Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2020, 00:23   #143
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
U Marty

Mervi próbowała też ignorować obecność Verbeny, jak i ta ignorowała Wirtualną. Tak było lepiej... teraz.
- Cóż... Tak. - wzruszyła ramionami - Spotkaliśmy ją, jak szukała Jonathana. Chyba nie spodobała jej się wycieczka w przyszłość. Niemniej... Tym razem nie miała tyle cierpliwości. Wyrwała serce towarzyszącej nam Tremere, zafundowała mi i Klausowi złamania otwarte rąk, gdy od razu nie powiedzieliśmy jej, gdzie jest J... - westchnęła - Thor i Baldur zajmowali ją już, gdy J. znalazła, który zemdlał przy niej, jak fangirl przed swoim obiektem kultu. A, Paradoks nie lubi jej bardziej niż maga, który go zirytował... ale i tak zniszczył mi komórkę... - mruknęła z bólem, jakby to było najważniejsze - ...zanim obrał ją na cel, nie mnie. Odbił się w nią. Troszeczkę ją spowolnił... tak odrobinkę. A Thor miał możliwość zamknąć ją w kręgu run... pewnie już uwolniła się. Suka.
Tomas na moment pobladł (a wszyscy uświadomili sobie, że da się posiadać jeszcze bardziej kredowe oblicze) na wieść o tym co wspominała Mervi. Marta wyglądała na wstrząśniętą.
- Zabiła Sigruda?
Verbena zapytała nie kryjąc szoku.
- Mowa o tym Tremere od Unii? - zapytała niepewnie - Zabi... Zniszczyła? Jakąś babkę Tremere.
- Indrig - Marta stwierdziła z żalem - jest coraz gorzej.
- Starałem się zorganizować wyjazd Opustoszałych - Tomas stwierdził spokojnie - wraz z Martą. Zatrzeć ślady. Jeśli te stwory chcą się rozmnażać przy pomocy przebudzonych, powinno nas być jak najmniej podatnych.
- Słuszne - Jonathan podjął głos - tylko czy ktoś wie po co Marek nas tu wysłał?
Thor uśmiechnął się krzywo i zdzielił bolesnym, męskim łokciem pod żebra Mervi.
- No Loki, mówi - dopiekł jej.
Mervi fuknęła na niego jak obrażona kotka.
- Baldur nie wierzy chyba w moją stabilność psychiczną, to mnie może tu na jakieś - spojrzała na Martę - twoje ziółka wysłał czy coś. - skrzywiła się krzyżując ręce - Nikt mi nigdy nie wierzy... - mruknęła pod nosem.
- Możesz mi wyjaśnić - Marta zaczęła ostrożnie - dokładnie o co z tym chodzi?
- Nie mówiłam ostatnim razem?
- Dokładniej - Marta zacisnęła usta poirytowana, zrobiła głęboki wdech - dlaczego, co i jak. I co to nam ma dać?
Mervi westchnęła, chyba nie wierząc, że dadzą jej wiarę.
- Jak Loki mnie uratował i dał... wizję - chyba ciężko jej przeszedł ten mistycyzm przez gardło - to powiedział, że z Ktulu sobie sama rady nie dam i potrzebuję Einherjarl, co ich uratował od niewoli Odyna. Jeżeli uważacie, że nasze Avatary są jakby... eee... naszymi częściami, to mój popierdolony to część Lokiego. Powalona kwestia.
Thor spojrzał na Mervi jakby zaskoczony. Reszta, cóż… Niektórzy po prostu zaregowali “nic nowego” podczas gdy Opustoszali oraz wampirzy partner Marty patrzyli na nią jak na prawdziwego debila. Krępującą ciszę przerwał głośny ryk Thora który chyba w założeniu miał być gromkim śmiechem, lecz jego gardło chyba odwykło od tak zwyczajnych, ludzkich dźwięków.
- Kupuję to - Thor stwierdził nieoczekiwanie - nie wiem czy rozmawiałaś z Lokim, czy inna cholera - stwierdził szczerze - jest mi to zupełnie obojętne. Ale to co mówisz i wiesz, pokrywa się z moimi badaniami. I nie jest to wiedza powszechna - wyszczerzył się do Björna kąśliwie - ale jak cenna. Gdy starałem się odzyskać runy, nasze dziedzictwo… Mniejsza o to. Wszyscy zgromadzeni wiedzą kim są Einherjer?
Spojrzał po nich.

- Dobra - wampir poirytowany machnął ręką - jesteśmy z krwi Canarla któremu dar przyniósł sam Odyn. Niektórzy twierdzili, że Odyn był mniej bogiem, a bardziej wampirem. Jeśli mam być szczery, jest to gadanie bez sensu, każdy pradawny wampir jest równy bogom, JEST BOGIEM - podkreślił stanowczo - ale… Ładny sobie tu azylek urządziliście pod parasolem Księcia - zwrócił się do Marty - a wiecie kim mają być Einherjar? Armią Odyna. I mamy wygnać religię krzyża z tej ziemi, na początek naszego ragnarok, na to nasza krew jest przygotowana. Ale - spojrzał na Mervi - wiesz co jest fascynujące?
Oczy wampira wydawały się lekko żółtawe gdy wpatrywał się w wirtualna adeptkę.
Mervi westchnęła.
- Mowa o tym, że Loki urządził na szaro Odyna czy ma sprowadzić ponoć Ragnarok? Szczerze to spokojnie mogę uwierzyć w Glitcha jako tego kto sprowadzi koniec świata, ale raczej Ktulu są lepsze. A... możesz zacząć mrugać? To niepokojące. - mruknęła do Thora.
Thor nie dał się zbić z tropu.
- Natknąłem się na wersję, jakoby… Od początku einherjar mieliby być niewolnikami Odyna. Heretyckie opowieści o tym, iż Loki dał nam wolność wyboru, iż tylko ktoś z krwi Einherjar może zabić boga. Dar lokiego… Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż pod tym miastem miałby być ruiny stolicy Odyna. Tutaj miały się znajdować sale Valhally. Być może tutaj czeka Odyn.

Jonathan pacnął się w czoło.
- Mervi… - zaczął lekko - a także reszta - uśmiechnął się w swoim stylu wyluzowanego hermetyka - Sabat szukał przedpotopowca. Jeśli te stwory przyjmują formy, to jeśli przyjmując słabości.
Marta spojrzała na nich poważnie. Przygryzła wargę, jakby nie chcą powiedzieć czegoś, czego może żałować.
- Nie powinno być gorzej, niż jest. - szepnęła do Marty.
- Wyobraź sobie ktulu, który nie tylko ma własne moce, ale i wszystko co może zrobić naprawdę stary wampir. - zaczął Klaus i spojrzał na Thora - Jest jakaś prawda w tym… jeżeli zabijesz głównego wampira to całe jego potomstwo zginie?
- Różnie z tym bywa - Thor stwierdził chrapliwie - czasem tak się dzieje. Lasombra twierdzą, że zdiabolizowali swego założyciela, i jak widać sukinkoty mają się całkiem dobrze - wampir podsumował tonem który dawał jasno do zrozumienia, że nie jest to rzecz, którą się przejmuje.
Jonathan skrzywił się kącikiem ust.
- Sądzę, że możecie się przydać - hermetyk stwierdził w stronę wampira i Marty - Klaus, chcesz przekazać wieści? Chyba warto, a Ty najlepiej rozumiałeś waszą techno-gwarę.
Klaus westchnął.
- Sabatowcy, w towarzystwie "Roju", walczyli z Adamem, Iwanem, Patrickiem i Kościtrzaskiem. Adam, Iwan i Patrick to też magowie, Adam i Iwan należą do Chóru. Walczyli przy leżu Odyna, nasi starali się zabronić im wejścia. - Klaus przełknął ślinę - Adam nie żyje, Iwan jest w stanie agonalnym, Kościtrzask i Patrick jeszcze się trzymają. Sabat przyniósł jakiegoś gościa, który zmienił się…. w coś. Z tego co rozumiem Sabat dobiera się teraz do Odyna i Patrick mówi, że to dobrze.
Opustoszali spojrzeli po sobie nie kryjąc zmieszania całą sytuacją. Tomas wyglądał na niewzruszonego na swoim kamiennym obliczu zatytułowanym “kolejny zwykły dzien z zycia eutanatosa”, natomiast Thor… Cichy warkot dobiegał z jego klatki piersiowej, lecz milczał.
Natomiast Marta oraz jej partner wyglądali na przybitych.
- Nie tylko pożrą Odyna - werbena stwierdziła smętnie - lecz również przejęli kolejny węzeł. Nie wiem po co im potrzebne, nie wiem też dlaczego akurat tam…
- Milcz kobieto - Thor powiedział pewnie - jeśli jest tam krew Odyna, muszę z nim porozmawiać. A jeśli to już nie on, muszę to zabić.
Spojrzenie Thora padło wyzywająco na partnera Marty.
- Wezwij swojego potomka i zrób to co einherjarl powinien. Spotkaj się twarzą w twarz z losem, a jeśli trzeba, zakończ cierpienia założyciela.
Wampir odwrócił wzrok od spojrzenia Thora, kryjąc wzrok. Pobladł.
- Może zanim zrobicie to wszystko to powiedz o co chodzi, co? - Mervi mruknęła - Bo jak przez was nam Ktulu się zwali na głowy to będziemy smutni. I może J. zemdleje znowu.
- A o co ma chodzić - Thor stwierdził hardo - trzeba zabić tych co podnieśli rękę na Odyna. Przynajmniej ostatni raz…
- Po co? - zapytała wprost - Patrick mówił, że to dobrze co zrobili, a czemu Einherjarl ma pomścić Odyna, co mu przodków zniewolił?
- A czemu uważasz, że zniewolił, dziewczyno - Thor zmierzył ją żelaznym spojrzeniem - podałem tylko jedną z opowieści, starą i prawie nieznaną. To było niezwykłe, iż pokrywało się z tym co mówisz… Ale to tylko poszlak.
- Pax, pax - Jonathan westchnął - jeśli nasz przyjaciel kowal chce walczyć, nic nam do tego, byle tylko dogadał to z nami.
- A więc nawet Sabatowiec nie wierzy mi kompletnie... - prychnęła pod nosem, po czym już narzekała pod nosem, wyraźnie zirytowana.
- Pytanie, czy dasz sobie radę sam? Nawet z jakąś pomocą od innych Einharjarl? - Klaus spojrzał na młot Thora - Nie wiem czy twoje narzędzie może wystarczyć, aby zabić "boga".
- To polegnę - Thor powiedział z zimną logiką - taki jest nasz los - znowu spojrzał na drugiego wampira.
Marta zagryzła wargi, po chwili odezwała się do sabatnika.
- Uważaj czego żądasz od mojego męża - stwierdziła z lekko jadowitą nutą w głosie - naprawdę nie mam nastroju i jeszcze okaże się, że waleczny einherjarl zakończył żywot w domu wiedźmy jako kolejny fotel…
Sabatnik patrzył na nią w milczeniu, lekko stukając palcami w obudowę młota. Wygladało na to, iż faktycznie walczy o panowanie nad sobą.
- Sądzę, że miejscowe wampiry pomogą - Jonathan zaczął nagle - weźmiesz stary sabat, miejscowych. My weźmiemy burzową dziewczynę oraz tego gościa, razem z miejscowymi…
- Chyba miejscowymi wampirami - Jony odpowiedział krzywo - my mamy zamiar wypierdalać daleko od tego bagna.
- Gratulacje. - Mervi spojrzała na Jony'ego - A to jak patrzą na nas to zakładają, że pierwsi nawiejemy... Może przynajmniej niektórzy... - dodała ze złością przypominając sobie Firesona.
- Sorry mała - Jony powiedział z lekkim uśmiechem, iż brzmiało to nawet miło dla uszu Mervi - to po prostu nie moja liga. Z czym sobie radzę, to sobie radziłem, a po sprawie Erika widać jak cholernie dałem ciała. Zabieram ostatnich przyjaciół i tyle, mogę wam służyć informacją, jak z Tomasem się dogadałem. Trzeba wiedzieć kiedy odpuścić - westchnął ciężko, jakby sam nie był przekonany do tej decyzji w głębi serca, lecz rozum podpowiada jedno.
Mervi nie była zadowolona. Absolutnie. Odpuścić? Nigdy!
- Jak sobie chcecie. - dodała nie sądząc, że ma sens coś więcej mówić Opustoszałym. Pewnie nawet szkoły średniej nie skończyli, co tam od nich wymagać więcej.
- Gdzie masz zamiar wiać? - zapytał Klaus - Jeżeli zawiedziemy, nigdzie nie będzie dostatecznie daleko...
- Wiem o tym ja - Tomas stwierdził chłodno - i Marta. Ucieczka to też ukrycie się. Ale masz rację Klausie. Tylko, że nie można nikogo zmuszać do heroizmu, bo to po prostu nie działa…
- Wojnę przeprowadza się nie tylko na froncie, ale masz rację. - Niemiec spojrzał na Joniego - Przepraszam.
Opustoszały kiwnął głową. Drugi, młodszy patrzył gdzieś w dal.

Marta zacisnęła usta mocno, spojrzała znowu na Thora, potem na swego mężą jakby z pytaniem w oczach.

- Pójdę tam i umrę - drugi wampir stwierdził ciężko - w imię tylko i wyłącznie legend. Ale…
Wampir zrobił coś, co raczej nie było im naturalne. CIężko nabrał powietrza i odetchnął zrezygnowany.
- Lillehammer to mój dom. Wiesz co… To chyba ponura ironia losu - spojrzał na Thora poważnie - wiesz kto po raz pierwszy zabił Odyna? Tylko, że nie był w stanie zrobić tego do końca? Pierwszy z Książąt Lillehammer… Ale zdobył wiele jego mocy. I w miejscu gdzie nasz przodek chciał mieć swoją Valhallę, swój raj… Wampiry z południa, z Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Polski, Litwy czy Rusi zbudowały swój raj.
Głos wampiara na chwilę się złamał, Marta chwyciła go mocniej za rękę. Szybko nabrał rezonu.
- Jest tu też mój syn, aktualny Oprawca. Masz moje pazury.
Werbena była zaniepokojona, lecz i ona podjęła głos, zwracając się do magów.
- Zatem ja pójdę za einherjar, skoro kiedyś obudziłam Leifa, to widać taka moja rola. Lecz… - zawiesiła głos - ty obiecasz, że będziesz chronić mojego męża - spojrzała na Thora surowo, ten kiwnął głową bez zastanowienia - a wy… Eutanatosie - przeniosła pytający wzrok na Tomasa - wy wszyscy, obiecali mi. Gdy przejdę przez wielką ciemność po raz kolejny, powiecie o tym mojemu mężowi. Zawsze - zacisnęła pięść.
Tomas przyglądał się Marcie z wyraźnym zainteresowaniem, wymienił spojrzenia z Jonathanem. Oboje potwierdzili jej, chyba szczerze.
- Golkonda - Tomas chyba bardziej stwierdził niż zapytał, a na moment, na jego zimnych obliczu zagościło coś pogodnego - życzę wam jak najlepiej.
Jonathan dal chwili wybrzmieć, po czym podjął wątek.
- Musimy zaatakować w jednej chwili, inaczej będzie problem. Najlepiej jutro lub pojutrze, będę musiał to przedyskutować z lokalnymi wampirami.
Mervi spojrzała w sufit zastanawiając się czy w ogóle jest sens mówić cokolwiek...
- J., ty już jesteś specjalistą od wyładowań paradoksu... - uśmiechnęła się do niego tak coś słabo - Jest... jedna sprawa odnośnie Ktulu... i jeżeli dobrze myślę to jest sposób, aby im kuku zrobić. Byłoby to oczywiście bardzo... ale to bardzo... wulgarne. I ty byś przydał się w tym.
- Słucham - Jonathan odpowiedział lekko, chociaż większe zainteresowanie Mervi wywołała po stronie Marty oraz opustoszałych.
- Mamy bombę atomową od mojego tchórzliwego KOLEGI - złość była słyszalna w jej głosie - Tylko zrzucenie jej na Ktulu nie da TAKIEGO kopa. - założyła ręce na piersi - Z dzisiejszej analizy wyszło, że pani Ktulu istnieje... Wszędzie. Na raz. W każdym czasie i przestrzeni. Żeby bomba atomowa od Firesona zdała egzamin, trzeba zaatakować Ktulu... w każdej tej czasoprzestrzennej brei.
- Trzeba to przemyśleć - Jonathan podsumował, po chwili dodał patrząc na minę verbeny i wampirów - nie, nie mamy atomówki, to raczej bomba Pierwszej… Ale Mervi dobrze mówi, to może być nasz atut. Z drugiej strony, Iwan samą tylko pierwszą atakował ich… Będę musiał to z nim skonsultować i najwyżej doprawimy bombą szczyptą wyżej, hermetyckiej magy…
Mervi nie mogła powstrzymać ironicznego uśmiechu na stwierdzenie o "wyższej hermetyckiej magyi".
- A kto ją ma przeprowadzić? Hannah? - mruknęła złośliwie.
- Jeszcze coś potrafię - Jonathan stwierdził z dziwnym, ledwo wyczuwalnym smutkiem - sądzę, że sprawy zaszły na tyle daleko, że trzeba działać już jutro, może pojutrze…
- Wystawię ich - Thor stwierdził nagle - ja biorę Odyna, wy macie resztę. To chyba uczcciwy podział.
- Pójdę też - Marta zagryzła wargi - z wami, na Odyna, na starego - verbena westchnęła ciężko i zwróciła się do opustoszałych - wam to chyba pora już iść.
Opustoszali spojrzeli po sobie. Jony milczał w ten sposób, że wydawało się, że chce coś powiedzieć, ostatecznie jednak nic nie powiedział i po prostu wstał z drugim magiem, żegnając się powścięgliwie.
- Pytanie. - tu spojrzał Klaus na Thora - Czy światło imitujące dzienne, by na wampiry podziałało? Jezeli tak, to mogę zrobić coś… wulgarnego co spopieli armię przeciwnika.
- Nie wiem czy to co wy robicie podziała - Thor odpowiedział szczerze - i przy okazji poparzycie mnie oraz pieski księcia?
- Mogę was ostrzec. Ewentualnie zmajstrować jakąś zbroję.
- Zbroję - Marta popatrzyła na Klausa z uśmiechem - eteryk, nie? Daj sobie spokój z pakowaniem naszych matcho w wdzianka - zaśmiała się.
- Mógłbym zrobić mroczne odzienie. Generowałoby wokół nich brak światła, zasysając wszelkie promienie zanim by dotknęły skóry.
- Uparty, nie? - Marta spojrzała na Jonathana, ignorując Mervi.
- Sądzę - hermetyk ważył słowa - iż raczej musiałbyś popracować nad metodą bezkontaktową.
Thor uśmiechnął się krzywo, czy raczej wykrzywił w grymasie który miał być uśmiechem, ale bardziej przypominał miny interpretowane jako uśmiech u zwierząt. Tomas przerwał mu chwile ekspresji, wykazują poszanowanie etykiety godne eutanatosa.
- Sądzę, że w takim razie z wami mamy uzgodnione, pozostanie się skontaktować jak to przedyskutujemy w naszym gronie. Wolałbym walkę za dwa dni, ale obawiam się, że dojdzie do tego znacznie szybciej.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline