Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2020, 21:24   #86
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Tyler i ojciec tych obecnie brakujących bliźniaków spojrzeli na siebie.
-Jak już mówiłem musisz iść na złomowisko - zaczął Tyler i lekko się skrzywił
-Bob wariat - domyślił się Jack i tak samo krzywo się uśmiechnął.
-Aha. Jeden wrak stoi dwa domy za twoim, nie?
-Fakt, ale to jest naprawdę wrak, drzewo nie niego upadło.
-A tak w ogóle tutaj nie ma nic na chodzie, z pięć lat temu odsprzedaliśmy wszystko co było na chodzie kilku handlarzom z Pittsburgha, płacili całkiem dobrze, a my i tak nie mieliśmy paliwa.
-Nadal nie mamy - dodał Jack.
-W Avonmore czasami mają.
-Jak dojedzie cysterna, a ta nie wiadomo kiedy w ogóle przyjedzie, a zanim my się o tym dowiemy to paliwa już nie będzie.

Hector zauważył, że mieszkańcy znają się chyba jak łyse konie, każdy wszystko wiedział, a rozmowa była chyba jedyną rozrywką w tym miejscu. Podziękował i ruszył w drogę.

We mgłę. Minął dom Jackie, mijał kolejne domy, 8-9/10 same ruiny. Rozpoznał dom bliźniaków, to musiał być ten, tak było przecież w tym śnie albo Nieśnie, sam już nie wiedział w co wierzyć. Widział schody z których się ostrzeliwał, budynek miał pozabijane wszystkie okna, kolejny dom, do którego przeszli (tam się obudził?) otoczony solidnym parkanem, jednym słowem, mała twierdza na tym zadupiu. Szedł dalej, po lewej wypatrzył chyba wrak o którym mówili. To był sedan i kiedyś był biały, więcej Hector nie był w stanie powiedzieć. Wrak stał za daleko od drogi, ginął we mgle i był nieźle obrośnięty, ale po potężnym wgnieceniu na dachu widać było, że to na to autko spadł drzewo.

Minął ostatni stojący dom. Widok był niecodzienny: Wysoki typek w skórzanej kurtce, z napisem "Anarchy" na plecach i czymś w rodzaju irokeza na głowie przekopywał szpadlem ogródek. Był tyłem do ulicy, nie zauważył i nie usłyszał Hectora, więc Monter mu nie przeszkadzał.

Dalej stało kilka już dawno zwalonych budynków, powoli zawłaszczanych przez roślinność. Dziurawy asfalt się skończył, zniknęły chodniki z popękanego i pokruszonego betonu. Droga była tutaj już żwirowo, powoli zarastająca. Po kilkunastu kolejnych krokach dostrzegł stację benzynową: proste zadaszenie na dwóch słupach, dwa dystrybutory, niewielki budynek i przylepiony do niego większy garaż, taki na dwa samochodu. Bramy garażowej nie było, wejście do budyneczku też nie będzie nastręczać problemów.

Montera zaniepokoiła inna rzecz. Przed tym garażem stał motocykl, czysty, w miarę zadbany, z dwoma szerokimi skórzanymi torbami za siedziskiem. Hector był jeszcze na tyle daleko, że nie widział co jest w środku garażu (sama stacja ginęła we mgle).
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:46.
JohnyTRS jest offline