem owy “łabędzi statek”, a żaden nie pasuje do tego opisu. Zaczynam się martwić, że wcale go tutaj nie było - uśmiechnął się smutno do bosmana.

- A co to za statek jakiego szukasz? - bosman pokiwał głową na znak zrozumienia dla wyjaśnień młodego cyrulika. Nabrał kolejną łyżkę rybnej polewie i życzliwie spojrzał na młodszego kolegę.

- Wiem tyle, że ktoś go nazwał łabędzim, a na jego pokładzie było coś co jego interesuje - Sterben ruchem głowy wskazał na Starszego.

- Aha. - bosman rzucił okiem na wskazanego zamaskowanego mistrza który właśnie rozmawiał z Karlikiem. Stary wilk morski pokiwał głową i zjadł łyżkę i kolejną rybnej potrawki. - No to albo chodzi o nazwę z łabędziem albo galion albo kształt. Jak jest smukły, szybki i zwrotny no i piękny to też może chodził o łabędzią grację. Ale to już ktoś by musiał znać się na statkach. Albo słyszeć coś podobnego o tym statku. - kuternoga otarł usta mankietem gdy widocznie podsumował sobie przez te dwie łyżki o co może chodzić z tym poszukiwanym statkiem.

- Łatwiej by było jakby było wiadomo kiedy przypłynął do naszego portu. Bo jak tuż przed zimą to pewnie nadal tu jest. Mało kto się odważy opuszczać bezpieczny port w taką pogodę. - przyznał, że przy tak niekompletnych danych to poszukiwania są mocno utrudnione.

Cyrulik pokiwał głową na jego słowa
- Porozmawiam ze Starszym. Zobaczymy co on zdecyduje. Być może zaangażuje do tego zadania kogoś kto lepiej czuje się na terenie portu.

***

- Zapoznałem się z manuskryptem jak prosiłeś - zaczął Sterben rzeczowym głosem jakby dokonywał diagnozy pacjenta. - Wygląda to na czysto filozoficzne, sporządzone naprędce notatki. Brak jakichkolwiek konkretów. Nie ma dat, a treść jest pisana ciurkiem. Traktują one o transmutacji i kamieniu filozoficznym, który może być używany jako katalizator. Transmutacja może sam kamień nie jest opisany, ale dowiedziałem się już co nieco na jego temat i opis niewiele by dał. Kamień może przybierać różne kształty i odcienie, ale zawsze ma podobne właściwości. Wzmaga on magię oraz może powodować mutacje. Traktat wspomina mistrza Mariusa. Nie wiadomo natomiast czy jest on autorem oryginalnego tekstu czy jego źródłem. Kamień został przetransportowany do jakiegoś portu na łabędzim statku. Jeśli miałaby być tutaj mowa o naszym porcie to zimują u nas trzy okręty mające nazwy związane z Gęsią, Kaczką lub Łabędziem. Jednak nie znalazłem z nimi żadnego powiązania.

- Kamień filozoficzny… I mistrz Marius… I łabędzi statek… Taakk… Ciekawe, ciekawe… - lider zboru pokiwał głową na znak, że przyjął do wiadomości słowa najmłodszego stażem kultysty. Zamyślił się na chwilę i zrobił gest jakby chciał się podrapać po brodzie czy nosie ale dłoń natrafiła na maskę jaką nosił. Machnął ręką i wznowił na chwilę przerwany marsz dumając nad tymi słowami.

- Przyniosłeś ten manuskrypt? Możesz mi go dać? Może mnie uda się coś z niego wyłuskać więcej. - maska spojrzała na młodszego mężczyznę więc chyba Starszy liczył, że ten zabrał ten dokument ze sobą.

- Tak. Mam go tutaj - cyrulik potwierdził, wyciągnął zza pazuchy zwitek pergaminu i wręczył go Starszemu. Nawet jakby miał go już nie odzyskać to przeglądał go tyle razy, że wiedział o czym traktował. Kilka fragmentów pewnie znał już na pamięć.

- A jakie jest twoje zdanie Sebastianie? Co sądzisz o tym manuskrypcie? - niespodziewanie mistrz pytał jakby chciał poznać opinię ucznia na temat omawianego tematu.

- Wydaje mi się, że pisał go ktoś kto wiedział, że oryginalne dzieło widzi po raz ostatni i chciał zachować ogólną wiedzę o tym co zawierało.

- Tak, tak… Może tak być w istocie… - mruczał cicho Starszy przeglądając zapisane kartki. Raczej przebiegał je wzrokiem bo tekstu było zbyt wiele aby go z miejsca przeczytać w całości. Pewnie chciał rzucić okiem jak to w ogóle wygląda. W końcu wznowił powolny marsz powoli zwijając ten manuskrypt w rulon.

- Dobrze się spisałeś Sebastianie. Jestem z ciebie zadowolony. Ten kamień filozoficzny to bardzo cenna rzecz. Można go wykorzystać na wiele sposobów. Na pewno byłby to nasz wielki sukces gdyby udało nam się go odnaleźć i zdobyć. - i lider grupy rzeczywiście wydawał się zadowolony taką perspektywą. Zwinął manuskrypt w rulon i trzymał go teraz trochę jak jakaś buławę. Przeszli tak kilka kroków gdy mistrz zastanawiał się pewnie co dalej.

- Spróbuję się zapoznać z tym dokumentem. Jeśli czegoś uda mi się dowiedzieć w tej sprawie zawiadomię cię. A powiedz Sebastianie masz jakieś pomysły gdzie można by zacząć szukać tego kamienia? - wydawało się, że Starszy na poważnie potraktował tą sprawę i wiele sobie po niej obiecywał. Ale na tą chwilę pewnie zdawał sobie sprawę, że cyrulik który miał cały tydzień na zapoznanie się z tym manuskryptem jest lepiej zorientowany w detalach sprawy niż on sam.

Sterben słysząc to pytanie rozejrzał się po pozostałych obecnych. Wyglądało to jakby się nad czymś zastanawiał, ale też wolał to zrobić, żeby nie pokazywać zmieszania na jego twarzy. Miał nadzieję, że ewentualny wyraz jaki przybrała jego twarz mogła wynikać z docenienia go mimo bycia najmłodszym stażem.

Jednak prawda była inna. W Sterbena uderzyły dwie wątpliwości. Pierwsza była taka czy Starszy w ogóle umie czytać, a druga taka, że obecnie w sali znajdowali się eksperci wielu dziedzin. Może nie byli oni najlepszymi fachowcami w mieście, ale nadal fachowcami. Starszy prawdopodobnie nie miał takiej wiedzy w żadnej z tych dziedzin, a jego domeną było tylko odpowiednia manipulowanie ludźmi. Uświadomienie sobie tego sprawiło, że aura mistyczności otaczająca jego rozmówcę, w jego oczach mocno się przerzedziła.
- Zleciłbym Łasicy, Karlikowi i Kurtowi, aby ostrożnie rozpytali w mieście czy jest lub był w porcie jakiś statek lub łódź którą można byłoby nazwać łabędzią. Jeśli nie było takiej tutaj to wziąć na spytki osobę, jaka dostarczyła nam ten traktat i dojść do jego źródła. No chyba, że już to wiemy - zagaił próbując czy jest w stanie coś od Starszego wyciągnąć.

- Ah tak… - mistrz pokiwał głową słysząc swojego młodego podopiecznego. Odpowiedź była zbyt krótka i enigmatyczna by dało się coś z niej wyczytać o intencjach autora. Starszy przeszedł kilka kroków poklepując się zwiniętym rulonem po boku zastanawiając się nad czymś. Doszli tak po raz kolejny do burty gdzie nastąpił powolny nawrót do przeciwnej strony.

- Ty się spotkałeś z tym człowiekiem od manuskryptu Sebastianie. Wygląda na to, że w tej chwili to jest jedyny pewny trop. Spróbuj się z nim spotkać ponownie. Może coś wie o tym manuskrypcie albo poprzednim właścicielu. Weź tutaj coś co może pomóc w przywracaniu pamięci. - to mówiąc lider ich grupki sięgnął w trzewia swojej szaty i chwilę tam gmerał. Po czym wyciągnął z niej sakiewkę jaką wręczył młodzieńcowi. Dało się wyczuć po ciężarze i cichym brzęczeniu, że to pewnie są monety.

Cyrulik wyciągnął dłoń i zacisnął ją na mieszku.
- Tak jest! - powiedział z entuzjazmem, który wyraźnie malował się na jego twarzy. Mogło to to wyglądać jak ogromny zapał uczniaka, ale Sebastianowi bardzo podobała się perspektywa poszukiwań kamienia filozoficznego i namaszczenia oraz pomocy Starszego w tym zakresie.
- Czy mogę liczyć na pomoc kogoś z naszej grupy? Towarzystwo na przykład Łasicy mogłoby być pomocne i zwiększyłoby moje bezpieczeństwo.

- Łasicy… - maska Starszego skierowała się na kobietę o granatowych włosach i chwilę jakby rozważał tą propozycję. - Łasica może być mocno zajęta w nadchodzących dniach. A nie chciałbym jej odrywać od jej zadań. Może uda ci się z nią umówić na jakiś dzień ale wydaje mi się, że Silny powinien być bardziej dyspozycyjny. - wydawało się, że w głowie Starszego pojawił się jakiś zarys planów dla poszczególnych członków grupy niedostępny dla najmłodszego z członków ich stowarzyszenia. I o ile na jakieś jedno spotkanie w tygodniu może dałoby się dogadać z Łasicą to może być to trudniejsze niż z Silnorękim.

- Pomyślałem o Łasicy ze względu na to, że na pierwszy rzut oka nie wygląda odstraszająco, a odpowiedni efekt wpływu na rozmówcę dopiero można wywołać. Z Silnorękim być może również się uda, ale pod warunkiem, że będzie postępował ściśle według moich zaleceń.

- Tak, to prawda Łasica ma wiele talentów. Ale nie ona jedna. - zamaskowany lider grupy skinął głową po czym przeszli tak kilka kroków gdy zastanawiał się nad tą propozycją. W końcu zwrócił się w stronę stołów za jakimi siedziała reszta kolegów i koleżanek. Wezwał do siebie nożowniczkę i ta bez wahania, zwinnie jak zwierzę od jakiego przyjęła imię podeszła do obu rozmawiających.

- Łasico moja droga, Sebastian sprawdza dla mnie pewną sprawę jaka mnie interesuje. Ale przydałby się ktoś jeszcze by nie szedł tam sam. Wiem, że masz dużo zajęć w nadchodzących dniach ale przemyśl czy dasz radę zorganizować sobie tego spotkania. - Starszy w paru zdaniach nakreślił koleżance o co chodzi, a ta słuchała z uwagą obdarzając Sebastiana przelotnym spojrzeniem. Dopiero jak lider skończył i dał znać, że ich zostawia by zająć się kolejnym rozmówcą łotrzyca spojrzała na młodszego kolegę uważniej.

- To o co chodzi z tym spotkaniem? - zapytała neutralnym tonem pewnie nie wiedząc czego powinna się spodziewać. Nie wyglądało by Starszy skazał ich na współpracę raczej jakby dawał im szansę się dogadać czy są szanse na taką współpracę skoro Łasica miała być tak zajęta.

- Chodzi o to, że źródło od jakiego pozyskałem dla Starszego dokument, może nie być skore do udzielenia interesujących nas informacji. Być może zadziałają monety jakie właśnie dostałem, a może nie. Być może źródło będzie chciało się mnie pozbyć, a ja niewiele będę mógł na to poradzić - rozłożył ręce i zaprezentował swoją niepozorna posturę. - Wtedy ty miałabyś zapewnić te alternatywne możliwości. Co ty na to?

- A gdzie i kiedy? Miałeś już jakiś zatarg z tym źródłem? Co to za jeden? - łotrzyk o granatowych włosach na razie wypytywał o detale chyba jeszcze nie wyrabiając sobie zdania o tej propozycji.

- Nazywa się Florian Wagner i jest oficerem z jakiegoś statku. Stąd jest łasy na pieniądze i ma słabość do hazardu. Nie przedstawił się oczywiście, ale Hanna z “Piwnicznej”, która zorganizowała to spotkanie co nieco o nim wiedziała. On sam nie powinien sprawiać problemów, ale może mieć ochroniarza, bo powinno go być jeszcze stać. No chyba, że zdążył wszystko przepuścić. Nie wiem czy ma jakieś znajomości. Kolejne spotkanie umówiłbym znowu przez Hannę i dałbym znać o terminie.

- Ja mam sporo zajęć w tym tygodniu. Dziś i jutro odpada, zajęta jestem. Umów to spotkanie na Marktag wieczorem. I daj znać wcześniej znać czy wyszło. Jak nie dasz to znaczy, że nie wyszło. - Łasica pokręciła głową na znak, że pewnie przeciwko takiemu spotkaniu nie ma za bardzo obiekcji no ale z czasem do dyspozycji na takie spotkanie może być różnie. Sebastian miał więc dwa, trzy dni by zorganizować spotkanie z Wagnerem i dać jej znać do Aubentag, że coś z tego wyszło.

- Gdzie cię znajdę? - zapytał cyrulik sugerując, że się zgadza na taki układ.

- Zostaw wiadomość w “Krzyczącej Mewie”. To tawerna po zachodniej stronie portu. - Łasica skinęła głową jakby mimo burt chciała wskazać gdzie znajduje się ta tawerna jakby stąd dało się ją zobaczyć.

- Tak też zrobię - skinął jej lekko głową.

- Dobra, no to ugadaj się z nim i daj znać. - łotrzyca skinęła głową na znak, że przyjęła to do wiadomości i skoro kolega nie miał z nią więcej spraw do załatwienia to wróciła na swoje miejsce do stołu. Zaś Starszy zaczął już rozmawiać z kolejnym rozmówcą więc na razie nie wypadało mu przeszkadzać.

***

Na koniec zboru Sterben podszedł jeszcze do Kurta i poprosił go aby ten rozpytał w porcie o łabędzi statek o jakim rozmawiali. Uczulił go jednak, że chłopak Lukas Stein robi to już w jego imieniu wśród portowych tragarzy. Lukas nie wie nic o ich przynależności, ale dzieli pewne tajemnice z cyrulikiem i należy go traktować jako sojusznika.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline