Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2020, 11:56   #376
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Barthez zaklął pod nosem cicho widząc jak najemnicy bezpardonowo ściągają potencjalnych świadków z okolicy. Dla kogoś postronnego mogło to nawet wyglądać, jakby najmici zmienili się nocą w żądną zabawy tłuszcze. Ufał jednak, że ujdzie to uwadze Furora. Jak się chwilę potem okazało nie uszło.

Stanął przed wejściem pewnie, sam przeciw Anabatystom. Bez agresji, ale tak ażeby wiedzieli, że bez jego zgody do Domu nie wejdą. Zbrojni zatrzymali się a zza ich pleców wychynął Furor.

- Na świętą Pneumę i pamięć Miecza, co tu się dzieje? Kto strzelał i z jakiego powodu? I co robicie z tymi nieszczęśnikami?!

- Tego do końca nie wiem. Ja strzelałem, jednakże nie jako pierwszy. Ktoś śmiał się targnąć na życie Ambasadora. Boskim zapewne tylko zrządzeniem pomylił go z rękodajnym w tej ćmicy i ranił jedynie... - Zaczął Barthez pewnym tonem, obserwując reakcję Bastardo.

- Ambasador został zraniony? - Bastardo sapnął otwierając szeroko oczy i jeśli jedynie miarkował zdziwienie, to w opinii Bartheza musiał być naprawdę dobrym aktorem - Seppe, biegiem do klasztoru. Niech mistrz Abacus wyśle tutaj któregoś ze swoich uzdrowicieli, natychmiast!

Jeden z lżej uzbrojonych anabaptystów odmruknął coś karnie, przepchnął się między poruszonymi towarzyszami zmierzając z powrotem ku bramie Lucatore.

- Całym szczęściem ambasadorowi włos z głowy nie spadł. Chcemy odstawić rannego na kwatery doktora Ferro, niemniej jednak przyjmiemy każdą pomoc.

- Kim był ten zamachowiec i czy został pojmany? - Furor opuścił trzymaną w dłoni buławę ku ziemi, postąpił kilka kroków w stronę Helwety zadając pytanie pełnym zdecydowania i stanowczości tonem.

Barthez zastanawiał się ile wyjawić Furorowi. W końcu na liście Alpejczyka Bastardo był bardzo wysoko w rankingu podejrzanych. Z jednej strony miał ochotę zagrać va banque, gładko skłamać, że złapali zbrodzienia i obserwować reakcję. Wiedział jednak, że nie kłamstwo miało krótkie nogi i byłoby od razu zdemaskowane. Przecież Helweta nawet nie wiedział kto ich podsłuchuje. Jeśli zielonooki pracował dla Furora, to ten bardzo szybko zorientowałby się w gambicie Nathana. Stwierdził więc tylko nadwyraz pewnym tonem:

- Moi ludzie są na tropie. To tylko kwestia kwadransu aż złapią zbrodzienia.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem